FIFA kocha pieniądze, nie ludzi. W Katarze na skrzywdzone kobiety czeka kara chłosty

FIFA kocha pieniądze, nie ludzi. W Katarze na skrzywdzone kobiety czeka kara chłosty
yangyuanyong / press focus
Dla Paoli Schietekat praca przy mundialu w Katarze była spełnieniem marzeń. Kobieta od wielu lat edukowała się w kierunku ekonomii, politologii i antropologii, a jej starania zaowocowały nominacją do komitetu organizacyjnego mistrzostw świata. Idylla zamieniła się w koszmar podczas jednego wieczoru, gdy Meksykanka została brutalnie zgwałcona. W dodatku sama poniesie za to karę.
Oczy całego świata zwrócone są obecnie na Ukrainę, czemu trudno się dziwić i jakkolwiek krytykować. W związku z agresją na naszego wschodniego sąsiada na Rosję spadły liczne sankcje, również te sportowe. Istnieje jednak uzasadniona obawa, że mogą mieć one jedynie charakter tymczasowy.
Dalsza część tekstu pod wideo
Działania FIFA w tej sprawie są działaniami karygodnymi. Najpierw cała procedura toczyła się w iście wakacyjnym tempie - podczas gdy na wschodzie Ukrainy mordowano ludzi, a rosyjscy sportowcy nie widzieli w tym nic dziwnego. Teraz zaś stoimy w obliczu chowania w głowy piasek i oczekiwania na to, że ostateczną decyzję podejmie ktoś inny, bo przecież szkoda sobie psuć doskonałe relacje z Władimirem Putinem.
Czy jednak powinniśmy być zdziwieni? Niekoniecznie. W końcu to nie pierwszy i zapewne nie ostatni raz, gdy FIFA postępuje w sposób urągający jakimkolwiek wartościom moralnym. Spójrzmy tylko na Katar - bez zająknięcia zadecydowano, że to właśnie tam będą odbywały się najbliższe mistrzostwa świata. To ten sam Katar, w którym kobieta może trafić do więzienia, ponieważ została zgwałcona. Prawa człowieka istnieją jedynie teoretycznie.

Brudna strona

Kilka tygodni temu głośno było o sprawie Malcolma Bidaliego, kenijskiego aktywisty, który pracował przy organizacji mundialu. Zamiast jednak ślepo wykonywać powierzone mu obowiązki, mężczyzna zdecydował się na śmiały krok - zaczął informować o tym, co dzieje się w obozach pracy, które katarskie władze wybudowały z myślą o robotnikach-imigrantach.
Za swoją działalność Bidali trafił do więzienia. O swojej historii opowiedział w "BBC", ujawniając kolejną brudną kartę nadchodzących mistrzostw świata. O sprawie informowaliśmy TUTAJ.
- Mam jedynie problem z tymi, którzy stoją za łamaniem praw człowieka. Z tym, że władze zamiast wysłuchać mnie i spróbować wypracować jakieś rozwiązanie, wolały, żebym zniknął. Przez dwa tygodnie nikt nie wiedział, gdzie byłem. Ci ludzie nie żartują - mówił Kenijczyk.
Ostatecznie Bidali spędził w areszcie miesiąc. Chociaż zabrzmi to makabrycznie, to w świetle historii Paoli Schietekat był to jedynie miesiąc. Meksykanka za swoją pracę podczas organizacji mistrzostw świata zapłaciła zdecydowanie zbyt wysoką cenę. Jednym z powodów takiego stanu rzeczy jest jej płeć. Kobiety w świetle katarskiego prawa nie zawsze są równe mężczyznom. Schietekat przekonała się o tym w niezwykle brutalny sposób.

Gdy raj staje się koszmarem

Paola Schietekat od zawsze niezwykle ceniła edukację oraz sport. Jednym z jej celów było dostanie się do komitetu organizującego mistrzostwa świata. Ostatecznie marzenie udało się zrealizować stosunkowo szybko - w 2021 roku Meksykanka została włączona do stosownego sztabu pracującego przy katarskim mundialu.
Bynajmniej nie osiągnęła tego za piękne oczy. Od wielu lat studiowała kilka kierunków, które pozwoliły jej na zebranie odpowiednich kompetencji. Skończyła politologię, ekonomię, antropologię. Miała więc świetne rozeznanie nie tylko w sytuacji ekonomicznej, ale też społecznej, co w Katarze potrafi być szczególnie użyteczne. Schietekat nie mogła jednak zdawać sobie sprawy z tego, że zostanie uznana winną wszelkiemu złu.
6 czerwca 2021 roku do mieszkania Meksykanki wdarł się mężczyzna. Kobieta starała się stawiać mu opór, lecz wkrótce przekonała się, że nie ma szans w starciu fizycznym. Napastnik powalił ją na ziemię, a następnie brutalnie zgwałcił. Po wszystkim uciekł, zostawiając zakrwawioną Paolę na podłodze katarskiego lokum.
- Skończyłam na podłodze. Po kilku godzinach na mojej lewej ręce, ramieniu i plecach pojawiły się siniaki. Zachowałam zimną krew. Powiedziałam o tym swojej mamie i koledze z pracy. Obrażenia udokumentowałam na fotografiach, żeby w odruchu samoobrony nie umniejszać w mojej głowie tego, co się wydarzyło. Zgłosiłam to. Nie chciałam pozwolić, żeby ktoś skrzywdził moje ciało bez mojej zgody i bez konsekwencji - stwierdziła Meksykanka w rozmowie z Julio Astillerą, dziennikarzem z jej ojczyzny.
Prędko okazało się, że w Katarze nikt nie zamierza litować się nad losem Schietekat. Postąpiono w sposób, którego nikt nie przewidywał, nawet w najczarniejszych koszmarach.

Winna całemu złu

Kobieta została wezwana na komisariat policji. Jej zgłoszenie o popełnieniu przestępstwa przyjęto, ale zaakceptowano go od razu. Na miejscu Meksykanka przyjęła pierwszy cios - kilka chwil po swojej osobistej tragedii stanęła twarzą w twarz ze swoim oprawcą. On również został wezwany w celu złożenia wyjaśnień. Dopilnowano przy tym, by oboje znaleźli się w tym samym miejscu, o tej samej porze.
Ostatecznie mężczyzna zaprzeczył wszystkim stawianym zarzutom. Jego linia obrony była bardzo prosta, ale jednocześnie przebiegła - do cna wykorzystywała obowiązujące w Katarze prawo. Napastnik zasłonił się tym, że stosunek odbył się za obustronną zgodą, zaś obrażenia są wynikiem intensywności. Jednocześnie potwierdził, że nie są małżeństwem, czym przyznał się do łamania przepisów.
W kraju organizatorów zbliżających się mistrzostw świata stosunki pozamałżeńskie są surowo zabronione. Dla takich kobiet jak Schietekat to fatalna informacja. Jednym ze sposobów na wyjście z sytuacji, i uniknięcie wyroku ze strony wymiaru sprawiedliwości, jest bowiem poślubienie swojego oprawcy. Rzeczone rozwiązanie zaproponowali Meksykance adwokaci obu stron. Paola natychmiast odrzuciła takie rozwiązanie.
Na łamach bloga Julio Astillery możemy jednak przeczytać, że policji udało się odebrać telefon kobiety. W przeciwnym razie Meksykanka mogłaby trafić do więzienia. Niemniej, efektem wcześniejszej odmowy było uniewinnienie mężczyzny oraz skupienie się na Paoli jako prowodyrce wszelkiego zła.
- Utrzymywanie seksualnych stosunków pozamałżeńskich jest w Katarze nielegalne i zagrożone karą pozbawienia wolności do lat 7. Przepis ten stosuje się również wobec ofiar gwałtu. Kobieta musi liczyć się z tym, że postępowanie - ze względu na miejscowe uwarunkowania społeczne - może być prowadzone w sposób różniący się od standardu europejskiego - czytamy na stronie polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych.

Drakońska kara

Jak podaje portal "Sport.pl", napastnik został zwolniony z aresztu z powodu braku wystarczających dowodów. Nic mu nie zarzucono, puszczono mimochodem fakt, że on również łamał prawo odbywając pozamałżeński stosunek. Katarskie władze wzięły na celownik Paolę Schietekat, która w ciągu niespełna roku przeszła drogę od spełniania marzeń do zostania kolejnym symbolem sprzeciwu wobec organizowania mistrzostw świata w tak zdegradowanym moralnie państwie.
Meksykanka została skazana przez sąd na siedem lat pozbawienia wolności oraz karę chłosty. Zasugerowano, aby w jej ciało wymierzyć 100 uderzeń. W XXI wieku kobieta, ofiara gwałtu, niemal doczekała się procesu pokazowego. Niemal, bowiem z pomocą Humans Right Watch oraz samego Komitetu Organizacyjnego Paola uciekła z Kataru i schroniła się w Meksyku.
- Jestem rozczarowana, bo nie przewidziałam, że cała sytuacja może obrócić się przeciwko mnie, a przecież najwyraźniej żyjemy w świecie, który nienawidzi kobiet - stwierdziła.
Schietekat ma pełne prawo by tak sądzić. Na Twitterze poinformowała o sytuacji sprzed lat. Okazało się, że jako młoda dziewczyna została zgwałcona przez swojego ówczesnego partnera.
Paradoksem, a może i jednym z największych dramatów całej tej sprawy, są doniesienia informujące o tym, że Meksykanka chce do Kataru wrócić. Niebawem rozpocznie się ostateczna rozprawa, a kobieta rozważa poproszenie meksykańskiego rządu o unieważnienie wyroku. Schietekat ma zamiar nadal pracować przy organizacji mundialu, który już teraz zapisał się na kartach jako historyczny. Pytanie, czy o taką pamięć wszystkim chodziło.

***

W trakcie pisania artykułu korzystałem z wielu tłumaczeń oraz źródeł.
Konto na Twitterze Paoli Schietekat znajdziecie TUTAJ.
Stronę internetową Julio Astillery możecie odwiedzić TUTAJ.
W Polsce o sprawie informowały między innymi portale "Sport.pl" oraz "Ofeminin". Ich teksty na ten temat znajdziecie TUTAJ i TUTAJ.
Historię Meksykanki poruszył również serwis "Marca" (TUTAJ), "NewsWep" (TUTAJ) oraz "Mexico Daily Post" (TUTAJ).

Przeczytaj również