Młody bramkarz robi prawdziwą furorę. Klauzula w kontrakcie - 100 mln euro. "Sięgnie po niego ktoś z topu"

Młody bramkarz robi prawdziwą furorę. Klauzula w kontrakcie - 100 mln euro. "Sięgnie po niego ktoś z topu"
Alter Photos / PressFocus
Giorgi Mamardaszwili trafił do Valencii jako piłkarz o sporym potencjale, który miał jednak spokojnie rozwijać się w klubowej akademii. Tymczasem Gruzin bardzo szybko przedarł się do pierwszego składu “Nietoperzy” i dzisiaj jest jednym z kluczowych zawodników w ekipie prowadzonej przez Gennaro Gattuso.
Valencia w przeszłości słynęła z bardzo dobrych, długowiecznych bramkarzy. Jose Manuel Sempere, Jose Manuel Ochotorena, Andoni Zubizarreta i Santiago Canizares - tych czterech graczy strzegło słupków “Los Ches” przez łącznie 27 lat! Od sezonu 2007/2008, w którym Ronald Koeman odstawił “Canete” od pierwszego składu, na Mestalla próbowali z różnym skutkiem znaleźć kolejnego golkipera na lata. Tym wydaje się teraz właśnie Giorgi Mamardaszwili.
Dalsza część tekstu pod wideo
Gruzin w błyskawicznym tempie pokonał drogę od bramkarza rezerw walenckiego klubu do pierwszego zespołu “Els Taronges” i okazał się jednym z największych odkryć poprzedniego sezonu Primera Division. To właśnie wtedy wygryzł ze składu Jaspera Cillessena. Po objęciu drużyny przez Gennaro Gattuso zachował miejsce w wyjściowym składzie i nikt z kibiców Valencii nie wyobraża sobie zespołu bez 22-latka na boisku.

Błyskawiczny rozwój

Od czasu, gdy Canizares zakończył karierę, Valencia próbowała przez lata znaleźć bramkarza, który mógłby zapewnić jej spokój na wiele sezonów. Timo Hildebrand, Renan Brito, Cesar Sanchez, Vicente Guaita, a ostatnio Jasper Cillessen i Jaume Domenech. Przez Estadio Mestalla przewinęło się wielu golkiperów, spośród których jednak tylko Diego Alves i Neto potrafili na nieco dłużej zagrzać miejsce między słupkami “Nietoperzy”. Pierwszy z Brazylijczyków strzegł bramki “VCF” przez łącznie sześć sezonów, natomiast drugi jest ostatnim, który potrafił rozegrać dwa sezony z rzędu z przynajmniej 30 ligowymi spotkaniami na koncie.
Valencia poszukiwała więc nowych rozwiązań, ale na pewno nikt nie spodziewał się, że w tak krótkim czasie stanie się nim Mamardaszwili. Gruzin trafił na radary hiszpańskich zespołów w 2020 roku, kiedy to rozegrał świetne zawody w barwach Lokomotiwi Tbilisi przeciwko Granadzie (0:2). W kolejne wakacje trafił już do “Nietoperzy” z innego stołecznego klubu ze swojej ojczyzny, Dinama. Najpierw był tylko wypożyczony, miał ogrywać się w rezerwach, ale szybko został dostrzeżony przez sztab pierwszego zespołu.
- Valencia na pewno spodziewała się, że Mamardaszwili dotrze do pierwszego zespołu, z myślą o tym przecież sprowadziła go w końcu do siebie. Na pewno nikt jednak nie sądził, że tak szybko stanie się bardzo ważnym punktem zespołu. Choć oczywiście już w pierwszych tygodniach po dołączeniu do zespołu podczas przedsezonowych przygotowań zarówno Jose Bordalas, jak i cały klub, wspólnie dostrzegli, że podpisali kontrakt z prawdziwą bestią - mówi w rozmowie z nami Nacho Sanchis z “Diario AS”.

U Gattuso się rozwinie

Mamardaszwili na tyle przekonał do siebie Bordalasa, że już poprzedni sezon rozpoczął jako podstawowy bramkarz Valencii. Oczywiście wpływ na to miały również problemy zdrowotne Cillessena i Jaume, ale można powiedzieć, że Gruzin wykorzystał swoją szansę. Co prawda potem do bramki wrócił o wiele bardziej doświadczony Holender, ale kiedy doznał kolejnej kontuzji, były gracz gruzińskich klubów wygrał rywalizację z Domenechem. W sumie rozegrał w tamtych rozgrywkach 18 spotkań w Primera Division i trzy w Pucharze Króla, w tym przegrany po rzutach karnych finał z Betisem.
Przed nowym sezonem w Valencii, jak zresztą często w ostatnich latach, doszło do kadrowej rewolucji. Schedę po Bordalasie przejął Gattuso, który nie miał wątpliwości i śmiało postawił na gruzińskiego golkipera. Mamardaszwili łącznie rozegrał w aktualnie trwających rozgrywkach osiem spotkań i dwa razy zachował czyste konto - na inaugurację z Gironą oraz w ostatnim meczu przed przerwą reprezentacyjną z Celtą Vigo. Valencia z 13 punktami na koncie plasuje się obecnie na siódmym miejscu w tabeli, ale drużyna i sam Gruzin zbierają kolejne pochwały.
- Mamardaszwili przede wszystkim przekonuje do siebie swoją pewnością siebie i powagą między słupkami, a także świetnym refleksem. W ostatnim czasie znacząco poprawił się również w kwestii gry w powietrzu. W tym momencie pewnie jeszcze wciąż mógłby nieco popracować nad grą nogami, ale jestem przekonany, że pod wodzą Gattuso może poprawić się również w tym aspekcie - uważa Sanchis.

Poziom Ligi Mistrzów

Dobra postawa Mamardaszwiliego w Hiszpanii jest doceniana również w jego ojczyźnie. Występował w młodzieżowej reprezentacji Gruzji, a we wrześniu zeszłego roku zadebiutował w dorosłej kadrze. Pierwszy oficjalny mecz o punkty w ekipie “Krzyżowców” rozegrał z kolei w czerwcu tego roku, w spotkaniu Ligi Narodów przeciwko Macedonii Północnej. We wrześniu zanotował w tych samych rozgrywkach dwa niezłe występy - znów z Macedończykami oraz z Gibraltarem. Jego drużyna awansowała do dywizji B.
Nic więc dziwnego, że Valencia postanowiła się zabezpieczyć przed łatwą (i tanią!) utratą 22-latka. Niedawno bramkarz podpisał z klubem nowy kontrakt, który ma obowiązywać do końca czerwca 2027 roku. Zapisana jest w nim też znacznie wyższa, opiewająca na 100 mln euro klauzula odstępnego. “Nietoperze” doskonale zdają sobie sprawę, że jeśli młody golkiper w dalszym ciągu będzie prezentować się na tyle dobrze, mogą bowiem nie być w stanie zatrzymać go u siebie.
- Szczerze mówiąc, uważam Giorgiego za bramkarza, który mógłby stanowić o sile Valencii przez wiele kolejnych sezonów. Czuję jednak, że tak się nie stanie. Prędzej czy później sięgnie po niego któraś z drużyn z europejskiego topu. Nie zdziwię się, jeśli do transferu dojdzie już najbliższego lata. Byłby to logiczny ruch, ponieważ Mamardaszwili już teraz prezentuje poziom godny Ligi Mistrzów. Może kwota nie zbliży się do tych 100 mln euro, które widnieją w klauzuli odstępnego wpisanej w jego kontrakt, ale myślę, że będzie oscylować w granicach 30-40 mln. Widzę go w Premier League, zresztą już wcześniej pytały o niego takie kluby jak Manchester United czy Tottenham. To może być dla niego dobra droga - podsumowuje Sanchis.

Przeczytaj również