Gra w Europie, trenuje reprezentację 9,5 tysiąca km dalej. Keisuke Honda otworzył nowy rozdział w karierze

Gra w Europie, trenuje reprezentację 9,5 tysiąca km dalej. Keisuke Honda otworzył nowy rozdział w karierze
bestino/shutterstock.com
Keisuke Honda otwiera kolejny rozdział swojej piłkarskiej kariery. Japończyk podpisał kontrakt z holenderskim Vitesse i powraca do Europy po dwóch latach dalekich wojaży. Wbrew pozorom, nie jest to transfer, jak każdy inny. Legenda reprezentacji Kraju Kwitnącej Wiśni pracowała na niego swoją... aktywnością na Twitterze, a grę w Eredivisie będzie musiała łączyć z pracą w Kambodży.
33-latek w ojczyźnie jest człowiekiem-instytucją. Bardzo dobrze znany, zajmuje dziewiąte miejsce na liście zawodników z największą liczbą występów w drużynie narodowej. Grał w piłkę na czterech kontynentach, brał udział w siedmiu turniejach międzynarodowych, wliczając w to Igrzyska Olimpijskie.
Dalsza część tekstu pod wideo
Można wręcz stwierdzić, że Japończyk w swoim piłkarskim życiu robił już wszystko. Nie ogranicza się tylko do kopania futbolówki. To człowiek absolutnie zakręcony na punkcie futbolu, oddychający nią i poświęcający się pasji w całości. Jego firma prowadzi szkółki dla młodzieży oraz kluby na całym świecie. Jest aktywnym zawodnikiem i zarazem trenerem. No i do tego działa charytatywnie.

„Journeyman”

Ma 33 lata, właśnie podpisał umowę ze swoim siódmym profesjonalnym klubem. Nie jest to wynik kosmiczny, ale pokazujący, że Honda nie boi się zmieniać otoczenia i śmiało można o nim powiedzieć, że „z niejednego pieca chleb jadł”.
Pierwsze kroki w swojej karierze stawiał w ojczyźnie, ale w końcu zapragnął spróbować swoich sił w Europie. Skusiła go oferta z holenderskiego VVV-Venlo, z którym zdołał wywalczyć awans do Eredivisie.
Na De Koel spędził dwa lata. W końcu zgłosiło się po niego CSKA Moskwa. W żadnym innym klubie nie zakotwiczył na tak długo. W stolicy Rosji spędził aż cztery lata – chyba najlepsze swojej kariery.
Grał w Lidze Mistrzów, Lidze Europy. W 128 występach zdobył 28 goli i zaliczył 29 asyst. Stał się znakiem rozpoznawczym ekipy. To w okresie gry dla „Żołnierzy Armii” stał się absolutnie kluczowym ogniwem reprezentacji. Można było nawet zaryzykować stwierdzenie, że przez pewien czas był najlepszym azjatyckim piłkarzem.
Tak dobrym, że próbujący się odbudować Milan postanowił go ściągnąć w styczniu 2014 roku. Honda w Serie A grał regularnie, ale oczekiwań nie spełnił.
Podczas pobytu na Półwyspie Apenińskim nie miał okazji zająć w lidze pozycji wyższej, niż szósta. W końcu, po licznych roszadach na ławce trenerskiej, stracił miejsce w składzie i zdecydował się na daleką podróż – do meksykańskiej Pachuki.
Tam zabawił rok, pokazując, że przerasta ligę umiejętnościami. Po zakończeniu sezonu znowu postanowił odbyć wyprawę za ocean. Tym razem zaliczył lot przez Pacyfik, do Australii. Swojego czwartego kontynentu.
A-League i Melbourne Victory jednak nie stanowiły prawdziwego wyzwania dla doświadczonego Japończyka. Prezentował wręcz... zbyt wysoki poziom. To była bardziej zabawa, szansa na przygodę i poznanie nowego środowiska. A do tego dobra baza wypadowa, do podróży w sprawach służbowych.

Aktywny piłkarz i... selekcjoner

Zaledwie kilka dni po podpisaniu umowy z nową ekipą, 12 sierpnia 2018 roku, ogłoszono, że Keisuke Honda obejmie rolę selekcjonera reprezentacji Kambodży. Tak, ofensywny pomocnik został zatrudniony w tej roli pomimo tego, że wciąż grał w piłkę w Melbourne, oddalonym o niemal siedem tysięcy kilometrów od stolicy kraju, Phnom Penh.
Lot z miejsca pracy „A” do miejsca pracy „B” trwał około 11 godzin. Piłkarz jednak się nie zraził i postanowił podjąć ogromne wyzwanie. Zresztą, za pracę w azjatyckim kraju nie otrzymuje żadnego wynagrodzenia – zgodził się na wolontariat.
Zgodnie z kontraktem raz w tygodniu musi odbywać konferencję ze swoim sztabem szkoleniowym, a także stawiać się przy linii bocznej, gdy jego podopieczni grają w oficjalnych meczach. Jeśli nie ma takiej możliwości, to zastępuje go asystent – były argentyński piłkarz, Felix Dalmas.
Pod jego wodzą piłkarze z Kambodży przeszli pierwszą rundę kwalifikacji do mundialu w Katarze. Dwumecz wygrany 4:1 z Pakistanem można uznać za naprawdę niezłe osiągnięcie, bo przejście takich rywali nie jest wcale pewnikiem.
Droga na Mistrzostwa Świata jednak najprawdopodobniej zakończy się już na tym etapie. Po czterech spotkaniach w pięcio-zespołowej grupie podopieczni Hondy mają na koncie jeden punkt, za remis z Hongkongiem i 20 straconych goli. Aż 14 z nich wbił im Iran w Teheranie.
Do samego selekcjonera jednak trudno mieć jakiekolwiek pretensje. Pracuje w trudnych warunkach, jego graczy od rywali z krajów takich jak Iran dzieli prawdziwa przepaść.

Homo tweettens, czyli „człowiek tweetujący”

Gdy ogłoszono, że Japończyk podejmie swoją pierwszą pracę w roli trenera, odezwały się głosy, poddające w wątpliwość jego kwalifikacje. Nie miał bowiem za sobą żadnych uprawnień czy szkoleń. Można wręcz stwierdzić, że podjął się zadania „z marszu”.
Piłkarz nie pozostawał jednak obojętny na opinie, które go dotyczyły. Odpowiadał ludziom na Twitterze, upierając się, że do pełnienia takiej funkcji nie potrzeba żadnych „papierków”. Podobnie jak do zostania biznesmenem
Po roku gry w Australii opuścił klub. Szukając pracodawcy przyjął zaskakującą strategię. Sam polecał swoje usługi za pośrednictwem portalu społecznościowego. Najpierw Manchesterowi United:
A potem Milanowi:
I chociaż nie można tego traktować jak poważnych propozycji, to widać tutaj, że Honda dobrze wie, jak zadbać o zainteresowanie swoją osobą. Zrobiło się o nim głośno. Pisały o nim mniej i bardziej poważne portale sportowe. Wszyscy wiedzieli, że Honda jest bez klubu. No i odezwał się do niego stary znajomy.
Leonid Słucki, u którego Honda grał w Rosji, zaprosił go do swojego Vitesse. Japończyk przyjechał i podpisał kontrakt. I tak, znowu znalazł dla siebie miejsce w mocnej, europejskiej lidze. Nie zrezygnował jednak z pracy w Kambodży. Kocha futbol i dla swojego „wolontariatu” jest gotów pokonywać dziewięć i pół tysiąca kilometrów, dzielące Arnhem od azjatyckiego kraju.
To człowiek z pasją. Piłkarz. Trener. Podróżnik. Po prostu – Keisuke Honda. Możliwe, że jedna z najbardziej oryginalnych postaci futbolowego świata.
Kacper Klasiński

Przeczytaj również