Najlepszy angielski pomocnik bez powołania. Dziwna decyzja selekcjonera. "Myślę, że ma z nim osobisty problem"

Najlepszy angielski pomocnik bez powołania. Dziwna decyzja selekcjonera. "Myślę, że ma z nim osobisty problem"
Foto Mathieu Pattier/SIPA/PressFocus
James Maddison jest aktualnie jednym z najlepszych, jeśli nie najlepszym ofensywnym pomocnikiem w Anglii. Mimo równej formy i fantastycznych liczb 25-latek nadal nie może liczyć nawet na powołanie do reprezentacji. Decyzji Garetha Southgate’a o całkowitej rezygnacji z zawodnika Leicester nie da się obronić.
- Powołaliśmy szerszą kadrę niż zazwyczaj, ponieważ mundial zbliża się wielkimi krokami. Chociaż nasze wyniki podczas poprzedniego zgrupowania nie były satysfakcjonujące, podejmowałem decyzje na podstawie aktualnej formy i możliwości, jakie zawodnicy mogą nam dać w dłuższej perspektywie. To nie musi być koniec dla zawodników, którzy nie zostali powołani - mówił Gareth Southgate tłumacząc swoje wybory na wrześniowe zgrupowanie.
Dalsza część tekstu pod wideo
Selekcjoner reprezentacji Anglii tym samym sugerował, że bramy do kadry jeszcze są otwarte, ale w praktyce wygląda na to, że nikt nowy nie ma szans na angaż w zespole wicemistrzów Europy. Z przekonaniem graniczącym z pewnością można założyć, że na mundial nie pojedzie żaden zawodnik, który został pominięty z innych przyczyn niż zdrowotne podczas aktualnie trwającego zgrupowania. I bez cienia wątpliwości trzeba przyznać, że największym poszkodowanym niezrozumiałego uporu selekcjonera jest James Maddison. Ofensywny pomocnik Leicester powinien walczyć o miejsce w pierwszym składzie, a najprawdopodobniej przyjdzie mu oglądać kolejny turniej sprzed telewizora, nucąc “Football’s coming home”. On nawet z tego domu nie wyjdzie.

Pomijany

- Co mogę zrobić, żeby dostać powołanie? Muszę nadal grać tak, jak teraz, pukać do drzwi i czekać, tyle mi zostało - przyznał w kwietniu Maddison na antenie "Sky Sports".
Anglik często otrzymuje pytania o swoją nieobecność w ekipie “Trzech Lwów”, ale najlepiej na nie odpowiada nie przy mikrofonie, lecz na boisku. Trudno bowiem nie widzieć tego, że prezentuje on poziom reprezentacyjny. I pod żadnym pozorem nie jest to gracz, który wystrzelił na trzy tygodnie, zaliczył kilka ciekawych występów, ale jego gwiazda zaraz zgaśnie na wieczność. Maddison właściwie od momentu debiutu w Premier League jest jednym z jej czołowych przedstawicieli na swojej pozycji. Chcesz efektownych bramek? Włączasz mecz Leicester i omijasz wzrokiem wszystkich podopiecznych Brendana Rodgersa poza “Maddersem”. Oczekujesz od zawodnika hurtowej liczby asyst? Wystarczy śledzić popisy “dziesiątki” Leicester. Arsenał 25-latka pełen jest kluczowych podań, udanych dryblingów i innych sztuczek dowodzących, że to najsprytniejszy ze wszystkich “Lisów”.
Jakość Maddisona broni zarówno prozaiczny eye-test w niemal dowolnym meczu, jak i liczby, które osiąga na przestrzeni lat. W sezonie 2020/21 wykręcił double-double we wszystkich rozgrywkach, w poprzednich rozgrywkach z przytupem powtórzył swój wyczyn, notując 18 bramek i 12 asyst. W dziesięciu ostatnich występach ligowych brał udział przy zdobyciu jedenastu trafień, punktując przeciwko nie byle komu, bo m.in. Chelsea, Arsenalowi czy ostatnio Tottenhamowi. Od początku roku jedynie Harry Kane i Ivan Toney są dla niego godnymi rywalami z Anglii w klasyfikacji kanadyjskiej, przy czym nie trzeba przypominać, że obaj mogą łatwiej kolekcjonować podbramkowe liczby przez wzgląd na swoją pozycję.
- Maddison jest genialny, potrafi przejmować kontrolę nad spotkaniami. To, że nie znajduje się w reprezentacji Anglii, jest zdumiewające - komentował Gary Lineker.

Ten typ James

Maddison od lat gra na bardzo wysokim poziomie, ale dla drużyny narodowej zdołał rozegrać jedno spotkanie. Takim samym bilansem meczów w angielskiej kadrze mogą się pochwalić takie tuzy, jak Ryan Shawcross, Jay Rodriguez, Jon Flanagan, Jack Cork czy Steve Caulker. Sam fakt tego, że artysta z Leicester w jakikolwiek sposób może być łączony z tej klasy zawodnikami, ukazuje skalę absurdu wyborów Southgate’a.
- Maddison jest piłkarzem o niebywałym wyszkoleniu technicznym. To kreatywny zawodnik, bardzo dobrze bije stałe fragmenty gry, pod tym względem prezentuje topowy poziom. Znam Brendana Rodgersa i wiem, że w Leicester będzie pracował nad grą bez piłki. Już teraz widać jego rozwój, ma nam wiele do zaoferowania - powiedział Southgate w 2019 roku po debiucie Maddisona w narodowych barwach.
Pewnie nikt nie spodziewał się wtedy, że występ z Czarnogórą będzie pierwszym i niewykluczone nawet, że ostatnim meczem pomocnika w kadrze. Z każdym kolejnym zgrupowaniem wydaje się, że bardziej prawdopodobne będzie przejście wielbłąda przez ucho igielne niż powołanie Maddisona. Co najmniej logiczne, szansę debiutu otrzymał w swoim najsłabszym sezonie w Leicester, kiedy zanotował lichych sześć bramek i trzy asysty. W kolejnych latach podwajał, a najczęściej potrajał ten dorobek, żeby koniec końców być w kolejce do gry za masażystą i fizjoterapeutą.
- Anglia potrzebuje kreatywnego pomocnika i nie mówię, że nasi pomocnicy tego nie robią, kocham Fodena czy Grealisha, ale nie możesz pomijać w tej dyskusji Maddisona. Myślę, że Gareth Southgate ma z nim jakiś osobisty problem - stwierdził Jack Wilshere na antenie "Talksport".
Prywatne relacje Southgate’a z Maddisonem pozostaną dla nas tajemnicą, ale trudno w całej tej sprawie nie doszukiwać się drugiego dna. Aspekt sportowy przecież aż zbyt mocno przemawia za 25-latkiem. W poprzednich latach spokojnie utrzymywał on poziom zawodników, dla których kolejne powołanie było równie oczywiste, co nadejście nocy po dniu. W tym sezonie przepaść dzieląca “dziesiątkę” Leicester i żołnierzy Southgate’a tylko się powiększyła i to z korzyścią dla tego odrzuconego.
Maddison w ostatnich dniach w pojedynkę notuje lepsze liczby niż Jarrod Bowen, Mason Mount i Jack Grealish razem wzięci. Oczywiście, ktoś powie, że przecież tylko jeden z nich jest liderem swojego zespołu, więc od niego zależy więcej. Mówimy jednak o Leicester, które obrało kurs na Championship i najwyraźniej nie zamierza zbaczać z trasy. W obliczu kondycji poszczególnych klubów nieco łatwiej powinno się funkcjonować w układance Pepa Guardioli czy West Hamie Davida Moyesa niż w gnijącym projekcie Brendana Rodgersa. A jednak to Maddison, którego najlepszymi partnerami są Kiernan Dewsbury-Hall i Harvey Barnes, radzi sobie lepiej niż choćby taki Grealish, któremu mogą dogrywać Kevin De Bruyne i Bernardo Silva, a sam powinien łapać asysty przy Erlingu Haalandzie.

Poskromione lwy

Patrząc na powołania Garetha Southgate’a, można odnieść nieodparte wrażenie, że zatrzymał się on w czasie. Selekcjoner dokonuje wyborów, jakby nadal znajdował się na udanych mistrzostwach Europy, kiedy Anglia była o krok od końcowego triumfu. Sęk w tym, że od finału z Włochami minął rok, forma wielu reprezentantów uległa drastycznej zmianie, a wielu nowych twarzy w kadrze jak nie było, tak nie ma.
Uparte przywiązywanie się do zamkniętej grupy nazwisk powoli odbija się czkawką “Synom Albionu”. Wystarczy przypomnieć poprzednie zgrupowanie, które stanowiło pasmo rozczarowań. W czterech meczach Ligi Narodów Anglicy zdobyli dwa punkty, strzelając jednego gola, na dodatek z rzutu karnego. W dwóch spotkaniach z Węgrami wicemistrzowie Europy oddali zaledwie sześć celnych strzałów. Przy okazji porażki 0:1 z Madziarami na pozycji lewoskrzydłowego schodzącego do środka grał Mason Mount, udział w piłkarskiej rzezi 0:4 z tym samym rywalem zaliczył Jarrod Bowen. A James Maddison z pozycji widza obserwował, jak jego konkurenci do składu się kompromitują.
- Maddison posiada niesamowity talent. Zdecydowanie powinien częściej grać w kadrze, zasługuje na większe uznanie. To jedyny czarny koń, który może dostać powołanie na mundial, jeśli na początku sezonu utrzyma poziom, który prezentował w poprzednich rozgrywkach - mówił latem Danny Murphy w rozmowie z "Daily Mail".
Były reprezentant Anglii pewnie sam nie wierzył, że Gareth Southgate będzie mógł w kółko pomijać Maddisona znajdującego się w kapitalnej formie. Nadszedł jednak nowy sezon, 25-latek utrzymał wysoki poziom mimo gry w upadłym projekcie, a uznania w oczach selekcjonera wciąż się nie doczekał. Możemy tylko zgadywać, co w takim razie pomocnik Leicester powinien zrobić, aby łaskawie wygryźć z drużyny takiego Jacka Grealisha, który w klubie nie gra nic, a dla reprezentacji strzelił jednego gola, na 5:0 z Andorą. Naturalnie, można powiedzieć, że piłkarza nie rozlicza się tylko z bramek i asyst, a najważniejsza jest mityczna przydatność dla drużyny narodowej. Ekipa, która w czterech ostatnich meczach nie strzela gola z gry, powinna może jednak poszukać kogoś, kto broni się liczbami, a nie stażem w kadrze.
Kijem Wisły nie zawrócisz, formą Southgate’a nie przekonasz - takie motto niestety może przyświecać Jamesowi Maddisonowi. Jeśli nie zdarzy się cud, zostanie on pominięty również przy okazji następnych powołań, kiedy poznamy ostateczny skład na mundial. Nieobecność magika z King Power Stadium będzie ogromną stratą dla fanów pięknej gry, dla katarskiego turnieju, ale przede wszystkim dla samej reprezentacji Anglii.

Przeczytaj również