Najmądrzejsze okienko transferowe PSG od lat. Zatrudnili cudotwórcę, efekty już widoczne. "Początek nowej ery"

Najmądrzejsze okienko transferowe PSG od lat. Zatrudnili cudotwórcę, efekty już widoczne. "Początek nowej ery"
ANP/Pressfocus
PSG jak co roku nie próżnowało w trakcie letniego okienka transferowego. Tym razem mistrzowie Francji kompletnie zmienili jednak swój styl działania na rynku. Do klubu sprowadzono mniej głośnych nazwisk, a więcej konkretnych wzmocnień w najważniejszych sektorach. Taka polityka powinna zaowocować znacznie lepszymi efektami niż dotychczas.
PSG rozpoczęło tegoroczne mercato od oczywistego ruchu w postaci pozyskania na stałe Nuno Mendesa, który wcześniej przebywał w stolicy Francji jedynie na zasadzie wypożyczenia. Następnie pozyskano Vitinhę z FC Porto, Hugo Ekitike ze Stade Reims, Nordiego Mukiele z RB Lipsk, Renato Sanchesa z Lille, a na deser Fabiana Ruiza z Napoli. Transfery te pokazują, że w PSG zupełnie zmieniono sposób myślenia o wzmocnieniach i budowania kadry.
Dalsza część tekstu pod wideo
Tym razem klub uniknął rozbijania banku na jednego zawodnika, którego transfer skradłby pierwsze strony gazet na całym świecie. Niektóre ruchy na rynku mogły przejść nawet nieco bez echa, jednak prawdopodobnie w ostatecznym rozrachunku przyniosą więcej korzyści niż kolejna droga zachcianka nienasyconych właścicieli z przepastnym budżetem. Czasem w futbolu więcej znaczy mniej, a pozornie lepszy piłkarz wcale nie musi wnieść do drużyny więcej niż ktoś z pozoru tylko solidny. PSG na własnej skórze przekonało się, że błyszczący gwiazdozbiór może funkcjonować na sklepieniu niebieskim, ale niekoniecznie przynosi wymierne korzyści na boisku. Po latach wpadek wreszcie Francuzi wyciągnęli wnioski z własnych błędów.

Z dala od gwiazd

Na papierze tegoroczne okienko nie umywa się do poczynań PSG przed startem poprzedniego sezonu. Wtedy właściwie wszyscy kibice z zapartym tchem śledzili, jak do Parku Książąt przylatują kolejni futbolowi magnaci. Tu Leo Messi, tam Sergio Ramos, od ręki podpisany kontrakt z Gianluigim Donnarummą, świeżo upieczonym mistrzem Europy, do tego rozbicie banku na Achrafa Hakimiego i zgarnięcie Georginio Wijnalduma z rynku wolnych agentów. W skrócie: bajka.
To wszystko wyglądało tak okazale, że aż nierealnie. Czytając kolejne doniesienia transferowe oraz widząc na własne oczy serię oficjalek, można było odnieść wrażenie, że nie jesteśmy świadkami rzeczywistych wydarzeń. Bardziej przypominało to komputerową imaginację, kiedy ktoś chce się pobawić, więc skupuje najlepszych zawodników do jednej drużyny i buduje dream-team.
Wszyscy jednak dobrze wiemy, że przed rokiem wszystko, co dobre w PSG zaczęło, a jednocześnie skończyło się na hucznych transferach. Boisko brutalnie zweryfikowało drużynę, która miała aspirację na podbój Ligi Mistrzów, a znów zakończyła europejskie wojaże tuż po fazie grupowej. Messi nie przypominał samego siebie z Barcelony, Ramos więcej czasu spędził w gabinetach lekarskich niż na murawie, Donnarumma mecze dobre przeplatał średnimi, a Wijnaldum okazał się tak wielkim niewypałem, że już go w Paryżu nie ma.
Jeszcze kilka tygodni temu można było jednak mieć obawy wobec tego, czy PSG wyciągnie lekcję z przeszłości. Swego czasu media łączyły przecież mistrzów Francji z takimi graczami, jak Paul Pogba, Cristiano Ronaldo czy Marcus Rashford. I chociaż każdy z nich posiada pewne umiejętności, zakup któregokolwiek z nich pewnie na nowo otworzyłby na Parc des Princes puszkę Pandory. Zespół ten bowiem już nie potrzebował kolejnych gwiazdorów i pierwszoplanowych postaci z wielkością talentu porównywalną z rozmiarami ego. Na szczęście dla PSG dostrzegł to człowiek, którego prawdopodobnie niedługo będzie można nazwać jednym z architektów kolejnych sukcesów ekipy spod wieży Eiffla. Luis Campos dokładnie wie, jak zbudować prawidłowo funkcjonujący kolektyw.

Najważniejszy “transfer”

- Cieszę się, że dołączę do PSG, które uważam za najbardziej ambitny i ekscytujący klub. Nasze wizje są zbieżne, wierzę w nią i nie mogę się doczekać, aby zacząć pracować nad rozwojem wyjątkowego potencjału tego klubu - mówił Luis Campos, witając się z paryżanami.
Portugalczyk teoretycznie objął w klubie funkcję doradcy, jednak w praktyce przejął schedę po wygnanym Leonardo. Poprzedni dyrektor sportowy niestety często przypominał utracjusza, który dostał platynową kartę kredytową i za punkt honoru obrał sobie wyrzucenie w błoto wszystkich funduszy. Stąd seria hucznych transferów, które okazały się kompletnymi pomyłkami. Wreszcie w PSG zatrudniono jednak człowieka, który nie tylko potrafi wydawać pieniądze, ale też wie jednocześnie, jak zrobić to w najmądrzejszy możliwy sposób. Zatrudnienie Luisa Camposa nie było przypadkowe, ponieważ to właśnie on odpowiadał za budowę dwóch projektów, które zdetronizowały paryżan, czyli AS Monaco w sezonie 2016/17 i Lille w rozgrywkach 2020/21.
Teraz po raz pierwszy w karierze portugalski cudotwórca podpisał kontrakt z drużyną, która nie jest underdogiem, ale murowanym faworytem do zdominowania krajowego podwórka i jednym z pretendentów na arenie europejskiej. Zmiana oczekiwań nie wpłynęła jednak na styl pracy 57-letniego menedżera, który nadal robi to, co potrafi najlepiej, czyli ściąga do drużyny zawodników pozornie nieoczywistych, a zabójczo efektywnych.
- Wraz z Luisem szybko rozpoczęliśmy pracę nad stylem gry, organizacją i tym, jakich konkretnie zawodników potrzebujemy. Luis umie precyzyjnie analizować mocne strony każdego piłkarza, wie też, jakiego profilu zawodników potrzebuję, w jakim sektorze możemy coś usprawnić. Wcześniej choćby wiedziałem niewiele o Vitinhi. Ale Luis w kilka minut przekonał mnie, że to właściwy zawodnik, wytłumaczył mi, jaki to piłkarz i ile może wnieść do naszego zespołu. Teraz widzę, że to mimo młodego wieku bardzo dojrzały gracz. Byłem nieco zaskoczony jego poziomem, ale nie dziwi mnie, że tak szybko przystosował się do drużyny - powiedział Christophe Galtier cytowany przez “Le Parisien”.
Samym transferem Vitinhi Campos wypracował sobie kredyt zaufania na najbliższych kilka lat. W przystępnej cenie 40 mln euro pozyskano pomocnika, który przebojem wdarł się do pierwszego składu PSG. W ostatnich tygodniach większość obserwatorów zachwycało się formą Neymara czy Leo Messiego, ale cichym bohaterem początku sezonu pozostaje 22-letni reprezentant Portugalii. Vitinha posiada wszystkie cechy niezbędne u topowego zawodnika środka pola. Najwięcej o jego klasie mówią nawet nie mecze, w których brylował, ale ten ostatni, kiedy musiał pauzować za kartki. PSG zremisowało z AS Monaco, tracąc swoje pierwsze punkty w tym sezonie. Drużynie brakowało motoru napędowego, który na przestrzeni kilku spotkań stał się czołowym asem w talii Galtiera.

Diagnoza problemów

Luis Campos zasługuje na wielkie uznanie ze względu na fakt, że przeciwstawił się dotychczasowej polityce transferowej paryżan. W minionych latach okienko w PSG bez sprowadzenia kolejnego zawodnika do ofensywy było okienkiem straconym. Portugalczyk jednak nawet po odejściu Angela Di Marii nie wpadł w transferowy szał, szukając okazji, aby wydać kilkadziesiąt milionów euro na nową zabawkę do ataku. Zamiast tego skupił się na usprawnieniu najgorzej funkcjonującego elementu, czyli linii pomocy. W kilka tygodni zrobił dla tej formacji więcej niż jego poprzednicy przez prawie dekadę.
W poprzednich sezonach PSG brakowało balansu w poszczególnych formacjach. Za bajońskie sumy zbudowano galaktyczną ofensywę, którą wspierali co najwyżej średni pomocnicy. Jakościowego Marco Verrattiego otaczali zawodnicy pokroju Andera Herrery, Idryssy Gueye, Rafinhi, Georginio Wijnalduma czy Danilo Pereiry. To tak jakby do luksusowego modelu Ferrari wstawić silnik od starego Fiata i dziwić się, że coś nie funkcjonuje.
Letnie wzmocnienia sprawiają, że po latach zaniedbań druga linia PSG wreszcie wygląda na miarę oczekiwań. Przy naprawdę zdroworozsądkowych wydatkach sprowadzono stosunkowo młodych, ale niezwykle uzdolnionych pomocników, którzy z miejsca zapewnią odpowiednią jakość. Przed najważniejszymi meczami Ligi Mistrzów już nikt nie będzie łapał się za głowę, widząc zestawienie środka pola mistrzów Francji. Wcześniej był to Verratti i grono ludzi z przypadku. Teraz Christophe Galtier będzie miał do dyspozycji szereg opcji na najwyższym poziomie.
- Renato jest zawodnikiem z cechami, których nam brakowało. To zupełnie inny zawodnik niż Marco Verratti, Vitinha czy Danilo. Jest bardziej eksplozywny, impulsywny, potrafi grać między liniami. Wykorzystaliśmy świetną okazję na rynku, aby pozyskać zawodnika z doświadczeniem w Ligue 1 - ocenił Galtier po sfinalizowaniu transferu pomocnika Lille.
Sanches całościowo nie przywitał się z nowym klubem tak okazałymi występami, jak Vitinha. Już w swoim debiucie starszy z Portugalczyków strzelił jednak swojego premierowego gola dla PSG. Poczynania tego duetu można uznać za kamień węgielny odrestaurowanego projektu na Parc des Princes. Luis Campos ściągnął dwóch swoich rodaków, ale nie zrobił tego po znajomości ze względu na wspólny paszport, lecz dla dobra klubu.

Apoteoza młodości

- Nigdy nie sądziłem, że będę mógł grać w jednym zespole z piłkarzami, jak Messi, Neymar czy Mbappe. Spełniam w ten sposób swoje marzenia, mogę się od nich wiele nauczyć, samemu chcąc pomóc im w grze - mówił uradowany Vitinha na łamach "Le Parisien".
W podobnym tonie wypowiadał się Hugo Ekitike, który po podpisaniu kontraktu z PSG przyznał, że temu klubowi po prostu nie można odmówić. Paryżanie w końcu postawili na młodych zawodników, dla których transfer do Parku Książąt faktycznie jest milowym krokiem w karierze. Tego typu transfery stanowią zupełne przeciwieństwo minionych lat, kiedy ozłacano ludzi będących bliżej omszałego końca kariery niż witalnego początku.
Średnia wieku piłkarzy pozyskanych w tym okienku przez PSG wynosi 22,6 lat. Przy czym nie ma tu mowy o ruchach w stylu ryzykownego zakupu nastolatka, który dwa razy prosto kopnął piłkę i a nuż widelec kiedyś wypali. Nuno Mendes już udowodnił swoją wartość w stolicy Francji, Hugo Ekitike w zeszłym sezonie pokazał, że ma papiery na wielkie granie, Vitinha wkroczył do drużyny z drzwiami i oknami, a Renato Sanches i Fabian Ruiz to gwarancja gry na przynajmniej solidnym poziomie.
To dopiero początek sezonu oraz ery Luisa Camposa, aczkolwiek już można dostrzec pozytywne efekty zmian na Parc des Princes. Dotychczasowe gwiazdy zostały otoczone solidnymi piłkarzami z ogromnym potencjałem, którzy mogą stanowić o sile drużyny przez długie lata. Wydawałoby się, że w ten sposób na rynku powinien funkcjonować każdy zdroworozsądkowy klub, ale dobrze pamiętamy, jak to wyglądało w przypadku poprzedniego dyrektora.
Da Vinci, Di Caprio, Bonucci, powiedz tym s***m, że hajs łatwo nie wróci już - nawinął Quebonafide w piosence “Leonardo”. Wers ten idealnie odnosiłby się też do poprzednika Luisa Camposa. Na szczęście dla PSG te czasy minęły.

Przeczytaj również