Koronawirus w Ekstraklasie. Uśpiona czujność ligi

Koronawirus w Ekstraklasie. Uśpiona czujność ligi
Press Focus
Dziś poinformowaliśmy, że Lechia Gdańsk jest już drugim zespołem PKO Ekstraklasy, w którym wykryto przypadek koronawirusa. W lidze ewidentnie nastąpiło rozprężenie. Jak tak dalej pójdzie, przesunięcie startu rozgrywek wcale nie wydaje się scenariuszem nierealnym. Niestety okazuje się, że bez bata nad głową kluby same nie pomyślały o konsekwencjach. Czujność została uśpiona. Część winy musi wziąć jednak na siebie PZPN i Ekstraklasa SA.

Najpierw Wisła Płock, a teraz Lechia. Już dwa zespoły zdiagnozowały u swoich piłkarzy koronawirusa. „Nafciarze” przerwali niedawno rozpoczęte przygotowania i wysłali piłkarzy na kwarantannę. Za chwilę pewnie to samo czeka zawodników Piotra Stokowca. Obie drużyny stracą więc co najmniej tydzień z przygotowań. W najlepszym wypadku, jeśli poza jednostkowymi przypadkami reszta będzie zdrowa. To mnóstwo czasu, gdy PKO Ekstraklasa startuje już 22 sierpnia. Wcześniej mamy mecze Pucharu Polski i Superpuchar.
Dalsza część tekstu pod wideo
Trzeba pogratulować klubom, PZPN i Ekstraklasie, jak poradziły sobie w szczytowej fazie pandemii. Gdy nikt nie miał pojęcia, jakie wytyczne pozwolą bezpiecznie dograć sezon. Reżim sanitarny, izolacja, pełna kontrola nad wydarzeniami w tym trudnym czasie i udało się. To sukces. Nie przesadzam - poradziliśmy sobie wzorowo. Polska była jednym z pierwszych krajów w Europie, w których wznowiono rozgrywki. Jednym z pierwszych, w których pojawili się kibice na trybunach. Potężni Francuzi poddali się i skończyli ligę, a my bez większych zakłóceń dograliśmy swoją do końca.
Jednak wraz z luzowaniem obostrzeń przez polski rząd, wirus przestał straszyć na polskich ulicach i równolegle w piłkarskich gabinetach. Medale rozdane, zawodnicy rozjechali się na krótkie urlopy - każdy robił, co chciał. Bez żadnych limitów, instrukcji i wytycznych. Teraz mamy tego żniwa. Nie ma co, ktoś tu wyraźnie zaspał. PZPN, Ekstraklasa SA, kluby... Jakby to dziadostwo było już przeszłością.
Oczywiście, że winą najszybciej i najłatwiej obarczyć prezesów Bońka, Animuckiego czy Komisję Medyczną. Jednak dla mnie zupełnym opuszczeniem gardy wykazały się same kluby. I widać trzeba ich na każdym kroku pilnować. Jak dziecko, by wyłączyło żelazko czy nie wkładało palców do kontaktu. Przecież to kompletnie bez sensu, że zawodnikom najpierw zrobiono testy, a potem bez czekania na wyniki zebrano w grupę, zapakowano do autobusu i wysłano na obóz. Po wakacjach każdy z nich mógł przywieźć COVID - bez względu na to, czy był za granicą czy nad polskim morzem (patrz zdjęcia z Władysławowa!). Najpierw test, potem zielone światło od lekarzy i dopiero kontakt z kolegami. Logiczne, prawda? Jak się okazuje, niekoniecznie.
Teraz jesteśmy w sytuacji, w której trzeba się poważnie zastanowić, co dalej. Dwa kluby już mają problem i pewnie będą domagały się przesunięcia swoich spotkań. O stuprocentowo negatywnych wynikach poinformowała Legia i Piast. A co z resztą?
Liga musi reagować na to, co już się zadziało. I to reagować szybko. Widać bez bata nad głową łatwo rozlać mleko. Byle nie było za późno, aby sprawnie posprzątać.

Przeczytaj również