"Miał lepszy bilans niż Arteta". Zły wybór kapitana i debiut gwiazdy. Tak wyglądał czas Emery'ego w Arsenalu

"Miał lepszy bilans niż Arteta". Zły wybór kapitana i debiut gwiazdy. Tak wyglądał czas Emery'ego w Arsenalu
CosminIftode / shutterstock.com
Po zwolnieniu Stevena Gerrarda władze Aston Villi zdecydowały, że nowym trenerem zostanie Unai Emery. Hiszpan, który z sukcesami pracował na rodzimym rynku wraca do Anglii, gdzie będzie miał sporo do udowodnienia.
Emery pracował w Premier League blisko półtora roku. To on w 2018 roku dostąpił zaszczytu zastąpienia w Arsenalu Arsene Wengera. Jak wielokrotnie później podkreślali rządzący klubem, został ostatecznie wybrany spośród trójki kandydatów. Sprawy nie potoczyły się jednak pomyślnie, nie wypełnił kontraktu i w niezbyt dobrej atmosferze opuścił północny Londyn. Czy jednak jego kadencję należy postrzegać jako jednoznaczną porażkę?
Dalsza część tekstu pod wideo

Inna rola niż Wenger

Arsenal poprowadził w 78 meczach. Trafił do klubu w momencie, w którym wszyscy byli już mocno zmęczeni wieloletnią kadencją Wengera i w sytuacji, kiedy po raz drugi z rzędu zespół zakończył Premier League poza czołową czwórką, co wiązało się też z brakiem awansu do Ligi Mistrzów. Od razu został też przedstawiony bardziej jako trener, a nie szef całego pionu sportowego. W związku z odejściem Wengera zmieniała się też cała struktura, nadzór na transferami mieli przejąć Ivan Gaizidis, Sven Mislintat i Raul Sanllehi, którzy pojawili się w klubie przed Hiszpanem i brali duży udział w jego zatrudnieniu.
Emery za to miał przede wszystkim odpowiadać za rozwój piłkarski, poukładanie spraw na boisku. W związku z brakiem awansu do Ligi Mistrzów nie mógł liczyć na potężny budżet transferowy. W Arsenalu zameldowali się: Bernd Leno. Lucas Torreira, Sokratis Papastathopoulos, Matteo Guendouzi, a także Stephan Lichtsteiner. Niespodziewanie największym beneficjentem współpracy z Hiszpanem został Guendouzi. Zawodnik, który za niewielkie pieniądze trafił z Lorient z miejsca wszedł do podstawowej jedenastki. Kilka miesięcy wcześniej rywalizował na poziomie Ligue 2, a tu nagle pojawił się w wyjściowym zestawieniu na inauguracyjne spotkanie z Manchesterem City. Generalnie początek Emery’ego nie należał do najłatwiejszych, bo na dzień dobry zagrał z City, a także z Chelsea, zaliczył dwie porażki, ale z czasem wyniki znacznie się poprawiły. Najlepszym momentem była jesienna wygrana w derach północnego Londynu z Tottenhamem.

Blisko celu

Ostatecznie zespół otarł się o powrót do czołowej czwórki. Niegdyś wyśmiewane osiągnięcie nagle stało się w Arsenalu jednym z marzeń, które do dzisiaj nie zostało zrealizowane. Drużyna Emery’ego była bliska zakończenia sezonu 2018/19 na czwartym miejscu, ale końcówka rozgrywek, m.in. bolesna porażka u siebie z Crystal Palace, ostatecznie sprawiła, że do Ligi Mistrzów awansował Tottenham. Równie blisko sukcesu było w Lidze Europy, od której przecież jest specjalistą.
Dotąd Arsenal czterokrotnie brał udział w tych rozgrywkach i to właśnie Emery osiągnął w nich najlepszy wynik. Jako jedyny awansował do finału, w którym jednak znacznie lepsza okazała się Chelsea. Mimo że ostatecznie nie udało się wrócić do Ligi Mistrzów, to po pierwszym sezonie sygnały były w większości pozytywne. Przebąkiwano nawet o przedłużeniu umowy, co miałoby być wotum zaufania dla tego, co Hiszpan dokonał w pierwszych dwunastu miesiącach. Ostatecznie do tego nie doszło, a kilka miesięcy później już w Arsenalu nie pracował. Pozwolił jednak zadebiutować choćby Bukayo Sace, który teraz jest gwiazdą ligi. Za jego kadencji rozegrał w pierwszej drużynie piętnaście spotkań.
Passa siedmiu meczów bez zwycięstwa sprawiła jednak, że zarząd podjął decyzję o zwolnieniu. W Premier League zostawił drużynę na ósmym miejscu, z bilansem cztery zwycięstwa, trzy remisy i sześć porażek. Odpadł po rzutach karnych z Liverpoolem z Carabao Cup, a w fazie grupowej Ligi Europy co prawda prowadził w grupie, ale zdążył przegrał z Eintrachtem Frankfurt u siebie, co bezpośrednio doprowadziło do rozwiązania umowy.

Pozaboiskowe problemy

Na słabe wyniki nałożyła się też toksyczna atmosfera wokół drużyny. Kilka tygodni wcześniej w awanturę z kibicami wdał się schodzący z boiska Granit Xhaka, Emery musiał go funkcji kapitana, na którego sam go wcześniej wybrał. Poważne problemy miał też z Mesutem Oezilem, który na kilka miesięcy przed końcem kadencji Wengera podpisał lukratywny kontrakt, a Emery zupełnie nie miał na niego pomysłu. Nie potrafił też, być może przez problemy z językiem angielskim, nawiązać prawdziwej więzi z kibicami. Po meczach często nie potrafił wytłumaczyć jaki był jego plan na mecz, o co tak naprawdę mu chodziło. Zarzucano mu też, że drużyna gra nudno i przewidywalnie, co było regresem w stosunku do filozofii Wengera.
Nie wypalił największy letni transfer, jakim było sprowadzenie Nicolasa Pepe za blisko 80 milionów funtów. Co ciekawe, Emery chciał Wilfrieda Zahę z Crystal Palace, ale ostateczne zdanie w kwestiach transferowych nie należało już do trenera, jak to miało miejsce za czasów Wengera, ale do ludzi zarządzających pionem sportowym i padło na zawodnika z Ligue 1, który może miał pojedyncze przebłyski, ale w dłuższej perspektywie nigdy nie przekonał.
Rozstanie się w listopadzie 2019 roku przez większość kibiców Arsenalu zostało przyjęte z ulgą. Nie widzieli w Emerym człowieka, który rozwija i prowadzi zespół w dobrym kierunku. Nie był typem lidera i kogoś, kto również medialnie potrafi sobie radzić z pracą w tak wielkim klubie. Memem stały się jego wpadki językowe, na czele ze słynnym "good ebening".
Jednak po kilku latach można spojrzeć na jego kadencję też nieco innej perspektywy. Porównując czas Emery’ego i Artety na bardzo podobnej liczbie meczów, to ten pierwszy miał znacznie lepszy bilans. Zaliczył więcej zwycięstw, mniej porażek, do tego miał lepszy bilans bramkowy. Nie potrafił jednak stworzyć wokół siebie aury kogoś, komu powinno się zaufać, że wszystko zmierza w odpowiednią stronę. Nie pomagało też przywiązanie do reaktywnego futbolu. Arteta, który od lat przebywał na Wyspach, swietnie znał angielski, miał za sobą współpracę z Pepem Guardiolą i był kapitanem Arsenalu. To wszystko sprawiało, że z marszu miał znacznie większy kredyt zaufania. Dostał go przede wszystkim od władz klubu, przeżył kilka poważnych kryzysów, ale wydaje się, że wreszcie w tym sezonie Arsenal gra na miarę oczekiwań. A przecież w międzyczasie, choćby w poprzednim sezonie, drużyna w końcówce zaliczyła podobny zjazd jak za Emery'ego. Na Oezila też nie znalazł pomysłu, po prostu pozbył się go drużyny.

Drugie podejście do Premier League

W kwietniu Emery odrzucił ofertę Newcastle i postanowił zostać w Villarrealu, z którym grał o finał Ligi Mistrzów. - Jestem lepiej przygotowany do prowadzenia zespołu w Premier League. Jako trener cały czas się uczę i zdobywam ważne doświadczenia - mówił wówczas. Deklarował, że chce trafić do poważnego projektu, ale na razie będzie musiał w Aston Villi poukładać podstawowe sprawy. Znany jest z wielkiego przywiązania do analizy, szczegółów, podobnie znacznie lepiej włada już językiem angielskim. W Birmingham zastanie ciekawą grupę piłkarzy, z których dotąd Dean Smith i Steven Gerrard nie potrafili sklecić dobrej drużyny. O trofea w Europie, co jest jego specjalnością może być na razie trudno, ale wprowadzenie Aston Villi do rywalizacji w nich, już byłoby świetnym osiągnięciem.

Przeczytaj również