Mocne słowa o wyborze trenera w Wiśle Kraków. "Zatrudniono zamordystę-bajkopisarza"

Mocne słowa o wyborze trenera w Wiśle Kraków. "Zatrudniono zamordystę-bajkopisarza"
Krzysztof Porębski / Press Focus
Wisła Kraków drży o utrzymanie w Ekstraklasie. W programie "Sportowy Poranek", który pokazywaliśmy na naszym kanale Youtube, dyskutowano o sytuacji w klubie z Reymonta, a także o trenerach zespołu w ostatnich latach.
W poniedziałkowy wieczór Bruk-Bet Termalica tylko zremisował z Górnikiem Łęczna 1:1. Dzięki temu wynikowi Wisła Kraków wciąż znajduje się w tabeli nad klubem z Niecieczy, jednak sytuacja "Białej Gwiazda" nadal nie jest najlepsza - przed dwiema ostatnimi kolejkami podopieczni Jerzego Brzęczka tracą trzy punkty do bezpiecznego miejsca.
Dalsza część tekstu pod wideo
Jaki jest jednak powód takiego stanu rzeczy i dlaczego tak zasłużony klub musi walczyć o utrzymanie? W programie "Sportowy Poranek" porozmawialiśmy z Jackiem Staszakiem, dziennikarzem, który na co dzień śledzi poczynania krakowskiego klubu. Ekspert wspominał nieudane wybory trenerów przez Wisłę, wskazując jednocześnie na Petera Hyballę, niemieckiego szkoleniowca, który miał zły wpływ na zespół.
- Nikomu nie zapaliła się lampka, nikt nie sprawdzał jego wad, które dosyć szybko stały się się oczywiste. I tutaj chodzi o to określenie “psychopatyczny”, ponieważ jego podejście do piłkarzy i pracowników klubu zakrawało o takie miano. On zostawił szatnię totalnie zdemolowaną psychicznie i tej drużyny nie był wstanie podnieść Adrian Gula, bo znowuż był problem mentalny w tej drużynie, która nie wierzyła w to, co mówi trener - powiedział.
Podpisanie kontraktu z Niemcem nie było dobrą decyzją.
- Wydaje mi się, że takim kluczowym momentem w tych trenerach było zatrudnienie Petera Hyballi. Tutaj się ujawnia w Wiśle to, co jest błędem dużych klubów, czyli zwracanie uwagi na to, co piszą kibice na Twitterze. W Legii też jest ten problem. To było zatrudnienie bardziej PR-owe, po to, żeby wziąć jakiegoś zamordystę, który będzie kazał piłkarzom biegać i wymiotować pod tujami. I jeszcze do tego mówi parę niemieckich słówek, które wysyłają nas do wielkiej piłki - ocenił.
- Jego znajomość z Juergenem Kloppem była jakimś jego wymysłem. Wiadomo, obaj trenerzy się znali, ale nie była to zażyła znajomość. Po prostu zatrudniono zamordystę-bajkopisarza i nabrano się na to, mimo że na rynku byli dostępni trenerzy, którzy w tym sezonie przywracają spokój, np. Jacek Zieliński i Jan Urban. Wtedy nikt na tych trenerów w zasadzie nie patrzył, a jakby zostali zatrudnieni, to ludzie by się pukali w głowę - podsumował.
Cytowany fragment od [45:15]:
Przy okazji zachęcamy Was do subskrybowania nas TUTAJ, dzięki czemu będziecie na bieżąco z naszymi kolejnymi materiałami i programami, w których nie zabraknie fantastycznych gości.

Przeczytaj również