Kto zamiast Mbappe w Realu Madryt? Jeden piłkarz wygląda na najlepszą opcję. "Wszyscy byliby zadowoleni"

Kto zamiast Mbappe w Realu Madryt? Jeden piłkarz wygląda na najlepszą opcję. "Wszyscy byliby zadowoleni"
Legan P. Mace / Sipa / PressFocus
Real Madryt nie zatrudni tego lata Kyliana Mbappe. Musi więc ruszyć po innego piłkarza na pozycję prawego napastnika. Wśród kilku kandydatów podawanych przez media jeden wyraźnie wybija się ponad resztę. Ten ruch byłby sensowny z perspektywy wszystkich stron.
Nie tego spodziewał się Florentino Perez. Prezes Realu Madryt z premedytacją odpuścił rywalizację o podpis Erlinga Haalanda, wyczekując przybycia na Santiago Bernabeu paryskiego księcia, Kyliana Mbappe. Francuz miał być flagowym okrętem projektu “Galacticos 3.0”, który budowany jest w stolicy Hiszpanii. Transferem numer jeden, otwarciem nowego rozdziału w historii klubu, a przede wszystkim realnym, gwiazdorskim wzmocnieniem składu, dopełnieniem wybornego duetu Karim Benzema - Vinicius Junior. Brakującym trybikiem w doskonale naoliwionej maszynie.
Dalsza część tekstu pod wideo
Nie wyszło. Mbappe parafował nową umowę z PSG, a Real i Perez zostali z niczym. Wygląda na to, że bez planu B - takowy powstał czy powstaje dopiero po definitywnym odrzuceniu zalotów “Królewskich” przez Kyliana. Nie ulega jednak wątpliwości, że madrytczycy potrzebują wzmocnień w linii ofensywnej. Tam, gdzie miał grać Mbappe, czyli na prawej stronie tercetu atakujących, jak również na środku, bo sensowny zmiennik dla Benzemy wydaje się niezbędny.
Skupmy się jednak na brakującym elemencie podstawowego trio, czyli prawym napastniku/skrzydłowym. Oczywiście, są Rodrygo (który lepiej wygląda na lewej stronie) oraz Marco Asensio (od dawna bez optymalnej, ciągłej formy). Ale to za mało. Mówiąc krótko - kto zamiast Mbappe? Po ogłoszeniu decyzji przez francuskiego napastnika natychmiast ruszyła lawina medialnych spekulacji. Pojawiło się kilku kandydatów łączonych z przenosinami na Santiago Bernabeu. Odgrzano też tzw. stare, choć gorące kotlety sprzed lat. Przyjrzyjmy się po kolei nazwiskom przewijającym się pod kątem ewentualnego wzmocnienia szeregów ekipy Carlo Ancelottiego.

Serge Gnabry (Bayern)

To jego kandydatura wygląda najsensowniej. Ten ruch miałby ręce i nogi. Co więcej, zadowoliłby wszystkie strony.
Piłkarza, bo jeśli faktycznie nie ma zamiaru przedłużać kontraktu z Bayernem, to lepiej mu odejść teraz, aniżeli za rok, gdy umowa wygaśnie.
Monachijczyków, gdyż tego lata będą mogli na nim zarobić, a w lipcu 2023 straciliby go za darmo.
Real zaś, bo Gnabry spełnia warunki zawodnika, którego szukają w Madrycie. Najlepiej sobie radzi na prawym skrzydle, ma odpowiedni wiek (26 lat), a przy tym nie byłby przesadnie drogi, właśnie z uwagi na krótki kontrakt.
O tym, że reprezentant Niemiec widnieje na liście życzeń “Królewskich”, donosi m.in. świetnie poinformowany dziennikarz “Sky Germany”, Florian Plettenberg. Jego zdaniem wprawdzie daleko jeszcze do konkretów, kluby nie zasiadły do stołu negocjacyjnego, zaś szanse na przedłużenie kontraktu w Monachium wynoszą 50%. Plettenberg przeczuwa, że Gnabry odejdzie z Bayernu.
To co, kierunek Madryt?

Rafael Leao (Milan)

Co to był za sezon Rafaela Leao! Portugalski diament wreszcie zaczął grać na miarę oczekiwań i udowodnił, że jeśli tylko ułoży sobie wszystko w głowie, może być piekielnie mocny. To jeden z głównych architektów Scudetto Milanu. Autor 11 goli i 10 asyst, którego grę Stefano Pioli porównał do Thierry’ego Henry. Przemawia za nim także metryka (22 lata) i ogromny potencjał. Temat przeprowadzki Leao do Hiszpanii grzeją włoskie media, tyle że ta operacja byłaby dla Realu znacznie bardziej skomplikowana niż pozyskanie Gnabry’ego. Mówi się o konieczności wydania ponad 100 mln euro (nawet 120 mln), gdyż 22-latek ma kontrakt obowiązujący do 2024 roku. Ponadto w Mediolanie dążą do rychłego przedłużenia tej umowy. Paolo Maldini i jego ludzie nie zamierzają uruchomić klubowej wyprzedaży po sukcesie. Wręcz przeciwnie - chcą budować jeszcze silniejszy Milan, a Leao powinien być główną twarzą tego projektu.

Raheem Sterling (Manchester City)

O potencjalnym transferze Sterlinga do Realu pisano w brytyjskich mediach. To byłoby spory zaskoczenie, ale Anglik ma jeden, spory atut. Podobnie do Gnabry’ego za rok wygasa mu obecny kontrakt, w związku z czym na pewno byłby tańszy niż choćby Leao. Raheem ponoć nie pali się do dalszej gry na Etihad z uwagi na coraz mniejszą rolę w ekipie Pepa Guardioli. Łączono go też z Barceloną, Chelsea, Arsenalem czy Tottenhamem. I jeśli mielibyśmy typować, dokąd odejdzie dynamiczny piłkarz City, to byśmy raczej wskazali niebieską opcję londyńską. Real niekoniecznie, szczególnie że raczej byłby to dla “Królewskich” wariant bardzo awaryjny. Ponadto, czy akurat Sterling, ze swoim stylem gry i charakterem, wpisałby się w madryckie DNA i właściwie odnalazł na Santiago Bernabeu? Mamy spore wątpliwości.

Riyad Mahrez (Manchester City)

Znacznie ciekawiej wygląda kandydatura Riyada Mahreza, klubowego kolegi Sterlinga. Algierczyk w przeszłości wielokrotnie był przymierzany do Realu, szczególnie gdy, nie jak teraz, akurat stanowił mniej ważne ogniwo układanki Guardioli. Mahrez świetnie czuje się w roli napastnika atakującego z prawej flanki, a o jego umiejętnościach dryblingu “Los Blancos” mogli przekonać się w półfinale Ligi Mistrzów. Były zawodnik Leicester jest też bardziej zespołowym piłkarzem od Sterlinga. Główna przeszkoda? Wiek. Mahrez skończył w lutym 31 lat, co koliduje z planami ściągnięcia przez Real gracza bardziej perspektywicznego, pasującego do nowego, “galaktycznego” projektu Pereza. Chyba że w Madrycie postawiliby chwilowo na rozwiązanie krótkoterminowe, na korzyść tu i teraz, bez spoglądania w dalszą przyszłość. Wtedy - czemu nie? Co istotne, umowa Mahreza z City również wygasa w czerwcu przyszłego roku. Z drugiej strony, Pep Guardiola raczej niechętnie pozbyłby się ważnego asa ze swojej błękitnej talii.

Mohamed Salah/Sadio Mane (Liverpool)

Pół żartem, pół serio można stwierdzić, że minimum tylko w ostatnim roku Salah i Mane na przemian pojawiali się w mediach jako potencjalne nabytki Realu. Obaj mają kontrakty do 2023, co naturalnie wywołuje spekulacje ws. ich przyszłości. Z uwagi na metrykę pójście po jednego z nich wiązałoby się z wyborem tej samej opcji, co przy Mahrezie. To chyba jednak zbyt nieprawdopodobny scenariusz, by stał się możliwy. Według francuskich i niemieckich mediów Sadio wprawdzie chętnie zmieni otoczenie, ale dużo bliżej mu do Monachium (co może zresztą uruchomić efekt domina i wysłać Gnabry’ego do Madrytu lub/i Lewandowskiego do Barcelony). Salah zaś sprawia wrażenie chętnego podpisać nową umowę na Anfield. Egipcjanin, w przeciwieństwie do reprezentanta Senegalu, zadeklarował też, że zostanie w Liverpoolu na następny sezon. Łącząc to wszystko w całość trzeba także zauważyć, że “The Reds” na bank nie wyraziliby zgody na odejście dwóch gwiazd jednego lata.

Richarlison (Everton)

Opcja w sumie dość ciekawa, także z racji na wiek Richarlisona (24 lata) przyszłościowa, łatwa do wyobrażenia (Brazylijczyk znacznie przerasta obecny zespół). Jest jednak kilka poważnych wątpliwości. Nawet jeśli pozyskanie piłkarza Evertonu jednocześnie załatwiłoby problem z rolą wice-Benzemy, to Richarlison akurat właściwie nie grywa na prawej stronie linii ataku. Widujemy go na środku lub lewej flance. Do tego można się zastanowić, czy 24-latek prezentuje dziś poziom godny gry w Realu Madryt. Chyba jeszcze nie, mimo że być może ma na to papiery. A tani by nie był, ponieważ jego kontrakt wygasa dopiero w 2024 roku. Transfer zawodnika “The Toffees” byłby też najmniej medialny. To nie w stylu Florentino Pereza. Richarlison wprawdzie jest za mocny na Everton, ale to jeszcze nie czas na etap madrycki. Bylibyśmy mocno zdziwieni, gdyby ktoś na Bernabeu realnie uważał inaczej.

Darwin Nunez (Benfica)

Darwinem interesują się chyba wszystkie możliwe kluby, może poza Manchesterem City. Taki obraz kreują media, rozpisując się o zakusach PSG, Bayernu czy czołowych ekip z Premier League. Nuneza ma mieć na radarze także Real, choć silny urugwajski napastnik wyceniany jest na naprawdę duże pieniądze (padają kwoty od 80 do nawet 120 mln euro). Czy Florentino Perez zaryzykuje? Byłoby to spore zaskoczenie, mimo że Darwin ma za sobą doskonały sezon.
***
Na relację z finału Ligi Mistrzów zapraszamy w sobotę 28 maja od 20:00. Początek meczu o 21:00.
TUTAJ zaś znajdziecie wszystkie świeżutkie teksty wokół tego wielkiego, piłkarskiego święta. Warto zajrzeć!

Przeczytaj również