Łabędzi śpiew "Kanarków". Norwich na nieodwracalnej drodze do Championship

Łabędzi śpiew "Kanarków". Norwich na nieodwracalnej drodze do Championship
MDI/shutterstock.com
Krajobraz na szczycie Premier League bieżącego sezonu niestety nie obfituje w pasjonujące historie. Żadna siła nie jest w stanie powstrzymać Liverpoolu przed zdobyciem wyczekiwanego mistrzostwa, a walka o TOP4 przypomina raczej wyścig ślimaków, niż zażarty pojedynek choćby Nikiego Laudy i Jamesa Hunta. W takim wypadku warto skierować swój wzrok na szary koniec tabeli, w którym zadomowił się niezwykle ciekawy zespół, "Kanarki" z Norwich.
Klub z Carrow Road nie może się pochwalić bogatą gamą trofeów, nigdy nie przydarzył im się magiczny sezon w stylu Leicester sprzed czterech lat, a ich największy wpływ na angielską piłkę nie dotyczy nawet w pełni boiskowych wydarzeń.
Dalsza część tekstu pod wideo
Patrząc na ostatnie kampanie "żółto-zielonych", można by dojść do wniosku, że Norwich przypomina nieco "wańkę-wstańkę". "Kanarki", niczym zabawka dla dzieci, chylą się ku upadkowi, spadają do Championship, aby po chwili przeprowadzić kolejny zryw zwieńczony awansem do najwyższej klasy rozgrywkowej. Tym razem może być podobnie.

Mała Bundesliga

Obecny trener Norwich, Daniel Farke objął klub w momencie całkowitego "dołka" formy. "Kanarki" po kolejnej relegacji błąkały się w okolicach środka tabeli zaplecza Premier League bez większych nadziei na rychły awans. Dopiero zatrudnienie Niemca zmieniło wszystko.
CV Farke'a nie prezentowało się nadzwyczaj okazale, jednak kibice Norwich szybko przekonali się o jakości nowego szkoleniowca. 43-latek, który wcześniej pracował w SV Lippstadt i rezerwach Borussii Dortmund, prędko wykorzystał znajomość rodzimego rynku.
Na Carrow Road trafiło wielu zawodników z Bundesligi oraz niższych lig niemieckich. Onel Hernandez, Marco Stiepermann, Mario Vrancic, Moritz Leitner czy Teemu Pukki idealnie odnaleźli się na Wyspach.
Strzałem w "10" okazał się przede wszystkim transfer fińskiego napastnika. Niedoszły rezerwowy Schalke odegrał wielką rolę w ubiegłym sezonie Norwich zakończonym mistrzostwem Championship.

Tiki-taka na prowincji

Tym, co musi wzbudzać ogromny szacunek wśród obserwatorów, jest niezmienne podejście Daniela Farke'a do futbolu. Norwich po awansie nie zrezygnowało z ofensywnego stylu gry, który tak naprawdę zaprowadził ich do elity. Taktyka w stylu parkowania autobusu przed własnym polem karnym czy obrony Częstochowy może przyniosłaby Norwich więcej punktów, jednak filozofia Farke'a jest inna. Czasem nieskuteczna, ale jakże piękna i przyjemna dla oka.
W niektórych momentach sezonu "Kanarki" potrafiły wzlatywać na najwyższy możliwy poziom. Proszę tylko zobaczyć poniższą akcję przeciwko nie Brighton czy Watford, ale Manchesterowi City. Sam Pep Guardiola musiał być pod wrażeniem jakości swoich rywali. Przy okazji warto dodać, że Norwich to pierwszy beniaminek w historii, który wyrwał drużynie prowadzonej przez Katalończyka komplet punktów.
Odważne podejście Farke'a do futbolu promuje ofensywne gwiazdy, które w taktyce Norwich odnajdują się, jak ryby w wodzie. Do niedawna kreatorem gry "Kanarków" był, raczej już dobrze znany kibicom Premier League, James Maddison. Nawet sprzedaż utalentowanego pomocnika nie zdeprymowała Niemca, który postanowił niezwłocznie stworzyć nowe perełki.

Norwich spadnie, oni pozostaną

Liderami ofensywy "Kanarków" są dwaj ofensywni pomocy, których spokojnie można uznać za odkrycia tego sezonu. 21-letni Todd Cantwell i 23-letni Emiliano Buendia wyróżniają się nie tylko na tle swojego zespołu, ale całej ligi.
Chociaż wyniki Norwich pozostawiają wiele do życzenia, Buendia i Cantwell z pewnością nie zawitają ponownie do niższej ligi. Usługami Anglika już interesują się najwięksi z największych, a Argentyńczyk z pewnością także znajdzie nowego pracodawcę.
Ktoś mógłby zapytać, jakim cudem Norwich to czerwona latarnia ligi z takimi wirtuozami w kadrze. Odpowiedź jest prosta i niemal w pełni dotyczy budowy linii obrony, która niestety również jest oparta na młodych graczach.
Etatowymi wahadłowymi "Kanarków" są Jamal Lewis i Max Aarons, których średnia wieku wynosi 21 lat. Na środku obrony multum szans otrzymuje także 22-letni Ben Godfrey. O ile w ofensywie nieopierzeni zawodnicy potrafią się wyróżniać, a ich młodzieńcza fantazja stanowi atut, tak w obronie brak doświadczenia jest dużym problemem.
W 26 kolejkach Norwich straciło aż 48 bramek i tylko Aston Villa dysponuje gorszą defensywą w całej lidze. Na bramkę Tima Krula rywale średnio oddają aż 6.1 strzału na mecz. To najgorszy wynik w lidze, który nie zwiastuje utrzymania.

Więcej takich beniaminków

Norwich traci do bezpiecznej lokaty aż 7 oczek, a terminarz pełen spotkań z Wolverhampton, Leicester, Arsenalem czy Chelsea nie może napawać optymizmem. Jednak widmo spadku nikogo na Carrow Road nie martwi, ponieważ w przypadku "Kanarków" to po prostu naturalna kolej rzeczy.
Ofensywny styl gry zaszczepiony przez Daniela Farke'a oraz chęć do stawiania na młodzież nie jest gwarantem gry w Premier League, ale już w Championship Norwich znów będzie faworytem. Wielka piłka prędzej, niż później wróci na Carrow Road.
Dobry futbol w dłuższej perspektywie zawsze się obroni, a przyjemność z obserwacji "Kanarków" jest niepomiernie większą, niż w przypadku beniaminków pokroju Stoke, West Bromu i innych siermiężnych ekip.
O klasie klubu z Carrow Road oraz jego trenera najwięcej powie letnie okienko transferowe, w którym kluby z topu z pewnością skupią się na wykupie gwiazd "Kanarków". Cantwell, Buendia, Pukki, może także Aarons i Lewis już niedługo zmienią barwy, a cały cykl Norwich zacznie się od nowa. Daniel Farke zapewne już ma przygotowaną listę nowych diamentów, które niedługo zostaną oszlifowane.
Mateusz Jankowski

Przeczytaj również