Havertz z problemami? Trudno, Niemcy mają kolejny gigantyczny talent. Cudowny nastolatek o krok od rekordu

Havertz z problemami? Trudno, Niemcy mają kolejny gigantyczny talent. Cudowny nastolatek o krok od rekordu
Xinhua / PressFocus
Ani Giovanni Reyna, ani Jude Bellingham, ani Jamal Musiala. Żaden z nich nie jest najlepszym nastolatkiem w obecnym sezonie Bundesligi. Honoru młodych niemieckich piłkarzy z powodzeniem broni od początku rozgrywek 17-letni Florian Wirtz z Bayeru Leverkusen. Kolejne osiągnięcia tego młokosa zaczynają robić coraz bardziej piorunujące wrażenie.
Nadiem Amiri poprosił o piłkę w środku boiska. Po przyjęciu natychmiast podał ją do przodu i sam popędził w pole karne przeciwnika. Otrzymując podanie zwrotne, miał następnie trochę szczęścia. O przypadku nie mogło być za to mowy przy wykończeniu. Nowy rok w Bundeslidze nie mógł rozpocząć się w bardziej spektakularny sposób.
Dalsza część tekstu pod wideo

Uderzające liczby

Amiri błysnął zarówno wyszkoleniem technicznym, jak i zimną krwią, jaką zachował pod bramką rywala. Gdzieś w cieniu jego popisu znalazło się tymczasem to, co zrobił w tej samej sytuacji “asystujący” Florian Wirtz. A niesłusznie. 17-latek potrzebował bowiem w tym ataku około dwóch sekund, by samemu przyjąć piłkę z odejściem od najbliższego przeciwnika, poczekać, aż Amiri na dobre się rozpędzi i wreszcie lekko podrzucić piłkę słabszą nogą nad dwójką rywali. Podanie było w tej akcji nie gorsze od wykończenia.
Paradoksalnie, szczęście strzelca okazało się w tym konkretnym przypadku przekleństwem podającego. Dotknięcie piłki przez rywala w polu karnym Eintrachtu pomogło Amiriemu znaleźć się sam na sam z bramkarzem Kevinem Trappem. Równocześnie odebrało jednak asystę Wirtzowi.
Nie żeby rewelacyjny nastolatek miał na co narzekać. Liczby, jakie zgromadził dotychczas od początku tego sezonu czwarty najmłodszy zawodnik, jaki w ogóle pojawił się na boisku w bieżących rozgrywkach Bundesligi, są po prostu uderzające. Pomocnik Bayeru Leverkusen zagrał w 13 z 14 rozegranych meczów, z czego aż 12 razy w podstawowym składzie i aż ośmiokrotnie od pierwszej do ostatniej minuty. Asyst ma na koncie już cztery. Sam też strzelił dwa gole.
Równie imponująco szło mu zresztą jesienią w rozgrywkach Ligi Europy. Na międzynarodowej arenie w pięciu występach zdobył kolejne dwie bramki i dołożył jeszcze jedno decydujące podanie.

Złamane porozumienie

Florian Wirtz stał się znany kibicom Bundesligi zaraz po ubiegłorocznym, wiosennym lockdownie. Wtedy nieoczekiwanie znalazł się od razu w wyjściowej jedenastce Bayeru na wyjazdowe spotkanie z Werderem Brema. Na początku kolejnego miesiąca przeszedł zaś do historii jako najmłodszy wówczas zdobywca bramki w dziejach niemieckiej ekstraklasy. Zrobił to w efektownym stylu, pokonując samego Manuela Neuera w meczu przeciwko zmierzającemu po potrójną koronę Bayernowi Monachium.
Bardziej wnikliwi obserwatorzy futbolu za naszą zachodnią granicą wiedzieli o największym aktualnie niemieckim talencie już wcześniej. Był ku temu wyjątkowo konkretny powód. Wirtz nie jest wychowankiem Bayeru Leverkusen, lecz lokalnego rywala “Aptekarzy” - FC Koeln. Kiedy nie dalej jak zimą ubiegłego roku Florian postanowił zmienić barwy klubowe, złamana została ważna zasada. Od 2001 roku istniało bowiem porozumienie pomiędzy Bayerem Leverkusen, FC Koeln a Borussią Moenchengladbach, zgodnie z którym wszyscy trzej “sąsiedzi” zobowiązywali się nie podbierać sobie zawodników na szczeblu młodzieżowym.
Bayer zwracał uwagę, że Wirtzowi i tak kończył się w połowie 2020 roku kontrakt z macierzystym klubem. Transfer został zatem po prostu przyspieszony o kilka miesięcy. Sprawę starał się załagodzić bezstronny w tej sytuacji dyrektor sportowy Gladbach. Max Eberl przychylił się do argumentacji Leverkusen. Niepisana ugoda ma obowiązywać nadal. Czy faktycznie tak będzie, pokaże oczywiście czas.

Koeln a Leverkusen

Co ciekawe, Florian Wirtz mógł trafić do Leverkusen już jako dziecko. Pochodzący z kilkudziesięciotysięcznego miasteczka Pullheim w Nadrenii Północnej-Westfalii zawodnik stawiał swoje pierwsze piłkarskie kroki w prowadzonym przez jego ojca lokalnym klubie SV Grün-Weiß Brauweiler. Skauci wypatrzyli go w wieku ośmiu lat. Młodziutki Florian miał dwie możliwości.
- Wcale nie chciałem opuszczać Brauweiler i moich przyjaciół - wspominał niedawno sam Wirtz. - Moi rodzice mieli jednak przeczucie, że zmiana będzie dla mnie dobra. Wtedy w grę wchodziło tylko FC Koeln. Chciałem nadal chodzić do szkoły w Brauweiler, a do Kolonii miałem bliżej niż do Leverkusen.
Urodzony w 2003 roku Niemiec przeszedł w Akademii FC Koeln przez wszystkie kolejne szczeble młodzieżowe. Dwa lata temu został wraz z zespołem do lat 17 mistrzem kraju juniorów. Jego decyzja o przeprowadzce do Leverkusen mogła wydawać się zaskakująca. Klub z RheinEnergieStadion chętnie stawia przecież na młodzież. Tylko w tym sezonie w drużynie prowadzonej przez Markusa Gisdola zagrało już w Bundeslidze ośmiu zawodników poniżej 23. roku życia. Połowa z nich (Salih Oezcan, Ismail Jakobs, Noah Katterbach i Jan Thielmann) może uchodzić za klubowych wychowanków. O rok starszy od Wirtza Thielmann został jesienią najmłodszym strzelcem gola w seniorskim zespole Koeln od czasu Lukasa Podolskiego.
W Leverkusen była już jednak ścieżka wyznaczona przez Kaia Havertza. W Leverkusen od lata 2018 roku gra też starsza siostra Floriana, również młodzieżowa reprezentantka Niemiec - Juliane.
- Rozumiem rozczarowanie klubu i rozgoryczenie kibiców FC Koeln - uzasadniał swój wybór sam zainteresowany. - Musiałem jednak spojrzeć na własną przyszłość i własne perspektywy. Dziś uważam, że podjąłem słuszną decyzję. W FC Koeln znajdowałem się jeszcze bardzo daleko od pierwszej drużyny.

Najważniejsza szkoła

Florian Wirtz, który kilka miesięcy temu otrzymał prestiżowy, złoty medal imienia Fritza Waltera dla najlepszego niemieckiego piłkarza w kategorii wiekowej do lat 17, ma jeszcze cztery miesiące, żeby zostać najlepszym, niepełnoletnim strzelcem w historii Bundesligi. Brakuje mu jednego trafienia. Aby oddać, jak mocno imponujące są jego dotychczasowe osiągnięcia w dorosłym futbolu, warto zwrócić uwagę, dlaczego nastolatek nie znalazł się w meczowej kadrze Bayeru na grudniowe spotkanie Ligi Europy ze Slavią Praga. Powodem był ważny, szkolny egzamin.
Znakomicie wyszkolony technicznie, wybiegany i wydający się niezwykle mocnym psychicznie ofensywny pomocnik nie zaniedbuje edukacji.
- Każdego poranka jest w szkole od godziny 7:30 do 9:30 - opowiadał ostatnio jego trener, Peter Bosz. - Do klubu przyjeżdża na 9:45. O 10:00 rozpoczynamy przygotowania do treningu, który zaczyna się o 10:30. Po przerwie na lunch i czasu na wzięcie prysznica jedzie z powrotem do szkoły na resztę popołudnia. Obiecaliśmy jego rodzicom, że szkoła jest teraz najważniejsza.
Kilka dni po wspomnianym egzaminie Wirtza czekała pierwsza ligowa konfrontacja z FC Koeln. Na RheinEnergieStadion nie było oczywiście kibiców, więc obyło się bez gwizdów. Nie kto inny jak 17-latek przypieczętował golem okazałą wygraną (4:0) rewelacyjnego w pierwszej części sezonu Bayeru.
Jeden z największych aktualnie młodych talentów w Europie nie zamierzał czekać na szansę w seniorskim zespole FC Koeln. Tym bardziej, kiedy w Leverkusen oferowano mu grę od razu. Wychodzi na to, że rzeczywiście nie było na co czekać. W momencie, gdy Kai Havertz zawodzi w Anglii, jego miejsce w Leverkusen z impetem zajął fantastyczny Wirtz. I niewykluczone, że w przyszłości też podąży śladem starszego kolegi.

Przeczytaj również