Kilku zarażonych w Pogoni Szczecin. Komisja Medyczna zaniepokojona

Kilku piłkarzy Pogoni Szczecin z pozytywnym wynikiem COVID-19. Lidze grozi przerwanie? [NASZ NEWS]
No-Mad/shutterstock.com
Jak ustaliliśmy, kilku zawodników Pogoni Szczecin miało pozytywny wynik na COVID-19. Na szczęście "Portowcy" nie grają w tej kolejce spotkania ligowego. Ich mecz z Lechem Poznań został przełożony przez eliminacje Ligi Europy, do którego przygotowuje się wicemistrz Polski. Mimo to Zespół Medyczny PZPN jest zaniepokojony rozwojem koronawirusa wśród piłkarzy. W następnym tygodniu wszystkie kluby mają przejść obligatoryjne testy. To zalecenie zespołu medycznego.
Władze Pogoni wyrażały głośny sprzeciw, gdy Ekstraklasa S.A. postanowiła przełożyć spotkanie Lecha z Pogonią, bo "Kolejorz" chce skupić się na przygotowaniach przed spotkaniem IV rundy el. LE z Charleroi. Co gdyby ligowy mecz się odbył? Dziś Pogoń ma w swoim zespole kilku zarażonych zawodników.
Dalsza część tekstu pod wideo
Być może po starciu z "Portowcami" zachorowałaby część podopiecznych Dariusza Żurawia. Pedro Tiba, Dani Ramirez, Jakub Kamiński? Trudno powiedzieć czy i na kogo by padło. Osłabiony w ten sposób Lech miałby z pewnością znacznie większe problemy z dostaniem się do fazy grupowej. Ta prewencja ze strony poznaniaków, a także Legii Warszawa, która nie zagra w ten weekend ze Śląskiem Wrocław okazuje się jak najbardziej słuszna.
Mówi się nieoficjalnie, że nie tylko forma sportowa, ale także strach przed transmisją wirusa był cichym argumentem, aby odwołać te mecze. Dlaczego? Spójrzmy na terminarz Pogoni i Śląska w ostatnich tygodniach. W minionej 4. kolejce właśnie te dwa kluby mierzyły się ze sobą w Szczecinie. Przypomnijmy, że w Śląsku aż siedmiu piłkarzy przebywało na izolacji. Wrocławianie mają problem z koronawirusem od początku przygotowań.
Zaznaczmy również, że nawet jeśli wyizolowano siedmiu zawodników z pozytywnym wynikiem, mogli oni w tym czasie zarazić kolejnych kolegów i mimo, że ich kolejny test dał wynik negatywny, to jednak prawdziwy wynik mamy dopiero po tygodniu. Stąd mogli pojechać na mecz z Pogonią, i nadal zarażać.
Ewidentnie coś przestało działać wewnątrz niektórych klubów. Wskazuje na to właśnie skala transmisji wirusa. To już nie pojedyncze przypadki, a kilku członków drużyny czy sztabu na raz. Co oznacza, że procedury nakreślone przez Sanepid nie są przestrzegane. Fakty są takie, że przez letni okres wszyscy luźniej podchodzili do ograniczeń związanych z COVID-19 i to zaczyna odbijać się na statystykach zachorowań.
Dlatego Zespół Medyczny PZPN jest zaniepokojony i patrzy szerzej na sprawę. Transmisja wirusa przyspieszyła i w dłużej perspektywie brak reakcji może poważnie zagrozić ciągłości rozgrywek. Ich przerwanie byłoby katastrofą - sportową i finansową. Bo musimy pamiętać, skąd płyną największe pieniądze - ze stacji telewizyjnych,która wykłada setki milionów złotych rocznie.
Jak ustaliliśmy, jest plan, aby w środku przyszłego tygodnia podać wszystkie kluby jednolitym testom na COVID. Miałyby zostać one przeprowadzone pod kontrolą Zespołu Medycznego, podobnie jak wtedy, gdy pracowano nad restartem ligi. Kilka miesięcy temu procedury w tak trudnym momencie zadziałały wzorowo. Wchodziliśmy w zupełnie nieznany obszar, a liga została dokończona, co pozwoliło wypłacić pełną pulę pieniędzy z praw TV. Wydaje się, że trzeba znów wrócić do mocniejszych restrykcji i uważniejszego monitorowania klubów.
A więc w środę możliwe są testy przesiewowe zorganizowane w każdym z szesnastu zespołów. Potem wyniki i ewentualna izolacja oraz treningi indywidualne dla zakażonych. Bez znaczenia, czy przechodzi on chorobę objawowo czy bezobjawowo. Dodatkowo powtórzenie jak pacierza zasad kwarantanny. I wysyłania ankiet, co jak słyszymy nie jest dostatecznie dobrze przestrzegane.
Czas ku temu wydaje się idealny, bo za chwilę przerwa na kadrę. W ten sposób, ogniska koronawirusa - dziś na pewno w Śląsku oraz Pogoni - będzie można wygasić. I przerwać łańcuszek transmisji poprzez pauzę w spotkaniach ligowych bez wpływu na terminarz i zastosowanie wspomnianych ograniczeń. Być może wtedy szybko uda się ustabilizować sytuację. Bo ta ewidentnie wymyka się spod kontroli. I grozi przerwaniem ligi. Trzeba to sobie jasno powiedzieć.
Dla potwierdzenia tych faktów zadzwoniliśmy do członka Zespołu Medycznego, profesora Krzysztofa Pawlaczyka, który potwierdził rekomendację o przeprowadzeniu jednolitych testów wśród wszystkich zespołów:
- Solidarność i odpowiedzialność - te dwie dewizy muszą teraz przyświecać klubom Ekstraklasy. Nikogo nie chcemy straszyć, ale liczby pokazują, że musimy wrócić do wcześniejszych zaleceń. Nadchodzi okres jesienno-zimowy. Koronawirus i różnicowanie z grypą będzie dużo trudniejsze. Wiemy dokładnie, że organizm zarażonego, bez względu czy przechodzi chorobę z objawami czy bez, może zostać osłabiony - szczególnie płuca i mięsień sercowy. Dlatego zalecałbym klubom nie tylko testy na koronawirusa, ale także dokładne badania kardiologiczne i pulmonologiczne po przejściu choroby. Nie chcę się wypowiadać o sytuacji w Pogoni i Śląsku, ale myslę, że teraz jest dobry czas, aby przerwać w lidze łańcuszek transmisji choroby - mówi nam profesor Pawlaczyk.
Wydaje się więc, że to być może ostatni moment, aby pochylić się jeszcze raz nad funkcjonowaniem klubów w obecnych, trudnych czasach. Koronawirus nas szybko nie opuści, a w wielu przypadkach procedury być może przestały należycie działać. Nikt nie chce straszyć na zapas, ale być może alarm w tym momencie znów otworzy ligowcom oczy i uchroni przed większymi konsekwencjami.

Przeczytaj również