Kim jest Paulo Sousa? Wszystko, co chcesz wiedzieć o nowym selekcjonerze reprezentacji Polski

Kim jest Paulo Sousa? Wszystko, co chcesz wiedzieć o nowym selekcjonerze reprezentacji Polski
Ververidis Vasilis/shutterstock.com
Konfliktowy obieżyświat? A może fachowiec, którego polskiej reprezentacji od lat brakowało? Ma przecież na koncie sporo sukcesów. Jedno jest pewne. Paulo Sousa to postać nietuzinkowa. Poznajcie bliżej przyszłego, prawdopodobnego selekcjonera reprezentacji Polski.
- Myślę, że przerwa mi pomogła - zauważył Sousa w wywiadzie, jakiego udzielił jesienią 2014 roku dziennikowi “The Guardian”. - Wykorzystałem ją na oglądanie meczów, studiowanie stylów gry i taktyki. Kontynuowałem podczas niej trenerską edukację.
Dalsza część tekstu pod wideo
Portugalczyk pozostawał ostatnio bez pracy niespełna pół roku. Sousa przywykł jednak do przerw i przeprowadzek. Od 2008 roku nigdzie nie zagrzał miejsca dłużej niż dwa sezony.

Obieżyświat

50-letni Portugalczyk, kiedyś znakomity piłkarz m.in. Juventusu, Borussii Dortmund i Interu, rozpoczął trenerską karierę w ojczyźnie: od prowadzenia młodzieżowej reprezentacji do lat 16 oraz krótkiego epizodu w roli asystenta Carlosa Queiroza przy pierwszym zespole narodowym. Od tamtej pory pracował łącznie w dziewięciu klubach z siedmiu krajów. Od Wielkiej Brytanii, przez Węgry, Izrael i Szwajcarię, aż po Włochy, Chiny i Francję.
Skąd tak częste zmiany otoczenia?
Zdarzały się, i to całkiem liczne, awanse. W sezonie 2009/10 Sousa doprowadził Swansea City do najwyższego miejsca w ligowej tabeli od 27 lat. Ekipa z Walii zakończyła wtedy rozgrywki Championship na siódmej lokacie, tuż za umożliwiającą start w barażach o promocję do Premier League strefą play-off. Wyczyn Portugalczyka doceniono w większym i bogatszym, choć występującym wówczas na tym samym szczeblu rozgrywkowym Leicester City. Sousa przeniósł się tam latem 2010 roku, zanim został zwolniony niespełna trzy miesiące później. Jego pracę w Swansea z powodzeniem kontynuował tymczasem bliżej nieznany jeszcze wtedy opinii publicznej Brendan Rodgers. Irlandczyk poszedł o krok dalej niż jego poprzednik. W 2011 roku Swansea City po raz pierwszy w historii cieszyło się z awansu do angielskiej ekstraklasy.
- Patrząc wstecz, tak, oczywiście, że zrobiłem błąd, odchodząc ze Swansea - przyznał sam Sousa kilka lat później. - Wtedy czułem jednak, że przeprowadzka do Leicester zapewniała mi najlepszą okazję dla rozwoju mojej kariery. Wszyscy popełniamy w życiu błędy, ale liczy się to, co zrobisz po nich.
Po pierwszej, kilkumiesięcznej przerwie od trenerskiej ławki, rozwój kariery Sousy przybrał kształt krzywej wznoszącej. Węgierski Videoton, z Nemanją Nikoliciem w ataku, wprowadził do fazy grupowej Ligi Europy. Z Maccabi Tel Awiw zdobył mistrzostwo Izraela. Z FC Basel sięgnął po najcenniejszy krajowy tytuł w Szwajcarii, a przede wszystkim awansował z drużyną do 1/8 finału Ligi Mistrzów.
Sousa grafika
własne
- Pójście do mniej znanych lig nie stanowiło dla mnie problemu - zaznaczył portugalski szkoleniowiec. - Osiemnaście miesięcy w Videotonie pozwoliło mi odkryć w sobie zwycięską mentalność. Następnie zrobiliśmy kolejny krok do przodu w Maccabi. Tamte dwa i pół roku było dla mnie kluczowe. Myślę, że odniesienie sukcesu jest ważne dla trenera, ponieważ uzasadnia jego metody i podejście, a sukces wytwarza pozytywną atmosferę.
Latem 2015 roku Sousa był już z powrotem w Serie A. Prowadzona przez niego Fiorentina potrzebowała zaledwie sześciu meczów, by - za sprawą efektownej wygranej aż 4:1 nad Interem na San Siro - po raz pierwszy od 1999 roku objąć prowadzenie w tabeli włoskiej ekstraklasy. Pozostała na szczycie przez kilka tygodni. Ostatecznie zakończyła rozgrywki na piątym miejscu. W kolejnym sezonie zajęła ósmą lokatę. Od tamtej pory “Viola” nigdy nie znalazła się na koniec rozgrywek wyżej.

Konfliktowy?

Obok momentami spektakularnych wzlotów, w dotychczasowej karierze szkoleniowej dwukrotnego triumfatora Pucharu Europy (w roli zawodnika) nie zabrakło też oczywiście bolesnych upadków. Sousa nie zawsze potrafił dogadać się z klubowymi działaczami. Jego największą wpadką wcale nie był zresztą wspomniany, krótki okres pracy w Leicester City.
Wcześniej, bo jesienią 2008 roku, Portugalczyk rozpoczął trenerską karierę w innym zespole na poziomie angielskiej Championship - Queens Park Rangers. W zachodnim Londynie nie pozwolono mu jednak nawet dokończyć sezonu. Dlaczego? Powód wydawał się bardzo poważny. Według władz QPR za sprawą Sousy wyciekły z klubu wrażliwe informacje. Szkoleniowiec wyjawił m.in., że wypożyczenie najlepszego strzelca zespołu, Dextera Blackstocka, do ligowego rywala, Nottingham Forest, odbyło się całkowicie bez jego wiedzy.
W atmosferze skandalu Sousa odchodził również ze swojej poprzedniej pracy. Girondins Bordeaux opuścił krótko przed startem bieżącego sezonu Ligue 1, po przeciągającym się sporze z zarządem klubu. Portugalczyka zatrudniono w zachodniej części Francji w marcu 2019 roku. Pod jego wodzą Bordeaux zakończyło dwa ostatnie sezony na dwóch najniższych miejscach (14. i 12.) w ligowej tabeli od kilkunastu lat. Jednemu z najlepiej opłacanych w tym okresie trenerów nad Sekwaną zarzucano nierówną formę zespołu, brak wyraźnego stylu gry czy stawiania na młodych piłkarzy. Kontrowersje wokół jego zatrudnienia dodatkowo potęgował fakt wpisanego w kontrakt Sousy procentu od sprzedaży zawodników.

Skrojony na Polskę?

Jakim trenerem jest zatem były, 52-krotny reprezentant Portugalii? Czy jego szkoleniowe kompetencje należy oceniać przez pryzmat kilku nieudanych epizodów - w Queens Park Rangers, Leicester City czy ostatnio w Bordeaux? A może bardziej za sprawą całkiem imponujących sukcesów, jakie stały się jego udziałem od Swansea, przez Videoton, Maccabi Tel Awiw, FC Basel i nawet Fiorentinę?
Na korzyść Sousy w roli selekcjonera reprezentacji Polski z pewnością przemawia fakt, że potrafił on dotychczas w krótkim czasie skutecznie wdrożyć swój sposób pracy w co najmniej kilku klubach. Portugalczyk jest też orędownikiem systemu gry z trójką środkowych obrońców (Glik, Walukiewicz, Bednarek?) - testowanego w ostatnim czasie nie tylko przez dorosłą, ale również młodzieżowe kadry naszego kraju. W ustawieniu 1-3-4-2-1 grały zarówno prowadzone przez Sousę Fiorentina, Basel (1-3-4-3), jak i ostatnio Bordeaux.
Być może to właśnie Portugalczyk będzie potrafił wykorzystać rosnący potencjał naszej kadry w środku pola (Mateusz Klich, Jakub Moder, Krystian Bielik) oraz wydobyć to, co najlepsze z Piotra Zielińskiego, a także zabezpieczyć naszą lewą stronę defensywy. Wydaje się, że Sousa dysponuje także wystarczająco mocnym CV zawodniczym, by szybko zaskarbić sobie autorytet u największych gwiazd naszego zespołu narodowego, z Robertem Lewandowskim na czele.
Wątpliwość stanowi pozornie konfliktowy charakter Portugalczyka. Ten czynnik może jednak okazać się mylący. Warto zwrócić bowiem uwagę, że Sousa odchodził w nie do końca jasnych okolicznościach wyłącznie z klubów, w których nie powiodło się w przeszłości również wielu innym trenerom. Ten wybór Zbigniewa Bońka może być znacznie bardziej przemyślany, niż mogłoby się początkowo wydawać.

Przeczytaj również