Manchester City na cenzurowanym. Na chłodno: prawdziwe kłamstwa oświadczenia majątkowego „Obywateli"

Manchester City na cenzurowanym. Na chłodno: prawdziwe kłamstwa oświadczenia majątkowego „Obywateli"
Oleksandr Osipov / Shutterstock.com
Tegoroczne Walentynki bez wątpienia sprawiły, że serca fanów „The Citizens” zabiły mocniej. Ubolewamy, że to nie efekt piłkarsko-miłosnego uniesienia, tylko ogromne tarapaty finansowo-kardiologiczne, w których znalazł się klub z Etihad Stadium. Emocje już opadły jak po wielkiej bitwie kurz, więc postanowiliśmy wziąć pod lupę i rozłożyć na czynniki pierwsze problemy, z którymi boryka się obecnie Manchester City.
Przypomnijmy: w piątek 14 lutego, w godzinach wieczornych, informacją publiczną wstrząsnęła wiadomość, że drużyna „The Citizens” została wykluczona przez UEFA na dwa zbliżające się sezony z rozgrywek Ligi Mistrzów. Dodatkowo europejska federacja piłkarska zadecydowała również o obciążeniu budżetu klubu, nakładając drakońską karę pieniężną w wysokości 30 milionów euro.
Dalsza część tekstu pod wideo
Powyższy werdykt to następstwo manipulowania kwotami pozyskiwanymi od sponsorów, zatajania źródeł finansowania, fałszowania dokumentów składanych przed UEFA, unikania przepisów Financial Fair Play (FPP) oraz braku współpracy z inspektorami podczas wielokrotnych kontroli. Jednak kiedy rzucimy okiem na szemraną przeszłość Manchesteru City, wspomniane występki stanowią zaledwie wierzchołek góry lodowej.

Haker na pokładzie i kod 147

Nowoczesna wirtualna maksyma głosi, że specjalistów komputerowych ci u nas dostatek, ale Rui Pinto jest tylko jeden. Portugalskiego hakera, odpowiadającego za wyciek niespełna cztery tysiące gigabajtów pilnie strzeżonych danych największych futbolowych potęg, nie trzeba nikomu specjalnie przedstawiać. To właśnie on stoi za wykryciem nieprawidłowości w zeznaniach podatkowych Cristiano Ronaldo oraz ujawnieniem malwersacji finansowych Manchesteru City.
Football Leaks stał się kompendium wiedzy miłośników piłki nożnej na całym świecie, gdy w 2015 roku Pinto podjął decyzję, że raporty – którymi dysponuje – powinny ujrzeć światło dzienne. Cyberprzestępca wysłał niemieckiemu tygodnikowi „Der Spiegel” około siedemdziesiąt milionów arkuszy akt zawartych w plikach komputerowych o różnych formatach, w których widniała m.in. korespondencja odnosząca się do systemu nielegalnych przekazów pieniężnych pomiędzy szejkiem Mansourem, a sternikami „The Citizens”.
Mansour bin Zayed al-Nahyan, brat władcy Zjednoczonych Emiratów Arabskich, to właściciel linii Etihad Airlines, które na bieżąco pompowały gigantyczne sumy pieniędzy w klub z niebiesko-białej części Manchesteru. Cwancyk polegał na tym, że linie lotnicze Mansoura zapłaciły za prawa do nazwy stadionu, jak również reklamę na koszulkach „The Citizens”, kwotę o łącznej wartości wahającej się między 60, a 70 milionów funtów. Niemniej, przemilczano fakt, że ponad 50 milionów to prywatne środki szejka, co narusza zasady FFP.
Mnóstwo ludzi ze świata futbolu darzy Portugalczyka dużym szacunkiem, że zdobył się na tak odważny krok, jeszcze więcej zapewne odczuwa obawę, iż wkrótce to oni mogą znaleźć się pod ostrzałem. W każdym razie, spory odsetek środowiska piłkarsko-kibicowskiego wywiera presję na sądach o zwolnienie zza więziennych murów Rui Pinto.
Za pogwałcenie regulacji prawnych hakerowi postawiono aż 147 zarzutów związanych z nieuprawnionym dostępem do danych, łamaniem tajemnicy kontraktów handlowych i wyciekiem dokumentów z klubów piłkarskich. Według wielu obserwatorów Pinto postąpił słusznie, zgodnie z kręgosłupem zasad moralnych, ponieważ sympatycy futbolu wciąż żyliby w słodkiej niewiedzy, a tak – choć przełknęli gorzką pigułkę – są świadomi oszustw na najwyższych szczeblach piłkarskiego eldorado.

Przyszłość w cieniu wykluczenia

Banicja Manchesteru City to najdotkliwsza kara, jaką wydała UEFA, odkąd jej władze wprowadziły rozporządzenia w ramach Finansowego Fair Play. Udział w Champions League jest wart około 100 milionów dolarów rocznie dla klubu z Etihad Stadium, a jego brak może mieć wpływ na decyzje w kwestii dalszych karier sportowych niektórych gwiazd drużyny, potencjalnych podpisów na umowach nowych nabytków, a nawet trenera Pepa Guardioli.
Hiszpan kategorycznie zaprzecza doniesieniom prasowym, nie chce się również wierzyć, żeby – ni z gruchy, ni z pietruchy – zawodnicy zaczęli masowo opuszczać szeregi „The Citizens”. Ale patrząc przez pryzmat kłopotów i nieobecności w elitarnych rozgrywkach w kolejnych dwóch kampaniach, nie sposób odnieść wrażenia, że kilku kluczowych piłkarzy zapragnie latem bezzwłocznej zmiany otoczenia.
Największą niewiadomą wydaje się być temat Kevina De Bruyne, który w 2018 roku podpisał umowę o wartości 280 tysięcy euro tygodniowo funtów tygodniowo. Przez brak występów w Lidze Mistrzów kieszeń belgijskiego skrzydłowego ucierpieć. Szacunkowo straci aż 2 miliony euro za sam udział w fazie grupowej, natomiast za ewentualną grę w finale rozgrywek otrzymałby bonusowy milion. Biorąc pod uwagę dwa lata absencji, deficyt na koncie Belga wyniósłby prawie 4 miliony euro (pomijając awanse do finałów).
Właściciele „The Citizens” mają twardy orzech do zgryzienia. Jeżeli znajdą sposób na zatrzymanie gwiazdorskiej obsady składu na następny sezon, będą mogli odetchnąć z ulgą, aczkolwiek wszystkie znaki na niebie i ziemi przeczą, że petrodolary zrekompensują piłkarzom premie za uczestnictwo w prestiżowych rozgrywkach Champions League. Dla graczy pokroju De Bruyne’a bieżący sezon to prawdopodobnie ostatnia szansa do sięgnięcia po Puchar Europy w niebiesko-białych barwach.

Sprawiedliwość ponad wszystko

Reakcja działaczy Ma na niekorzystny obrót spraw była natychmiastowa. Klub wydał oficjalne oświadczenie, podkreślając swoje niezadowolenie zaistniałą sytuacją i zapowiedział apelację od wyroku europejskiej federacji, którą ma rozpatrzyć Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu w Lozannie.
Uwzględniając fakt, że to nie pierwsze przewinienie Manchesteru City dotyczące regulaminu FFP, odwołanie klubu powinno zostać odrzucone przez trybunał. Co więcej, UEFA planuje wszcząć następne dochodzenie odnoszące się do nieprawidłowości sponsorowania „The Citizens” w 2016 roku przez wspomnianego wcześniej szejka Mansoura i pieniędzy przekazywanych pod stołem sternikom klubu.
Spekuluje się również, że wydział finansowy europejskiej federacji piłkarskiej, który w przeszłości ukarał Milan za podobne matactwa, zbiera materiały śledcze w sprawie machlojek finansowych uskutecznianych przez Paris Saint Germain, ale tutaj kłopot stanowi obecność Nassera Al-Khelaifiego, zasiadającego w komitecie wykonawczym organizacji, który piastuje także funkcję głównego dyrektora beIN Media Group, czyli największego nabywcy praw telewizyjnych UEFA.
Utrzymanie w mocy wyroku przeciwko Manchesterowi City to aktualnie priorytet Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu. Złagodzenie werdyktu odbije się jeszcze szerszym, negatywnym echem, więc w ich gestii leży brak skrupułów, zero tolerancji wobec tego rodzaju haniebnych zachowań. Choćby dla ugruntowania wizerunku niezawisłej instytucji trybunału.
Z drugiej strony, “Obywatele” muszą być dobrej myśli, dlatego w grę nie wchodzi jakiekolwiek odpuszczanie na boisku w myśl zasady “a i tak nie zagramy w LM”. Dzisiejszy hitowy pojedynek z Leicester może mieć fundamentalne znaczenie w kwestii walki o wicemistrzostwo Anglii. Zwycięstwo z “Lisami” przybliży ekipę Guardioli do finiszu na drugim miejscu w tabeli.
Mateusz Połuszańczyk
Redakcja meczyki.pl
Mateusz Połuszańczyk , Mateusz Połuszańczyk
22 Feb 2020 · 11:30
Źródło: własne

Przeczytaj również