Idealny następca Sergio Busquetsa? Może też trafić do United. "Uwielbiam go, to kapitalny piłkarz"

Idealny następca Sergio Busquetsa? Może też trafić do United. "Uwielbiam go, to kapitalny piłkarz"
Christian Bertrand / Shutterstock.com
Kibice nazywają go lepszym od Zinedine’a Zidane’a, sam na idola wybrał sobie Andreę Pirlo, a niedługo może zostać następcą Sergio Busquetsa. Powiązania Rubena Nevesa z tymi wszystkimi legendami tylko z pozoru wyglądają na przesadzone. Piłkarz Wolves już znajduje się w elicie zawodników na swojej pozycji. A wciąż może wskoczyć na jeszcze wyższy poziom.
- Kiedy masz do dyspozycji piłkarza, jak Ruben Neves, który potrafi bronić, potrafi atakować i jest wyśmienitym profesjonalistą, to wielkie kluby muszą płacić za takich po 100 mln funtów. Neves jest tyle wart - stwierdził niedawno Bruno Lage, trener Wolverhampton.
Dalsza część tekstu pod wideo
Chociaż angielskie kluby specjalizują się w windowaniu kwot za swoich piłkarzy, w rzeczywistości nie zawsze aż tak wartościowych, to akurat wycena Nevesa nie jest żadną przesadą. W konsumpcyjnych realiach futbolu za jakość trzeba płacić, a akurat jej środkowy pomocnik ma pod dostatkiem, żeby nie powiedzieć w nadmiarze, jeśli to fizycznie wykonalne. Z tak wybitnym talentem i wszechstronnym wachlarzem oferowanych umiejętności nie możesz zostać sprzedany za sumę mniej niż dziewięciocyfrową. Zwłaszcza że chętnych nie powinno brakować.

Wilk stepowy

Piłkarski laik może kojarzyć Nevesa głównie z niecodziennym darem do zdobywania pięknych bramek. Faktycznie, kiedy 25-latek już wpisuje się na listę strzelców, to zwykle w efektownych okolicznościach. Sprowadzenie jego piłkarskich zdolności do młotka w nodze byłoby jednak sporym niedopowiedzeniem, żeby nie powiedzieć zakłamaniem. Spektakularne trafienia są tylko jednym z wielu elementów w jego piłkarskim arsenale.
Przede wszystkim Neves należy do elitarnego grona pomocników, którzy wiedzą, jak obchodzić się z piłką. Kiedy dostaje futbolówkę, praktycznie wiadomo, że zaraz pośle idealnie wymierzone podanie wprost pod nogi adresata. Zdarzają się mecze, kiedy gracz Wolverhampton notuje po 100 celnych zagrań przy ponad 90% skuteczności. Przy czym nie są to anemiczne podania do najbliższego partnera, które wnoszą tyle co nic. Według danych portalu “Fbref.com” wykonuje on średnio prawie 15 dalekich przerzutów na mecz. Żaden inny gracz z pola w topowych ligach nie jest nawet bliski osiągnięcia takiej liczby. Czasem patrząc na grę Portugalczyka, można odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z rozgrywającym rodem z NFL. On niczym rasowy quarterback potrafi z zegarmistrzowską precyzją posłać futbolówkę na odległość kilkudziesięciu jardów. I wbrew nazwisku trenera Wolves, nie są to bezmyślne zagrania “na lage”.
- Moim piłkarskim idolem jest Andrea Pirlo. Był wzorowym pomocnikiem, kimś, za kim warto podążać. Na boisku wyróżniały go opanowanie i pewność siebie. Grając w środku pola, zawsze musisz myśleć szybciej od innych, podejmować błyskawiczne decyzje. To potrafił Pirlo i sam też staram się tak grać - przyznał Neves w wywiadzie dla stacji “Sky Sports”.
Warto podkreślić, że 25-latek wyróżnia się nie tylko w zakresie kreacji gry. To z jednej strony rasowy wirtuoz, a z drugiej człowiek od tzw. czarnej roboty. Od momentu awansu Wolverhampton do Premier League żaden inny pomocnik w angielskiej elicie nie wykonał tylu udanych odbiorów, co Neves. A przecież na Wyspach występuje kilku fachowców, żeby przywołać jedynie N’Golo Kante, Fernandinho lub Declana Rice’a.
Neves należy również do wąskiego grona zawodników, którzy nigdy nie schodzą poniżej pewnego poziomu. Chociaż całemu Wolverhampton zdarzają się momenty hossy i bessy, “ósemka” zawsze gwarantuje odpowiednio wysoką jakość. Wychowanek FC Porto od prawie czterech lat rywalizuje na poziomie Premier League, a jeszcze nie dostał ani jednej czerwonej kartki, ani nie popełnił błędu bezpośrednio skutkującego utratą bramki. W rozmowie z “The Telegraph” przyznał, że boiskowa odpowiedzialność to wypadkowa jego przyspieszonego procesu dojrzewania. Gdy miał 12 lat, jego ojciec wyjechał pracować do Hiszpanii, więc już jako dzieciak musiał stać się nieformalną głową rodziny złożonej jeszcze z matki i młodszej siostry. Te doświadczenia do dziś procentują w grze Portugalczyka. Do śmierci i podatków można dodać kolejny życiowy pewnik, jakim jest bezbłędność Nevesa. Big Ruben.
- Jestem wielki fanem talentu Nevesa. To, w jaki sposób rządzi w środku pola, jest imponujące. Jest kluczowy w ataku, dobry w obronie i robi to wszystko z taką łatwością - zachwycał się Jamie Redknapp cytowany przez “Daily Mail”.

Przerósł watahę

Kiedy Portugalczyk w 2017 roku trafił do Wolverhampton, zaskoczył niemałą liczbę osób. Rzadko bowiem zdarza się, aby młody gracz z potencjałem decydował się na rozwój kariery w drugiej lidze, nawet jeśli mowa o Championship. Z perspektywy czasu widać jednak, że środkowy pomocnik dokonał idealnego wyboru.
Przy jego walnym udziale ekipa “Wilków” nie tylko awansowała do Premier League, ale również ugruntowała pozycję w najwyższej klasie rozgrywkowej. Dziś nawet największy pesymista wśród kibiców z Molineux nie musi przed sezonem zakładać morderczej walki o utrzymanie. Wolves stało się solidnym zespołem ze średniej półki, który przy korzystnych wiatrach może od czasu do czasu namieszać w walce o europejskie puchary. W dużej mierze stało się to za sprawą klasy Nevesa. Wystarczy przywołać jedną z najczęściej intonowanych przyśpiewek na Molineux.
Mamy Nevesa, Rubena Nevesa, myślę, że nie zrozumiesz, że to człowiek Nuno Santo, jest lepszy od Zidane’a
Neves napisał w Wolverhampton kawał historii. Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że powoli zbliża się moment, w którym będzie musiał poszukać nowych, znacznie ambitniejszych wyzwań w karierze. Powód jest prosty. Reprezentant Portugalii aż nazbyt przerasta drużynę, w której występuje. Zawodnik z takim talentem nie powinien dłużej walczyć o miejsca 7-8 w tabeli.
- Jedna rzecz to, że Ruben czuje się w tu jak w domu, a druga to przekonanie go do pozostania tutaj. Nie chodzi o wysokość kontraktu czy pieniądze, a to, czy drużyna może bić się o najwyższe cele. Ja chcę dla niego jak najlepiej. Jeśli zostanie, będę bardzo szczęśliwy, ale w futbolu nigdy nic nie wiadomo - stwierdził Bruno Lage w podcaście “Talking Wolves”.
Między wierszami można wyczuć, że na Molineux powoli szykuje się pożegnanie dotychczasowego lidera. Neves zrobił swoje i znajduje się teraz w idealnym momencie kariery, aby dołączyć do ekipy z najwyższej półki. Tam niewykluczone, że nadal będzie odgrywał pierwsze skrzypce.

Przyszły bohater okienka

- Uwielbiam Nevesa, to kapitalny piłkarz. Zawsze wie, co ma zrobić z futbolówką. Czy grałby w Manchesterze United zamiast Freda i Scotta McTominaya? Jestem o tym przekonany - ocenił Rio Ferdinand, ekspert “Sky Sports”.
Manchester United to jeden z klubów, do których od dawna przymierza się gracza Wolves. Swego czasu brytyjscy dziennikarze porównali statystyki Nevesa z pomocnikami Old Trafford. Okazało się, że Portugalczyk górował nad “Czerwonymi Diabłami” w niemal każdej kategorii, od liczby odbiorów, przez średnią podań napędzających akcję, aż po procent wygranych pojedynków. 25-latek z całą pewnością stanowiłby wzmocnienie rozbitej drużyny z Teatru Marzeń, która od lat przesuwa się na didaskalia poważnego futbolu. Manchester nie jest jednak jedynym zespołem zabiegającym o podpis portugalskiego maestro. Niedawno agent piłkarza, Jorge Mendes, spotkał się z przedstawicielami Barcelony. A jednym z głównych tematów rozmów między nim, a Joanem Laportę i Mateu Alemanym miała być właśnie przyszłość Rubena Nevesa.
Oczywiście, “Duma Katalonii” na razie nie dysponuje środkami na miarę przekonania Wolverhampton do sprzedaży. Coraz głośniej mówi się jednak o możliwej rewolucji w środkowej strefie na Camp Nou. Jedną z jej “ofiar” może stać się Frenkie de Jong, którego ewentualny transfer otworzyłby Nevesowi barcelońskie bramy. I na papierze wydaje się to znacznie ciekawszą opcją niż wymiana de Jonga na Bernardo Silvę, o której rozpisywali się katalońscy dziennikarze. Portugalczyk z Manchesteru City to wybitny gracz, ale jednak nie rozwiązałby jednego z nadchodzących problemów “Barcy”. A mowa o zastąpieniu Sergio Busquetsa. Defensywny pomocnik od lat prezentuje tak nietypowy styl gry, że znalezienie jego identycznego następcy jest po prostu niemożliwe. W takim wypadku Barcelona powinna zatem poszukać zawodnika o nieco innej charakterystyce, który jednak wpisywałby się w ogólną filozofię zespołu. I w tym momencie na scenę wychodzi Ruben Neves, piłkarz skrojony pod takie wymagania.
Transfer rzędu około 100 mln funtów zawsze wiąże się z gigantycznym ryzykiem. W przypadku Nevesa pokusa jest jednak warta grzechu spróbowania. Trudno w czołowych europejskich ligach znaleźć drugiego tak wszechstronnego pomocnika, który zapewne sam będzie naciskał na przenosiny do drużyny o wyższych aspiracjach. A i włodarze Wolverhampton nie powinni na siłę trzymać zawodnika, kiedy na pierwszy rzut oka widać, że ten umiejętnościami znajduje się już na innej półce w futbolowym dyskoncie. Latem rozgrywający powinien zamknąć piękny rozdział na Molineux i podjąć się nowego wyzwania. Niech na Molineux wybrzmi Neves Ending Story.

Przeczytaj również