Jak można było to zmarnować?! Historyczna szansa na mistrzostwo utracona po szokującym finiszu

Jak można było to zmarnować?! Historyczna szansa na mistrzostwo utracona po szokującym finiszu
MB Media / PressFocus
W styczniu i lutym brazylijski Internacional wygrał dziewięć ligowych spotkań z rzędu. Na pięć kolejek przed końcem rozgrywek miał cztery punktów przewagi nad broniącym tytułu Flamengo. I chociaż nie była to jakaś ogromna przewaga, sposób, w jaki ekipa z Porto Alegre wypuściła z rąk mistrzostwo, jest mocno zaskakujący.
Po 33. kolejce brazylijskiej Serie A sytuacja w czubie tabeli wyglądała następująco:
Dalsza część tekstu pod wideo
1. Internacional - 65 punktów
2. Flamengo - 61 punktów
Wtedy jednak Internacional, po wspomnianej serii dziewięciu triumfów z rzędu, wpadł w dołek. Najpierw zremisował na wyjeździe z Atletico Paranaense, co można było jeszcze poniekąd zrozumieć, ale potem sensacyjnie przegrał u siebie z ekipą Sport Recife, która ostatecznie zakończyła rozgrywki na odległym 15. miejscu. W tym czasie Flamengo raz wygrało i raz podzieliło się punktami. Różnica między liderem i wiceliderem zmniejszyła się więc do jednego punktu.
W następnej kolejce oba zespoły zgodnie wygrały. I wtedy przyszedł czas na danie główne. Bezpośrednie starcie w przedostatnim rozdaniu sezonu. Jeśli Internacional wygrałby ten mecz, rozgrywany na wyjeździe, zapewniłby sobie czwarte w historii, a pierwsze od 1979 roku mistrzostwo Brazylii. Flamengo przy życiu mógł utrzymać jeszcze remis, ale i on byłby dla tego zespołu mocno niekorzystny. Trzeba było wygrać, by odwrócić losy rywalizacji.

Miłość większa od pieniędzy

Emocje wybuchły jeszcze długo przed pierwszym gwizdkiem. Bohaterem niecodziennej akcji został Rodinei. 29-letni obrońca na początku stycznia trafił do Internacionalu na zasadzie wypożyczenia z Flamengo właśnie. A później stał się podstawowym zawodnikiem zespołu, rozgrywając 23 ligowe spotkania. Według klauzuli zawartej w umowie mógłby zagrać przeciwko Flamengo tylko wówczas, jeśli Internacional zapłaciłby 186 tysięcy dolarów.
Klub nie planował wykładania tak ogromnej kwoty. Rodinei miał obejrzeć szczególne dla siebie spotkanie z perspektywy trybun. Wtedy jednak na szalony pomysł wpadł jeden z kibiców Internacionalu. Zaproponował, że sam wyłoży całą kwotę, by Rodinei mógł pomóc jego ukochanej drużynie w zdobyciu tytułu.

Miłe złego początki

Elusmar Maggi Scheffer to bogaty rolnik. Dzięki jego hojności Internacional faktycznie spłacił klauzulę i upoważnił Rodineia do występu w kluczowym meczu. 29-letni prawy obrońca znalazł się w wyjściowym składzie. I już w 12. minucie mógł świętować ze swoimi “tymczasowymi” kolegami prowadzenie 1:0. Rzut karny na bramkę zamienił bowiem Edenilson. Taki wynik dawał Internacionalowi tytuł najlepszej drużyny w Brazylii.
Później jednak sytuacja zaczęła się komplikować. Najpierw wyrównał Giorgian De Arrascaeta, a tuż po przerwie główny bohater - Rodinei - postanowił bez pardonu wpakować się w dobrze znanego kibicom Filipe Luisa. Efekt? Czerwona kartka. Kibic zapłacił więc 186 tysięcy dolarów za 49 minuty gry Brazylijczyka. I za to, że jego ukochany zespół w kluczowym meczu musiał radzić sobie przez ponad 40 minut w osłabieniu.
Rywale nie zmarnowali takiej szansy. W 63. minucie do siatki trafił Gabriel Barbosa. Wynik się już nie zmienił. Internacional przegrał 1:2.

Motywacja dla Sao Paulo

Przed ostatnią kolejką wszystko było już więc w rękach broniących tytułu graczy Flamengo. By zakończyć rozgrywki na szczycie, musieli oni pokonać na wyjeździe Sao Paulo. Ewentualnie liczyć na stratę punktów Internacionalu, który grał u siebie ze znajdującym się w drugiej połowie tabeli Corinthians.
Co istotne, ta sama liczba punktów premiowała Internacional. Przy jakiejkolwiek stracie w wykonaniu Flamengo, klub z Porto Alegre wróciłby więc na szczyt tabeli, o ile wygrałby oczywiście swoje spotkanie. Nie wydawało się to wcale niemożliwe, zwłaszcza, że Sao Paulo to naprawdę bardzo niewygodny rywal. Dodatkowo zmotywowany przez wspomnianego rolnika.
- Moi prawnicy już badają sprawę. Mam zamiar porządnie zmobilizować finansowo piłkarzy Sao Paulo, by zrobili co trzeba w meczu z Flamengo - stwierdził Scheffer, którego jak widać nie odstraszyło wyrzucenie w błoto 186 tysięcy dolarów.

Dramatyczny finisz

Co wydarzyło się w ostatniej kolejce brazylijskiej Serie A? Nie wiadomo, czy Sao Paulo faktycznie dostało dodatkowy zastrzyk motywacji od kibica Internacionalu, ale poradziło sobie znakomicie, wygrywając z Flamengo 2:1. Wszystko było już więc w rękach, a może bardziej nogach zawodników z Porto Alegre. Wystarczyło wygrać z przeciętnym w tym sezonie Corinthians. Kursy u bukmacherów wskazywały, że raczej nie dojdzie tu do niespodzianki. Za każdą złotówkę postawioną na triumf Internacionalu można było wygrać około 1,43 zł. W przypadku remisu było to 4,10/4,20 zł, a zwycięstwo gości to z kolei zysk w okolicach nawet 8 zł.
Ale Internacional zremisował ten mecz 0:0. Oddał 16 strzałów, w tym pięć celnych, wykonywał 12 rzutów rożnych. Zdobył nawet bramkę w 96. minucie meczu, ale spalonego - słusznie - dopatrzył się arbiter liniowy.
Ostatecznie Internacional nie był w stanie strzelić zwycięskiego gola. Nie wykorzystał pomocy ze strony Sao Paulo. W efekcie po raz drugi z rzędu mistrzem Brazylii została drużyna Flamengo.
Klub z Porto Alegre dalej poczeka więc na tytuł. Współczujemy kibicom, a szczególnie wspomnianemu rolnikowi, który dwoił się i troił, by pomóc swojej drużynie. W zamian dostał pewnie szewskiej pasji, tracąc jednocześnie kilkaset tysięcy dolarów.
Football, bloody hell.

Przeczytaj również