Na gorąco po losowaniu. Co z tego, że Hiszpania? Głowy do góry: awans z tej grupy jest obowiązkiem!

Na gorąco po losowaniu. Co z tego, że Hiszpania? Głowy do góry: awans z tej grupy jest obowiązkiem!
Marcin Kadziolka/shutterstock.com
Wreszcie koniec rozmów o formule kwalifikacji, systemie losowania do turnieju głównego, za nami też rozprawianie o formie Polaków w eliminacjach – dość patrzenia wstecz, nadszedł czas przygotowania kadry na Euro. Przeciwnicy poznani. Od dziś do czerwca najczęściej wymienianymi słowami w piłkarskiej części społeczeństwa będą: Hiszpania i Szwecja. A na te trzecie, tajemnicze, przyjdzie nam jeszcze chwilę poczekać.
Jako kibice najbardziej ciekawi byliśmy, na kogo polska reprezentacja trafi z pierwszego koszyka. Wiedzieliśmy, że na pewno nie zmierzy się z Ukrainą, teoretycznie najsłabszą z grona elity, lecz jeszcze przed losowaniem pewną gry z innym rywalem z naszego koszyka. Nie musieliśmy się również bać przydzielenia do grupy z Belgią. Los wskazał chyba najgorzej jak mógł. Hiszpanię.
Dalsza część tekstu pod wideo
Pamiętacie ostatnią potyczkę z Hiszpanami? Dziewięć lat temu w towarzyskim ekipa Smudy uległa 0:6. Ogólnie w ośmiu meczach wygraliśmy zaledwie raz. Nie trzeba też bardzo sięgać do pamięci, by odgrzebać pojedynek młodzieżowych drużyn… Uf, zapominamy o tym wszystkim. Hiszpania – Polska w wiecznie deszczowym Bilbao, w Kraju Basków, piękny stadion, oby było cudownie, oby było partidazo.
Na co możemy liczyć? Na pewno nie na to, że roszady trenerskie spowodują tąpnięcia, implozje wewnątrz drużyny. Są zdeterminowani, chcą przecież odbić sobie nieudany występ na ostatnim mundialu, gdzie odpadli już w 1/8 finału. Nie odstawią nogi, nie ma takiej możliwości.
Patrzymy dalej. Szwecja. Jeszcze przed losowanie wielu ekspertów twierdziło – byle nie Skandynawowie. I ta fraza: „bardzo niewygodny rywal”. Cóż, prawdziwa. Generalnie bilans gier ze Szwedami mamy dość niekorzstyny (8 wygranych, 4 remisy, 14 porażek), ale… No właśnie. „Ale”. W jedynym meczu na dużym turnieju udało się nawet wygrać. Ale kiedy to było! W pamiętnym 1974 roku w Stuttgarcie Grzegorz Lato zapewnił biało-czerwonym zwycięstwo.
Biorąc pod uwagę tylko formę: trudno do reprezentantów „Trzech Koron” się przyczepić. Potrafili w eliminacjach zremisować z Hiszpanami (będzie okazja do rewanżu na Euro), ale też dwukrotnie stracić punkty z Norwegami. Sportowo? Absolutnie w zasięgu naszej kadry. No i najważniejsze. To tylko Szwecja, bo mogła być Portugalia.
I ostatni rywal… to będzie niespodzianka, którą odkryjemy dopiero w marcu. Kogo byśmy woleli (choć tu niestety o chciejstwo chodzi) z grona: Irlandia/Irlandia Północna/Słowacja/Bośnia i Hercegowina? Na pierwszy rzut oka wszystkie reprezentacje mają bardzo zbliżoną wartość. Gdy przyjrzymy się bliżej, widać, że z całej czwórki odstaje Bośnia i Hercegowina, która w swojej grupie eliminacyjnej nie tylko nie dała rady Włochom (to naturalne), ale w rywalizacji o miejsce drugie przegrała z Finami, a nawet spadła też za będącą w permanentnym kryzysie Grecją.
Irlandia z kolei zajęła trzecie miejsce w bardzo wyrównanej grupie i nieznacznie wyprzedziła ją Dania oraz Szwajcaria. Irlandia Północna za to zabrała punkty Holendrom u siebie, a na wyjeździe ponownie napędziła im stracha prowadząc na 10 minut przed końcem (skończyło się jednak 1:3). No i na koniec Słowacja, która zaledwie o jeden punkt przegrała bezpośredni awans, a w dodatku ma z naszą kadrą miłe wspomnienia. Wypada więc trzymać kciuki za Bośniaków, choć ich, nie bójmy się użyć tego słowa – triumf w barażach, byłby nie lada niespodzianką.
Jakikolwiek by nie był to przeciwnik, powinnością piłkarzy Brzęczka będzie pokonanie go. To w meczu przeciwko niemu zaczynamy cały serial pt. Mistrzostwa Europy. Trzy punkty na inaugurację w Dublinie ustawia nam grupę, następnie w Bilbao toczymy wielki mecz z Hiszpanią, a tu remis zapewne zapewniałby awans do drugiej rundy.
Ostatni rozdział to pojedynek, bardzo prawdopodobne, o drugie miejsce ze Szwedami i jednocześnie o bilet do Kopenhagi, gdzie czekałaby na nas druga drużyna z grupy D. Czyli kto? Możliwe, że Chorwacja lub Czechy, jeśli z góry skreślimy Anglię (bo wygra te zmagania) i średniaków pokroju Szkocji/Izraela/Norwegii/Serbii. Polska – Chorwacja o ćwierćfinał Euro? Brzmi smakowicie, realnie i, zabrzmię buńczucznie, widzę tu pole do sprawienia wielkiej niespodzianki.
No dobrze, a co z pozostałymi grupami? Niezwykłą ucztę będą mieli zapewnioną fani Portugalii, Francji i Niemiec, bo to właśnie reprezentanci tych krajów zmierzą się między sobą w grupie F. Uff, ależ zapowiadają się grzmoty, co kolejkę zobaczymy prawdziwy hit.
Zapiszcie sobie w kalendarzu datę 24 czerwca 2020. To wtedy na Puskas Arena w Budapeszcie zobaczymy rewanż finału sprzed czterech lat. Można jedynie współczuć czwartej drużynie, ktzórej przyjdzie się z tymi potęgami wziąć za bary.
Trudno wskazać tzw. grupę śmiechu. Jej raczej nie ma, choć teoretycznie na Holendrów czeka najłatwiejsza przeprawa, a brak zajęcia pierwszego miejsca powinno być odbierane u sympatyków Oranje za katastrofę.
Na przeciw Koemana wyjdą bowiem Ukraińcy, przyspieszająca, ale dalej mocno przeciętna Austria, no i zupełny kopciuszek z grona najsłabszych ekip (Gruzja, Białoruś, Macedonia Płn. i Kosowo), której obecność na mistrzostwach będzie wynikać jedynie z gestu wykonanego przez Michela Platiniego.
Czujecie już tę atmosferę?
Przypomnijmy jeszcze raz skład grup. Do czerwca każdy kibic powinien wszystko wyrecytować z pamięci.
GRUPA A: TURCJA, WŁOCHY, WALIA, SZWAJCARIA
GRUPA B: DANIA, FINLANDIA, BELGIA, ROSJA
GRUPA C: HOLANDIA, UKRAINA, AUSTRIA, GRUZJA/BIAŁORUŚ/MACEDONIA PŁN./KOSOWO
GRUPA D: ANGLIA, CHORWACJA, SZKOCJA/IZRAEL/NORWEGIA/SERBIA, CZECHY
GRUPA E: HISZPANIA, SZWECJA, POLSKA, BOŚNIA/IRLANDIA PŁN./SŁOWACJA/IRLANDIA
GRUPA F: ISLANDIA/RUMUNIA/BUŁGARIA/WĘGRY, PORTUGALIA, FRANCJA, NIEMCY
Tobiasz Kubocz

Przeczytaj również