Lost. Zagubiony Vuković prowadzi Legię Warszawa na dno. Czas na (kolejną) zmianę

Lost. Zagubiony Vuković prowadzi Legię na dno. Czas na (kolejną) zmianę
asinfo
Każdy kolejny słaby mecz Legii tylko rozgrzewa dyskusję o możliwym zwolnieniu Aleksandara Vukovicia. Wczorajsza bezbarwna i zasłużona porażka w Gliwicach dolała oliwy do i tak roznieconego ognia. Trudno się dziwić, że sympatycy stołecznego klubu mają dość tego, co się w nim dzieje. A choć trener to nie jedyny problem wicemistrzów Polski, to bez jego dymisji będzie tylko gorzej.
Kibice “Wojskowych” mogą ze smutkiem myśleć o nie tak dawnych czasach, gdy tłumy porywali Vadis, Nikolić, Prijović i spółka. W tamtej drużynie oprócz niepodważalnej jakości była ambicja i zaangażowanie. Dziś u wicemistrzów Polski momentami brakuje nawet tego, choć wydawało się, że u kogo jak u kogo, ale u “Vuko” zapier***ania nie zabraknie. Serb wszakże głośno o tym mówił, wskazując dodatkowo, kto jest dla niego legionistą, a kto nie. Jeśli sam się za legionistę uważa, dla dobra klubu powinien podać się do dymisji.
Dalsza część tekstu pod wideo

Lost. Zagubiony

Patrząc na zachowanie i decyzje personalne Vukovicia można odnieść wrażenie, że tak jak bohaterowie słynnego amerykańskiego serialu, trafił na tajemniczą wyspę i z wielu przyczyn nie może się odnaleźć ani normalnie funkcjonować. Tylko, że Legię “Vuko” zna jak mało kto i długo był przygotowywany do roli pierwszego trenera. Osiem lat w roli zawodnika, opaska kapitana na ramieniu, kilka lat w sztabie szkoleniowym, tymczasowe prowadzenie zespołu w awaryjnych sytuacjach. Wychowanek Partizana Belgrad poznał klub od podszewki i nie było wątpliwości, że prędzej czy później otrzyma prawdziwą szansę. Rzeczywistość brutalnie zweryfikowała oczekiwania.
Przegrany 0:2 mecz w Gliwicach był właśnie Legią pod sterami Vukovicia w pigułce. Dziwne wybory, chaotyczna taktyka, zła reakcja na wydarzenia na boisku. Najpewniejszy i najlepszy punkt zespołu to duet stoperów Jędrzejczyk-Lewczuk? Nie ma problemu, rozmontujemy go. Arvydas Novikovas jest w fatalnej dyspozycji? No, może tak, to niech występuje dalej, przecież w końcu celnie poda i trafi do bramki. Młody Michał Karbownik imponuje spokojem i dojrzałością na lewej obronie? Brawo, zapraszamy na ławkę, przecież musi grać mający problemy z koncentracją i dyscypliną Luis Rocha.
Nie sposób też zrozumieć, dlaczego serbski szkoleniowiec tak długo zwlekał ze zmianami. Rezerwowi weszli na boisko dopiero po drugim straconym golu. “Vuko” nie podjął również żadnego ryzyka, wymieniając zawodników jeden do jednego jeśli chodzi o pozycje. Dotychczas roszady były często szybsze, ale kompletnie niezrozumiałe. Teraz bardziej sensowne, lecz zbyt późne. I jak ten zespół ma zdrowo funkcjonować?

Lost. Zagubieni

Nie radzi sobie trener, nie radzą sobie piłkarze. Wracając do starcia z Piastem, to statystyki spotkania mogą być mylące, bo legioniści oddali więcej strzałów od rywali i mieli większe posiadanie piłki. Nie licząc jednak świetnej interwencji Frantiska Placha po uderzeniu Niezgody, kibicom raczej zapadły w pamięć nieudane próby Kante, Luquinhasa i fatalnego Novikovasa.
Trudno myśleć o strzelaniu goli i wygrywaniu spotkań, jeśli ofensywne trio tworzą zawodnicy, którzy albo pomimo chęci robią to bardzo rzadko (Kante), albo kompletnie zapomnieli, jak grać w piłkę (Novikovas), albo tego nie potrafią wcale (Luquinhas). Może sytuacja z przodu wyglądałaby lepiej, jakby władze klubu zadbały o wzmocnienie pierwszej linii po odejściach Kulenovicia i Carlitosa?
Problemy są też z tyłu. Nie pierwszy i pewnie nie ostatni raz przy straconych golach negatywnie wyróżnił się Mateusz Wieteska. Defensywa “Wojskowych” była dotychczas trzymana w ryzach przez wspomniany duet Jędrzejczyk-Lewczuk, a teraz z nieznanych przyczyn Vuković postanowił zmienić coś, co dobrze funkcjonowało. Warto dodać, że cały mecz na ławce przesiedział nominalny prawy obrońca Paweł Stolarski.

Przykład idzie z góry

Coraz mniej liczni zwolennicy Vukovicia uważają, że Dariusz Mioduski nie powinien znów "pochopnie" zmieniać pierwszego trenera, a dać mu więcej czasu. Oponenci argumentują, że właściciel klubu powinien ewakuować się jak najdalej razem z “Vuko”. I ponownie - trudno z tym dyskutować. Może “ryba psuje się od głowy” to utarty frazes, ale w tym przypadku niezwykle trafny. W Legii od lat panuje wszechobecny chaos, jakośtobędzizm, generalnie brak planu na dłuższą metę. Choć Mioduski szumnie zapowiada, że w klubie trwają zakrojone na szeroką skalę porządki organizacyjno-strukturalne, to przy beznadziejnej grze zespołu, nie ma to żadnego znaczenia. I każdy kibic powinien to przyznać.
Właściciel klubu w ofensywie medialnej tradycyjnie też zapewnia, że szkoleniowiec ma jego pełne poparcie.
- Ten trener ma spokój. Wiem, że za chwilę wszyscy powiedzą: „Skoro Mioduski wspiera Vukovicia, to pewnie za chwilę go wyrzuci”. Nie. Vuko wie i rozumie, w którym kierunku powinna iść Legia. (...) Pojedynczy wynik meczu nie jest najważniejszym kryterium oceny - powiedział Dariusz Mioduski w wywiadzie udzielonym “Przeglądowi Sportowemu”.
Cóż, o tym legendarnym spokoju i zaufaniu co nieco Vukoviciowi mógłby powiedzieć Jacek Magiera.
Jaka jest naprawdę sytuacja “Vuko” i czy wielu kibiców Legii niedługo odetchnie z ulgą? Wydaje się, że przez najbliższe dwa tygodnie faktycznie nie będzie gwałtownych ruchów, choć kto wie, z kim rozmawia i negocjuje Dariusz Mioduski.
Raczej nie ma co liczyć, że Aleksandar Vuković zrezygnuje z pracy, choć - po raz kolejny podkreślę - wszystkim wyszłoby to na dobre. Legia wróci do gry po przerwie reprezentacyjnej meczem z Lechem Poznań, później zagra z przetrzebioną kontuzjami Wisłą Kraków, a na deser podejmie Widzew Łódź w Pucharze Polski. To będzie być albo nie być dla “Vuko”. Ostatni dzwonek, by ten serial miał jakikolwiek happy-end, choć w tym wypadku należy raczej myśleć o odwlekaniu nieuniknionego.
Mateusz Hawrot

Przeczytaj również