Jadon Sancho mógł grać w Realu Madryt. Odmówił klubowi trzy lata temu. "Była jedna konkretna przeszkoda"

Jadon Sancho mógł grać w Realu Madryt. Odmówił klubowi trzy lata temu. "Była jedna konkretna przeszkoda"
Marco Canoniero / Shutterstock.com
Obecnie Jadon Sancho wzbudza ogromne zainteresowanie u czołowych europejskich klubów. Wśród zespołów, które chcą sprowadzić reprezentanta Anglii, znajduje się między innymi Real Madryt. Hiszpański dziennikarz, Sergio Santos, ujawnił, że "Królewscy" byli o krok od podpisania umowy z piłkarzem już w 2017 roku. Nie chcieli jednak spełnić jednego warunku.
Trzy lata temu Jadon Sancho trafił do Borussii Dortmund z juniorskiego zespołu Manchesteru City. Okazuje się, że przed transferem do Niemiec skrzydłowy negocjował z Realem Madryt. Zdaniem Sergio Santosa, dziennikarza hiszpańskiego dziennika "AS", negocjacje były na dość zaawansowanym etapie. O wszystkim zaważył jeden szczegół.
Dalsza część tekstu pod wideo
- Dowodem na to, jak bardzo Real Madryt chciał Jadona Sancho, był fakt, że dyrektor generalny klubu, Jose Angel Sanchez, osobiście nadzorował tę sprawę. Ojciec Anglika miał przyjechać do Madrytu, aby poznać bazę klubu. Umowa nie doszła do skutku przez jedną istotną przeszkodę: Sancho od początku chciał być graczem pierwszego zespołu - opisuje Santos.
- Pragnął trenować z pierwszą drużyną i z nią grać, nie uczestnicząc prawie w ogóle w meczach Castilli - trochę jak Rodrygo Goes czy Vinicius Junior. Teraz, gdy widzimy jakim piłkarzem się stał, można to zrozumieć. Być może Real powinien dać mu miejsce w pierwszej drużynie, ale wspomnienie Martina Odegaarda wciąż było żywe - dodał.
- Oczywiście, teraz Odegaard jest typowany na przyszłą gwiazdę i może wkrótce wrócić do Madrytu, ale w przeszłości klub bardzo się o niego starał. Ćwiczył z pierwszą drużyną, a potem lądował w Castilli tylko po to, aby grać tam mecze. Real nie chciał podpisać kontraktu, w którym byłby zapis, że Sancho musi trenować z pierwszą drużyną - kontynuował.
- On miał szansę na to, aby szybko stać się częścią głównego zespołu. Klub nie chciał tylko, aby było to częścią umowy. Piłkarzy wybrał więc Dortmund, bo Borussia dała mu koszulkę z numerem siedem, ustanowiła następcą Ousmane Dembele, a po miesiącu od transferu zadebiutował w pierwszym zespole. To był jego priorytet - powiedział dziennikarz.
- Ani Zinedine Zidane, ani skaut Juni Calafat nie chcieli, aby trenowanie z pierwszą drużyną było zapisane w jego kontrakcie, choć wiedzieli, że ma na to szansę. Gdyby Real zaakceptował ten warunek, istnieje duża szansa, że Sancho byłby teraz w ekipie "Królewskich" - zakończył.
Redakcja meczyki.pl
Maciej Pietrasik05 Jun 2020 · 07:07
Źródło: as.com

Przeczytaj również