"Jeden z trzech najlepszych pomocników na świecie". Miał być koszykarzem, będzie topową gwiazdą EURO?

"Jeden z trzech najlepszych pomocników na świecie". Miał być koszykarzem, będzie topową gwiazdą EURO?
Foto Romano/Sportphoto24/SIPA/PressFocus
Jego mama bardzo chciała, żeby został koszykarzem. Jednak pod wpływem ojca, wielkiego fana futbolu, postawił na piłkę nożną. I raczej była to dobra decyzja. Po pierwsze - przy 172 centymetrach wzrostu NBA by nie zawojował, po drugie - jest dzisiaj jednym z najbardziej gorących nazwisk wśród środkowych pomocników z całego globu. Nad Nicolo Barellą, jego umiejętnościami i potencjałem zachwycają się we Włoszech wszyscy. Poza Antonio Cassano.
- Powtarzam, nie podoba mi się. Nic nie wnosi: biega, biega i biega. To dobre dla Conte, bo wnosi intensywność, a on to lubi, ale ja wolę Locatellego, który gra w piłkę. Barella biega, biega, robi zamieszanie, dostaje ostrzeżenie. Nie lubię tego, nic na to nie poradzę - recenzował grę włoskiego pomocnika Antonio Cassano, znany z tego, że lubi w swoich opiniach iść pod prąd. Tak jak wtedy, gdy stwierdził, że Romelu Lukaku ma dwa dorsze zamiast stóp.
Jednak reszta Włoch dosłownie pieje z zachwytu nad Nicolo Barellą. Właśnie za to bieganie, które przeszkadza Cassano. Za to, że nie unika na boisku starć i pojedynków, a wręcz nieustannie ich szuka. Jest waleczny, nieustępliwy, nie zatrzymuje się nawet na chwilę. Ma kapitalne cechy wolicjonalne. W Interze stał się ulubieńcem Antonio Conte, a jeszcze w czasach Cagliari porównywano go do Radji Nainggolana. - Powtórzenie jego kariery byłoby czymś wspaniałym - twierdził wówczas Włoch. Dzisiaj byłby to ogromny zawód, ponieważ od włoskiego pomocnika oczekuje się zdecydowanie więcej, niż zdołał osiągnąć Belg.

Kieszonkowy koszykarz

Włoch jednak mógł tym pomocnikiem nie zostać. Mama namawiała go, by postawił na koszykówkę, w której także dobrze sobie radził, choć prawdopodobnie nie zrobiłby w tym sporcie tak wielkiej kariery. - Trenowałem kosza przez cztery lata, ale moi kuzyni byli ode mnie lepsi - wspominał Włoch. Do NBA jednak się nie zraził, przeciwnie, regularnie regularnie ją ogląda i rozmawia o niej z Romelu Lukaku, Achrafem Hakimim i Lautaro Martinezem.
Co więcej, jego idolem jest LeBron James.
- Noszę numer 23, ponieważ inspiruję się Lebronem. Wcześniej miałem 24, dzień urodzin córki i miałem z żoną małą kłótnię, kiedy chciałem go zmienić - zdradził piłkarz Interu. - W LeBronie imponuje mi to jak potrafi wpływać na drużynę, sprawiać, że wszyscy jego koledzy osiągają najwyższy poziom - dodał Włoch.
Jednak jego największą miłością pozostaje piłka nożna, dla odmiany zaszczepiona w nim przez ojca, który zapisał go do szkółki Gigi Riva Football School, kiedy młody Nico miał zaledwie 3,5 roku. Trenował tam aż do dziewiątych urodzin, kiedy przeszedł do Cagliari.

Mentalny czterdziestolatek

Na utalentowanych piłkarzy czyha wiele niebezpieczeństwa. Jednymi z nich są sodówka i zatracenie się w nocnym życiu. Pod tym względem Nico Barella jest wręcz przeciwieństwem Nainggolana. Jako 21-latek ożenił się z siedem lat starszą kobietą, z którą doczekał się już trójki córek - Rebekki, Lavinii i Matyldy. Jest mocno związany z rodzicami, często podkreśla zwłaszcza rolę mamy, która woziła go na treningi. Podobno ze względu na kwestie rodzinne miał odmówić Maurizio Sarriemu, gdy ten chciał go ściągnąć z Cagliari do Chelsea. Sam Barella twierdzi, że twardo stąpa po ziemi i nie ma zamiaru “szaleć”.
- Nie interesuje mnie kupno Ferrari, czy ogromnego domu. Nie gram w piłkę tylko po to, żeby kupić sobie fajną brykę. Być może kiedyś je sobie kupię, ale nie zaprzątam tym sobie głowy, nie po to żyję - twierdzi Włoch. Bardziej interesuje go sprawienie, by cała Sardynia była z niego dumna. Tak jak z Zoli, Fabio Aru i Gigiego Datome. A zamiast zbierać drogie samochody, woli… kolekcjonować wino. Inteligencja i dojrzała głowa na młodych ramiona - trudno o lepsze połączenie u pomocnika.
Pod względem dojrzałości Włoch wyróżnia się od dawna. W Cagliari zadebiutował mając zaledwie 17 lat, w meczu Pucharu Włoch przeciwko Parmie.
- Zagrał jak weteran. Wywołał swoją grą ogromne wrażenie, nie tylko na mnie, to był występ wysokiej klasy, kompletny z każdego punktu widzenia. To był jedyny pozytyw tamtego meczu - wspominał po czasie ówczesny trener Cagliari, Gianfranco Zola.
Cztery miesiące później Sardyńczyk zadebiutował w Serie A wchodząc z ławki, także przeciwko Parmie, a w ostatniej kolejce sezonu zagrał od pierwszej minuty z Udinese. Oczywiście ta zaskakująca dojrzałość nie oznacza, że nie zalicza głupich wpadek. W meczu przeciwko Grecji był tak sfrustrowany, że z całej siły próbował wykopać futbolówkę poza boisko. Pech chciał, że trafił prosto w twarz greckiego chłopca podającego piłki. Być może sprawiło to, że ochłonął, gdyż chwilę później zdobył pierwszą bramkę w meczu.

Prototyp nowoczesnego piłkarza

Ogromnym fanem pomocnika Interu jest między słynny Arrigo Sacchi.
- Barella gra dla zespołu i z zespołem, atakuje oraz broni, gra z odwagą i walczy, by odzyskać piłkę. Pokazuje, że posiada trzy fundamentalne cechy zwycięzcy: inteligencję, pokorę oraz wiedzę - zachwyca się legenda włoskiego futbolu, choć zauważa, że nie jest to efekt samego talentu Nico, ale także jego ciężkiej pracy. - Obserwowałem go odkąd był dzieciakiem. Grał w młodzieżowych kadrach Włoch, gdy byłem dyrektorem technicznym. Nie był fenomenem. Był kiepski fizycznie, nie miał niesamowitej techniki.
Zdaniem Sacchiego, ówczesny pomocnik Cagliari pojawił się w słynnym Coverciano jako jeden z najmniejszych i najmniej uzdolnionych technicznie młodych Włochów, jednak był waleczny i pełen determinacji.
- Nie widziałem nikogo, kto rozwinąłby się tak jak Barella. Dzisiaj ma wyborną technikę, stał się motorem napędowym Interu. To pokazuje, że u podstawy każdej udanej kariery leży ciężka praca, trening, poświęcenie oraz pragnienie, by każdego dnia stawać się lepszym - podkreślał na łamach “La Gazzetty dello Sport” legendarny trener. I dodawał, że jeśli ktoś szuka prototypu nowoczesnego piłkarza, to wystarczy mu pokazać właśnie Nicolo.
Być może Sacchi jest jego największym fanem, jednak ma w tej kategorii sporą konkurencję. Demetrio Albertini porównywał go do Xaviego i twierdził, że perfekcyjnie interpretuje nowoczesną piłkę nożną. Rolando Maran, jego późniejszy trener w Cagliari, także nie mógł wyjść zachwytu.
- Jest niesamowity. Wystawiłem go na dziesiątce, a on nie wykonał ani jednego błędnego ruchu, żadnej złej decyzji. Staje się coraz lepszy i lepszy, kwestią czasu jest kiedy będzie kluczowym elementem reprezentacji.

Top 3 na świecie?

Krok dalej poszedł Nicola Berti, były reprezentant Włoch i piłkarz Interu.
- Jest jednym z trzech najlepszych pomocników na świecie, a na pewno najlepszym we Włoszech. Absolutnie nie do zastąpienia w zespole “Nerazzurrich”. To taki piłkarz, który zawsze daje coś ekstra - emocjonował się Włoch. - Uwielbiam go oglądać, a moim zdaniem może być jeszcze lepszy. To kompletny pomocnik. Biega, strzela, asystuje, świetnie wrzuca. To mistrz, który zawsze wie co ma robić.
Także inny świetny zawodnik ekipy z Mediolanu, Lothar Matthaus, nie mógł się go nachwalić, twierdząc wręcz, że widzi w nim sporo samego siebie.
- To nie tylko świetny zawodnik, ale też ciężko pracujący. Ma wielki potencjał, doskonale rozumie obowiązki nowoczesnego środkowego pomocnika - podkreślił zdobywca Złotej Piłki.
Nawet Fabio Capello, często bardzo krytyczny wobec piłkarzy, nie potrafił przejść obok niego bez wygłoszenia laudacji.
- Barella to bez cienia wątpliwości jeden z trzech najlepszych pomocników świata. Bez cienia wątpliwości - podkreślił Włoch. - Ma wizję, wydolność, jakość i szybkość. Wszystko robi dobrze. Świetnie przerywa grę rywali i zaczyna ataki Interu. Ma ogromny wpływ na Interu, razem z nim “Nerazzurri” przeszli transformację - twierdzi były trener Realu, Romy, Juventusu i Milanu.
Niedawno w sukurs poszedł mu kolega po fachu, Marcello Lippi.
- Nastał czas Barelli. Uwielbiam sposób w jaki gra, porusza się, walczy. To będzie gwiazda naszej reprezentacji. Razem z Lukaku byli najważniejszymi piłkarzami Interu i Serie A w ostatnim sezonie - nie ukrywał zachwytu mistrz świata z 2006 roku. - Tacy piłkarze jak Nicolo są świadomi swojej siły i zalet. To jednak nie pycha, a pewność siebie - podsumowała legenda włoskiej piłki.
Euro mecz dnia
własne

Żołnierz Conte

Bez wątpliwości duży talent i potencjał widać było u Sardyńczyka już w Cagliari. Nie bez powodu interesowały się nim między innymi Juventus, Liverpool, Atletico Madryt, Chelsea i wiele innych klubów. Jednak przejście do Interu i trafienie pod skrzydła Antonio Conte to najlepszy ruch jaki mógł wykonać w karierze. Conte jako piłkarz też przecież nie miał raczej talentu pierwszej wody, natomiast nadrabiał to z nawiązką dzięki zaangażowaniu, waleczności i etyce pracy.
Włoski trener jak mało kto potrafi wyciągać pełnię potencjału ze środkowych pomocników, zwłaszcza tych, którzy są obdarzeni świetnymi warunkami motorycznymi i wydolnościowymi. A taki właśnie jest Barella.
- Przypomina mi Tardellego, pod względem dynamiki. Potrafi zmieniać tempo w środku boiska, dawać coś dodatkowego w kwestii zarówno jakości jak i ilości, a tego reprezentacji Włoch brakowało - analizował Fabio Capello po meczu z reprezentacją Polski.
Z pewnością transfer do “Nerazzurrich” okazał się powodem do dumy dla Barelli, który kibicował temu klubowi, a jego piłkarskim idolem był Dejan Stanković, legenda Interu. - Stanković zawsze mi imponował ze względu na to, jak interpretował grę w trakcie meczów. A poza talentem, zawsze dawał od siebie wielką pasję i poświęcenie. Dla niego nie było przegranych meczów, aż do ostatniego gwizdka - opowiadał o swoim ulubionym zawodniku Barella.
Conte potrafił sprawić, że na wysokim poziomie grali nawet tacy zawodnicy jak Simone Padoin i Emanuele Giaccherini, więc można było się spodziewać, że także były gracz Cagliari wskoczy na właściwy, wyższy level. To, co nastąpiło, to jednak prawdziwa eksplozja talentu. W minionym sezonie Barella był na boisku wszędzie, robił wszystko - wliczając asystę piętką w meczu z Realem Madryt. Bieganie, o którym mówił Antonio Cassano, to jedno, ale umiejętności czysto piłkarskich także odmówić Włochowi nie można.
Nicolo Barella w Mediolanie, pod czujnym okiem Conte, rozkwitł na tyle, że został oficjalnie wybrany najlepszym pomocnikiem w Serie A.
- Antonio pomógł mi postawić duży krok w moje karierze, wiele mu zawdzięczam, bo uwierzył we mnie. Na początku miałem problemy, nie było łatwo, ale trener pomógł mi przejść ten okres spokojnie - przyznał Sardyńczyk. I nie ukrywał, że włoski trener wywarł na nim ogromny wpływ. - Byłbym gotów zginąć dla niego, ale to dotyczy wszystkich graczy. To robi różnicę, moglibyśmy dla niego umrzeć. Widziałeś kiedyś, jak biegają jego drużyny w czasie meczu? To nie tylko treningi, ale kwestia mentalna, sposób w jaki do nas trafia, ma inne podejście - stwierdził Barella.
Natomiast Antonio Conte stwierdził, że przede wszystkim musiał byłego piłkarza Cagliari nauczyć samodyscypliny, by… mógł opanować na boisku energię, która wprost w nim buzowała. Co jest o tyle ciekawe, że za młodu Nicolo był bardzo nieśmiałym dzieckiem i jak sam przyznaje, wstydził się nawet prosić piłkarzy Cagliari o autografy. Zresztą nawet kilka lat temu zabrakło mu odwagi, by podejść do Dejana Stankovicia i się przywitać.

Czas prawdy

Z pewnością jednak nie brakuje mu odwagi na boisku i szybko zauważył to Roberto Mancini, jeszcze w czasach, gdyby pomocnik występował na Sardynii.
- Będę trenerowi Manciniemu zawsze wdzięczny, postawił na mnie i wystawiał mnie w pierwszym składzie bez patrzenia na to w jakiej gram koszulce, nie obchodziło go, że to Cagliari - powiedział w wywiadzie z “France Football” Barella.
“Steven Gerrard z Sardynii”, jak określiła go kiedyś “La Gazzetta dello Sport”, ma oczywiście pewne miejsce w składzie reprezentacji Włoch. W dzisiejszym meczu otwarcia przeciwko Turcji zagra rzecz jasna od pierwszej minuty
To też jeden z tych graczy, od których będzie się najwięcej oczekiwać. W trakcie sezonu w Interze brakowało mu wyłącznie jednego, odrobinę lepszych liczb i zwracał na to uwagę także selekcjoner “Azzurrich”.
- Powiedziałem mu tylko, że musi więcej strzelać. Ma świetne wyczucie czasu i miejsca, potężne uderzenie, dobry zasięg wyskoku - wyliczał Mancini. A potem dodał, że sam ma wobec młodego podopiecznego ogromne oczekiwania. - Barella może stać się gwiazdą tych Mistrzostw Europy. To piłkarz kompletny - podsumował Włoch.
Antonio Rocca, były trener Sardyńczyka z kadr młodzieżowych Włoch, powiedział kiedyś, że Barella jest jak butelka świeżo otwartego szampana - żywiołowa, ciągle w ruchu. Być może jego podopieczny przyczyni się do tego, by w lipcu całe Włochy odkorkowały szampana…

EUROkupon

Trudno byłoby wybrać lepszy zestaw par do meczu otwarcia niż włosko-turecki. Z jednej strony mamy zespół, który ostatni raz przegrał w 2018 r., a jego znakiem rozpoznawczym jest świetna defensywa, dowodzona przez duet Leonardo Bonucci - Giorgio Chiellini, a także wyborny środek pola z Barellą i spółką. Z drugiej strony są Turcy, czyli drużyna niedawno rozbijająca w efektownym stylu Holandię, mająca w składzie trzech mistrzów Francji z Lille, na czele z Burakiem Yilmazem.
Włosi są naturalnym faworytem tej potyczki, również dlatego, że zagrają na własnym boisku, rzymskim Stadio Olimpico. Wręczanie im trzech punktów przed pierwszym gwizdkiem byłoby jednak sporym błędem. Turcja może być czarnym koniem EURO. Dlaczego więc nie miałaby rozpocząć zwycięskiej drogi już dziś? Albo chociaż urwać dwa punkty Italii?
Nie pokusimy się o wskazanie triumfatora spotkania inaugurującego EURO. A czego można się spodziewać? Choćby rzutu karnego. Przypominamy, że na mistrzostwach obecna będzie wideoweryfikacja, a jak wiemy, to sprzyja dyktowaniu jedenastek. Dodając do tego bezkompromisowy styl gry reprezentacji Turcji, nie zdziwimy się, jeśli na listę strzelców nie wpisze się żaden z włoskich atakujących, a uczyni to Jorginho, etatowy strzelec “z wapna”, jeden z najlepszych piłkarzy na świecie w tej profesji.
Poniższy kupon możesz obstawić w Fortunie, korzystając przy okazji z bonusów na EURO 2020. Jest to m.in. pierwszy zakład bez ryzyka o wartości 600zł! Kliknij TUTAJ, aby sprawdzić szczegóły promocji.
Jorginho
własne
Tekst powstał we współpracy z bukmacherem Fortuna, który przygotował dla Was dość niezwykłą atrakcję - możliwość wytypowania drabinki EURO 2020 przy okazji zgarniając milion euro! Właśnie taką kwotę bukmacher Fortuna podzieli między tych, którzy bezbłędnie wytypują kolejność miejsc w fazie grupowej Euro 2020, a następnie nie pomylą się we wskazywaniu triumfatorów na kolejnych etapach turnieju. Aż do finału. Co ciekawe, udział w zabawie nie wymaga inwestycji własnych środków.
Akcja “Euroznawca” już się rozpoczęła. Dołączyć do niej można do czasu rozpoczęcia pierwszego meczu turnieju (11 czerwca, 21.00). Wystarczy utworzyć konto TUTAJ (lub zalogować się, jeśli masz już konto). Fortuna podzieli milion euro między tych, którzy bezbłędnie wytypują kolejność miejsc we wszystkich grupach, a następnie zwycięzców w 1/8 finału, ćwierćfinałach, półfinałach i finale. W meczu o trofeum trzeba wskazać jeszcze dokładny wynik. Co więcej, bukmacher podzieli także 100 tysięcy złotych pomiędzy graczy, którzy poprawnie wytypują kolejność miejsc w grupach i wskażą pary 1/8 finału.
Fortuna to legalny bukmacher, a gra u nielegalnych podlega karze. Pamiętaj, że hazard grozi uzależnieniem.

Przeczytaj również