Lech Poznań “dostałby od nich w trąbę”. Fantastyczna przemiana pod wodzą nowego trenera

Lech Poznań “dostałby od nich w trąbę”. Fantastyczna przemiana pod wodzą nowego trenera
Shan Yuqi / PressFocus
Ależ szybko potrafią zestarzeć się niektóre słowa. Kilka miesięcy temu Lech był na niezłej fali, a Tymoteusz Puchacz twierdził, że “Mainz mogłoby przyjechać do Poznania i dostać w trąbę”. Dziś “Kolejorz” to 11. zespół PKO Ekstraklasy. Wspomniane Mainz ma natomiast za sobą fantastyczne tygodnie, które pozwoliły drużynie wydostać się z dna tabeli Bundesligi ponad strefę spadkową.
Po 14 seriach gier ekipa z Moguncji zajmowała przedostatnie miejsce w tabeli. Miała na swoim koncie sześć zdobytych punktów. Kolejkę później była już na samym dnie, bo wyprzedziło ją nawet dołujące Schalke. Wszystko wskazywało na to, że Mainz po ponad dziesięciu latach pożegna się z Bundesligą. Dlaczego wskazujemy właśnie na 14. mecz w sezonie? Bo to po nim włodarze klubu podjęli kluczową decyzję. Zatrudnili nowego szkoleniowca. Za ster złapał Bo Svensson, były piłkarz oraz trener grup młodzieżowych Mainz, który przed powrotem pracował w FC Liefering - klubie bezpośrednio związanym z Red Bullem Salzburg.
Dalsza część tekstu pod wideo

Ostatni moment

Efektu nowej miotły nie było od razu. 41-letni Duńczyk w pierwszych trzech meczach zdobył z zespołem zaledwie jeden punkt. Dokładnie na półmetku Bundesligi sytuacja Mainz wyglądała więc tragicznie.
Bundesliga
Transfermarkt
Wybrzmiał wtedy ostatni dzwonek. Przyszedł ostatni moment, by jeszcze podnieść zespół i powalczyć o lepszą przyszłość. Najpierw sensacyjnie udało się pokonać u siebie RB Lipsk (3:2), a później już poszło. W kolejnych 10 meczach Mainz przegrało tylko dwukrotnie. Pięć razy zainkasowało komplet oczek. Sprawiało niespodzianki lub sensacje, bo tak trzeba określać triumfy nad rewelacyjnie spisującym się w tym sezonie Unionem Berlin, Borussią Moenchengladbach, Freiburgiem i Hoffenheim. W ostatni weekend podopieczni Svenssona dołożyli do tego jeszcze arcyważne zwycięstwo nad FC Koeln - bezpośrednim rywalu w walce o utrzymanie.

Lepsi niż Borussia i Bayer

Tak skuteczne tygodnie sprawiły, że Mainz wydostało się ze strefy spadkowej. Nad wspomnianym Koeln - zajmującym 17. miejsce - ma pięć oczek przewagi. O dwa punkty wyprzedza też 15. Herthę i 16. Arminię Bielefeld (to miejsce oznacza baraże). Na półmetku klub z Moguncji szedł łeb w łeb z Schalke. Dziś ma od niego 15 punktów więcej.
Jeszcze ciekawiej prezentuje się tabela Bundesligi uwzględniająca jedynie okres od momentu przejęcia zespołu przez Svenssona. W niej Mainz jest piąte. Punktuje w tym czasie lepiej niż Borussia Dortmund, Borussia Mönchengladbach czy Bayer Leverkusen.
Bundesliga 2
Transfermarkt

Gra zespołowa

Mainz u Svenssona stawia na kolektyw. W pierwszej części sezonu gra opierała się w głównej mierze na jednym zawodniku. Jean-Philippe Mateta w 13 początkowych kolejkach zdobył 7 z 12 wszystkich goli zespołu. Zimą odszedł jednak do Crystal Palace. A drużyna bez swojego lidera - i po chwili już z nowym szkoleniowcem - musiała nieco inaczej rozłożyć akcenty. Dziś rządzi tam współpraca całej drużyny. Także w strzelaniu goli. Wspomniany Mateta od kilku miesięcy jest już w Anglii, a dalej dzierży miano najlepszego strzelca Mainz. I to z całkiem niezłą przewagą.
Pod wodzą Svenssona Mainz zdobyło 16 bramek. Na taki dorobek złożyły się nazwiska aż dziesięciu strzelców. Nikt nie wybił się szczególnie ponad miarę. Ale taka robota oparta na grze zespołowej przynosi znakomite rezultaty. Klub dalej musi co prawda walczyć o ligowy byt, jednak dziś do tej walki przystępuje z małym handicapem. I dużą pewnością siebie, która wykrystalizowała się przez ostatnie tygodnie. A wspomniany Svensson - jeśli dalej będzie radził sobie na ławce Mainz tak znakomicie - może w przyszłości iść drogą innych szkoleniowców, którzy z Moguncji ruszyli w wielki świat. Mowa oczywiście o Juergenie Kloppie i Thomasie Tuchelu.
Czy Mainz przyjechałoby do Poznania i dostało w trąbę? Raczej nie.

Przeczytaj również