Jak zagrać z Albanią? Dwie, góra trzy wątpliwości w składzie Polaków. Kłopot bogactwa Paulo Sousy

Jak zagrać z Albanią? Dwie, góra trzy wątpliwości w składzie Polaków. Kłopot bogactwa Paulo Sousy
Adam Starszynski / PressFocus
Jakim składem Polska wyjdzie na mecz z Albanią? W przeddzień tego spotkania wydaje się, że są dwie, może trzy wątpliwości personalne. Na kogo powinien postawić Paulo Sousa?
Albanii nie można lekceważyć, ale też traktowanie wtorkowego rywala reprezentacji Polski jako przeciwnika z nad wyraz wysokiej półki jest błędem. Mamy lepszych piłkarzy, a jeśli nie wrócimy z Tirany choćby z punktem, to znaczy, że nie zasługujemy na udział w katarskim mundialu. W dodatku gospodarze będą osłabieni brakiem filara linii defensywnej, Berata Djimsitiego z Atalanty. W drużynie Paulo Sousy zabraknie zaś tylko Karola Linettego i Damiana Szymańskiego, co z uwagi na bogactwo w drugiej linii nie powinno być żadnym problemem dla selekcjonera i jego podopiecznych.
Dalsza część tekstu pod wideo
Właśnie - środek pola. Dożyliśmy czasów, w których mamy (i to mimo niedostępności Linettego czy od dawna kontuzjowanego Krystiana Bielika) czterech środkowych pomocników niezłej lub bardzo dobrej klasy europejskiej gotowych do gry na najważniejszy mecz eliminacji do mistrzostw świata. A miejsca w podstawowym składzie są tylko trzy, bo raczej Sousa nie zmieni rzutem na taśmę taktyki, której jest wierny. Zestawienie centralnej strefy boiska to zresztą nie jedyna wątpliwość personalna przed starciem w Tiranie. Jak może wyglądać skład reprezentacji Polski na to spotkanie? Spróbujmy wejść do głowy Paulo Sousy i m.in. na podstawie wysyłanych przez niego sygnałów ustalić jedenastkę na rywalizację z wiceliderem naszej grupy.

Kto z tyłu, kto na wahadłach?

W bramce pewniakiem jest Wojciech Szczęsny. Pierwsze znaki zapytania pojawiają się jednak już przy zawodnikach, którzy mają stworzyć przed golkiperem trzyosobowy blok defensywny, co bezpośrednio wiąże się także z obsadą wahadeł. Dotychczas portugalski trener był wierny obronnemu tercetowi Bereszyński-Glik-Bednarek. “Bereś” wypadł jednak w zeszłym miesiącu z powodu kontuzji i przeciwko Anglii zastąpił go Paweł Dawidowicz, spisując się na medal. Stoper Hellasu udowodnił, że stanowi realną opcję jako partner Glika i Bednarka. Trudno jednak spodziewać się, by Sousa posadził na ławce rezerwowych Bereszyńskiego, jednego ze swoich ulubieńców, zawodnika darzonego wyjątkową estymą. Z drugiej strony, gdyby selekcjoner szykował standardowy zestaw obrońców na Albanię, to Dawidowicz raczej pojawiłby się na boisku z San Marino. Bo po takim występie z Anglią odstawienie go ani nie miałoby sensu, ani nie byłoby w stylu Sousy, który od początku kadencji podkreśla, jak bardzo zależy mu na wzajemnym szacunku w zespole, także na linii szkoleniowiec-piłkarze.
Jakie rozwiązanie jest więc możliwe? Postawienie i na Dawidowicza, i Bereszyńskiego, z tym że gracz Sampdorii zagrałby na pozycji prawego wahadłowego. W tym miejscu warto zwrócić uwagę, że właśnie w tej roli dostał 25 minut na Narodowym w minioną sobotę. Może na zasadzie przetarcia, może dla odzyskania reprezentacyjnego rytmu, utraconego po wrześniowym urazie.
Podążajmy dalej za sygnałami Sousy. Z Anglią zaskakująco dobrze - jak na piłkarza o predyspozycjach ofensywnych - na wahadle zaprezentował się Kamil Jóźwiak. Od tego spotkania minęło jednak kilka tygodni, w trakcie których “Józio” wylądował na ławce Derby County i nie podniósł się z niej w trzech ostatnich meczach. Ma swoje problemy. Desygnowanie go do gry od pierwszej minuty w Tiranie wiązałoby się zatem ze sporym ryzykiem. Za zastąpieniem go Bereszyńskim przemawia jeszcze jedna, istotna kwestia. Jóźwiak błyszczał już w kadrze Sousy jako dżoker. Dawał zespołowi ważne impulsy, wchodząc w drugiej połowie marcowych meczów z Węgrami i Albanią. Styl gry 23-latka czyni zresztą z niego odpowiedniego zmiennika na tzw. podmęczonego rywala. Ruchliwy, dynamiczny i szybki piłkarz może okazać się na wagę złota w ostatnich 25-30 minutach walki w gorącym albańskim kotle.
A co z drugim wahadłem? Sousie pozostaje Tymoteusz Puchacz. Konkurencja wysypała się zdrowotnie, sam “Puszka” odpoczywał z San Marino, więc jego brak w składzie na Albanię byłby wręcz sensacją. Szalejący na lewym wahadle w lidze francuskiej Przemysław Frankowski nie dał w sobotę argumentów, by zameldować się na tirańskiej murawie od początku.
Pochylmy się jeszcze nad jedną kwestią. Dotychczas Paulo Sousa stosował taktyczną hybrydę ustawienia z trójką/czwórką obrońców, opartą na “nierównych” wahadłach. Czyli: na prawej flance u Portugalczyka biegał piłkarz w teorii bardziej ofensywny (skrzydłowy, jak Jóźwiak), a na lewej bardziej defensywny (nominalny obrońca, jak Rybus czy Puchacz). Wyjątek stanowiła batalia z Anglią na Wembley. Możliwe, że w Tiranie trener znów postawi na papierze na opcję z dwójką obrońców na wahadłach. Na papierze, bo w praktyce i Puchacz, i Bereszyński z łatwością mogą przejąć (również wymiennie) rolę zawodnika ukierunkowanego mocniej na atak.

Moder czy Klich?

Bogactwo polskiej reprezentacji w środku boiska objawia się tym, że jeśli Sousa nagle całkowicie nie odejdzie od własnych upodobań taktycznych, to na ławce zmuszony będzie usiąść albo Jakub Moder, albo Mateusz Klich. Za pewniaków możemy bowiem uznać Grzegorza Krychowiaka i Piotra Zielińskiego, którzy ładowali akumulatory oglądając mecz z San Marino w pozycji siedzącej. Zostaje jedno wolne miejsce. Jak wspomnieliśmy, białą flagę w tej rywalizacji za sprawą żółtej kartki na Narodowym wywiesił Karol Linetty. Zostają Moder i Klich.
Pomocnik Brighton wszedł w sobotę na kilkanaście minut i zdołał uporządkować grę w środku pola, przy okazji rozpoczynając akcję bramkową na 5:0 zakończoną golem Krzysztofa Piątka. “Clichy” z kolei zagrał od pierwszej minuty, ale wytrwał tylko do przerwy - na drugą połowę już nie wyszedł. Nie z przyczyn sportowych, bo póki przebywał na boisku, to należał do najlepszych zawodników “Biało-czerwonych”. Jego występ w pomeczowych ocenach podsumowaliśmy tak:
- Tylko 45 minut, ale zdecydowanie udane w wykonaniu pomocnika Leeds. Klich rządził w środku pola - zaczął od doskonałego podania do Przemysława Płachety w 4. minucie, później uruchamiał też Lewandowskiego czy Frankowskiego. Raz spróbował rozsądnego uderzenia z linii pola karnego i był o włos od gola. Bardzo dobry mecz.
Sousa postanowił go zatem oszczędzać pod kątem Albanii. Nie sposób jednak wskazać, czy piłkarz Leeds wybiegnie w Tiranie w podstawowym składzie. Ma swoje walory, ale przecież Moder też gwarantuje określoną jakość. Klich zdaje się być opcją minimalnie bardziej ofensywną - dotychczas Sousa widział go jako “dziesiątkę” występującą za duetem napastników. Może to jest wskazówka? Jeśli selekcjoner postawi na ofensywę, dominację od samego początku, starszy z pomocników byłby nieco bardziej przydatny. Ale z drugiej strony - Albania będzie groźna w kontratakach, a to już przemawia za wyborem Modera. Portugalczyk ma twardy orzech do zgryzienia, choć której opcji by nie wybrał, powinniśmy zobaczyć na boisku i jednego, i drugiego z wymienionych piłkarzy.
W ataku wszystko raczej jest jasne i klarowne: zagrają Robert Lewandowski i Adam Buksa, a Karola Świderskiego i Krzysztofa Piątka możemy spodziewać się, w zależności od wyniku, w roli zmienników. I mimo niezwykłej przydatności napastnika PAOK-u dla tej kadry, takie rozwiązanie, z Buksą jako starterem, powinno sprawdzić się najbardziej.
Paulo Sousa nieraz potrafił zaskakiwać wyborem wyjściowej jedenastki, ale zbudował przecież trzon reprezentacji. Stąd wątpliwości dotyczą dwóch, góra trzech miejsc w składzie. I są to wątpliwości wynikające raczej z silnej ławki rezerwowych, a nie braku laku. A to dla Polski przed meczem w Tiranie bardzo dobra wiadomość. Za kadencji Sousy zmiennicy potrafią strzelać gole, potrafią odwracać losy spotkań, potrafią podnieść jakość gry drużyny. Choć im szybciej ułożymy potyczkę z Albanią “pod siebie”, tym lepiej. Margines błędu jest niewielki.
Nasz skład na Albanię:
Szczęsny - Dawidowicz, Glik, Bednarek - Bereszyński, Krychowiak, Zieliński, Klich (Moder), Puchacz - Buksa, Lewandowski

Przeczytaj również