Jak zagrać z Andorą? Podpowiadamy Paulo Sousie. Nie tylko Matty Cash do pierwszego składu

Jak zagrać z Andorą? Podpowiadamy Paulo Sousie. Nie tylko Matty Cash do pierwszego składu
Adam Starszynski / PressFocus
Piątkowy mecz z Andorą to rozgrzewka przed batalią z Węgrami na Narodowym i świetna okazja, by Paulo Sousa znów wykonał przegląd biało-czerwonych wojsk. Jak zagrać przeciwko outsiderowi? Na kogo powinien postawić selekcjoner?
Dwa spotkania z San Marino i marcowy mecz przeciwko Andorze na własnym boisku posłużyły Paulo Sousie do ogrywania zmienników i sprawdzania w reprezentacyjnym boju piłkarzy z drugiego, a nawet trzeciego garnituru, jak Nicola Zalewski, Jakub Kamiński czy Bartosz Slisz. Ich wprawdzie na obecnym zgrupowaniu brakuje, ale zanosi się, że Portugalczyk znów postawi na sprawdzony wariant i na Estadio Nacional wybiegną zawodnicy, którzy raczej nie mają szans na grę od pierwszej minuty przeciwko Węgrom. Z drobnymi wyjątkami. Idąc tropem myśli i logiki Sousy, zastanawiamy się, jak może wyglądać podstawowy skład “Biało-czerwonych” na piątkowe starcie. Podpowiadamy selekcjonerowi, na kogo postawić.
Dalsza część tekstu pod wideo

Bramkarz

W pierwszym meczu z San Marino bronili Wojciech Szczęsny i Łukasz Skorupski, w drugim zaś Łukasz Fabiański i Radosław Majecki. Andora to przeciwnik troszkę lepszy od dzielnych sanmaryńczyków, ale wciąż z bardzo niskiej półki. Sousa ma więc okazję, by znów namieszać i desygnować między słupki kogoś innego niż “Szczenę”. Zważywszy na drobne problemy zdrowotne bramkarza Juventusu w ostatnich dniach to sensowne rozwiązanie. Szczęsny w optymalnej formie przyda się na Narodowym. W Andorze znów może bronić Skorupski, którego warto budować jako reprezentacyjną “dwójkę”. Nigdy nie wiadomo, kiedy będzie zmuszony z miejsca zastąpić golkipera “Juve”. Kto wie, czy na przykład nie na mundialu w Katarze?
Na bieżące zgrupowanie selekcjoner zaprosił jeszcze Kamila Grabarę, który skorzystał na absencji Bartłomieja Drągowskiego i pojawił się w kadrze kosztem Radosława Majeckiego. To dla niego pierwsze przetarcie w seniorskiej reprezentacji, choć Sousa planował powołać zawodnika FC Kopenhagi już wcześniej. Wydaje się jednak mało prawdopodobne, by tak szybko przeskoczył w hierarchii “Skorupa”. Jego czas jeszcze nadejdzie.

Obrona

W ostatnich spotkaniach kadry wyklarował się solidny i dobrze ze sobą współpracujący tercet obronny Jan Bednarek - Kamil Glik - Paweł Dawidowicz. To w tej chwili największa gwarancja odpowiedniej jakości w tyłach i taki też zestaw powinien zaserwować nam Paulo Sousa na potyczkę z Węgrami. A na Andorę? Naturalnym zastępcą Glika jest Michał Helik. Do pierwszego składu kadry powinien wrócić Bartosz Bereszyński, ostatnio znajdujący się w hierarchii niżej od Dawidowicza, a jednocześnie niewidziany przez selekcjonera na wahadle (szczególnie teraz, po przybyciu Matty’ego Casha). Zostaje jedno miejsce, po lewej stronie Helika. Kto je zajmie? Sousa ma jeszcze do dyspozycji Tomasza Kędziorę i Roberta Gumnego. Pierwszy nie należy do ulubieńców Portugalczyka, drugi dopiero z San Marino pokazał się w kadrze dowodzonej przez 51-latka. Sensowniej wydaje się postawić na “Kendiego”, bo ten prezentuje większą piłkarską jakość od młodszego kolegi.

Wahadła

Kandydatów do gry na wahadle jest co niemiara. Opiekun naszej kadry dysponuje właściwie sześcioma piłkarzami, którzy mogą zameldować się na boisku w tej roli. Są to Matty Cash, Kamil Jóźwiak, Przemysław Frankowski, Tymoteusz Puchacz, Maciej Rybus i Przemysław Płacheta. Prawdopodobnie dotychczasowy podstawowy zestaw wahadłowych, czyli Puchacz i Jóźwiak, ulegnie zmianie. Choć z orzełkiem na piersi byli zawodnicy Lecha Poznań na ogół nie zawodzą, to ich aktualna sytuacja klubowa jest nie do pozazdroszczenia. Jeśli selekcjoner gdzieś ma naruszyć wykrystalizowany ostatnio pierwszy skład kadry, to właśnie na wahadłach. Po to przecież tak nalegał na jak najszybsze sprowadzenie do zespołu Casha.
Nowy reprezentant z miejsca powinien wskoczyć na pozycję Jóźwiaka mimo że Paulo Sousa zasłaniał się kurtuazją, twierdząc że 24-latek musi zapracować na grę od pierwszej minuty. Portugalski szkoleniowiec na pewno będzie chciał sprawdzić Matty’ego w boju już w Andorze, choć raczej nie w pełnym wymiarze czasowym.
A co z lewą flanką? Z San Marino nieźle pokazał się Płacheta, tyle że teraz do zespołu wraca kontuzjowany ostatnio Maciej Rybus. Co więcej, selekcjoner przyznał na konferencji prasowej, że dołączenie do drużyny Casha pozwoli inaczej wykorzystywać Kamila Jóźwiaka czy Przemysława Frankowskiego. De facto więc kandydatów do gry na lewym wahadle jest aż pięciu. Nie bylibyśmy przekonani, że zawieszony na Andorę Puchacz utrzyma pole position, choć na Estadio Nacional spodziewamy się na tej pozycji raczej Rybusa lub Frankowskiego (i Płachety w roli zmiennika). Paulo Sousa ma w kim wybierać.

Środek pomocy

W drugiej linii nic się nie zmieniło względem ostatniego zgrupowania. Powołania dostała ta sama szóstka, co ostatnio: Grzegorz Krychowiak, Piotr Zieliński, Mateusz Klich, Jakub Moder, Karol Linetty i Damian Szymański. Dwaj pierwsi to etatowi “żołnierze” Sousy. Ich obecność w podstawowym składzie na najważniejsze spotkania jest na dziś niepodważalna. W piątek powinni więc dostać wolne. Za nich spodziewamy się duetu Linetty-Szymański. Pomocnik Torino za sprawą kartki przeciwko San Marino w głupi sposób wyeliminował samego siebie z występu w Albanii. Można zatem założyć, że jest głodny gry, a że zdaje się być w reprezentacyjnej hierarchii nieco niżej od Modera i Klicha, to właśnie on pojawi się w centrum boiska.
Trzeci “do brydża” zostałby więc wyłoniony z korespondencyjnego pojedynku zawodników Brighton i Leeds. Na październikowym zgrupowaniu lepiej wypadł “Clichy” - wszedł za młodszego kolegę na murawę w Tiranie i błysnął asystą przy golu Karola Świderskiego. Na logikę jest dzięki temu bliżej podstawowego składu na Węgry od Modera. Tak przynajmniej byłoby biorąc pod uwagę dotychczasowe wybory Paulo Sousy i prezentowaną przez niego konsekwencją przy ustalaniu składu.

Atak

Adama Buksę z gry w listopadowych meczach kadry wyeliminowała kontuzja, a to właśnie snajper New England Revolution pełnił ostatnio rolę napastnika numer dwa, zaraz po Robercie Lewandowskim. Jego nieobecność jest szansą dla innych zawodników na stworzenie podstawowego duetu atakujących wraz z kapitanem reprezentacji. Paulo Sousa może wybierać między bohaterem spotkania w Albanii Karolem Świderskim, wracającym do zespołu Arkadiuszem Milikiem, a Krzysztofem Piątkiem.
Zacznijmy od tego, że Lewandowski, podobnie jak we wszystkich poprzednich starciach eliminacyjnych, powinien oczywiście zacząć batalię na Estadio Nacional od pierwszej minuty i zejść w przerwie lub niedługo po niej. O tym, kto będzie mu towarzyszył, może decydować plan selekcjonera nie na piątek, a poniedziałek, kiedy to zmierzymy się z Węgrami. Krzysztof Piątek najlepiej sprawdza się w roli dżokera - nie zdziwimy się, jak z Andorą zmieni “Lewego”, a jego obecność na Narodowym będzie zależna od wyniku. W Tiranie nie wszedł na murawę ani na sekundę. Awansu w ofensywnej hierarchii od tego czasu raczej nie zanotował.
Zostają więc Świderski i Milik. Pierwszy z nich startuje z pole position - trafił do siatki z Albanią, za kadencji Sousy spisuje się wybornie, w dodatku bardzo dobrze wygląda jego współpraca z Lewandowskim. Za piłkarzem Marsylii przemawiają raczej sentymenty sprzed lat, kiedy to pod wodzą Nawałki jego duet z “Lewym” prezentował się wyśmienicie. Dawno nie widzieliśmy w kadrze takiego Milika, jakiego można by było oczekiwać. 27-latek wreszcie jednak doszedł do pełni zdrowia, choć odkąd wrócił po kontuzji to we Francji jak na razie radzi sobie przeciętnie.
Milikowi potrzeba zaufania Sousy i rytmu meczowego. Dlatego jak najbardziej uzasadnione byłoby wystawienie go w piątek w podstawowym składzie, właśnie obok Lewandowskiego, i ewentualna zmiana ze Świderskim w drugiej połowie. Piątkowe wybory selekcjonera mogą dać nam odpowiedź, kto jest szykowany od pierwszej minuty na Węgry.
***
Pozostaje jeszcze się zastanowić, czy aby na pewno Paulo Sousa podejdzie do tego spotkania podobnie jak do niedawnych z San Marino. Andora to wprawdzie przeciwnik niewiele silniejszy, ale z drugiej strony potyczka na Estadio Nacional może definitywnie otworzyć nam drzwi do marcowych barażów. Nie można całkowicie wykluczyć, że gdzieś tam z tyłu głowy selekcjonera pojawi się zatem pomysł desygnowania od pierwszej minuty silniejszej jedenastki niż poniższa. Bylibyśmy jednak mocno zdziwieni. Także dlatego, że proponowany skład i tak powinien bez żadnych problemów uporać się z gospodarzami.
Podpowiadamy Paulo Sousie. Jak zagrać z Andorą?
Skorupski - Kędziora, Helik, Bereszyński - Rybus, Linetty, Szymański, Moder, Cash - Lewandowski, Milik

Przeczytaj również