Na tej pozycji kadra ma niespodziewane problemy. Pozorne bogactwo Santosa. "Można bić na alarm"

Na tej pozycji kadra ma niespodziewane problemy. Pozorne bogactwo Santosa. "Można bić na alarm"
Credit: Piotr Matusewicz / PressFocus
Fernando Santos na starcie pracy w Polsce musi się mierzyć z mnóstwem problemów. Przede wszystkim plagą kontuzji i brakiem gry ważnych piłkarzy. Kłopoty są nawet na pozycji, która wydawała się dobrze zabezpieczona na lata.
Szpital niemal w każdej formacji, fatalna sytuacja napastników, wątpliwości co do obsady środka defensywy, zagadka na pozycji numer “sześć” i zderzenie z szarą rzeczywistością Ekstraklasy. Fernando Santos dopiero rozpoczął pracę na stanowisku selekcjonera reprezentacji Polski, a już z każdej strony atakują go różnej maści problemy. Nie jest to wymarzona sytuacja zważywszy na zbliżające się mecze eliminacji EURO 2024, przed którymi Portugalczyk będzie miał zaledwie kilka dni na treningi ze świeżo poznawaną przez siebie drużyną. Wprawdzie do spotkań z Czechami i Albanią jeszcze blisko sześć tygodni, ale dziś znajdziemy sporo powodów do bicia na alarm. Nawet tam, gdzie przez lata był absolutny spokój, czyli prawej stronie reprezentacyjnej obrony.
Dalsza część tekstu pod wideo
Matty Cash wchodzący do gry głównie jako zmiennik. Głęboki rezerwowy Bartosz Bereszyński. “Zakurzony” Tomasz Kędziora. Kilka następnych znaków zapytania. Na pozycji, którą długo obsadzał Łukasz Piszczek, a następnie w różnych fragmentach przejmowali ją Bereszyński, Kędziora i Cash (oraz wahadłowi), pojawiła się chwilowa (?) wyrwa.

Matty Cash

Przyjście Unaia Emery’ego do Aston Villi odesłało Matty’ego Casha na ławkę rezerwowych. Hiszpan woli stawiać na niezatapialnego weterana Ashleya Younga, a Cashowi pozostają tzw. ogony. Po mundialu Matty rozegrał jedynie 168 na 630 możliwych ligowych minut, po drodze łapiąc jeszcze kontuzję (screen za "Transfermarkt").
matty cash  minuty
transfermarkt
Na domiar złego “The Villans” w kompromitujący sposób odpadli z Pucharu Anglii, ulegając czwartoligowemu Stevenage. A w tych rozgrywkach reprezentant Polski na pewno mógłby liczyć na grę. Jesteśmy więc w sytuacji, w której pierwszy od półtora roku wybór na pozycji prawego obrońcy kadry występuje dość rzadko. Co więcej, trudno u niego zauważyć wyraźną poprawę formy, która od ubiegłej wiosny jest na ogół przeciętna, by nie powiedzieć słaba. To powinno skłaniać Fernando Santosa do rozglądania się za alternatywą. Tyle że konkurencja, mówiąc wprost, nie powala na kolana.

Bartosz Bereszyński

Choćby Bereszyński, świetnie wyglądający na mundialu jako lewy obrońca, ale jednak z naturalnym drygiem do gry po prawej stronie, ogląda grę Napoli z ławki rezerwowych. Nie jest to zaskoczenie, bo przy “cyborgu” Giovannim Di Lorenzo można było się tego spodziewać. Liczby są jednak druzgocące. W 2023 r. “Bereś” rozegrał 90 na 630 możliwych minut w Serie A. I to jeszcze jako piłkarz Sampdorii. Dołożył do tego 120 min. z Cremonese w Coppa Italia, tyle że neapolitańczycy sensacyjnie odpadli, co zamknęło Polakowi drzwi do częstszych występów. Być może powrót rywalizacji w Lidze Mistrzów skłoni Luciano Spallettiego do rotacji na krajowym podwórku, gdzie przewaga w tabeli nad resztą stawki wynosi kilkanaście punktów. Na Bereszyńskiego w optymalnym rytmie meczowym nie mamy jednak co liczyć.

Robert Gumny

Pewniakiem do gry w tym roku jest za to Robert Gumny. Piłkarz Augsburga wystąpił we wszystkich spotkaniach Augsburga po mistrzostwach świata. W każdym po 90 minut. Za to duży plus przy jego nazwisku. A minusy? “Gumie” idzie w kratkę, tak jak i całej drużynie z Bawarii, która wygrane mecze przegrywa z porażkami, niekiedy kuriozalnymi. Ostatnio Augsburg uległ Mainz, przy wyraźnym wkładzie Gumnego w jednego z gola dla rywali.
Ogólnie warto docenić, że były zawodnik Lecha Poznań stale może liczyć na podstawowy skład zespołu z Bundesligi, nawet jeśli mówimy o ekipie z dolnej części tabeli. Łatwo jednak odnieść wrażenie, że niestety nie wybija się ponad przeciętność. Z drugiej strony, sama regularna gra może predestynować go do powołania. A pierwszej jedenastki kadry? Odpowiedzmy sobie na pytanie, czy wolimy w niej oglądać Casha, łapiącego po 20-30 minut w Premier League, czy Gumnego z występami od deski do deski w jednym z najsłabszych klubów Bundesligi. Więcej przemawia jednak za piłkarzem Aston Villi.

Tomasz Kędziora

Przepadł nam za to ostatnio Tomasz Kędziora. I reprezentacyjnie, gdzie stracił miejsce po zwolnieniu Jerzego Brzęczka, i klubowo, bo jesienią pełnił coraz mniej istotną rolę w Dynamie Kijów. “Kendiemu” udało się jednak wyrwać ze stolicy Ukrainy. Nowy rozdział kariery otwiera dziś w Salonikach jako zawodnik PAOK-u. Grecja może się okazać doskonałym miejscem do złapania oddechu, także mentalnego, bo ostatni rok musiał być dla niego wyjątkowo trudny psychicznie. Pod kątem kadry stawiamy przy Kędziorze spory znak zapytania. Jak na razie rozegrał po mundialu dwie minuty na 270 możliwych w nowych barwach oraz 45 w jednym ze styczniowych sparingów Dynama. Logicznym jest, że dopiero gdy złapie rytm meczowy, będziemy mogli rozważać go w kontekście reprezentacji. A w niej zwykle firmował swoim nazwiskiem pełną solidność.

Kamil Piątkowski

Być może nieoczywisty kandydat, który zdrowy powinien tej reprezentacji bardzo się przydać. Docelowo jako środkowy defensor, gdzie Santos też ma dziś sporo kłopotów. Warto jednak pamiętać, że Piątkowski poradzi sobie również na prawej stronie obrony. W tej roli błysnął już w Gent, dokąd zimą przeniósł się z Salzburga. Uniwersalny, świetny w operowaniu piłką, odważny, dobry w tyłach, regularnie występujący (i chwalony!) w mocnym klubie niezłej, europejskiej ligi. Sporo przemawia za tym, by liczyć na niego w kadrze. Po przenosinach do Belgii wykręcił bilans 348 na 450 możliwych minut. Obawy? Właśnie doznał kontuzji i nie wiadomo, kiedy będzie gotowy do gry. Mimo tego, przy takich brakach w defensywie “Biało-czerwonych”, trzeba śledzić Piątkowskiego uważnym okiem.

Karol Fila

Ostatnia kandydatura, do której, podkreślmy, zalecamy podejść ze sporym dystansem. Fila dopiero wraca do gry po miesiącach spędzonych albo w gabinetach rehabilitacyjnych, albo na trybunach w Strasbourgu. Wypożyczenie do Zulte-Waregem ma skierować jego karierę znów na właściwe tory. Były piłkarz Lechii trafił do klubu słabszego niż Piątkowski, ale, co najważniejsze, szybko wskoczył do podstawowego składu. Ma w nowych barwach 211 na 270 rozegranych minut i wygląda na to, że będzie wiosną pierwszym wyborem trenera. Poziom reprezentacyjny to w jego przypadku zagadka, to nadal zawodnik właściwie niezweryfikowany w międzynarodowej piłce, ale przy regularnych występach i kłopotach konkurencji, można sobie wyobrazić, że trafi na radar Fernando Santosa.
***
W marcu Polska najpierw zagra na wyjeździe z Czechami (24.03), a następnie u siebie z Albanią (27.03). Powołania Fernando Santosa powinny ujrzeć światło dzienne prawdopodobnie około 6 marca.

Przeczytaj również