“Mewy” poleciały wyżej niż “Pawie”, 30 minut rezerwowego Mateusza Klicha [WIDEO]

“Mewy” poleciały wyżej niż “Pawie”, 30 minut rezerwowego Mateusza Klicha [WIDEO]
Conor Mollor
Dwie niespodziewany ekipy z czołówki tabeli Premier League, Brighton i Leeds, zmierzyły się ze sobą i w ptasim pojedynku, górą okazały się “Mewy”, wygrywając skromnie, acz zasłużenie 1:0. Gościom próbował pomóc Mateusz Klich, który zaliczył pół godziny dobrej gry. W innym meczu Brentford zremisował 1:1 z Evertonem.
Brighton - Leeds
Dalsza część tekstu pod wideo
Po zapewnieniu sobie najwyższego (dziewiątego) miejsca w Premier League w historii klubu, Brighton pod kierownictwem Grahama Pottera kontynuuje pokaz świetnego futbolu również w tym sezonie. Remis z Newcastle i imponujące wyjazdowe zwycięstwa z Manchesterem United oraz West Ham każą domniemywać, że “Mewy” będą miały chrapkę nawet na europejskie puchary. Jeden warunek, muszą też zdobywać komplety punktów u siebie, co od szwankuje nie od dziś.
Podobnie jak skuteczność. Brighton w pierwszej połowie miał kilka dobrych szans, by przełamać linię obrony “Pawii” (z Mateuszem Klichem na ławce), ale za każdym razem albo brakowało wykończenia (Sonny March dwa razy strzelił zbyt blisko środka bramki), albo dobrej decyzji. Leandro Trossard na przykład zamiast uderzać, będąc kilka metrów przed bramkarzem, wdał się w niepotrzebny drybling i ostatecznie utracił posiadanie. Goście ograniczali się do wytrącania przeciwników z tempa i rzadko pojawiali się przed polem karnym drużyny Pottera.
Koszmary Brighton wróciły w drugiej połowy. Znów March wybiegł na sam na sam z Meslierem, ale postanowił kopnąć prosto w bramkarza, niwecząc fantastyczne podanie Pascala Grossa. Po godzinie gry trener Leeds wprowadził na plac Klicha, a Polak nieco rozhuśtał drugą linię. Kilka minut od wejścia zapoczątkował dwie bardzo groźne akcje, po których mogło dojść do otwarcia wyniku.
Ale to wreszcie gospodarze przełamali swój impas. W 65. minucie niezmordowany Trossard rozprowadził swoich kolegów, wyłożył piłkę Grossowi, a Niemiec zdobył swoją trzecią ligową bramkę w tym sezonie. Ta okazała się kluczowa w wywalczeniu cennych trzech punktów na swoim terenie.
Brentford - Everton
“Pszczoły” chciały udowodnić, że ostatnia wpadka z Fulham była jedynie wypadkiem przy pracy. Zaskakująco dobrze rozpoczęli jednak gracze “The Toffees”, a błysnął ten, o którym mówi się od jakiegoś czasu w kontekście dużego transferu. W 24. minucie Anthony Gordon dostał wyśmienitą, długą piłkę od Connor Coady’ego, elegancko ją “skleił” i będąc sam na sam z golkiperem Brentford, spokojnie pokonał go strzałem po długim słupku.
Druga połowa była kalką pierwszej. Gospodarze częściej atakowali, ale bliżej szczęścia znów mogli być gracze z Liverpoolu. Po jednej, jak i drugiej stronie bezbłędnie grali jednak gracze z numerami 1 na bluzach: David Raya i Jordan Pickford.
“Pszczoły” zdążyły użądlić w ostatnich minutach meczu. W 84. minucie przy rzucie rożnym głową przedłużył Keane Lewis-Potter, a Vitaly Janelt musiał jedynie dostawić nogę, znajdując się dwa metry od bramki. 1:1 i sprawiedliwy podział punktów na Brentford Community Stadium.
Redakcja meczyki.pl
Adam Kłos27 Aug 2022 · 17:58
Źródło: własne

Przeczytaj również