Miał być angielskim Neymarem, został zielonym aktywistą. "Jesteśmy zjednoczeni w walce o sprawiedliwość"

Miał być angielskim Neymarem, został zielonym aktywistą. "Jesteśmy zjednoczeni w walce o sprawiedliwość"
screen youtube
Gdy Tayshan Hayden-Smith był jeszcze nastolatkiem, otrzymał ksywkę: “angielski Neymar”. Jego losy potoczyły się jednak znacznie inaczej niż gwiazdora PSG. Tragedie przeplatane z życiowymi sukcesami sprawiły, że teraz bardziej niż z boiskowych osiągnięć jest on znany z… popisów ogrodowych.
Będąc młodym chłopakiem, nikt nie był w stanie odebrać mu futbolówki. On zresztą sam się z nią nie rozstawał również poza boiskiem. Zawsze miał piłkę przy nodze, gotowy do gry i pokazania swoich niezwykłych umiejętności. Choć Tayshan Hayden-Smith ma zaledwie 24 lata, w jego życiu wydarzyło się już tak wiele, że z pewnością mógłby stać się on bohaterem niejednego scenariusza filmowego. Anglik, który w przeszłości pukał do drzwi futbolowej elity, teraz spełnia się już nie tylko na zielonej trawie, ale także wśród zieleni jako niezwykły ogrodnik.
Dalsza część tekstu pod wideo

Wzrost ważniejszy od umiejętności

Tayshan od zawsze dysponował niesamowitą techniką, którą zyskał dzięki grze na ulicy. Jako dziecko grywał często na pod wiaduktem londyńskiej drogi Westway będącej częścią autostrady A40. To właśnie wtedy zyskał pseudonim “angielski Neymar”. Został tak nazwany przez ówczesnego trenera, Kevina Greena, byłego reprezentanta Anglii w futsalu i późniejszego szkoleniowca Chelsea. Crystal Palace, Fulham, Newcastle czy Watford to nazwy największych spośród klubów, które chciały go, gdy ten był jeszcze nastolatkiem. Choć wszędzie byli z niego zadowoleni, nigdy w żadnym z nich po testach nie zaproponowano mu stałego kontraktu, a zawsze głównym problemem okazywał się jego niski wzrost.
- Było ciężko mi to zrozumieć. Pod względem fizycznym nigdy nie wyglądałem jakoś potężnie, ale to nie oznaczało, że łatwo mi było odebrać piłkę. Mój wzrost i wielkość nie miały wpływu na to, jak grałem. Zupełnie mnie to nie ograniczało - wspomina w rozmowie z “First Time Finish”.

Rodzina

W przeciwieństwie do wielu kolegów z akademii wspomnianych wyżej klubów, jego życie nie do końca było usłane różami. Wraz z trójką rodzeństwa i mamą, która wychowywała ich w pojedynkę, mieszkali w domu komunalnym w zachodnim Londynie.
- Mama była moją największą fanką. Dopingowała mnie i krzyczała zawsze, kiedy grałem. Zawoziła mnie wszędzie i dała mi pewność siebie, która sprawiła, że naprawdę się tym ekscytowałem - wspomina, cytowany przez “BBC”.
Gdy Hayden-Smith miał 13 lat, jego mama usłyszała diagnozę o nowotworze. Jej stan znacznie się pogorszył, kiedy młody Anglik występował w Brentford, a problemy rodzinne wpłynęły na jego słabą postawę w tym klubie. Mimo że “Pszczoły” mogły zaoferować mu stypendium, ostatecznie się na to nie zdecydowały.

Austriacki sen

Mama Tayshana zmarła niedawno, kiedy ten miał 23 lata. Nie marzył już wtedy o karierze w futbolu, a w międzyczasie w jego życiu wydarzyło się naprawdę sporo: narodziny syna, gra za granicą i kolejna wielka tragedia w najbliższym otoczeniu.
Hayden-Smith został ojcem będąc 17-latkiem. Zdecydował się wtedy na przerwę od futbolu, chociaż jak się później okazało, AFC Wimbledon zamierzało zaproponować mu profesjonalny kontrakt. Do futbolu powrócił po roku i w sezonie 2016/2017 skorzystał z opcji gry w występującym wówczas na austriackim czwartym poziomie rozgrywkowym FC Kitzbuhel.
- W Austrii wszystko było inne, łącznie z kulturą. Pod względem piłkarskim było jednak niesamowicie. Byłem częścią zwycięskiego zespołu i graliśmy przed dużą liczbą kibiców. Chcieli mnie tam zatrzymać - mówi na łamach “First Time Finish”.

Rodzina ponad karierę

Mimo że - jak wspomina w wywiadzie z “BBC” - w Austrii spotkał się z kilkoma rasistowskimi zachowaniami, głównie ze strony człowieka wynajmującego mu mieszkanie, pewnie pozostałby w tym alpejskim kraju na kolejny rok. Kitzbuhel wraz z nim składzie awansowało i snuło kolejne ambitne plany.
Wszystko zmieniło się jednak 14 czerwca 2017 roku, kiedy w Londynie wybuchł pożar wieżowca Grenfell Tower. W tej ogromnej tragedii zginęły 72 osoby, a 74 zostały ranne. Ofiarami byli sąsiedzi Tayshana, więc gdy ten tylko usłyszał o tym strasznym wydarzeniu, wrócił pierwszym samolotem do domu, by wesprzeć w ten sposób swoją rodzinę.
- Nieopodal Grenfell mieściło się swego czasu boisko o nazwie “Green Pitch”. Kiedy rozpoczęto budowę Kensington Aldridge Academy, zostało ono zlikwidowane. Dla mnie był to jednak drugi dom - wspominał w 2019 roku w wywiadzie dla “MyLondon.news”.

Partyzancki ogrodnik

Sam dość mocno spontaniczne uznał, że dla niego najlepszą terapią po tej tragedii będzie ogrodnictwo. Zaczął zbierać lokalne rośliny i stworzył z nich niedaleko miejsca pożaru ogród pokoju.
- Odziedziczyłem miłość do natury po mojej mamie. Po pożarze coś popchnęło mnie właśnie w kierunku przyrody i tego, by zazieleniać kolejne miejsca w obrębie mojej społeczności - tak opisał to swego czasu w “Guardianie”.
Ogrodnictwo partyzanckie (z angielskiego “guerilla gardening”) polega na prowadzeniu prac ogrodowych na terenie, który nie należy do danego ogrodnika. W przypadku Tayshana oznaczało to przestrzenie miejskie dotkniętego tragedią zachodniego Londynu.

Walka o sprawiedliwość

Jego działanie nie ograniczyło się jedynie do sadzenia roślin. Założył własną organizację pozarządową Grow2Know, która skupia się na wspieraniu i inspirowaniu młodych ludzi poprzez właśnie ogrodnictwo.
Hayden-Smitch nie zrezygnował przy tym z futbolu. Po trzech latach spędzonych w Rising Ballers, w grudniu zeszłego roku związał się z Grenfell Athletic. To klub założony na kanwie tragedii z 2017 roku.
- Jesteśmy zjednoczeni jako zespół i społeczność w walce o sprawiedliwość. Gramy, by upamiętnić 72 ofiary i podtrzymać dziedzictwo Grenfell w naszych sercach - napisał tuż po dołączeniu do zespołu na swoim Instagramie.
Wraz z klubem i organizacją chce zbudować teraz bardziej zrównoważone i przyjazne środowisko. Tak by już nigdy nie powtórzyła się sytuacja z 2017 roku.
***
Pisząc ten tekst korzystałem z następujących artykułów:

Przeczytaj również