Lech Poznań ze Skorżą znów wygra mistrzostwo? Pod jednym, głównym warunkiem. "To największy znak zapytania"

Lech ze Skorżą znów wygra mistrzostwo? Pod jednym, głównym warunkiem. "To największy znak zapytania"
Piotr Matusewicz / PressFocus
Jest ostatnim szkoleniowcem, który zdobył z Lechem Poznań mistrzostwo Polski. Choć rozwód Macieja Skorży z “Kolejorzem” nie należał do najłagodniejszych, tak naprawdę obie strony w dłuższej perspektywie nie wyszły na nim dobrze. Teraz szkoleniowiec wraca do stolicy Wielkopolski, by podnieść poznański klub z kolan i nawiązać do sukcesów z lat 2014-2015.
Jeszcze kilka miesięcy temu hasło “Żurawball” stanowiło synonim sukcesu. Lech pod wodzą trenera Dariusza Żurawia jako pierwszy polski zespół w historii przedarł się przez wszystkie szczeble eliminacji Ligi Europy i w imponującym stylu awansował do jej fazy grupowej. Czar jednak prysł szybko, a zwieńczeniem kryzysu, w którym znalazł się “Kolejorz”, było rozstanie się z Żurawiem. Zgodnie z tym co pisaliśmy, jego następcą został Maciej Skorża. Jego wielki powrót na Bułgarską tak samo jak elektryzuje wielu wielkopolskich kibiców, tak i narzuca pytanie - czy na pewno będzie to powrót udany?
Dalsza część tekstu pod wideo

Burzliwe odejście

Mistrzostwo Lecha Poznań w 2015 roku wywołało w stolicy Wielkopolski ogromną euforię. Zarówno fani, jak i władze klubu naprawdę uwierzyli wtedy, że upragnione bramy Ligi Mistrzów tym razem zostaną otwarte właśnie przed ekipą trenera Skorży. Ta przygoda skończyła się jednak zdecydowanie szybciej, niż myślano, bo już w III rundzie eliminacji, w której za mocne okazało się FC Basel.
- Już po dwumeczu ze Szwajcarami ten związek Macieja Skorży z Lechem tak naprawdę upadł, bo trener się po prostu pogubił. Faktem jest, że on sam nie dostał wtedy wystarczających wzmocnień na grę co trzy dni. Zaczął wtedy szukać winnych wszędzie wokół siebie, sporo było zarządzania krzykiem. Kulisy jego odejścia nie były więc zbyt przyjemne - wspomina w rozmowie z nami Dawid Dobrasz, kierownik działu sportowego w “Głosie Wielkopolskim”
Choć Skorży udało się ostatecznie awansować do fazy grupowej Ligi Europy, wówczas w Poznaniu czuć było ogromny zawód. Szczególnie, że w lidze Lech spisywał się na początku sezonu 2015/2016 fatalnie. W pierwszych jedenastu kolejkach wygrał tylko raz i z pięcioma punktami na koncie zamykał ligową tabelę. Ostatecznie były asystent Pawła Janasa został zwolniony po kompromitującej wyjazdowej porażce 2:5 z Cracovią.
- Tamto rozstanie było burzliwe przede wszystkim przez zepsutą relację trenera z drużyną, a z niej w Lechu właściwie już nikogo nie ma. Skorża był zły na władze klubu, że nie dały mu szansy na wyjście z kryzysu. Lech jednak wówczas został podstawiony pod ścianą. Jako mistrz Polski zajmował przecież ostatnie miejsce w lidze i był po prostu zmuszony do zwolnienia trenera - zauważa Bartosz Nosal ze “Sport.Interia.pl”.

Presja nie jest mu obca

Skoro więc odejście Skorży z Lecha przebiegło w tak fatalnym stylu, niektórzy zastanawiają się, skąd teraz pomysł na jego ponowne zatrudnienie. Szczególnie, że nie odnosił on w minionych latach zbyt wielu sukcesów, a tym ostatnim było tak naprawdę mistrzostwo z “Kolejorzem”.
- Uważam jednak, że przy Bułgarskiej mogą sprawdzić się tylko dwa typy szkoleniowców. Pierwszy to taki z sukcesami w Polsce, czyli np. nie Marcin Brosz, a właśnie Skorża czy Jacek Zieliński. Drugi to natomiast opcja z zagranicy. Lecha nie stać już bowiem na kolejne eksperymenty - zauważa Dobrasz.
Choć bowiem minione lata rzeczywiście nie przyniosły 49-latkowi zbyt wielkich laurów, wcześniej świętował on po trzy mistrzostwa Polski i krajowe puchary oraz prowadził rodzime ekipy na arenie międzynarodowej. Przede wszystkim jednak pracował w klubach o największej presji w całej Ekstraklasie.
- Wierzę, że kluby z aspiracjami takimi jak Lech czy Legia muszą zatrudniać trenerów, którzy umieją pracować pod presją. Skorża ten warunek spełnia, bo przecież jeszcze przed Lechem pracował w Legii czy Wiśle Bogusława Cupiała. Istotne jest to, na ile zmienił się sam Skorża. To tak naprawdę największy znak zapytania - uważa Nosal.

Zmiana niezbędna do sukcesu

Ten znak zapytania dotyczy bowiem charakteru Skorży, który w przeszłości bywał problemem. Za jego pierwszej kadencji z klubem rozstało się kilka postaci związanych z “Kolejorzem” od lat jak np. dyrektor akademii Marek Śledź. W kuluarach aż huczało od plotek, że szkoleniowiec z wieloma oddanymi klubowi ludźmi nie umiał się dogadać przez despotyczny wówczas charakter.
- Sygnały, które do nas docierają, wskazują na to, że Skorża rzeczywiście przeszedł swego rodzaju przemianę. Wszystko tak naprawdę wyjdzie jednak dopiero w praniu. W jego przypadku najistotniejsze jest, czy zmienił niektóre zachowania, które doprowadziły go do zwolnienia podczas pierwszej przygody z Lechem - mówi Nosal.
Jeśli Maciej Skorża w istocie podchodzi teraz inaczej do kilku aspektów pracy, jego drugie podejście do “Kolejorza” może okazać się sporym sukcesem. 49-letni trener doskonale zna bowiem realia polskiej Ekstraklasy i oprócz nieudanej przygody w Pogoni Szczecin doprowadził do trofeów każdy klub, w którym pracował na krajowym podwórku.
- Maciej Skorża na pewno zasługuje na szansę, ale dwie strony z pewnością muszą się nieco cofnąć w swoich ambicjach i porozumieć. Być może wówczas ten związek będzie tak udany jak w sezonie 2014/2015 i przyniesie w konsekwencji mistrzostwo na stulecie klubu - podsumowuje Dobrasz.

Przeczytaj również