Czy Mateusz Klich mógł zarazić innych zawodników? Negatywny i pozytywny w jeden dzień. Wyjaśniamy sytuację

Czy Mateusz Klich mógł zarazić innych zawodników? Negatywny i pozytywny w jeden dzień. Wyjaśniamy sytuację
MediaPictures.pl / shutterstock.com
W środę rano PZPN potwierdził pozytywny wynik testu na obecność SARS-Cov-2 u Mateusza Klicha. Pomocnik Leeds United nie wsiadł do samolotu lecącego do Budapesztu i najprawdopodobniej nie zagra nie tylko z Węgrami, ale również w pozostałych dwóch marcowych spotkaniach el. MŚ - z Andorą i Anglią. Czy piłkarz mógł zarazić innych zawodników? Dlaczego dopiero we wtorek odseparowano go od reszty grupy? Poniżej tłumaczymy wątpliwości.
Mateusz Klich znalazł się na liście 27 powołanych piłkarzy na marcowe spotkania pod wodzą Paulo Sousy. To oczywiście żadne zaskoczenie. 30-latek to żelazny piłkarz w jedenastce Marcelo Bielsy od trzech sezonów, choć ostatnio Argentyńczyk dał mu nieco więcej oddechu. Nie zmienia to jednak faktu, że jest jedynym polskim ofensywnym zawodnikiem, który w Premier League gra regularnie. Strzela gole i asystuje. Klich od pierwszej minuty w czwartkowym spotkaniu z Węgrami nie byłby niespodzianką.
Dalsza część tekstu pod wideo
Na drodze do takiego scenariusza stanął jednak koronawirus. We wtorek okazało się, że piłkarz otrzymał wynik pozytywny testu. W środę rano złe wiadomości potwierdził rzecznik prasowy PZPN, Jakub Kwiatkowski:
Klich przebywa obecnie w izolacji, ale do wtorku normalnie trenował z zespołem. Znajdował się w grupie z pozostałymi zawodnikami kadry. Miał z nimi kontakt podczas treningu (jak na poniższym zdjęciu), a także w hotelu, po którym zawodnicy poruszają się w maseczkach i śpią w jednoosobowych pokojach, ale jedzą już w kilku przy jednym stole.
Czytelnicy pytają, czy w takim razie Klich mógł zarażać innych? Na to szanse są znikome. Nie mówimy zerowe, ale poniżej wyjaśniamy, dlaczego jedno zarażenie u zawodnika, który ma kontakt z kolegami, nie musi oznaczać znacznego osłabienia zespołu.
Mateusz Klich
Press Focus
Przed przyjazdem na zgrupowanie Klich miał robiony test PCR (test genetyczny) jeszcze w klubie. Był czwartek. Wynik? Negatywny. Zawodnik poleciał do Polski i stawił się w hotelu Double Tree by Hilton w Warszawie. Na miejscu zrobiono mu szybki test antygenowy. Wynik? Negatywny. Nie ma problemu. Piłkarz został więc dopuszczony do poniedziałkowych zajęć.
We wtorek zrobiono zawodnikom testy PCR przed wyjazdem do Budapesztu - zgodnie z procedurami nakreślonymi przez UEFA. To badanie dało już w przypadku Klicha wynik pozytywny, o którym Kwiatkowski został poinformowany przez laboratorium po południu. Dlatego Klich został zawrócony w drodze na drugi trening. Co ciekawe wykonany tego samego dnia test antygenowy dał jeszcze wynik negatywny.
Podsumujmy więc:
Czwartek - test PCR (negatywny)
Niedziela - test antygenowy (negatywny)
Wtorek - test antygenowy (negatywny), test PCR (pozytywny)
Środa - test PCR (oczekiwanie na wynik)
Co to oznacza? Zapytaliśmy wirusologów. Najprawdopodobniej, że faza choroby u Klicha jest jeszcze na wczesnym etapie. Testy antygenowe (wszystkie negatywne) oznaczają z bardzo dużym prawdopodobieństwem, że to stan, w którym człowiek nie jest jeszcze w fazie zarażania. Jeśli za kilka dni testy PCR i antygenowe będą pozytywne, oznacza to, że wirus jest już w fazie aktywnej.
Podsumowując, dobrze, że piłkarz był badany aż cztery razy na przestrzeni czterech dni. W ten sposób wyszła dobra profilaktyka i kontrola. Można powiedzieć, że system działa. Nigdy nie będzie idealny, ale szybkie "wyłapanie" zarażenia u jednego z piłkarzy znacznie zmniejsza ryzyko rozprzestrzenienia się wirusa na resztę zespołu. Zawodnicy wciąż muszą jednak pamiętać, że wiele zależy również od ich postępowania. Odpowiedzialność przede wszystkim.
Mateuszowi, który na razie nie ma żadnych objawów, życzymy oczywiście dużo zdrowia.

Przeczytaj również