Fatalny Real, kontrowersje sędziowskie i król Haaland I. 5 wniosków po Lidze Mistrzów

Fatalny Real, kontrowersje sędziowskie i król Haaland I. 5 wniosków po Lidze Mistrzów
PressFocus
Pierwsza kolejka fazy grupowej Ligi Mistrzów dobiegła końca. Zaczęło się od problemów Interu Mediolan z waleczną Slavią Praga, a skończyło na wielkich emocjach w meczu Atletico - Juventus oraz show Angela di Marii w Paryżu. Co zapamiętaliśmy z tych szesnastu spotkań i jakie możemy wysnuć wnioski? Zapraszamy na krótkie podsumowanie ostatnich dwóch dni.
Terminarz fazy grupowej ułożył się tak, że już pierwsza kolejka przyniosła cztery hitowe starcia. Wtorkowe mecze Borussia - Barcelona i Napoli - Liverpool powoli, momentami dość sennie wprowadziły fanów piłki nożnej w odpowiedni nastrój piłkarski, za to wczoraj najlepsze drużyny weszły już na najwyższe obroty.
Dalsza część tekstu pod wideo
No, może nie wszystkie, bo Realu Madryt długimi chwilami w Paryżu jakby nie było. Za to futbolową ucztę zaserwował nam Angel di Maria z kolegami, a o mocniejsze bicie serca zadbali piłkarze Atletico i Juventusu. Światu przedstawił się Erling Haaland, na słowa uznania zasłużyli polscy piłkarze na czele z Grzegorzem Krychowiakiem, a na burę - Antonio Conte i niektórzy sędziowie.

Wniosek 1: Śpiący “Królewscy”

“To nie jest mój Real” - powiedział w hiszpańskiej telewizji jeden z załamanych kibiców po ligowym remisie z Valladolid w sierpniu. Te smutne słowa dobrze obrazują to, co obecnie dzieje się w Madrycie. Od niespodziewanego powrotu Zinedine’a Zidane’a do klubu minęło ponad pół roku, w lecie wydano ponad 300 mln euro na transfery, a gra “Królewskich” nadal jest ciężkostrawna.
Choć z przebiegu gry madrytczycy zasługiwali na uznanie choćby jednej nieprawidłowej bramki, to byli kilka klas gorsi od PSG. PSG grającego bez Neymara, Mbappe i Cavaniego. Znów najwięcej chęci do gry miał jeszcze niedawno wypychany z klubu Gareth Bale, słabo wyglądał Eden Hazard, po czole kopali się zagubieni bez Sergio Ramosa obrońcy. Czy to będzie kolejny stracony sezon Realu? Powodów do optymizmu na razie nie widać.

Wniosek 2: Król Haaland I

Można by się zastanowić, czy autor hat-tricka w spotkaniu Salzburga z Genk nie powinien tytułować się jako drugi z królów Haalandów. Jego ojciec Alf-Inge przez kilka lat regularnie grał w Premier League, reprezentując barwy m.in. Manchesteru City. Nikt na obecną chwilę nie ma jednak wątpliwości, że syn zrobi dużo większą karierę od taty. Erling Haaland dał o sobie znać kilka miesięcy temu podczas Mistrzostw Świata U-20, gdy wpakował aż dziewięć goli słabiutkiemu Hondurasowi.
Teraz szerzej przedstawił się większej publiczności, notując fenomenalny debiut w Lidze Mistrzów. Golkiper i defensorzy Genku na długo zapamiętają blondwłosego Norwega, który strzelił trzy bramki już w pierwszej połowie. Haaland, autor 11 goli w 7 meczach austriackiej Bundesligi, już jest łączony z największymi klubami na świecie. Przed 19-latkiem świetlana przyszłość. Ten król ma papiery na długie panowanie.

Wniosek 3: VARiactwo z Marciniakiem w tle

Choć Liga Mistrzów doczekała się wprowadzenia wideoweryfikacji, to w pierwszej kolejce oczywiście nie zabrakło spornych, kontrowersyjnych sytuacji. Najwięcej emocji wzbudziła postawa Marca-Andre ter Stegena przy rzucie karnym wykonywanym przez Marco Reusa.
Na pierwszy rzut oka widać, że niemiecki golkiper jest nieprawidłowo ustawiony w momencie strzału rywala. Szumne zapowiedzi UEFA o egzekwowaniu przepisu z pilnowaniem linii przez bramkarza można włożyć między bajki. Federacja powinna zdecydować, czy dalej chce utrzymywać ten martwy przepis, jeśli sędziowie dalej ignorują rzekome zalecenia. Ter Stegena przed linią nie dostrzegli ani arbitrzy na boisku, ani polska ekipa pod wodzą Szymona Marciniaka na wozie VAR. Nikogo też nie zrazili piłkarze wbiegający w pole karne przed uderzeniem Reusa.
Droga UEFO: albo rybki, albo akwarium. Czas zrobić porządek.
Pretensje do sędziego miał też Jürgen Klopp, którego zdaniem Napoli dostało rzut karny w prezencie. Niemiec utrzymywał, że Jose Callejon zaczął się kłaść, zanim kontakt z nim złapał Andy Robertson. Pretensje można uznać za uzasadnione.
Na deser nie można zapomnieć o Francisie Coquelinie, który widocznie uznał, że przeszkadza mu dobra forma Masona Mounta z Chelsea. “Coq” grał w Anglii kilka lat, ale nawet na tamtejszą ostrą walkę boiskową, to było dużo za dużo. Arbiter wykazał się wyjątkową pobłażliwością.
Po tej kolejce LM przeciwnicy wideoweryfikacji (a tych jest całkiem sporo np. w Anglii) znów się ożywili. Panowie sędziowie, czy VARto było?

Wniosek 4: Strzelali nasi

Polscy piłkarze wrócili do gry po przerwie na kadrę i w niczym nie przypominają zagubionych, ospałych zawodników z meczów przeciwko Słowenii i Austrii. Już w miniony weekend dali nam sporo powodów do radości w rozgrywkach ligowych, a teraz w dużej mierze podtrzymali dobry trend w Lidze Mistrzów. Przynajmniej Ci, którzy grali.
Przede wszystkim znakomitą formę klubową utrzymuje Grzegorz Krychowiak. 29-letni pomocnik, grający w Lokomotiwie wyżej niż w reprezentacji, strzelił piątego gola w sezonie i pomógł drużynie wywieźć cenne trzy punkty z Leverkusen. U jego boku zagrał Maciej Rybus, który po skrytykowaniu Jerzego Brzęczka nadal czeka na prawdziwą szansę w kadrze, bo selekcjoner chyba absurdalnie się obraził na 30-letniego defensora.
W ślady “Krychy” poszedł Robert Lewandowski, który skierował piłkę do siatki pod koniec meczu z Crveną Zvezdą. Reprezentacyjne występy “Lewego” lepiej przemilczeć, za to w Bayernie nasz snajper imponuje formą. Zdobywał gole w sześciu ostatnich meczach bawarskiej drużyny i ma na koncie już 200 bramek w barwach “Die Roten”. Terminator.
Wydawało się, że w znakomitym humorze będzie również Wojciech Szczęsny. Do pewnego momentu polski bramkarz robił co mógł, by Atletico nie zdołało odpowiedzieć na dwa gole Juventusu, ale jego misja zakończyła się porażką, bo “Rojiblancos” doprowadzili do wyrównania. I wydaje się, że były golkiper Arsenalu mógł zachować się lepiej przy trafieniach rywali.

Wniosek 5: Antonio, to nie działa

Nie tak wyobrażali sobie kibice Interu Mediolan inaugurację Ligi Mistrzów. Na drodze “Nerazzurrich” stanęli piłkarze Slavii Praga, którzy wywrócili do góry nogami przewidywania ekspertów oraz bukmacherów i o mały włos nie wrócili do stolicy Czech z kompletem punktów. Polskie kluby mogą patrzeć, zazdrościć i podziwiać, bo postawa Slavii zasługuje na najwyższe uznanie. A Interowi ten remis może znacznie skomplikować plany wyjścia z grupy.
Antonio Conte miał zasępioną minę po słabym występie swojego zespołu. Włoski szkoleniowiec, który pozostaje wierny taktyce 3-5-2, mógłby się zorientować, że ten system gry nie zawsze się sprawdza. Szczególnie przeciwko wybieganym, walecznym i świetnie zorganizowanym zespołom jak Slavia. To, co być może zadziała przeciwko Borussi i Barcelonie, zupełnie się we wtorek nie kleiło. A w rewanżu w Pradze będzie jeszcze trudniej.
Na drugą kolejkę fazy grupowej musimy poczekać do 1 października. Zaplanowano mniej hitowych spotkań niż w ostatnich dwóch dniach, ale los przecież lubi płatać figle, a apetyt rośnie w miarę jedzenia. Życzymy sobie i Wam jak najmniej futbolowych niestrawności w ukochanej Champions League.
Mateusz Hawrot

Przeczytaj również