Koronawirus w Legii. Sanepid „ułaskawia” klub przed el. LM. O co chodzi? Wyjaśniamy

Koronawirus w Legii. Sanepid „ułaskawia” klub przed el. LM. O co chodzi? Wyjaśniamy
Tomasz Biedermann / shutterstock.com
Legia Warszawa poinformowała w poniedziałek, że jeden z jej piłkarzy miał wynik pozytywny testu na koronawirusa. Do tej pory, w większości przypadków, oznaczało to kwarantannę dla całego zespołu. Co prawda spotkanie jeszcze w tej sprawie trwa, ale na 99 procent mistrz Polski zagra dziś z Linfield w kwalifikacjach Ligi Mistrzów. Dlaczego? Składa się na to wiele czynników, o których piszemy poniżej.

Komunikacja w sprawie postępowania w przypadku zakażenia jednego z zawodników lub członka sztabu szkoleniowego jest tak niespójna, że kibice mają prawo być kompletnie skołowani. Zupełnie się im nie dziwimy. Sami mamy problem z tym tematem. Dlatego popytaliśmy i mamy nadzieję, że ostatecznie tłumaczymy, dlaczego Legia zagra dziś swój mecz, chociaż jeden z piłkarzy został odesłany na kwarantannę.
Dalsza część tekstu pod wideo

Domino ruszyło

Kwestią czasu było (aż dziwne, że tak późno), aż piłkarze padną ofiarami COVID-19. Domino ruszyło w Wiśle Płock, ale potem poszło już szybko. Lechia, Pogoń, Śląsk, a w niższych ligach choćby Sandecja. Wszystkie te zespoły, po wykryciu zarażenia, zostały odesłane na tygodniową kwarantannę.
Gdy w raporcie medycznym Legia przyznała, że taki przypadek miał u nich miejsce, ale zapewniła, że mecz z Linfield odbędzie się, w internecie wybuchła dyskusja i klasyczna przepychanka. Kibice Legii: „W Europie działa protokół UEFA. Gramy!”. Kibice innych klubów: „Może być walkower, skoro nasze drużyny odesłano do domu na tydzień. Dlaczego Legia stoi ponad prawem?”.
Ani jedna, ani druga strona nie ma racji. I nawet nie jest to wina ich niewiedzy, a PR-owych zagrywek i niedoinformowania piłkarskiej społeczności o sposobie postępowania sanepidów. Dla porządku przypomnimy stanowisko Legii po wykryciu w zespole koronawirusa:
"Informujemy, że zgodnie z obowiązującym protokołem „UEFA Return to Play”, w niedzielę 16 sierpnia, dwa dni przed meczem I rundy eliminacji Ligii Mistrzów UEFA, drużyna oraz sztab Legii Warszawa przeszły badania na obecność wirusa SARS-CoV-2. U jednego z zawodników test dał wynik pozytywny. Klub niezwłocznie wdrożył wszystkie niezbędne procedury i poinformował o tym przypadku stosowne organy sanitarne, które prowadzą odpowiednie działania. Zawodnik pozostał w domu i przebywa na kwarantannie, a Klub zlecił przeprowadzenie kolejnych badań, które pozwolą zweryfikować wynik testu. Wszyscy pozostali zawodnicy oraz członkowie sztabu są zdrowi i zgodnie z regulacjami UEFA mogą przystąpić do jutrzejszego meczu".
Faktycznie, UEFA stworzyła kodeks postępowania, który pomaga futbolowi funkcjonować w trudnych czasach. Mówi on m.in., że jeśli co najmniej trzynastu zawodników jest zdrowych, można grać. Trzeba tu jednak stanowczo podkreślić, że ich protokół NIE STOI ponad prawem krajowym.
W Polsce, po wykryciu koronawirusa u człowieka, następuje weryfikacja jego przypadku przez lokalne służby sanitarne. I tak w przypadku klubów, przeprowadzany jest wywiad z piłkarzem (czy każdym innym członkiem sztabu), z kim miał kontakt, gdzie przebywał i w jakich warunkach. Dopiero wtedy podejmowana jest decyzja o kwarantannie ludzi z jego otoczenia. W każdym przypadku jest to (przynajmniej powinna być) INDYWIDUALNA decyzja lokalnego sanepidu. Nic nie powinno się dziać z automatu.
W Polsce obowiązuje prawo wysłania zarażonego na siedmio lub czternastodniową kwarantannę. „Ofiarami” tego prawa było dotychczas kilka polskich klubów. Ale wyjątkiem jest choćby Garbarnia, w której sanepid nie zdecydował o izolacji całej drużyny. Po prostu lokalne służby zdecydowały inaczej. W zależności od przypadku i sytuacji, mają taką możliwość.
W poprzednim tygodniu doszło do dwóch spotkań przedstawicieli PZPN i Ekstraklasy z Ministerstwem Zdrowia i Głównym Inspektorem Sanitarnym, Jarosławem Pinkasem. Na tymże spotkaniu władze piłkarskie przedstawiały swoje rekomendacje dotyczące procedur sanitarnych w klubach. Chodzi o to, żeby sezon ligowy, który ma ruszyć już w ten weekend, nie został sparaliżowany przez zamykanie całych drużyn na kilka dni, gdy dojdzie do indywidualnych zakażeń.

Kluczowa dyscyplina

Sanepid przychylił się do tychże rekomendacji, ale NIE ZMIENI on prawa wyłącznie dla środowiska piłkarskiego. Trzeba więc podkreślić, że ani protokół UEFA, ani żaden inny wypracowany wspólnie NIE STANIE ponad dotychczasowymi, ustawowymi wytycznymi. Może być jedynie rekomendacją, która uchroni kluby i ligę przed paraliżem. Każdy przypadek będzie więc nadal rozpatrywany indywidualnie. GIS ma rozesłać wspomniane rekomendacje do lokalnych sanepidów, ale to one wciąż będą podejmowały ostateczne decyzje. I tak Drużyna X po zbadaniu jej przypadku może zostać wysłana na kwarantannę, a drużyna Y – z innego województwa, gdzie działa inny sanepid – zostać dopuszczona do dalszej gry, z wyłączeniem zakażonego. Ani PZPN, ani Ekstraklasa, ani nawet UEFA nie będzie miała mocy, aby to zakwestionować. Patrz przypadek Linfield, które przeszło rundę wstępną el. LM, bo Szwajcarzy (mecz miał odbyć się na boisku przy siedzibie UEFA w Nyonie) nie zgodzili się na rozegranie spotkania po tym, jak w drużynie Drity wykryto koronawirusa.
Tutaj dochodzimy do meritum tego tekstu. Co tak naprawdę jest kluczowe, aby sezon PKO Ekstraklasy i niższych lig został rozegrany w miarę płynnie. Kluby MUSZĄ absolutnie przestrzegać reżimu sanitarnego, który - co tu dużo mówić - został kompletnie olany w trakcie przerwy wakacyjnej. Jeśli liga nie chce za chwilę obudzić się z ręką w nocniku, trzeba wbić do głowy piłkarzom, że mają nosić maseczki nie tylko w klubie, autokarze, szatni itd. Niestety, ale muszą być ostrożniejsi od reszty społeczeństwa. Ograniczyć wyjścia ze znajomymi, przebywanie w miejscach zatłoczonych bez odpowiedniej ochrony twarzy, nie mówiąc o wychodzeniu na dyskoteki, jak miało to miejsce w przypadku zawodników Śląska Wrocław.
Inaczej nie będzie litości. Prawo ani dla Legii, ani dla innych drużyn nie zmieni się. Będą rekomendacje, będzie patrzenie na każdą sprawę indywidualnie, może nawet przychylnym okiem, ale prawo jest prawem.
Nota bene, szef GIS jest wielkim fanem Legii. Nie ma to wielkiego znaczenia, ale czy na siłę wyrzucałby swój ulubiony klub z europejskich pucharów przez to, że jeden z piłkarzy jest zarażony koronawirusem? Jeśli reszta testów była okej, a wszelkie normy zachowane, przy przestrzeganiu odpowiednich procedur sanitarnych, gramy. I słusznie. Tak samo powinno być w przypadku innych meczów. Ale to najpierw kluby i ich piłkarze muszą sobie pomóc przy wydawaniu pozytywnych opinii.
AKTUALIZACJA 13:55 - red.
Legia Warszawa poinformowała, że dzisiejszy mecz zostanie rozegrany zgodnie z planem. Klub otrzymał w tej sprawie oficjalne potwierdzenie od Głównego Inspektoratu Sanitarnego.

Przeczytaj również