Oto największe rozczarowania Ligi Mistrzów. "Ależ to szybko się pozmieniało"

Oto największe rozczarowania Ligi Mistrzów. "Ależ to szybko się pozmieniało"
Fabio Ferrari / PressFocus
Za nami dwie kolejki fazy grupowej Ligi Mistrzów. I choć do ostatecznych rozstrzygnięć wciąż daleka droga, niektóre zespoły już na starcie mniej lub bardziej skomplikowały swoją sytuację. Są wśród nich ekipy, które w teorii powinny radzić sobie dużo lepiej. Oto największe rozczarowania dotychczasowych zmagań w Champions League.
Co prawda mówi się, że nieważne jak zaczynasz, ważne jak kończysz, ale solidny falstart potrafi mocno skomplikować sytuację. Kto na starcie Ligi Mistrzów zawodzi w największym stopniu? Wybraliśmy kilku kandydatów.
Dalsza część tekstu pod wideo

Juventus

O ile porażka na wyjeździe z PSG zdecydowanie wstydu nie przynosi, zwłaszcza bardzo minimalna (1:2), tak strata kompletu punktów w domowej rywalizacji z Benfiką (1:2) może okazać się bolesna w skutkach. Juventus po dwóch kolejkach nie ma żadnego punktu, ale dobra wiadomość dla “Starej Damy” jest taka, że teraz dwukrotnie zagra z outsiderem - Maccabi Haifa. Podopieczni Massimiliano Allegriego nie mają więc innego wyjścia. Muszą zdobyć sześć oczek, a później rzucić wszystkie siły na rewanżowe starcia z PSG i Benfiką. Łatwo nie będzie, ale sytuacja jest jeszcze do odratowania. Póki co dorobek Juve trzeba jednak uznać za spore rozczarowanie.
Juventus
własne

Chelsea

Nieco ponad rok temu Chelsea wygrała Ligę Mistrzów. Ależ to szybko się pozmieniało. Teraz na Stamford Bridge nie ma już architekta tamtego sukcesu, Thomasa Tuchela, a pogrążony ostatnio w kryzysie zespół próbuje wrócić na odpowiednie tory pod wodzą nowego szkoleniowca, Grahama Pottera. Wczoraj “The Blues” w pierwszym meczu nowego trenera zawiedli i jedynie zremisowali u siebie z Red Bullem Salzburg (1:1). Jeszcze gorzej wyglądało to kilka dni wcześniej, w pożegnalnym, jak się okazało, meczu byłego już menedżera. Wtedy klub ze stolicy Anglii przegrał na wyjeździe z Dinamem Zagrzeb (0:1). Po dwóch kolejkach ma więc tylko jedno oczko i w perspektywie dwa mecze z najtrudniejszym rywalem - Milanem.
Chelsea
własne

FC Porto

Porto przyzwyczaiło nas w ostatnich latach, że co prawda nie walczy może o największe laury, ale bardzo często melduje się w fazie pucharowej Ligi Mistrzów i potrafi wygrywać tam z drużynami w teorii mocniejszymi od siebie. Teraz na taki scenariusz się nie zapowiada. “Smoki” rozpoczęły rywalizację w grupie od wyjazdowej porażki z Atletico Madryt (1:2), co można jeszcze poniekąd zrozumieć. Ale już prawdziwe lanie od Club Brugge (0:4) na własnym stadionie zdecydowanie chluby nie przynosi. Zero punktów. Bilans bramek 1:6. Tak mistrzowie Portugalii wystartowali w Champions League. Nie wygląda to optymistycznie.
FC Porto
własne

RB Lipsk

Wczoraj Lipsk zaprezentował się naprawdę solidnie na Santiago Bernabeu i był blisko wywalczenia choćby punktu. Ostatecznie “Królewscy” wrzucili jednak w końcówce spotkania wyższy bieg i zgarnęli trzy punkty. Taką porażkę można ekipie spod znaku Red Bulla wpisać w koszta. Ale już przegrana 1:4 na starcie rozgrywek z Szachtarem Donieck musi bardzo boleć i jest póki co jedną z największych niespodzianek tej edycji. Lipsk grał przecież u siebie z zespołem, który przez tragiczne wydarzenia na Ukrainie stracił bardzo dużą część swojej kadry. Wyjechała większość graczy zagranicznych i dziś trzon drużyny stanowią rodzimi zawodnicy. “Die Bullen” póki co po stronie zysków mają więc okrągłe zero punktów. Margines błędu mocno się skurczył.
RB Lipsk
własne

Sevilla

Ten sezon jest póki co jednym wielkim rozczarowaniem dla Sevilli. Klub zawodzi w La Liga, gdzie wygrał tylko jedno z pięciu spotkań. Zawodzi też w Lidze Mistrzów. Podopieczni Julena Lopeteguiego zaczęli od bardzo wysokiej porażki z Manchesterem City (0:4). O ile samą stratę punktów można zrozumieć, bo po drugiej stronie był bardzo silny rywal, to już rozmiar przegranej i zaprezentowany styl rozczarowały bardziej. Wczoraj ekipa z Andaluzji mogła nieco poprawić swoje humory, ale nie była w stanie wygrać meczu z teoretycznie najsłabszym przeciwnikiem w stawce - FC Kopenhaga. Spotkanie zakończyło się remisem 0:0. Teraz Sevillę czekają dwa starcia z Borussią Dortmund. Wydaje się, że kluczowe w kontekście ewentualnej walki o awans.
Sevilla
własne

Olympique Marsylia

Wicemistrzowie Francji dokonali ostatnio kilku naprawdę ciekawych wzmocnień i wydawało się, że w stosunkowo “przyjemnej” grupie powalczą o awans. Tego jeszcze oczywiście nie można wykluczyć, ale póki co Marsylia zalicza spory falstart. Boli zwłaszcza odniesiona we wtorek porażka z Eintrachtem Frankfurt na własnym stadionie (0:1). Brak punktów w wyjazdowej rywalizacji z Tottenhamem (0:2) można jeszcze poniekąd zrozumieć. Teraz Olympique musi więc zacząć punktować. Najbliższa okazja na początku października w starciu z liderem - Sportingiem CP. Co ciekawe, Marsylia z ostatnich 17 meczów rozegranych w Lidze Mistrzów przegrała… 16. Te rozgrywki zdecydowanie jej nie służą.
Olympique Marsylia
własne

Przeczytaj również