LM. Witajcie w "Pato-Lidze-Mistrzów". Żebrakom na salony wstęp wzbroniony

Witajcie w "Pato-Lidze-Mistrzów". Żebrakom na salony wstęp wzbroniony
katatonia82/shutterstock.com
Po raz pierwszy od momentu sformowania nowego systemu fazy pucharowej, cała szesnastka, która wyszły z grupy, reprezentuje tzw. Wielką Piątkę, czyli drużyny z lig: angielskiej, hiszpańskiej, włoskiej, niemieckiej i francuskiej. Dla pozostałych nie starczyło miejsca, ale ich głos wołającego na puszczy i tak nikt nie usłyszy. Niech się cieszą, co mają.
Relację na żywo z losowania par 1/8 finału Ligi Mistrzów można śledzić TUTAJ.
Dalsza część tekstu pod wideo
Przez jakiś czas wydawało się, że najbardziej porywającą rzeczą w rozgrywkach grupowych Ligi Mistrzów będzie obserwowanie klubu, który wyzwoli się z okowów niskiego budżetu i romantycznie wzniesie się ponad bukmacherskie prognozy. Pokona faworytów, zostanie w LM na wiosnę, a wtedy rozpocznie samotny bój z potężnymi firmami.
Tak jak zrobił to Ajax w zeszłym roku. Fascynujący outsider zawsze dodaje poczucie intrygi, które może rozniecić nawet najbardziej ekskluzywne turnieje piłkarskie. Nowe oblicze wśród starych, wytartych już brandów, niosące ze sobą atmosferę ożywiającej świeżości, surowej radości z grania w piłkę.
W pewnym momencie, gdy upadł mit Ajaxu, a jasnym stało się, że również i Red Bull Salzburg nie przebrnie przez wyjątkowość Liverpoolu, zapaliła się, przez chwilę jedynie, iskierka nadziei przy nazwie Dinamo Zagrzeb. Pierwszy gol rozgrzał całą Chorwację do czerwoności, lecz później zraniony potwór z Manchesteru bardzo szybko doprowadził sytuację do normalności. Sensacja się nie wydarzyła, awans wywalczyła Atalanta.
Malutka Atalanta Piero Gasperiniego będzie największym „biedakiem” wśród szesnastki wylosowanej dziś w samo południe. Ale warto zagłębić się też pod powierzchnię, by obiektywnie spojrzeć, jak do tego doszło.
Ekipa z Bergamo zawdzięcza miejsce w LM jedynie dzięki temu, że UEFA zdecydowała o rozdaniu czterem najlepszym klubom z czterech najlepszych lig automatyczne kwalifikacje do grupowych zmagań. Przed zmianami, trzecia pozycja Atalanty w Serie A w zeszłym roku wystarczałaby tylko do rozgrywania baraży.
Jej obecność oznacza, że w rundzie pucharowej mamy tylko teamy z „błogosławionych” krajów: cztery z Anglii i Hiszpanii, trzech z Włoch i Niemiec oraz dwie z Francji. Nie ma Ajaxu, nie ma APOELU, Szachtara, Zenita czy Porto – drużyn, które często widywaliśmy na tym etapie. Reszta kontynentu została zablokowana. Trudno oprzeć się wrażeniu, że dotarliśmy do stadium Ligi Mistrzów, o którą dokładnie walczyli prezesi wielkich klubów. Pozwolić „maluczkim” dosiąść się do stołu, aby zapewnić nieco rozrywki podczas fałszywej rywalizacji w grupach, a gdy rozpocznie się prawdziwa akcja, o prawdziwe nagrody, pokazać intruzom drzwi.
Za każdym razem UEFA robi wszystko, co w ich mocy, aby gigantom skapywało więcej zaszczytu. Stąd cztery bilety dla Włoch, kraju, który ostatnio wyprodukował zwycięską ekipę w Lidze Mistrzów w 2010 roku i trzy dla Francji, wciąż czekającej na kontynuację sukcesu (w kontrowersyjnych okolicznościach, ale jednak) Olympique Marsylii z 1993 roku.
Co edycję Champions League przypomina zamkniętą, kontynentalną ligę marzeń elitarnych klubów. Ścinana raz po raz hydra zwana Superligą już nie musi wystawiać łba. Sen władców futbolu się ziścił. Superligę bowiem mamy już dziś.

A przecież potrafią...

Czy nie warto tym słabszym dać odrobinę więcej? Sprowokować wyrównanie szans? Gdy otrzymują okazje, potrafią je godnie wykorzystywać. Slavia Praga w arcytrudnej grupie gryzła po nogawkach Barcelonę i Inter, ale nie mogła się im przeciwstawić częściej niż raz.
Kołyszący się na glinianych nogach Real z początkiem sezonu dostał grzmoty od PSG i niewiele brakowało, a dobiłby go już w następnej kolejce na Santiago Bernabeu Club Brugge. A Lokomotiw? Bohaterskie serca Krychowiaka i Rybusa walczyły jak równy z równym, ale oczywiście do czasu, z Juve i Atletico.
Może wzorem z Ligi Narodów, utworzyć grupę lub dwie dla ekip, mistrzów krajowych, które miałyby większe szanse na start w LM na wiosnę niż po wylosowaniu z czwartego koszyka, który jest jedynie skazaniem na Golgotę. Na razie jedyna odpowiedź, jaka nadeszła ze strony europejskiej centrali piłkarskiej, to plan zainstalowania trzecich rozgrywek, które nie zainteresują kompletnie nikogo. To zdecydowanie za mało.
Nikt nie ma wątpliwości, że pieniądze wygenerowane z Europa Conference League nie przybliżą ich uczestników do możliwości konkurowania z teamami, mającymi dostęp do maszyny drukującej miliony funtów w Premier League. To tylko nieświeża kiełbasa rzucona wygłodniałym psom.
Dopóki stanowisko wśród najmożniejszych się nie zmieni, trudno oczekiwać zmian. Pytanie, czy są oni pewni tego, czego chcą, bo nawet Midas zdał sobie po chwili sprawę, że istnieją wady, gdy wszystko, czego dotykasz, zamienia się w złoto.
Podobnie taplanie się we własnym sosie, gęstym od przepychu głośnych nazw, lecz bez treściwych składników. W tegorocznej 1/8 finału wystąpi pięciu czempionów z poprzedniego sezonu (sześć, jeśli doliczymy Liverpool, siedem, jeśli wskażemy też Chelsea). Z szesnastu klubów. Życzę miłej ekscytacji „Pato-Ligą-Mistrzów”.
Tobiasz Kubocz

Przeczytaj również