Na nim Lech Poznań ma szansę w przyszłości sporo zarobić. "Ogromny talent. Może trafić do czołowej ligi"

Na nim Lech Poznań ma szansę w przyszłości sporo zarobić. "Ogromny talent. Może trafić do czołowej ligi"
Pawel Jaskolka / PressFocus
Rzadko kiedy zdarza się, że do Ekstraklasy trafia młodzieżowy reprezentant takiego kraju jak Portugalia. Afonso Sousa latem przyszedł jednak do Lecha Poznań i choć na razie jest stosunkowo powoli wprowadzany do drużyny “Kolejorza”, już zdołał błysnąć w jej barwach. - Jeśli będzie miał to szczęście, może trafić do jednej z czołowych lig europejskich - słyszymy w ojczyźnie pomocnika.
Pod względem piłkarskim dojrzewał z zawodnikami, którzy teraz grają w czołowych europejskich klubach. Z niektórymi z nich Afonso Sousa zresztą nadal spotyka się podczas zgrupowań reprezentacji Portugalii do lat 21., choć część z dawnych kolegów zdołała już nawet zebrać pierwsze szlify w seniorskiej kadrze. Urodzony w Porto pomocnik wybrał jednak nieco inną drogę i próbuje dostać się na piłkarski szczyt poprzez dobrą grę w Lechu Poznań.
Dalsza część tekstu pod wideo
22-latek był bohaterem jednego z największych polskich transferów tego lata i jest ogółem jednym z najdroższych wzmocnień w historii “Kolejorza”. Mimo że trener John van den Brom póki co zdecydowanie nie daje mu grać wszystkiego od deski do deski, a sam Portugalczyk wcale nie miał aż takiego dobrego początku przy Bułgarskiej, poznańscy kibice zdołali już kilkukrotnie przekonać się o jego talencie. I wydaje się, że w najbliższych miesiącach takich sytuacji może być znacznie więcej.

Miał zostać

Piłka była jego przeznaczeniem. Urodził się w bardzo sportowej rodzinie. Ojciec Ricardo zdobył m.in. Puchar Portugalii, występował też w Niemczech czy na Cyprze. Dziadek Antonio ma natomiast na swoim koncie 27 występów w reprezentacji narodowej, w tym udział w EURO 1984 oraz MŚ 1986. Kariera obu była przez jakiś czas związana z FC Porto. Podobna sytuacja miała miejsce w przypadku Afonso, który przez kilka lat kształcił się w akademii “Smoków”.
- Był członkiem drużyny FC Porto do lat 19., która w 2019 roku wygrała Ligę Młodzieżową UEFA, a w finale z Chelsea zdobył nawet jedną z bramek. Uważam przy tym, że Afonso nie był uważany za tak dobrego pomocnika jak inni gracze z podobnej generacji - Vitinha, Fabio Vieira czy Romario Baro. Po sezonie spędzonym w rezerwach “Smoków” odszedł do B-SAD, dzięki czemu mógł grać na najwyższym poziomie w Portugalii. Przez dwa lata spędzone w lizbońskim zespole zdołał wyrobić sobie markę w Primeira Lidze, był jednym z najlepszych piłkarzy w zespole. I to mimo tego, że w tym czasie miał aż czterech różnych trenerów - mówi w rozmowie z nami Eduardo da Silva, dziennikarz “Renascenca” i “Eleven Portugal”.
B-SAD jest specyficznym tworem, utworzonym w wyniku odłączenia się piłkarskiej sekcji od klubu Belenenses. W ostatnich latach panował w nim spory chaos, ale Sousa i tak potrafił się w tym zespole wyróżniać. Grał na różnych pozycjach w ofensywie. Przez dwa lata strzelił we wszystkich rozgrywkach pięć goli oraz dołożył trzy asysty. Jego niezła postawa w ostatnim sezonie nie zdołała jednak pomóc drużynie w utrzymaniu się w Primeira Lidze. Po spadku było pewne, że odejście Sousy do innej ekipy jest jedynie kwestią czasu.
- B-SAD to bardzo ciężki klub do gry. Po spadku stracili fundusze z tytułu praw telewizyjnych, więc większość dobrych zawodników została sprzedanych. Afonso mógłby ze spokojem występować w zespole z czołowej szóstki ligi portugalskiej, ale pieniądze, które zażyczyło sobie za niego B-SAD, mógłby położyć na stół co najwyżej zespół o budżecie Bragi czy Vitorii. I wszyscy spodziewali się, że wyląduje właśnie w którejś z tych drużyn - opowiada nam Vitor Maia z “Maisfutebol.pt”.

Dość niespodziewany scenariusz

Piłkarz rzeczywiście pozostawał w orbicie zainteresowań klubów z górnej połowy tabeli ligi portugalskiej, ale to właśnie Lecha było stać na zaspokojenie oczekiwań finansowych B-SAD. Według różnych doniesień “Kolejorz” zapłacił za Portugalczyka od 800 tys. do 1,2 mln euro. Tak czy inaczej, 22-latek jest jednym z najdroższych transferów w historii “Dumy Wielkopolski”, która tego lata i tak była krytykowana przez swoich kibiców za skąpstwo i bierność na rynku transferowym.
- Scenariusz, w którym reprezentant Portugalii U-21 decyduje się na transfer do Polski, nigdy nie jest tym najbardziej prawdopodobnym. Musimy jednak wziąć pod uwagę, że w Lechu już wcześniej mieliśmy sporo portugalskich zawodników, a jego agent ma w Poznaniu również innego piłkarza - Joao Amarala. W Polsce będzie walczyć o tytuły i grać w Europie, dlatego ten ruch ma pewien sens. Nawet jeśli miał inne opcje w ojczyźnie, choćby z Vitorii Guimaraes - przyznaje Da Silva.
Sousa w Lechu zadebiutował w przegranym meczu o Superpuchar Polski z Rakowem Częstochowa, a już chwilę później po raz pierwszy zagrał w seniorskich europejskich pucharach, przeciwko Dinamu Batumi, kiedy to zanotował asystę. To jednak spotkanie z islandzkim Vikingurem mogło być dla niego przełomowe. W ostatnich minutach dogrywki nie trafił jednak rzutu karnego i wydawało się, że mocno się po tej sytuacji załamał. Szczególnie że poznańskie trybuny nie były wtedy najlepiej nastawione do słabo prezentującego się zespołu. Na szczęście chwilę później Portugalczyk ostatecznie pokonał islandzkiego bramkarza, a Lech, po ograniu w kolejnym dwumeczu Dudelange, koniec końców awansował do fazy grupowej tych rozgrywek.
- Afonso jest dobrym zawodnikiem, a tacy piłkarze potrafią się dostosować do dowolnego zespołu. Może potrzebuje nieco więcej czasu na zaadaptowanie się do innego stylu gry. To jednak naprawdę bardzo obiecujący piłkarz, reprezentant portugalskiej młodzieżówki, który błyszczał w akademii Porto. Ma świetną technikę, potrafi strzelić też gola zza pola karnego. Jest niezły przy stałych fragmentach gry. Niemniej, to podanie jest jego największą zaletą. Potrafi otworzyć swoim drużynom dzięki niemu drogę do bramki rywala. Może mógłby trochę poprawić się w defensywie, ale nie zapominajmy, że jako młody chłopak grał w FC Porto. “Smoki” są zwykle zespołem, który posiada zdecydowanie dłużej piłkę niż przeciwnicy. Dla niego to być może więc trochę nowa sprawa - dodaje Maia.

Talent to nie wszystko

Mimo że Sousa rzeczywiście na razie nie zagrał jeszcze ani jednego pełnego spotkania w Lechu, zdołał już kilkukrotnie pokazać się w jego barwach z dobrej strony. To gole Portugalczyka przesądziły o zwycięstwach “Kolejorza” z Piastem Gliwice (1:0) oraz derbach z Wartą (1:0). Potrzebę aklimatyzacji w nowym zespole rozumie również selekcjoner reprezentacji Portugalii U-21. Rui Jorge powołał go na wrześniowe zgrupowanie kadry, a Sousa w meczu towarzyskim z Gruzją wszedł na boisko po przerwie i z “dychą” na plecach na kwadrans przed końcem spotkania strzelił naprawdę urodziwego gola.
- Jego pozycja w portugalskiej młodzieżówce jest dość mocna. Udowadniają to zresztą statystyki - cztery asysty i bramka w siedmiu występach. Trudno o to, by był podstawowym graczem, jeśli w środku pola selekcjoner może wystawić zawodników z czołowych lig. Samuela Costę (Girona), Vitinhę (PSG, gra też już w seniorskiej kadrze), Tiago Dantasa (PAOK), Fabio Vieirę (Arsenal), Andre Almeidę (Valencia), Paulo Bernardo (Benfica), do tego jeszcze kilku innych. Sousa jest jednak regularnie powoływany i udowodnił już swoją wartość na poziomie U-21. Jeśli będzie grać w Lechu i dokładać w nim kolejne gole oraz asysty, selekcjoner Rui Jorge najprawdopodobniej wciąż będzie go powoływać - uważa Da Silva.
Jeśli Sousa pozostanie stałym członkiem jednej z najlepszych europejskich młodzieżówek, jego pobyt w Poznaniu wcale nie musi być tak długi jak wskazuje obowiązujący do 2026 roku kontrakt. Na wciąż przecież bardzo młodego Portugalczyka już niedługo mogą przychylniejszym okiem spojrzeć ekipy z dużo silniejszych lig niż Ekstraklasa. Aby tak się jednak stało, 22-latek musi przede wszystkim zbudować i ustabilizować silną pozycję w Lechu.
- Jego przyszłość zależy od tego, jak rozwinie się w ciągu tych najbliższych dwóch czy trzech lat. Możemy zauważyć już teraz, że ma ogromny talent, ale to nie zawsze jest wszystko. W obecnych czasach wszystko rozchodzi się o to, czy piłkarz trafi do właściwego klubu, w którym będzie mógł się rozwinąć pod okiem dobrego trenera. Jeśli Afonso będzie miał to szczęście, może trafić do jednej z czołowych lig europejskich. Na razie to wszystko jest jednak jeszcze trudne do przewidzenia - podsumowuje Maia.

Przeczytaj również