Kultowa reklama mundialu, która nigdy się nie zestarzeje. Była też inspiracją dla Polaków [WIDEO]

Kultowa reklama mundialu, która nigdy się nie zestarzeje. Była też inspiracją dla Polaków [WIDEO]
screen youtube
Jeśli prawdziwie kultową reklamę telewizyjną poznaje się po tym, że wiele lat później staje się ona inspiracją dla innej popularnej produkcji, w innym zakątku świata, mamy autentyczną bombę. I to z mocnym polskim akcentem.
Co łączy marki adidas i KKS Lech Poznań? Z pozoru niewiele. Zwłaszcza w najnowszej historii. Partnerami odzieżowymi “Kolejorza” były przecież w ostatnich latach Puma czy Nike. Obecnie jest nim z kolei Macron. Co łączy za to pamiętną reklamę adidasa z 2006 roku z produkcją Lecha Poznań z początku sezonu 2017/18? Znacznie więcej, niż przypuszczacie. No, ale po kolei.
Dalsza część tekstu pod wideo

“Gramy?”

Zaczyna się niewinnie.
Dwóch znudzonych, hiszpańskojęzycznych chłopców postanawia zagrać przeciwko sobie w piłkę nożną na podwórku. Pierwszy pojedynek, w papier - kamień - nożyce, wygrywa bardziej krępy Pedro. Gra nie toczyła się jednak o to, kto zacznie.
I tutaj akcja szybko się rozkręca.
W zasadzie Pedro jednak zaczyna. Ale wybierać zawodników do swojej drużyny. I to nie byle jakich. Jego pierwszy wybór pada na Djibrila Cisse, który równie nieoczekiwanie, co natychmiastowo wbiega na podwórko. Szczuplejszy Jose odpowiada postawieniem na Kakę. Za chwilę na boisku pojawiają się też Zinedine Zidane, David Beckham i Jermain Defoe. Wkrótce Pedro wybucha śmiechem. Jego przeciwnik wybiera bowiem nikogo innego jak Franza Beckenbauera. Śmiech błyskawicznie zamienia się w zdziwienie. Legendarny niemiecki piłkarz też melduje się na murawie. Ku równie wielkiej konsternacji innych wielkich zawodników czekających na rozpoczęcie zabawy. Stevena Gerrarda, Olivera Kahna czy Bastiana Schweinsteigera. Okazuje się, że grają też wybitni gracze, którzy zdążyli dawno zakończyć piłkarskie kariery. Zidane prędko podpowiada Pedro, by ten zaprosił do gry Michela Platiniego. Na podwórku szybko jest i były gwiazdor Juventusu oraz reprezentacji Francji.
Czas na sam mecz. Ale najpierw jeszcze jeden zaskakujący wybór. Pedro rzuca rękawice bramkarskie napastnikowi - Defoe, na co z uśmiechem reaguje jego rodak, Frank Lampard. Ubaw mają też Kahn i Schweinsteiger. Jesteśmy już blisko gry. Pedro i Jose nic nie robią sobie jednak z obecności gwiazd. - To ja jestem kapitanem - stanowczo informuje Djibrila Cisse ten drugi. - Gramy w 4-4-2 - rozkazuje swoim partnerom ten pierwszy, po czym zwraca uwagę Lampardowi i Arjenowi Robbenowi, by ci zamienili się skrzydłami.
Rozpoczyna się gra. Na boisku roi się od jeszcze większej liczby słynnych piłkarzy. Sędziego nie ma. Jose bezlitośnie wskazuje Robbenowi, by ten podniósł się z murawy po pozornie oczywistym faulu na Holendrze. Zawodnicy czarują sztuczkami. Ekwilibrystyczną paradą popisuje się nie kto inny jak Defoe. Jose wysyła na ławkę rezerwowych Kakę i wprowadza z niej na piaszczystą murawę Damiena Duffa. Za chwilę strzał z dystansu oddaje Lampard. Piłka odbija się od poprzeczki, po czym łapie ją Kahn. Anglik cieszy się ze zdobytej bramki. Niemiec protestuje, że piłka nie minęła całym obwodem linii bramkowej.
Coś Wam to przypomina? Jeśli tak, to uwaga - to przecież wcale nie było nawiązanie do słynnego zdarzenia, z udziałem Lamparda i Manuela Neuera, ze spotkania 1/8 finału mistrzostw świata pomiędzy Niemcami a Anglią. Tamten mecz odbył się bowiem całe cztery lata później!
Kłótnię niespodziewanie przerywany donośny krzyk.
- Jose!
- Co?
- Do domu! - krzyczy mama jednego z chłopców, kończąc całą zabawę.
Tamta reklama adidasa została uznana najlepszą produkcją nakręconą przy okazji finałów mistrzostw świata w 2006 roku. Niektórzy uważają ją za wręcz najlepszą piłkarską reklamę w dziejach. Samo nagranie miało oczywiście miejsce jakiś czas przed turniejem. Nie zabrakło zatem wpadek. Pojawiającego się na ekranie jako pierwszego Cisse z udziału w niemieckim mundialu wykluczyła kontuzja. Defoe nie pojechał ostatecznie na imprezę ze względów sportowych. Kahn był tylko rezerwowym. Produkcja i tak stała się jednak kultowa.
Tak bardzo, że warto przenieść się w czasie aż 11 lat do przodu.
***
CHCESZ PRZECZYTAĆ O INNYCH SŁYNNYCH REKLAMACH Z UDZIAŁEM NAJWIĘKSZYCH GWIAZD FUTBOLU I INNYCH DYSCYPLIN? KLIKNIJ TUTAJ!
***

“Ej, grasz?”

Zaczyna się niewinnie.
Dwóch znudzonych chłopców, ubranych w stroje Lecha Poznań, postanawia zagrać przeciwko sobie w piłkę nożną na szkolnym boisku ze sztuczną, trawiastą nawierzchnią. Pierwszy pojedynek, w papier - kamień - nożyce, wygrywa chłopiec w niebieskiej koszulce, legitymujący się na koszulce napisem Soćko. Gra nie toczyła się jednak o to, kto zacznie.
I tutaj akcja szybko się rozkręca.
W zasadzie Soćko jednak zaczyna. Ale wybierać zawodników do swojej drużyny. I to nie byle jakich. Jego pierwszy wybór pada na Macieja Makuszewskiego, który równie nieoczekiwanie, co natychmiastowo wbiega na szkolne boisko. Mający na sobie białą koszulkę “Kolejorza” Rychu odpowiada postawieniem na Christiana Gytkjaera. Za chwilę na murawie pojawiają się też Kamil Jóźwiak, Radosław Majewski, Robert Gumny i Matus Putnocky. Wkrótce Rychu, w tym miejscu różnica, reaguje zdziwieniem. Jego przeciwnik wybiera bowiem nikogo innego jak Krzysztofa Kotorowskiego. Zaskoczenie prędko staje się jeszcze większe. Były bramkarz “Kolejorza” też melduje się na boisku. Ku równie wielkiej konsternacji pozostałych zawodników czekających na rozpoczęcie zabawy. Okazuje się, że grają też wybitni gracze, którzy zdążyli dawno zakończyć piłkarskie kariery. Majewski podpowiada Rychowi, by ten zaprosił do gry Jarosława Araszkiewicza. Na podwórku szybko jest i inny były gwiazdor Lecha Poznań.
Czas na sam mecz. W tej reklamie zadbano o oprawę komentatorską. Znani lokalni sprawozdawcy wprowadzają nas w klimat spotkania. Nadal nie brakuje jednak nawiązań do produkcji adidasa. Kapitanami drużyn są mali chłopcy. Jeden z nich zwraca uwagę Makuszewskiemu i Jóźwiakowi, by ci zamienili się skrzydłami. Rozpoczyna się gra. Sędziego nie ma. Jeden z chłopców bezlitośnie wskazuje zatem Gytkjaerowi, by ten podniósł się z murawy po pozornie oczywistym faulu na Duńczyku. Zawodnicy czarują sztuczkami. Soćko pokonuje w końcu Putnocky’ego, tonąc następnie w objęciach partnerów.
Inna jest za to końcówka. Dochodzi do rzutu karnego. Akcja przenosi się ze szkolnego boiska na stadion przy ulicy Bułgarskiej. Trybuny są puste. W tle słychać jednak doping kibiców Lecha. Rychu strzela gola, spełniając zapewne swoje największe marzenie. W międzyczasie Kotorowskiego zastąpił między słupkami inny zawodnik Lech Poznań Football Academy. Celem tej produkcji była bowiem promocja wrześniowych naborów do rozsianych nie tylko po Wielkopolsce szkółek piłkarskich dla dzieci, prowadzonych pod egidą “Kolejorza”.
Sukces był znaczący. Tylko jesienią 2017 roku tę reklamę wyświetlono we wszystkich kanałach komunikacyjnych łącznie ponad milion razy.

Stare i nowe

Zaskoczeni?
Oczywiście mogą znaleźć się rozczarowani tak wiernym odwzorowaniem kultowej reklamy adidasa przez jeden z największych polskich klubów. Z drugiej strony, można równocześnie docenić to, w jak imponujący sposób Lech Poznań zaadaptował legendarną wręcz dla niektórych produkcję do innego zakątka świata, innych czasów i innych realiów. To też wymagało odwagi. I też okazało się wielkim sukcesem.
A może znacie inne przykłady telewizyjnych reklam sportowych, które znalazły swoje “nowe” wersje w późniejszych latach? Na propozycje czekamy tradycyjnie w komentarzach.

Przeczytaj również