Katastrofa po katastrofie. Atletico Madryt znów poległo. Fenomenalne wejście Joao Feliksa nic nie dało [WIDEO]

Katastrofa po katastrofie. Atletico Madryt znów poległo. Fenomenalne wejście Joao Feliksa nic nie dało [WIDEO]
Ruben Albarran/Pressfocus
Miał być sygnał do przebudzenia, a skończyło się na kolejnej kompromitacji. Atletico na 10 minut przed końcem meczu przegrywało już 0:2 z przedostatnim Cadizem, wejście Joao Felixa spowodowało, że faworyci doskoczyli na 2:2, jednak ostatecznie nie wywieźli z delegacji ani jednego punktu.
Gdy wydawało się, że piłkarze “Cholo” Simeone powoli wychodzą na prostą po solidnej wygranej z Betisem w zeszłej kolejce La Liga, koszmary znów powróciły w środku tygodnia. Tylko remis z Leverkusen po dramatycznych ostatnich minutach meczu oznaczał eliminację z Ligi Mistrzów na etapie zmagań grupowych. Zatem zawodnicy z Madrytu przystępowali do starcia z rywalem znajdującym się na przedostatnim miejscu, będąc na mentalnym dnie.
Dalsza część tekstu pod wideo
I widać to było od samego startu. Zaczęło się od trzęsienia ziemi. 27. sekunda meczu - z lewej strony urwał się Alfonso Espino, dobiegł do linii końcowej boiska, dorzucił piłkę w pole karne, a tam tylko czekał zupełnie niepilnowany Theo Bongonda. Silny, płaski strzał przy prawym słupku i Jan Oblak nie miał absolutnie żadnych szans na skuteczną interwencję. Atleti nie straciło tak wcześnie gola od prawie dwudziestu lat, gdy w 2003 roku Ronaldo (brazylijski) pokonał Germana Burgosa w derbach Madrytu.
Co gorsza, Atleti zaraz potem dostało następny cios. Nie w postaci straty gola, ale kluczowego zawodnika. Z boiska bowiem przedwcześnie musiał zejść Alvaro Morata. Hiszpański napastnik wyraźnie sygnalizował, że ma problemy z kostką. Nie wiadomo jeszcze, czy ewentualny uraz będzie miał wpływ na decyzję o wyjeździe na mistrzostwa świata do Kataru.
Mimo większego naporu “Rojiblancos” nie zagrozili bardziej ekipie z Kadyksu, więcej, to Cadiz miał jeszcze jedną kapitalną okazję na podwyższenie wyniku. I gdyby w ataku gospodarzy grał nieco lepszy napastnik, niżej notowany zespół schodziłby na przerwę z dwubramkową przewagą.
Atleti ruszyli po wyrównanie w drugiej połowie. W 57. minucie Angel Correa powinien zamienić swoją szansę na gola, gdy przed sobą miał już tylko bramkarza Cadizu. Jeremias Ledesma jednak wykazał się świetnym refleksem, udowadniając, że jest jednym z solidniejszych golkiperów w słabszych teamach La Liga.
Po godzinie gry na murawę wkroczyli ludzie, którzy wg Diego Simeone powinni odmienić oblicze meczu: Antoine Griezmann oraz Joao Felix. A następnie jeszcze 19-letni wychowanek Pablo Barrios. Ciągle nic to nie dawało.
Za to w 80. minucie Cadiz ponownie rzucił Atletico na łopatki. Alex Fernandez na siódmym metrze odebrał precyzyjne podanie i z całej siły uderzył pod poprzeczkę. Oblak ponownie nie miał nic do powiedzenia.
Koniec meczu? Nic podobnego. Szybko padł kontaktowy gol. Rzut rożny, futbolówka trafia do Joao Felixa, który ładnie składa się do strzału z powietrza. Prawdopodobnie nie byłoby gola, gdyby nie pechowa interwencja Luisa Hernandeza, który wpakował piłkę do własnej bramki. Trafienie na 2:2 było już tylko i wyłącznie dziełem autorskim Felixa. Cudowne uderzenie z dystansu i Ledesma skapitulował po raz kolejny. Niebywały finisz.
Osiem doliczonych minut, dużo emocji, wydawało się, że rezultat się nie zmieni… Cadiz przeprowadziło ostatnią akcję, która przyniosła trzecie trafienie. To Ruben Sobrino z bliska wepchnął piłkę do siatki ku zaskoczeniu Oblaka i całej defensywy. Wielka sensacja stała się faktem. Trzy punkty zostały w Kadyksie.
Redakcja meczyki.pl
Marcin Karbowski29 Oct 2022 · 18:23
Źródło: własne

Przeczytaj również