"Stał się piłkarzem-memem". Najdrożsi nie oznacza najlepsi. Wielkie problemy po wielkich transferach

"Stał się piłkarzem-memem". Najdrożsi nie oznacza najlepsi. Wielkie problemy po wielkich transferach
PressFocus/własne
Na ostatniej prostej zimowego okna transferowego Chelsea pozyskała Enzo Fernandeza, za którego będzie musiała zapłacić 120 milionów euro. To oznacza, że Argentyńczyk staje się najdroższym zawodnikiem, który trafił do Premier League. Takim piłkarzom w przeszłości wcale jednak nie było łatwo. Mało który oczekiwania potrafił przełożyć na boisko.
Wśród dziesięciu najdroższych transakcji aż pięciu dokonał Manchester United. W czołówce jest też Chelsea, która w TOP 10 ma aż trzy zakupy. Do tego po jednym Liverpool i Manchester City.
Dalsza część tekstu pod wideo

Jack Grealish

Dotąd najdrożej kupionym kupionym zawodnikiem był Jack Grealish, który półtora roku temu trafił z Aston Villi do Manchesteru City za 117 milionów euro. Trudno go uznać za kompletne rozczarowanie, ale pewnie też oczekiwania za takie pieniądze były nieco większe. Pierwszy sezon w Manchesterze City zakończył w Premier League z trzema golami i trzema asystami.
Wynik mógł być lepszy, na wskazywały choćby wartości xG i xA, znacznie wyższe niż realne liczby bramek i asyst. W przeliczeniu na 90 minut był też wysoko w klasyfikacji stwarzanych okazji, ale nie zmienia to faktu, że w Aston Villi, która grała zupełnie inaczej, częściej z kontrataku, gdzie miał więcej miejsca do dryblingu, prezentował się efektowniej. W ostatnim sezonie w Birmingham w Premier League miał sześć goli i dziesięć asyst.
Być może im dłużej będzie grał u Pepa Guardioli, tym będzie mu szło lepiej. Historia zna takie przypadki, że zawodnicy potrzebowali sporo czasu żeby się zaadaptować do wymagań hiszpańskiego trenera, ale na pewno w tym momencie nie można uznać, że Grealish półtora roku temu był warty ponad sto milionów euro.

Romelu Lukaku

Belgijski napastnik dwukrotnie znalazł się w zestawieniu dziesięciu najdrożej kupionych zawodników w historii Premier League. Dotąd jego transfer do Chelsea, warty 113 milionów euro, ustępował tylko Grealishowi. I tak jak w przypadku zawodnika City można szukać argumentów na obronę, niejednoznaczności, tak u Lukaku poprzedni sezon w The Blues okazał się kompletną katastrofą.
Zaczęło się nawet nieźle, bo od gola z Arsenalem na otwarcie Premier League, chwilę później dorzucił dublet z Aston Villą, ale na kolejnego gola musiał czekać od września do końca grudnia. W międzyczasie poskarżył się też w Sky Italia na taktykę w Chelsea, dodatkowo wypadł na kilka tygodni z powodu kontuzji. Coraz rzadziej strzelał, coraz rzadziej pojawiał się w podstawowym składzie. Sezon zakończył w lidze z ośmioma bramkami, a latem bez większego żalu Thomas Tuchel oddal go na wypożyczenie do Interu.
Wcześniej, dokładnie w 2017 roku, przechodził z Evertonu do Manchesteru United za 85 milionów funtów, co jest obecnie ósmym najdroższym transferem. W Manchesterze nie było tak źle jak w Chelsea. Spędził tam dwa sezony, w lidze strzelił szesnaście i dwanaście goli. Gdyby patrzeć tylko na bramki, to nie było aż tak źle - łącznie 42 w 96 spotkaniach.
Zarzucano mu jednak, że nie do końca pasuje do stylu gry, że nie odnajduje się w meczach z najważniejszymi rywalami. Miał być kimś, kto będzie jednym z liderów drużyny, a był tylko (?) momentami skutecznym napastnikiem. Gdy w sierpniu 2019 roku przyszła oferta z Interu, to postanowiono go sprzedać za 75 milionów euro.

Paul Pogba

Francuz był pierwszym w historii zawodnikiem, za którego angielski klub zapłacił więcej niż sto milionów euro. Z miejsca miał się stać liderem w środku pomocy. Problem w tym, że najlepszy moment w trakcie pobytu w United miał podczas mistrzostw świata w Rosji, gdzie Francja zdobyła tytuł.
Tu znów, podobnie jak w przypadku Lukaku, zdarzały się pojedyncze wystrzały. Pogba wygrał z klubem Ligę Europy, miał dobry sezon 2018/19, kiedy w lidze zdobył aż trzynaście goli. Nie potrafił jednak ustabilizować formy, gdy już się wydawało, że zaraz będzie tym liderem, to albo odnosił kontuzję, albo po prostu zaczynał grać słabiej. Często też kolejni trenerzy United nie mieli na niego pomysłu, pod koniec pobytu Jose Mourinho relacje ze szkoleniowcem były bardzo napięte. Ostatecznie wypełnił sześcioletni kontrakt i bez większego żalu z obu stron odszedł z powrotem do Juventusu.

Antony

Za zawodnika, którego bardzo dobrze z pracy w Ajaksie znał Erik Ten Hag, Manchester United zapłacił 95 milionów funtów. Biorąc pod uwagę, że w Eredivisie jego podstawowe liczby - gole i asysty wcale nie było nadzwyczaj imponujące, wydawało się to bardzo dużo. I na razie wątpliwości nie zostały rozwiane.
Trudno jednoznacznie oceniać skrzydłowego po zaledwie połowie sezonu, ale na pewno nie stal się z miejsca wielkim wzmocnieniem. Błysnął w debiucie z Arsenalem, ale później bywało już różnie. Czasem prezentował efektowne sztuczny, pojedyncze przebłyski, ale rzadko się to przekładało na realną pomoc dla drużyny. Dotąd zdobył w lidze trzy bramki, cały czas czeka na asystę.

Harry Maguire

87 milionów funtów dało mu miano najdroższego obrońcy świata. Od kogoś takiego z miejsca wymaga się, że będzie liderem defensywy. Maguire tych oczekiwań nie spełnił, w jego grze sporo było chaosu, błędów i niepewnych interwencji. W pewnym momencie stał się piłkarzem-memem, z którego szydzono ponad miarę. Po przyjściu Ten Haga gra coraz mniej, pojawiły się nawet plotki, że zimą mógł odejść z Manchesteru United. Służą mu jedynie występy w reprezentacji Anglii, ale nie o to chodziło w tym transferze z Leicester.

Jadon Sancho

Kolejny zawodnik kupiony przez Manchester United. Ostatnio kompletnie poza zespołem z powodów fizycznych i mentalnych. Odesłany na indywidualne treningi do Holandii, być może niebawem wróci do kadry meczowej pierwszego zespołu.
Na pewno nie jest tym błyskotliwym skrzydłowym, który zachwycał w Borussii Dortmund. Wystarczy porównać jego liczby z Bundesligi - 17 goli i 16 asyst z tym, co zaliczył w pierwszym sezonie w United - 3 gole i 3 asysty. Nie można go skreślać, bo to wciąż młody piłkarz, ma czas żeby się odbudować, ale na razie wymagania w Premier League kompletnie go przerosły.

Virgil Van Dijk

Jedyny piłkarz, o którym z pełnym przekonaniem można napisać, że wart był rekordowych pieniędzy. Co prawda w momencie transfery kwotę 85 milionów euro kwestionowano, ale Holender w pełni obronił się na boisku. Stal się liderem defensywy Liverpoolu, brakującym ogniwem w zespole Jurgena Kloppa, który w ostatnich latach wygrywał mistrzostwo Anglii, Ligę Mistrzów i krajowe puchary.
Wpływ Van Dijka mogliśmy zobaczyć też w momencie, kiedy go zabrakło. Poważna kontuzja kolana dwa sezony temu doprowadziła do ogromnych problemów w defensywie The Reds i dopiero rzutem na taśmę udało się obronić obecność w czołowej czwórce ligi.

Wesley Fofana

Jak na razie piłkarz-zagadka. Latem Chelsea kupiła go z Leicester za 80 milionów funtów, ale w Premier League zagrał dla The Blues tylko dwa spotkania. Od października leczy kontuzję kolana i na razie trudno ocenić, czy okaże się wartościowym wzmocnieniem.
Oto podsumowanie dziesięciu najdroższych transferów w Premier League. Tylko Van Dijk okazał się strzałem w dziesiątkę. Pozostali albo zawiedli, albo dopiero będą mieli okazję przekonać, że warto było na nich wydać tyle pieniędzy. Co ciekawe, nie tylko pierwsza dziesiątka w większości wzbudza sceptycyzm. Kolejne miejsca zajmują: Darwin Nunez, Kai Havertz i Nicolas Pepe, którzy też mieli albo mają sporo kłopotów z udowodnieniem klasy.

Przeczytaj również