"Nie chcemy się porównywać, tylko wygrywać". Trener Widzewa Łódź zdradził plan na przyszły sezon [NASZ WYWIAD]

"Nie chcemy się porównywać, tylko wygrywać". Trener Widzewa zdradził plan na przyszły sezon [NASZ WYWIAD]
Shutterstock.com
Jak ocenia poprzedni sezon? Czy zaplanował już przejście na emeryturę? Kogo z Ekstraklasy chciałby w swoim zespole? Jaką pozycję Widzew musi wzmocnić przed startem następnego sezonu? Który z łódzkich klubów poradzi sobie lepiej w nadchodzących rozgrywkach? Na te i inne pytania odpowiedział nam szkoleniowiec Widzewa Łódź, Janusz Niedźwiedź.
W minionych rozgrywkach Widzew prezentował się przebojowo. Przynajmniej na początku, bo po rundzie jesiennej mógł snuć marzenia o udziale w eliminacjach do europejskich pucharów. Runda wiosenna okazała się jednak pewną weryfikacją. Niemniej, beniaminek zdołał utrzymać się w Ekstraklasie i właśnie przygotowuje się do kolejnego sezonu spędzonego w polskiej elicie. Z tej okazji porozmawialiśmy z jednym z architektów powrotu łodzian na najwyższy poziom ligowy, trenerem Januszem Niedźwiedziem.
Dalsza część tekstu pod wideo
JAN PIEKUTOWSKI: Rozmawiamy w wakacje, które dla wielu osób są momentem szczególnym, bo momentem wytchnienia. Piłkarze Widzewa Łódź wakacji już nie mają, ale ja, pozostając w temacie, chciałem zapytać - jak trener Janusz Niedźwiedź wspomina swój pobyt w szkole?
JANUSZ NIEDŹWIEDŹ, TRENER WIDZEWA ŁÓDŹ: Pozytywnie, a momentem, na który najbardziej czekałem, były lekcje wychowania fizycznego (śmiech).
Nie dopytuję więc o oceny na świadectwie, ale poproszę o wystawienie sobie samemu noty za poprzedni sezon.
Myślę, że czwórka.
Szóstka za pierwszą część sezonu i dwójka za rundę kolejną?
Szóstka za jesień to przesada. Wynik punktowy był bardzo dobry, natomiast jako trener biorę pod uwagę dużo więcej czynników niż sam wynik. Patrzymy przede wszystkim na materiał wideo i realizację założeń, a także podpieramy się statystykami. Znowu wiosna to sinusoida.
Czy na tych materiałach wideo dostrzegał pan oznaki tego, że gra Widzewa wiosną będzie wyglądała tak źle?
Byliśmy świadomi, że nie jesteśmy jeszcze tak powtarzalni i tak idealni, jak niektórzy nas przedstawiali. Wiedzieliśmy, nad czym jeszcze musimy pracować. W okresie pomiędzy rundami poprawiliśmy wysoki pressing, tworzyliśmy szczególnie w pierwszej części rundy wiosennej więcej zagrożenia i na mniej pozwalaliśmy przeciwnikom niż jesienią, natomiast wynik bywał niewspółmierny do tego w jaki sposób funkcjonowaliśmy. W drugiej części rundy wiosennej z różnych względów nie graliśmy i nie punktowaliśmy jak jesienią czy wczesną wiosną.
Doprecyzujmy, co przełożyło się na te gorsze wyniki. Wspomniany już brak stałej formy niósł największe konsekwencje?
Baza treningowa od powrotu z Turcji była największym wyzwaniem, zmiany nawierzchni, czasem kilka razy w tygodniu, dojeżdżanie godzinę każdego dnia, żeby trenować na pełnowymiarowym boisku ze sztuczną nawierzchnią a w dalszej części choroby, przez które przeszedł zespół oraz kontuzje, które szczególnie w drugiej części rundy nas dotknęły. Brak stabilnej i skutecznej "dziewiątki" był widoczny, Jordi Sanchez albo grał z kontuzją, albo pauzował z tego powodu. Kilka czynników nałożyło się na siebie w jednym czasie, a że były to znaczące czynniki, to trudno było utrzymać formę. Strata pewności siebie była wtedy zauważalna.
A jak pan odpowie na zarzut dotyczący tego, że Widzew wciąż grał to samo? Mimo gorszych wyników nie zmieniliście taktyki, co mogło sprawić, że staliście się łatwi do rozczytania dla rywala.
Od dawna słyszę rozważania dotyczącego tego, że ktoś jest łatwy do rozczytania, bo gra w tym samym systemie. Najlepszym przykładem jest Raków Częstochowa, który w zasadzie gra w tym samym ustawieniu od siedmiu lat, a od trzech lat jest wicemistrzem lub mistrzem Polski. To właśnie ta powtarzalność, dopracowywanie szczegółów, doprowadziła Raków do tego miejsca. Można grać przez kilka lat w jednym ustawieniu, nie należy tego spłaszczać do dyskusji na temat tego, że ktoś zna podstawowe ustawienie i "rozczytał" przez to zespół. My w każdym meczu zmienialiśmy większe i mniejsze szczegóły, w ataku szukaliśmy wolnych miejsc, raz budowaliśmy na dwóch stoperów, raz na trzech, w pressingu też struktura zmieniała się w zależności od tego jak przeciwnik był ustawiony.
W realizacji tych założeń mogą pomóc nowi piłkarze. Widzew, na ten moment, sprowadził ich pięciu. Czy zatwierdził pan wszystkie ruchy ze strony klubu? Janusz Niedźwiedź ma decydujący głos?
Jeśli chodzi o podejmowanie decyzji, to jest to wspólne działanie pionu sportowego. Najpierw skauting wyszukuje zawodników, opiniuje i wraz z dyrektorem Wichniarkiem po weryfikacji przesyła do sztabu. My również opiniujemy. Wszystkie osoby z pionu sportowego zapoznają się z raportami.
Czyli nie było żadnego przypadku, w którym zawodnik trafił do klubu albo wbrew panu, albo nie zostało to przez pana zatwierdzone.
Nie.
A pan, jako szkoleniowiec, kogo chciałby ściągnąć do zespołu? Większość dotychczasowych transferów to zawodnicy młodzi.
Kilka miesięcy temu ustaliliśmy pozycje, na których drużyna potrzebuje być wzmocniona. Wierzę, że dołączą do nas jakościowi zawodnicy.
Konkretnie?
Chcemy zawodnika do ataku.
Domyślam się, że nie będzie to Bartosz Śpiączka.
Nie będzie to Bartek Śpiączka.
Jest w Ekstraklasie piłkarz, którego chciałby pan podebrać do swojego zespołu?
Jest przynajmniej kilku. Obracamy się jednak w określonych realiach i - co za tym idzie - w gronie określonych piłkarzy.
To może w reprezentacji Polski jest taki wymarzony piłkarz. Oczywiście poza Robertem Lewandowskim. Może tak Piotr Zieliński?
Myślę, że Paweł jego brat byłby najbardziej szczęśliwą osobą w klubie (śmiech).
Skoro opuszczamy strefę marzeń, to skupmy się na bardziej realnych założeniach. Kto zakończy wyżej następny sezon - Widzew czy ŁKS?
Widzew.
Zakładam, że uplasowanie się wyżej niż derbowy rywal, to jest jeden z nich.
Nie chcemy porównywać się z nikim, tylko chcemy wygrywać i osiągać nasze cele.
Pierwszy raz spotkaliśmy się w okolicznościach niezwykłych, bo w momencie wywalczenia awansu przez Widzew. Zaproponowałem szybki wywiad, pan chciał najpierw móc celebrować ten moment z rodziną. Odebrałem to wówczas jako sygnał, że jest ona dla pana bardzo ważna. Czy gdyby była taka konieczność, to byłby pan w stanie rzucić futbol i skupić się właśnie na rodzinie?
Zacznę od tego, że gdy zostałem trenerem, to byłem świadomy jak wymagający to zawód. Z czasem widzę i doświadczam jeszcze więcej. Czasu dla rodziny jest mało i warto o tym mówić. Po zwolnieniu szkoleniowca jego rodzina też cierpi, zmiana zamieszkania, przedszkola czy szkoły dziecka. To są cienie tej pracy. Mam szczęście że moja żona Kasia jest również świadoma jaki to zawód i wiele obowiązków domowych bierze na siebie, dzięki temu mogę się spełniać. To ona jest kluczem w zachowaniu wewnętrznego spokoju i koncentracji na pracy.
Ustalił pan z nią moment przejścia na emeryturę? Tak jak Marek Papszun, który od lat zapowiada, że w pewnym momencie nadejdzie koniec.
Mam w sobie dużo energii i pomysłów i myślę o kolejnych wyzwaniach, a nie o emeryturze. A razem z żoną cieszymy się tą drogą i nie mam ustalonej daty ważności.
Czyli rozumiem, że bliżej panu do podejścia Roya Hodgsona i trenerskiej długowieczności.
Kolejne porównanie do kogoś…
Przepraszam!
Wychodzę z założenia, że praca musi sprawiać przyjemność, dawać satysfakcję.
Wątek Premier League w postaci Hodgsona pojawił się nieprzypadkowo, bo o ligę angielską zapytali pana kibice Widzewa. Jeden z nich chciałby wiedzieć, jaką z trzech bramek by pan wybrał. Objęcie reprezentacji Polski w przyszłym roku, przejęcie sterów klubu Premier League w przyszłym roku, a może awans do Ligi Mistrzów z Widzewem po mozolnych pięciu latach.
Wybieram Widzew. Chcę osiągać sukcesy z tym Klubem!
A jak jest z językiem używanym w szatni pańskich zespołów? Dotyczy tego kolejne pytanie. Hołduje pan zasadzie, że skoro jesteśmy w Polsce, to mówimy po polsku, czy może zupełnie przechodzimy na angielski, skoro i tak wszyscy rozumieją?
Jesteśmy w szatni polskiej, więc na pewno nie chcę, aby to był wyłącznie obcy język. W Widzewie stosujemy model hybrydowy. Moje wypowiedzi są tłumaczone na angielski lub sam je tłumaczę. Niektóre wypowiedzi są też po angielsku. Przy prostszych zdaniach nie trzeba tłumaczyć na język polski.
Ostatnie pytanie z puli kibicowskiej. Dlaczego, mimo fatalnych wyników, więcej szans nie otrzymywali młodzieżowcy? W gronie takich zawodników wymienia się Dawid Owczarka i Filipa Zawadzkiego.
Dawid Owczarek to był zawodnik drugiego zespołu i właściwie nie trenował z pierwszym. Natomiast Filip Zawadzki musiał przejść zabieg laryngologiczny i będzie wyłączony w najbliższym czasie. Niestety z tym problemem borykał się od dłuższego czasu i nie był gotowy do wymagań na poziomie Ekstraklasy.
A co z pozostałymi młodzieżowcami? Czy zważywszy na sprowadzenie Antoniego Klimka i Dawida Tkacza, którzy są bardzo młodzi, jest szansa, że to właśnie tacy piłkarze będą częściej występowali w Widzewie?
Przede wszystkim na grę zawodnik musi sobie zapracować postawą na każdym treningu.
Oczywiste.
To ma się stać oczywiste dla wszystkich zawodników, w tym tych młodszych... Moim marzeniem jest to, aby polski młody piłkarz wygrywał rywalizację na treningach, a nie dzięki przepisom. Jeśli wygra rywalizację z bardziej doświadczonym zawodnikiem, ma sporą szansę na karierę.
Z toku pana wypowiedzi wnioskuję, że nie jest pan fanem przepisu o młodzieżowcu.
Nie mam na niego wpływu, więc po prostu go akceptuję. Chcę młodych zawodników wprowadzać na poziom Ekstraklasy, ponieważ młodość ma swoje atuty - entuzjazm, szybki postęp. Skupiam się na tym, jak mądrze i dobrze zarządzać młodymi zawodnikami, jak ich wprowadzić na wyższy poziom, ale wymagam od nich również dużego zaangażowania w grę. I wierzę w młodych graczy. Serce, entuzjazm na każdym treningu, meczu kontrolnym czy odwaga w działaniu dają mi odpowiedź czy dany zawodnik jest gotowy.
Sporo rozmawialiśmy o celach, zadaniach, misjach, wyzwaniach. Co jest dla pana kluczowe w przyszłym sezonie?
Chciałbym, żeby zespół zajął wyższe miejsce niż w ostatnim sezonie. Chciałbym, żeby drużyna zrobiła kolejny krok do przodu również jeśli chodzi o organizację gry. Tak to zakończę.

Przeczytaj również