Mason Mount - nowy David Beckham. Frank Lampard buduje w Chelsea Londyn prawdziwą gwiazdę

Nowy David Beckham. Frank Lampard buduje w Londynie prawdziwą gwiazdę
Alan Stratford / PressFocus
Nowy David Beckham? Mason Mount wyrósł tej jesieni na kluczową postać zarówno Chelsea, jak i reprezentacji Anglii. Opowieść o pomocniku “The Blues” to historia wyjątkowego pod każdym względem talentu.
Piłka nożna bywa przewrotna. Jeszcze kilka tygodni temu Mason Mount miał według niektórych zawdzięczać stałe miejsce w podstawowym składzie Chelsea wyłącznie byciu “pupilkiem” Franka Lamparda. Niejeden kibic reprezentacji Anglii głośno wyrażał z kolei zdziwienie, jak to możliwe, że selekcjoner Gareth Southgate stawia od pierwszej minuty na wychowanka “The Blues” kosztem rewelacyjnego od początku sezonu Jacka Grealisha. Dziś wątpliwości już nie ma. Ciągle zaledwie 21-letni pomocnik wydaje się rosnąć z każdym rozegranym meczem. Tak bardzo, że sposób i jakość wykonywanych przez niego stałych fragmentów gry nasunęły porównania do samego Davida Beckhama.
Dalsza część tekstu pod wideo

Egzaminy dojrzałości

Ogromna pasja do piłki nożnej, nikłe warunki fizyczne i zdolność do pokonywania trudności. Tymi trzema elementami scharakteryzował Masona Mounta niemal równo rok temu jeden z jego pierwszych trenerów w Akademii Chelsea. Ben Knight gościł wtedy w Poznaniu przy okazji młodzieżowego turnieju “Lech Cup” oraz towarzyszącej mu konferencji dla trenerów pod tytułem “Lech Conference”.
Zwłaszcza umiejętność docierania do celu pomimo przeszkód staje się coraz mocniej znakiem rozpoznawczym wychowanka londyńskiego klubu. Urodzony w Portsmouth Mount został wypatrzony przez skautów Chelsea już jako sześciolatek. Od ósmego roku życia rodzice wozili go na treningi i mecze do klubowego ośrodka treningowego (godzinę jazdy samochodem w jedną stronę) cztery razy w tygodniu. Jego nieobecności na przestrzeni lat można by policzyć na palcach jednej ręki. Dla młodego Masona nie liczyło się po prostu nic poza futbolem. Sam zawodnik twierdzi, że nie jest w stanie przypomnieć sobie ani jednej imprezy, na jaką poszedłby w czasach szkolnych. Za każdym pojedynczym razem wybierał trening.
Dopiero jako 15-latek Mount przeprowadził się do Londynu. Jego droga do pierwszego zespołu Chelsea nie przybrała jednak kształtu linii prostej. Była wręcz wyjątkowo kręta.
- To nie przydarzyło mu się nigdy wcześniej - zauważył ojciec Masona, Tony Mount, w fascynującym filmie dokumentalnym pt. “Duma: Mason Mount” (ang. “The Pride: Mason Mount”), pokazującym piłkarskie początki obecnego reprezentanta Anglii. Opublikowano go jesienią ubiegłego roku. Trwa kilkanaście minut. Można go obejrzeć tutaj. - Przechodząc przez kolejne szczeble akademii, zawsze grał. Tam czekał go jednak wielki sprawdzian.
Tony Mount wspominał sezon 2017/18, kiedy jego nastoletni jeszcze wtedy syn został wypożyczony przez Chelsea do Vitesse Arnhem. To w Holandii młody Mason stanął przed pierwszym, prawdziwym egzaminem dojrzałości. Poza boiskiem musiał nauczyć się gotować. Na murawie początkowo nie cieszył się zaufaniem trenera. Rzucenie ręcznikiem nawet nie przeszło mu jednak przez głowę. Rozgrywki zakończył z dorobkiem 14 ligowych bramek i 9 asyst. Już wtedy udowodnił, że potrafi uderzać piłkę w stylu Davida Beckhama.
Na Stamford Bridge imponujące liczby młokosa na stadionach Eredivisie na nikim nie zrobiły jednak specjalnego wrażenia. Jeden test zaliczony? Pora na następny. Tym razem już na angielskich boiskach. W kolejnym sezonie, w barwach prowadzonego przez Franka Lamparda Derby County, Mount strzelił dziewięć goli i dołożył cztery asysty na poziomie Championship. Co ciekawe, szczególnie doceniano pracę, jaką wykonywał wtedy w grze obronnej.

Przełom

Nigdy nie będzie wiadomo ponad wszelką wątpliwość, czy Mason Mount przebiłby się do pierwszego zespołu Chelsea, gdyby latem ubiegłego roku menedżerem “The Blues” nie został Lampard, a sam klub nie zostałby wcześniej ukarany zakazem transferowym. A tym bardziej: czy w innych okolicznościach młody pomocnik zagrałby w ubiegłych rozgrywkach we wszystkich ligowych meczach (z czego aż 32 razy w wyjściowym składzie) poza jednym. Można zaryzykować za to stwierdzenie, że Mount dysponuje odpowiednią mentalnością, by zaistnieć w futbolu na najwyższym poziomie.
- Kiedy wchodzisz do drużyny seniorów, zmienia się wiele - zwrócił uwagę Lampard. - Z miejsca rosną wtedy oczekiwania. Ty musisz pozostać skromnym i zdać sobie sprawę, że przebicie się do pierwszego zespołu nie oznacza, że odniosłeś sukces. To dopiero początek podróży. Najlepsi piłkarze rozumieją to bardzo szybko. To z tego bierze się później ich długowieczność.
W pierwszych 10 ligowych występach (w tym tylko jednym w roli rezerwowego) w tym sezonie Mount nie zbliżył się na razie do swoich osiągnięć z poprzednich rozgrywek. Wtedy zdobył siedem bramek i zaliczył pięć asyst. Teraz trafił dopiero raz i popisał się dwoma decydującymi podaniami. Strzelił też dwa gole w rozgrywkach Ligi Narodów oraz zanotował jedną asystę w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Jego rosnący wpływ na grę Chelsea pokazują jednak inne liczby:
  • kluczowych podań - średnio 2,2 na spotkanie w porównaniu do 1,4 z ubiegłego sezonu
  • wszystkich wykonywanych podań - wzrost z 33,5 do 48,9 na mecz
  • długich podań - z 1 do 2,1
  • dośrodkowań - z 0,9 do 1,3
  • odbiorów piłki - z 1 do 2,1
  • przechwytów - z 0,4 do 1
Wszystkie dane pochodzą z portalu “WhoScored.com”.

Jeden cel

Już debiutując w dorosłej drużynie Chelsea, Mason Mount odniósł osobiste zwycięstwo.
- Przez 11 lat żaden wychowanek akademii Chelsea nie przebił się do pierwszego zespołu - niejednokrotnie uprzedzał dorastającego syna Tony Mount. - Zawsze mówiłem Masonowi, że to najlepsza akademia, jaką można sobie wyobrazić. Najlepsi trenerzy, najwyższa jakość. Ale kiedy skończył 17 lat, pytałem: “dokąd pójdziesz teraz?”. Jedyną osobą, która całkowicie się ze mną nie zgadzała, był Mason!
Cel Mounta nie zmienił się od szóstego roku życia. Nawet wtedy, kiedy początkowo nie stawiano na niego w Holandii. Ani wtedy, kiedy po bardzo udanym pobycie w Vitesse musiał dodatkowo udowadniać wartość w Championship. On nie marzył, a wierzył, że pewnego dnia zagra w seniorskiej drużynie Chelsea. Kto wie, czy po pierwszym meczu w Premier League dodatkowo nie zmotywował go zresztą Jose Mourinho.
- Patrząc na występy Masona Mounta, Tammy’ego Abrahama czy nawet Andreasa Christensena, na mecze o tym ciężarze gatunkowym potrzeba czegoś więcej - stwierdził pełniący wtedy rolę eksperta telewizji “Sky Sports” Portugalczyk po sromotnej przegranej Chelsea na Old Trafford (0:4) na inaugurację ubiegłego sezonu.
- Nie podobał mu się występ Masona Mounta? - zdziwił się wówczas Lampard. - Powiedział to o Masonie Mouncie?
Szkoleniowiec londyńczyków mógł być jednak spokojny. Mason Mount, którego dziadek uprawiał boks, pokonywanie trudności wydaje się mieć zapisane w genach. Bycie nazywanym “pupilkiem” trenera czy stawianie półkę wyżej Grealisha raczej nie zrobiły na nim żadnego wrażenia. On po prostu robi swoje. I to tak dobrze i z taką konsekwencją, że za chwilę może stać się jedną z gwiazd Premier League i reprezentacji Anglii. O ile już nią nie jest.

Przeczytaj również