Mino Raiola znów miesza w transferowym świecie. Ajax mówi dość i idzie na wojnę ze słynnym agentem

Mino Raiola znów miesza w transferowym świecie. Ajax mówi dość i idzie na wojnę ze słynnym agentem
Youtube
Akademia Ajaksu od dziesiątek lat jest znana jako kolebka olbrzymich talentów. Zarówno Justin Kluivert, jak i Matthijs De Ligt, czyli przedstawiciele kolejnego już złotego pokolenia, poprzez swojego agenta Mino Raiolę poinformowali Ajax, że ich intencją jest zmiana otoczenia. Przedstawiciele stołecznego klubu mają za sobą niejedną przegraną bitwę z wpływowym Włochem, lecz teraz wypowiadają otwartą wojnę.
Słyszeliście kiedyś o Ouasimie Bouyu? Nic dziwnego, jeżeli widzicie to nazwisko po raz pierwszy. Kiedyś o tym chłopaku dużo się mówiło, ale nie w tym tonie, w jakim on sam by tego pragnął. 24-letni już Ouasim gra dla Leeds United, choć „gra” to w jego przypadku znaczna hiperbola.
Dalsza część tekstu pod wideo
Do czego jednak zmierzam? Według pewnych dość wiarygodnych predykcji, mniej więcej teraz Bouy miał wchodzić w szczyt swojej piłkarskiej kariery. Pierwsze kroki w wielkiej piłce stawiał w Ajaksie obok m.in. Davy'ego Klaasena i pewnie do dziś żałuje, że nie wziął ze swojego kolegi przykładu. Trafił na nieodpowiedniego człowieka w nieodpowiednim czasie, a nieszczęścia – jak wiadomo – chodzą parami.

Włoski „wór gó*na” pełen pieniędzy

Carmine Raiola, znany jako Mino, jest jedną z najbardziej kontrowersyjnych postaci w nowoczesnym futbolu, a jednocześnie jedną z najpotężniejszych. Kapitał ludzki, jakim obraca, wart jest ponad 300 milionów euro. Romelu Lukaku czy Paul Pogba to tylko wierzchołek olbrzymiej góry lodowej.
Historia tego ostatniego jest niezwykle typowa dla Raioli. Kręcił się wokół młodego Francuza już podczas jego przygody z zespołem młodzieżowym Manchesteru United. Ówczesny szkoleniowiec „Czerwonych Diabłów” Sir Alex Ferguson od początku węszył nie do końca szczere intencje.
Mino wzbudzał w swoim podopiecznym negatywne emocje, podburzał go, by ten wymuszał okazje do gry. Nie muszę zaznaczać jak absurdalna była to sytuacja, zwłaszcza w tych realiach. Młody, nieopierzony nastolatek bił pięścią w biurko Fergusona, domagając się gry w największym klubie w Anglii.
„Jest worem gó*na” - rzucił pośrednio w kierunku Raioli Szkot, dotąd umiejętnie trzymający swoje nerwy za zasłoną elokwencji. Odejście Pogby do Juventusu później określał jako największy błąd w swojej karierze, a jego „odzyskanie” przez United w 2016 za rekordową wówczas kwotę tylko nakreśla absurd całej transakcji.
Nie tylko z Fergusonem krzyżowały się drogi Mino. Tarcia między jego podopiecznym, Zlatanem Ibrahimoviciem a Pepem Guardiolą, kiedy obaj panowie stanowili o sile Barcelony, postawiły hiszpańskiego szkoleniowca na pierwszym miejscu listy „najbardziej znienawidzonych” przez Raiolę.
Otwarcie nazwał go „tchórzem i psem”, a niedawno Guardiola na światło dziennie wystawił fakt, jakoby Raiola proponował jemu i Manchesterowi City Pogbę i Mchitarjana. Dwulicowość i gierki umysłowe – to powszechne zjawiska w świecie futbolu.

Najbardziej znienawidzony człowiek w Amsterdamie

Prawdziwa istota działania Raioli to jego operacje w Amsterdamie, konkretniej w Ajaksie. Sytuacja ta ma swoje źródło znacznie wcześniej niż „niepowtarzalna okazja”, jaką przedstawił wspomnianemu wcześniej Bouyowi, prowadząc go na spotkanie z włodarzami Juventusu.
W 2001, w jednej z ekskluzywnych restauracji w stolicy Holandii namówił pewnego krnąbrnego Szweda, by ten powierzył mu kontrolę nad swoją karierą. W Ajaksie byli doskonale świadomi umiejętności Ibrahimovicia i nie w smak im było jego odejście. Ten jednak, podburzony przez swojego agenta, wymusił transfer do Juventusu.
Bardziej miarodajnym przykładem będzie historia Ricardo Kishny. W sezonie 2014/15 pokazywał przebłyski talentu, kiedy razem z Anwarem El Ghazim tworzyli siły skrzydeł Ajaksu. Nawet w Amsterdamie nie ugruntował sobie pewnej pozycji w pierwszej jedenastce, bowiem był do niej wprowadzany stopniowo.
Jak głodny sęp wokół takich piłkarzy jak Kishna zaczyna wtedy krążyć Mino Raiola. Krok po kroku nawiązuje relacje z rodziną piłkarza, przedstawia mu statystyki dotyczące potencjalnej przyszłości i obiecuje przysłowiowe gruszki na wierzbie. Po spotkaniu z agentem piłkarz zaczyna wierzyć, że przerósł swój klub. A to już woda na młyn dla Raioli.
Schemat jest niemal za każdym razem ten sam. Nastolatek, będący nadzieją Ajaksu na nadchodzące rozgrywki, zaczyna w mediach kręcić nosem na potencjalną nową umowę. Często też rzuca na wiatr zapewnienia, że niedługo złoży swój podpis tam, gdzie trzeba. Klub, będąc świadomy ryzyka utraty swojego zawodnika, z musu zaczyna rozpatrywać oferty.
Tych napływa coraz więcej, bo Mino w tym czasie proponuje „nieszczęśliwego, ale utalentowanego” piłkarza gdzie tylko się da. W 2016 Ajax przyjął ofertę Lazio i to właśnie tam powędrował Ricardo Kishna. Dalsza część tej historii nie jest tajemnicą. Holender nie był gotowy na Włochy. Nie tylko nie udźwignął Serie A sportowo, ale i fizycznie.
Obecnie 22-letni skrzydłowy, który regularnie skarży się na urazy kolan, jest piłkarzem ADO Den Haag, w którym rozegrał 3 mecze przez cały sezon. Podsumujmy: Rzym, Lille i Haga – nie przyszło mu zagrać na największych stadionach świata, ku czemu z pewnością miał potencjał. Prowizje z transferów niezawodnie jednak wędrowały do pewnego grubo napchanego portfela.

De Ligt i Kluivert – dwa szybkie ciosy?

O ile kilka lat temu talenty z akademii Ajaksu pozostawały na szerszą skalę bardziej anonimowe, tak w ostatnich kilku kampaniach oczy całego świata zwrócone są ku boiskom w Amsterdamie. Już z najniższych szczebli młodzieżowych wielkie kluby wyrywają perełki, jeszcze zanim znajdą się w blasku reflektorów.
Daishawn Redan w Chelsea, Timothy Fosu-Mensah w Manchesterze United czy będący podopiecznym Raioli Donyell Malen w Arsenalu – giganci doskonale wiedzą gdzie zwrócić się po „produkt” wymagający jedynie lekkiego oszlifowania. Są jednak takie nazwiska, na których wypuszczenie Ajax nie może sobie pozwolić. Chłopcy, którzy ledwo kończą szkołę, a już są warci grube miliony.
Ostatnimi diamentami wydobytymi na holenderskiej ziemi są Matthijs De Ligt i Justin Kluivert - obaj przedstawiciele rocznika '99. Pierwszy z nich stał się najmłodszym kapitanem w historii klubu, drugi zaś z powodzeniem unosi brzemię swojego legendarnego nazwiska. Obaj są łączeni nie z Lazio czy Lille, a z pierwszymi składami Manchesteru United i Barcelony.
Zacznę od młodego Kluiverta, bowiem trudno spodziewać się pochopnych i nieprzemyślanych decyzji po synu tak obytego w tych bezlitosnych realiach człowieka. Tym bardziej trudna do zrozumienia wydaje się decyzja o powierzeniu swoich losów Raioli. Sytuacja się rozjaśnia, gdy wniknie się ciut głębiej.
Mimo, że na co dzień mieszka w Barcelonie, Patrick Kluivert przyznaje, że rozpiera go duma, kiedy widzi syna w barwach Ajaksu. Justin w Holandii mieszka z matką, która ma w jego sprawie decydujący głos. To ona zdecydowała się odebrać telefon od Mino, zapewne skuszona bajeczną wizją przyszłości, usłanej grubym płaszczem pieniędzy. Precyzyjniej, brytyjskich funtów.
Do drzwi 19-latka najgłośniej puka bowiem Manchester United, wcale nie zniechęcony poprzednim doświadczeniem z innym holenderskim objawieniem. Mimo, że Kluivert „wykręcił” znacznie mniejsze liczby od ówczesnego Depaya, a także pełnił mniej istotną rolę w swoim zespole, saga z jego udziałem wydaje się obracać w dużo większych kwotach.
Na jaw wyszła ostatnio informacja, jakoby Tottenham przy zakupie Davinsona Sancheza proponował Ajaksowi umowę, w ramach której Anglicy zapłaciliby za Justina Kluiverta i pozostawili go na okres 2 lat pod kontraktem Ajaksu. Holendrzy mieli zataić ten fakt przed nastolatkiem, co okazało się fantastycznym polem do kontrataku dla duetu Kluivert-Raiola.
Pretekst już jest. Kilka dyskretnych obelg, sugerujących, że Ajax dba jedynie o aspekt finansowy również zostały rzucone w eter, a na stole wciąż znajduje się nieprzedłużony kontrakt, który wygasa w przyszłym roku.
De Ligt z kolei, w przeciwieństwie do swojego rówieśnika, jest więcej niż gotowy na następny krok. O ile w przypadku Kluiverta mówi się, że kolejny rok czy dwa w Amsterdamie byłyby kluczowe dla jego rozwoju, tak co do De Ligta nie ma wątpliwości, że przerósł Eredivisie. Kolejne lata w tym samym miejscu byłyby hamulcem dla jego rozwoju. Nie wciśniętym do samej ziemi, ale mocno ograniczającym szybkość.
Kiedy jednak na początku maja media ogłosiły, że nastolatek porozumiał się z Mino Raiolą, cały Amsterdam zareagował wspólnym znakiem krzyża. Oni wiedzą doskonale kim jest ten człowiek. Jeśli chcesz zmienić otoczenie, dzwonisz do Raioli. Nikt nigdy nie zawarł paktu z diabłem po to, żeby zostać legendą jednego klubu.

Ajax vs. Mino – runda druga

To wydarzenie przelało czarę goryczy i sprowokowało przedstawicieli Ajaksu, by wreszcie stawić czoła sile wyższej, jaką w tym sporze dotąd był Mino. Dwaj najważniejsi członkowie zarządu na łamach mediów podjęli rękawicę. Edwin van der Sar powiedział, że „Kluivert chce wymusić transfer przez Raiolę. To słabe zagranie, nie chcemy sprzedawać 18/19-latków”.
Marc Overmars z kolei zaatakował bardziej konkretnie, oświadczając, ze sprzedaż obu zawodników nie leży w interesach jego klubu - „Jeżeli mamy sprzedawać 18-latków, możemy równie dobrze zamknąć naszą akademię”. Van der Sar i Overmars tym samym wysłali dwa jasne sygnały – jeden do własnej akademii, drugi do rezydencji Ala Capone, w której obecnie mieszka Raiola.
Rzecz jasna, adaptacji do nowych poglądów zarządu dokona cała polityka klubu. Proponowane są rozwiązania znane z naszych rodzimych boisk, z delikatnym przystosowaniem do odmiennych warunków. Krnąbrnemu piłkarzowi, odmawiającemu nowego kontraktu, będzie wskazywana palcem ławka rezerwowych, częściej trybuny, skazując go na roczny wyrok odsiadki.
Ajax ma pieniądze i w końcu zdecydował się postawić na aspekt czysto piłkarski, uderzając centralnie w interesy Mino Raioli. Kontrakt jest umową na czas określony i to obie strony powinny ustalić czas jego zakończenia. Zgodnie z popularną dewizą „z niewolnika nie ma pracownika” przewidziano wspomniany wyżej „kijek”. To Amsterdam trzyma wszystkie karty w ręku.

A więc wojna!

Raioli i Ajaksowi jest, delikatnie mówiąc, nie po drodze. Włodarzom stołecznego klubu przyświecają romantyczne idee kreowania nowych pokoleń piłkarzy, wskrzeszenia wielkiego holenderskiego futbolu i przy okazji przywrócenia Ajaksu na europejskie salony. Raiola przelicza umiejętności na zysk.
Zapewnienie swojemu podopiecznemu odpowiednich warunków do rozwoju wydaje się być jak najbardziej w jego interesach. Wzrost wartości rynkowej równa się wzrostowi przychodu do jego kieszeni. U Mino to jednak przeważnie nie jest przedmiot kalkulacji. Rozwój jest efektem ubocznym, a materiału do dalszego eksperymentowania jest aż nadto.
Po latach bycia okradanym i służenia jako fabryka pieniędzy dla jednego człowieka, sprawa De Ligta i Kluiverta rozpoczęła w Ajaksie rewolucję. Być może kończy się stołeczny „selling club”, a rodzi się kuźnia w pełni ukształtowanych piłkarzy. A może to jednak były tylko desperackie słowa rzucone pod naporem zbliżających się nieuchronnych transferów, nie mające żadnego odzwierciedlenia? Tego dowiemy się w następnym odcinku serialu „Okno Transferowe”.
Rafał Hydzik

Przeczytaj również