To może być najlepszy kandydat na trenera FC Barcelony. Klub zrobiłby krok do przodu. "Jest znakomity"

To może być najlepszy kandydat na trenera Barcelony. Klub zrobiłby krok do przodu. "Jest znakomity"
Shutterstock.com
Mateusz - Jankowski
Mateusz Jankowski08 Feb · 10:25
FC Barcelona nie może pomylić się przy zatrudnieniu nowego trenera. Wybór następcy Xaviego Hernandeza powinien wyznaczyć kierunek, w którym podąży cały klub. Właśnie dlatego najlepszym kandydatem zdaje się być Hansi Flick.
Trenerska kariera klubowa krótka, a zarazem niezwykle udana. Epizod w reprezentacji rwany i zakończony wielką klapą. Hansi Flick nie jest oczywiście idealnym szkoleniowcem. Gdyby tak było, właśnie szykowałby kadrę Niemiec do startu w nadchodzących mistrzostwach Europy. Trudno będzie jednak wytypować lepszego fachowca, który obecnie nie prowadzi żadnej drużyny. Rynek wolnych menedżerów jest rozległy, ale niekoniecznie jakościowy. Tym bardziej Barcelona powinna postarać się o zakontraktowanie kogoś, kto potwierdził swój poziom i czeka na możliwość podjęcia się nowego wyzwania.
Dalsza część tekstu pod wideo

Herr Flick

Spoglądając na karierę Flicka, trzeba przede wszystkim skupić się na niespełna dwuletniej pracy jako główny trener Bayernu Monachium. I w tym przypadku widać pewne podobieństwa między tamtą ekipą, a obecną Barceloną. Bawarczycy z sezonu 2019/20 naturalnie zapisali się w historii, zdobywając potrójną koronę. Nie każdy może jednak pamiętać, że trener objął drużynę, która zmagała się z gigantycznym kryzysem. Jego poprzednik, Niko Kovac, wyleciał z pracy po klęsce 1:5 z Eintrachtem Frankfurt. Zostawił drużynę na czwartym miejscu w tabeli. Sezon rozpoczął zresztą od porażki 0:2 z Borussią Dortmund w Superpucharze Niemiec. Hans-Dieter trafił do rozbitego zespołu, który wcale nie rokował. A jednak po kilku miesiącach udało mu się stworzyć prawdziwą maszynę.
- Hansi Flick jest znakomitym szkoleniowcem. Dzięki niemu w Bayernie byliśmy niczym motocykle, znakomicie przygotował nas pod względem fizycznym. Treningi z nim były bardzo intensywne, ale zawsze pracowaliśmy z piłką. Po południu trenowaliśmy z trenerami od przygotowania fizycznego, dzięki temu piłkarze przeszli przemianę. Styl Flicka to Barcelona totalna. Z nim graliśmy w stylu Pepa Guardioli, ze środkowymi obrońcami, którzy rozgrywali piłkę - opowiedział ostatnio Javi Martinez na antenie Jijantes.
Flick potrafił znakomicie połączyć ofensywną filozofię gry z zadbaniem o doskonałe przygotowanie fizyczne. Szczególnie widoczne było to po wznowieniu rozgrywek w maju 2020 roku. Żaden inny zespół nie przepracował tak dobrze przerwy spowodowanej pandemią. Bayern wrócił do gry, po czym potrafił zdominować i zabiegać dosłownie każdego rywala. Liczby pokazywały, że nikt w Europie nie był tak skuteczny pod względem zakładania pressingu i odbioru piłki w ofensywnej tercji boiska. Futbol totalny zaowocował odniesieniem 21 zwycięstw z rzędu. W Lidze Mistrzów bawarska maszyna rozwalcowała bezradne Chelsea czy Barcelonę. Dziś każdy na Camp Nou chciałby, aby “Blaugrana” grała w stylu tamtego Bayernu.
- Gra z wysoką linią obrony jest naszą cechą charakterystyczną, ponieważ w ten sposób nie zostawiamy przeciwnikom przestrzeni. Oczywiście, że odległość między naszą obroną, a bramką jest duża, ale najważniejsze jest to, abyśmy wywierali presję na piłkę. Musimy kryć boisko i zamykać możliwą drogę podań. Przez ostatnie miesiące wdrażaliśmy naszą filozofię i wywieraliśmy presję na przeciwnika. To nasza gwarancja sukcesu - mówił Flick przed finałem Ligi Mistrzów w 2020 roku. Za słowami szły boiskowe czyny.

Trener i mentor

- Ostatnim razem tak dobrze trenowaliśmy pod wodzą Pepa Guardioli. Każdy zawodnik może dodać coś od siebie, ale jego rola zawsze jest jasna. Nie ma żadnych: "jeśli, "ale", ani "może". Hansi daje nam jasne wytyczne, nie opcje, ale konkrety. Dlatego mogliśmy wrócić na właściwe tory, kiedy objął drużynę. Hansi zawsze mówi prosto i na temat - chwalił Thomas Mueller na łamach Sueddeutsche Zeitung.
Wielu zawodników podkreślało wyjątkowe umiejętności Flicka w zakresie relacji interpersonalnych. Jego szeroki wachlarz kompetencji miękkich wpływał pozytywnie na jakość Bayernu, a także atmosferę panującą w zespole. Warto przypomnieć, jak zgranym kolektywem był zespół, w którym wielu zawodników musiało zaakceptować role drugoplanowe. Niemiec dbał o to, aby każdy element był podporządkowany wyższym celom, zachowując jednocześnie radość z pełnionej funkcji. Dzięki temu szeroka i niezwykle utalentowana kadra osiągnęła absolut, wygrywając tryplet. Przypomnijmy, że w wygranym finale Ligi Mistrzów z PSG na ławce siedzieli tacy zawodnicy, jak Lucas Hernandez, Benjamin Pavard, Philippe Coutinho, Niklas Suele czy Corentin Tolisso. I nikt nie psioczył, nie narzekał na brak minut, nie domagał się zrewolucjonizowania hierarchii. Wszyscy szli w jednym kierunku.
Hansi Flick
ANP/SIPA USA/PressFocus
- W krótkim czasie sprawił, że drużyna wygląda zupełnie inaczej, gra atrakcyjnie i zespołowo. Sprawia, że wszyscy jego zawodnicy czują się ważni, nawet supergwiazdy potrzebują odrobiny miłości. Każdy trener potrzebuje empatii, a Flick ma jej pod dostatkiem - analizował Jupp Heynckess na łamach Kickera. - Hansi ma jasny plan. Na nowo wprowadził pewne wartości, za którymi podąża zespół. Myślę, że ma bardzo wysoki poziom empatii. Ufa zawodnikom, a zawodnicy ufają jemu - zaznaczał Karl-Heinz Rummenigge. - Hansi jest twardy i zdyscyplinowany, pozostaje wierny swoim przekonaniom. Bayern jest obecnie zjednoczony, nawet zawodnicy, którzy nie grają, akceptują swoją sytuację, ponieważ Hansi z nimi cały czas rozmawia. To połączenie wiedzy na temat piłki nożnej i dużej dozy empatii czyni go tak dobrym trenerem - dodawał Joachim Loew, cytowany przez portal Bundesliga.com.
Oczywiście łatwo jest kogoś chwalić, kiedy wszystko idzie po jego myśli. Najwięcej o sposobie pracy Flicka mówią jednak reakcje zawodników w chwilach, kiedy opuszczał dane zespoły. Jego byli podopieczni podkreślali wówczas, że będą miło wspominać współpracę z trenerem, ale przede wszystkim z człowiekiem. Hansi rozumiał bowiem nieodłączny element piłkarskiego dualizmu. Z jednej strony kształtował poukładany zespół, a z drugiej interesował go los jednostki. Nic dziwnego, że wielu graczy, w tym Robert Lewandowski, prezentowali pod jego wodzą życiową formę.
- Hansi Flick jest nie tylko bardzo dobrym trenerem, ale jednocześnie wspaniałym człowiekiem. Można z nim porozmawiać o wielu różnych sprawach, także prywatnych. Z Hansim stworzyliśmy historię, to był zdecydowanie mój najlepszy czas w Bayernie. Zawsze określał nam jasny plan - mówił ponad dwa lata temu Lewandowski w rozmowie z Bildem. - Hansi Flick obdarzył mnie zaufaniem, zawsze mogłem z nim porozmawiać. Wie, czego potrzebuje młody zawodnik, aby poczuć wolność - wtórował Jamal Musiala. - Hansi, jesteś wspaniałym trenerem i człowiekiem. Wielka szkoda, że jako zespół nie mogliśmy odwdzięczyć się za twoje zaufanie. Będziemy nadal próbować uczyć się, aby wrócić silniejsi. Życzę ci wszystkiego najlepszego - to już słowa Joshuy Kimmicha po zwolnieniu Flicka z kadry.

Rysa na wizerunku

Ktoś mógłby spojrzeć na dokonania Flicka w Bayernie i uznać, że to trener pozbawiony wad. Kto inny zobaczyłby jego bilans w reprezentacji Niemiec i doszedłby do wniosku, że ma do czynienia z kompletnym amatorem. Tymczasem prawda leży gdzieś po środku. W Monachium metodyka pracy oparta na katorżniczych treningach i dbaniu o komfort psychiczny piłkarzy sprawdziła się bez zarzutu. Być może 58-latek nadal pracowałby na Allianz Arenie, gdyby nie pamiętny konflikt z Hasanem Salihamidziciem. Na początku 2021 roku trener publicznie domagał się wzmocnień, podczas gdy dyrektor krytykował jego otwartość w kontaktach z mediami. Flick chciał Timo Wernera, ale “Brazzo” planował kadrę po swojemu. Bośniak wygrał walkę o wpływy, choć już w ubiegłym roku z hukiem stracił pracę razem z Oliverem Kahnem. W międzyczasie szkoleniowiec zawiódł w rodzimej kadrze.
Epizod w roli selekcjonera kładzie się cieniem na dotychczasowej karierze Flicka. Dość powiedzieć, że został on pierwszym trenerem w historii reprezentacji Niemiec, którego zwolniono. Trudno jednak się temu dziwić, patrząc na przebieg tej kadencji. Misją Flicka miało być naprawienie błędów poprzednika i udana kampania podczas mistrzostw świata. Tymczasem nie potrafił on stworzyć zjednoczonej drużyny. Stacja Amazon przygotowała dokument All or Nothing, w którym ukazano kulisy funkcjonowania Niemców podczas katarskiego turnieju. W serialu Joshua Kimmich powiedział, że po porażce z Japonią w pierwszym meczu grupowym rozejrzał się po szatni i zobaczył znokautowanych ludzi. Prawie żaden piłkarz nie wierzył w sukces, chociaż awans wciąż był możliwy.
- Jest takie powiedzenie, które podsumowuje to, co czułem ostatniej nocy. Mówi się, że co dobrego jest w krowie, która daje dziennie 10 litrów mleka, a wieczorem przewraca ogonem wiadro. Tak właśnie się czułem. Mieliśmy swoje szanse, ale nie strzeliliśmy gola, nie byliśmy wystarczająco skuteczni. Sami siebie ukaraliśmy - rzucił Flick po meczu z Japonią.
Przed kluczowym starciem z Hiszpanią Julian Brandt i Armel Bella-Kotchap spóźnili się na odprawę. Selekcjoner nie ukarał ich, ale zaznaczył jedynie, że wymaga większej punktualności. Być może podkopał swój autorytet, chociaż nie chciał też całkowicie rozbijać drużyny, która i tak nie stanowiła jedności. Prawdziwy wybuch nastąpił podczas ostatniej kolejki, kiedy Niemcy wygrali z Kostaryką. W przerwie trener wysuszył głowy swoim podopiecznym, podkreślając, że nie stosują się do wytycznych, nie szukają szerokości na boisku i muszą pokazać charakter, jeśli nie chcą wrócić do domu. Finalnie “Die Mannschaft” odpadli przez gorszy bilans bramkowy od Hiszpanów.
Już po mundialu magazyn Sport Bild informował, że kadra była podzielona na dwa obozy - piłkarzy, których Flick znał z Bayernu i pozostałych. Według doniesień niektórzy zawodnicy mieli być faworyzowani przez wzgląd na wcześniejszą współpracę z selekcjonerem. Niektórzy nie rozumieli, dlaczego z Japonią Leon Goretzka zmienił Ilkaya Guendogana, po którego zejściu Niemcy stracili dwa gole i wypuścili zwycięstwo z rąk. Kwestionowano również stawianie na Niklasa Suele, który nie był wtedy w dobrej formie.
Nawałnica problemów sprawiła, że po mundialu nie doszło do żadnego resetu. W sześciu następnych meczach podopieczni Flicka odnieśli zaledwie jedno zwycięstwo. Późniejsze wydarzenia pokazują jednak, że problem Niemców wykracza daleko poza osobę selekcjonera. Julian Nagelsmann nie okazał się żadnym zbawcą, co potwierdzają listopadowe porażki w sparingach z Austrią i Turcją. Być może zespół w obecnym kształcie po prostu nie jest stworzony do wygrywania i powtórzenia sukcesów z 2014 roku. Nieudana kadencja oczywiście pozostanie skazą na wizerunku bezrobotnego obecnie trenera. Nie można jednak deprecjonować jego warsztatu wyłącznie na podstawie braku sukcesów w kadrze targanej tak głębokim kryzysem.
hansi flick
ANP/SIPA USA/PressFocu

Y viva Espana

- Dla mnie ważne jest, aby zespół był proaktywny. Dotychczas traciliśmy gole, które nie powinny przydarzyć się w takim klubie, jak Bayern. Musimy lepiej bronić i starać się jak najszybciej odzyskać piłkę. To są kwestie, którymi zamierzam się zająć - mówił Flick po podpisaniu kontraktu z Bayernem, cytowany przez oficjalną stronę Bundesligi.
Identycznej pomocy potrzebuje Barcelona, która szykuje się do rewolucji na ławce trenerskiej. I trudno nie odnieść wrażenia, że obecny mistrz Hiszpanii ma nieco wspólnych punktów z tamtą ekipą “Die Roten”. Po zastąpieniu Niko Kovaca Niemiec natychmiast zaimplementował formację 4-2-3-1, która na papierze mogłaby funkcjonować również w Katalonii. Nawet charakterystyka poszczególnych zawodników pokrywa się z wymaganiami Flicka. Jules Kounde lub Joao Cancelo mogliby być defensywnymi prawymi obrońcami, którzy rozgrywaliby akcje. W Bayernie w ten sposób funkcjonowali Benjamin Pavard lub Joshua Kimmich. Na drugiej flance Alejandro Balde jest zbliżonym profilem do Alphonso Daviesa. Ronald Araujo byłby kotwicą a’la Jerome Boateng u boku stopera z umiejętnością wyprowadzenia piłki. W tej roli dałoby się obsadzić Andreasa Christensena, Inigo Martineza lub przyszłościowo Pau Cubarsiego. Pomoc złożoną z Frenkiego de Jonga, Pedriego i Gaviego można poukładać tak, aby narzucić rywalom własne warunki. Na papierze największym problemem w próbie odwzorowania Bawarczyków byłaby obsada boków ataku. Kingsley Coman i Serge Gnabry to rasowi skrzydłowi, którzy żyją z asyst, robienia przewagi i wchodzenia w pojedynki. Takich piłkarzy brakuje w obecnej Barcelonie.
Warto oczywiście podkreślić, że ewentualne przybycie Flicka nie oznaczałoby rozwiązania wszystkich problemów Katalończyków. Balde nie jest bowiem Daviesem z sezonu 2019/20, Pedri to nie Thomas Mueller, a Robertowi Lewandowskiemu daleko do formy sprzed czterech lat. Pod względem jakości tamten Bayern bije obecną “Blaugranę” na głowę. Chodzi jednak tylko o podkreślenie, że materiał do budowy zdaje się wpisywać w filozofię gry 58-latka.
Wydaje się, że w tym temacie “Barca” faktycznie ruszyła do działania. Javi Miguel z dziennika AS zdradził, że za kandydaturą Flicka opowiada się Joan Laporta. Przeciwnikiem miałby być Deco, który woli zatrudnić Sergio Conceicao. Z całym szacunkiem, ale CV Portugalczyka nie jest jednak tak imponujące. W Coimbrze, Bradze, Vitorii Guimaraes czy Nantes wytrzymał nie dłużej niż 1,5 sezonu. Od siedmiu lat z sukcesami prowadzi FC Porto, tyle że to wciąż nie jest posada, która mogłaby w pełni przygotować do pracy w klubie aspirującym do miejsca w czołówce. W niedalekiej przeszłości Katalończycy zbyt wiele razy powierzali misję prowadzenia drużyny osobom, które nigdy wcześniej nie rywalizowały na takim poziomie. Czym innym jest walka o palmę pierwszeństwa w lidze portugalskiej w porównaniu z rywalizacją przeciwko Realowi Madryt. Właśnie dlatego Flick zdecydowanie góruje nad ewentualnym kontrkandydatem.
Christian Falk informował niedawno, że Niemiec rozpoczął już nawet naukę języka hiszpańskiego. Według dziennikarza Bilda 58-latek nie byłby przeciwny opcji podjęcia się pracy w Barcelonie. Fabrizio Romano poszedł o krok dalej, sugerując wprost, że trener jest niemal gotowy zastąpić Xaviego Hernandeza. Jeśli te doniesienia się potwierdzą, klub będzie miał pod ręką gotową opcję.
Hansi Flick
Pro Shots/SIPA USA/PressFocus
Biorąc pod uwagę wszystkich trenerów, pewnie znalazłoby się minimum kilka nazwisk, które elektryzują w nieco większym stopniu niż Hansi Flick. Każdy kibic Barcelony wolałby Kloppa czy Guardiolę. Sęk w tym, że trzeba brać pod uwagę okoliczności. Nie ma żadnego logicznego powodu, aby Pep opuszczał Manchester City, który jest gotową maszyną do wygrywania. Z kolei jeszcze obecny szkoleniowiec Liverpoolu marzy o odpoczynku. Nie o wkroczeniu w środek medialnej trąby powietrznej, w której jego każde słowo i pojedyncza decyzja byłyby pożywką dla żądnych igrzysk hiszpańskich dziennikarzy.
W takiej sytuacji “Barca” raczej musi skupić się na wolnych szkoleniowcach. I w tej kategorii Flick zdaje się być odpowiednim kandydatem. Słowa jego byłych podopiecznych i współpracowników sugerują, że jest to dobry taktyk i świetny motywator. Specyfika prowadzenia kadry być może nie odpowiadała mu ze względu na brak codziennego kontaktu ze swoimi piłkarzami. Kadencja w Bayernie stanowi jednak wystarczające potwierdzenie jego wysokiego poziomu. Czy zatrudnienie Niemca automatycznie oznaczałoby powrót Barcelony na szczyt? Oczywiście, że nie. Ale z perspektywy klubu byłby to wyraźny krok ku lepszemu.

Przeczytaj również