Koronawirus paraliżuje świat futbolu. 5 klubów, które stracą najwięcej, jeśli nie dokończymy sezonu

Koronawirus paraliżuje świat futbolu. 5 klubów, które stracą najwięcej, jeśli nie dokończymy sezonu
Vlad1988 / Shutterstock.com
W ostatnich dniach całym naszym życiem zawładnął koronawirus. Epidemia ma ogromny wpływ nie tylko na jego najbardziej przyziemne dziedziny, ale i sport. Niemal co chwilę dostajemy informacje o zawieszeniu kolejnych rozgrywek, co, jak się wydaje, jest jedynym słusznym wyborem. Wciąż nie wiadomo jednak, co przyniesie przyszłość. A jeśli sezon nie zostanie dokończony, to wiele drużyn z najwyższych poziomów rozgrywkowych będzie mogło żałować ogólnoświatowego paraliżu z powodów czysto sportowych.
Dziś wstrzymanie rozgrywek przynajmniej do 4 kwietnia ogłoszono w Anglii. Pod presją piłkarzy ugięły się też władze PZPN-u i Ekstraklasy. Wczoraj mecze Ligi Mistrzów i Ligi Europy przełożyła UEFA, idąc w ślad władz piłkarskich we Francji, Hiszpanii czy Włoszech. Stale napływają do nas informacje o przypadkach koronawirusa w świecie futbolu. W każdym kraju finalny wpływ kryzysu na piłkę nożną może okazać się inny. Niewykluczone jest nawet, że w niektórych przypadkach pełny sezon nie zostanie „zaliczony”.
Dalsza część tekstu pod wideo
Co wtedy? Może nie zostać przyznane mistrzostwo (jak spekulowało się o Premier League), może nie być spadków (niedawne doniesienia z Bundesligi) lub awansów, a o udziale w europejskich pucharach mogą decydować wyniki z poprzedniej kampanii (co podobno rozważano w przypadku Serie A). W takich scenariuszach oczywiście znajdą się drużyny, które zostaną poszkodowane. Kto mógłby żałować najbardziej?

5. Lazio Rzym

Wielu z nas już chyba przywykło do tego, że Scudetto można przyznawać Juventusowi niemal w ciemno. „Stara Dama” dominuje w Italii nieprzerwanie od ośmiu lat. W tym sezonie jednak musiała liczyć się z konkurencją dwóch klubów. W tym jednego naprawdę zaskakującego – stołecznego Lazio, które zalicza swoją potencjalnie najlepszą kampanię w XXI wieku.
Ostatni tytuł „Biancocelesti” zdobyli w 2000 roku. Ostatni raz w Lidze Mistrzów grali w sezonie 2007/08. Rok temu udało im się sięgnąć po puchar kraju, ale mistrzostwo byłoby czymś niesamowitym, zwłaszcza z uwagi na potencjalną detronizację „Juve”. Zaledwie punkt straty po 26 kolejkach, seria 21 ligowych meczów bez porażki... Oczywiście – łatwo być nie mogło, ale lepsza szansa może się nie powtórzyć.
Na ten moment futbol na Półwyspie Apenińskim zawieszony jest do 4 kwietnia.

4. Atalanta Bergamo

Z każdym kolejnym sezonem coraz więcej osób zachwyca się tym, co pokazują podopieczni Gian Piero Gasperiniego. Ofensywny, radosny futbol, który cieszy oczy. Grad bramek, fenomenalny Josip Ilicić – trudno nie zakochać się w drużynie z włoskiego regionu, w którym mają największe problemy z koronawirusem. Klub z Lombardii pierwszy raz w swojej historii awansowali do Ligi Mistrzów i niedawno zapewnił sobie awans do ćwierćfinału!
Dwumecz z Valencią, zakończony wynikiem 8:4, może jednak okazać się ostatnim, jaki rozegrają w tej edycji rozgrywek. Chociaż UEFA oficjalnie odłożyła jedynie rozegranie spotkań przewidzianych na przyszły tydzień, to trudno przewidywać, jaki los czeka Champions League. Zwłaszcza, jeśli ligi krajowe będą miały zostać dokończone w późniejszym terminie. Wtedy kalendarz będzie szalenie napięty. Kto wie, Atalanta mogła stracić niesamowitą szansę na napisanie historii na miarę Ajaxu z poprzednich rozgrywek.

3. Leeds United

W angielskim futbolu dużo mamy uznanych marek, które błąkają się od lat po niższych poziomach rozgrywkowych. Niewiele z nich jednak zaliczyło tak spektakularny upadek, jak popularne „Pawie”. Drużyna z Elland Road w 2001 roku zagrała w półfinale Ligi Mistrzów, ale zaledwie trzy lata później z powodu kryzysu finansowego spadała z Premier League. Minęło kolejne 36 miesięcy i już musiała pogodzić się z widmem gry w trzeciej lidze. Po latach „średniactwa” w Championship w końcu kilka lat temu zaczęli liczyć się w walce o powrót do elity.
W poprzedniej kampanii wydawało się, że Premier League jest im pisana. Zaliczyli jednak katastrofalną serię, która zepchnęła ich do playoffów, w których ponieśli porażkę. Tym razem również mieli kryzys, ale go przełamali. Aktualnie przewodzą drugiemu poziomowi w Anglii i mają siedem oczek przewagi nad strefą barażową. Przed zawieszeniem rozgrywek znajdowali się w fenomenalnej formie i byli murowanymi faworytami do awansu. Ich powrót do ekstraklasy wydawał się jedynie formalnością. Teraz stoi pod znakiem zapytania.
Jak już wspominaliśmy, w Anglii, podobnie jak we Włoszech, przerwa w grze potrwa co najmniej do 4 kwietnia.

2. LASK Linz

Austriacka drużyna nie tylko bardzo dobrze spisywała się w rozgrywkach międzynarodowych, ale i na swoim rodzimym podwórku. Awans do 1/8 Ligi Europy i możliwość rywalizacji z Manchesterem United był wielką okazją dla zespołu, który ostatni raz w fazie grupowej pucharów europejskich (nie licząc Pucharu Intertoto) grał jeszcze w latach 80-tych! Jeśli w tym sezonie nie wrócimy już na boiska, to ekipa z Linzu straci jednak szansę na historyczny sukces w lidze.
„Die Schwarz-Weißen” są aktualnie liderem austriackiej Bundesligi. Na 10 kolejek przed końcem mają trzy oczka przewagi nad Red Bullem Salzburg. Rywale od sześciu lat nie oddają tronu, a w ostatnich 13 edycjach rozgrywek triumfowali aż 10-krotnie! Przełamanie hegemonii „Byków” byłoby szalonym osiągnięciem, swego rodzaju zwycięstwem Dawida nad Goliatem. Co więcej, ewentualne mistrzostwo kraju przerwałoby posuchę trwającą aż 55 lat!
Oficjalny komunikat austriackich władz, podobnie jak w poprzednich przypadkach, mówi o zawieszeniu rozgrywek do 4 kwietnia.

1. Liverpool

Ich nie mogło tutaj zabraknąć. „The Reds” czekają na mistrzostwo już 30 lat. W tych rozgrywkach nie mogło im go odebrać już nic. Zwłaszcza, że w obliczu porażek w FA Cup oraz Lidze Mistrzów, do końca kampanii graliby tylko o tryumf w Premier League. Kosmiczna, 25-punktowa przewaga w tabeli (przy jednym spotkaniu mniej na koncie Manchesteru City) nie pozostawiała żadnych wątpliwości. W internecie żartowano, że jedynie koronawirus jest w stanie ich zatrzymać. W obliczu niejasnej najbliższej przyszłości, taki scenariusz może się ziścić.
Ta kampania była nie tylko okazją na przełamanie serii bez tytułu, która dręczyła fanów Liverpoolu, ale i szansą na zapisanie się w historii. 82 z możliwych 89 punktów na tym etapie rozgrywek to wynik niesamowity, dający ogromne szanse na zanotowanie najlepszej kampanii w historii Premier League.
Choroba dotknęła jednak świat wyspiarskiego futbolu. Wykryto ją u piłkarza Chelsea, Calluma Hudsona-Odoi oraz menedżera Arsenalu, Mikela Artety. I chociaż władze nie chciały się ugiąć – ba, zapowiadały nawet, że najbliższa kolejka zostanie rozegrana z udziałem publiczności – to decyzja o zawieszeniu gier do 4 kwietnia wydaje się optymalna. Pytanie tylko, co dalej?
Odwołanie spotkań to jedyne rozsądne podejście. Zamykanie trybun nie pomaga, co pokazały chociażby mecze Champions League w Paryżu i Walencji. O ile to możliwe, postarajmy się zostać w domach i przeczekajmy to, co się dzieje. Podobnie musi być i w futbolu. Ostateczne rozwiązania zależą od tego, jak potoczy się walka z epidemią. Jeśli jednak nie uda się jej szybko zwalczyć, to możliwe, że rozgrywki po prostu nie zostaną dokończone. Futbol, sport, rozrywka, słusznie schodzą w takich sytuacjach na drugi plan.
My za to po prostu bądźmy odpowiedzialni. Dbajmy o siebie, o innych i miejmy nadzieję, że wszyscy zainfekowani wrócą do zdrowia.
Kacper Klasiński

Przeczytaj również