Nie chciał grać w Realu Madryt, bo nie lubi Ramosa. Krnąbrny dzieciak w walce o spełnienie marzeń na Anfield

Nie chciał grać w Madrycie, bo nie lubi Ramosa. Krnąbrny dzieciak w walce o spełnienie marzeń na Anfield
Xinhua / PressFocus
W kwietniu celebrował dopiero siedemnaste urodziny, a w zawodowej piłce zadebiutował jeszcze jako 15-latek. Jego potencjał jest ogromny, ale głowa czasem nie nadąża za nogami. Nie zmienia to jednak faktu, że kilka dni temu osiągnął życiowy cel, podpisując profesjonalny kontrakt z Liverpoolem. Przed państwem Harvey Elliott. Zapamiętajcie to nazwisko.
- To wspaniała wiadomość, jestem naprawdę szczęśliwy. Harvey ma przed sobą wielkie perspektywy, wszyscy znamy jego zalety. Uwielbiam jego entuzjazm, odwagę, łączy pewność siebie z piłkarską bezczelnością. Opinia publiczna jeszcze nie zna prawdziwego Harveya, ale to miły chłopak, który docenia możliwość gry i po prostu uwielbia futbol - taką laurkę wystawił mu Juergen Klopp. To nie może być piłkarz z przypadku. Zresztą sam 17-latek również nie krył emocji, wyznając że parafowanie umowy stanowiło spełnienie jego najskrytszych marzeń. A to dopiero początek przygody.
Dalsza część tekstu pod wideo

Zakochany w “The Reds”

W momencie podpisania kontraktu z nowym zespołem przez dowolnego gracza zwykle mamy do czynienia ze słowami o wielkiej miłości i dozgonnym przywiązaniu do danych barw. Większość tego typu cukierkowych wypowiedzi można raczej wyrzucić do śmietnika, jednak przypadek Elliotta jest inny. Anglik naprawdę zdaje się być gorliwym sympatykiem Liverpoolu, którego na Anfield zaprowadziło serce, a nie żądza sławy.
O jego oddaniu czerwonym barwom najlepiej świadczą wydarzenia sprzed dwóch lat. Harvey był wówczas członkiem juniorskich zespołów Fulham, ale postanowił wybrać się na finał Ligi Mistrzów. Młodzieniec za nic w świecie nie chciał przegapić występu ulubieńców, którzy po ponad dekadzie posuchy mogli wreszcie wrócić na szczyt. “The Reds” wprawdzie musieli uznać wyższość Realu Madryt, lecz w żaden sposób nie zdeprymowało to 15-letniego kibica.
Sezon 2018/19 okazał się przełomem w raczkującej karierze lewonożnego napastnika. Imponujące występy w drużynach U-18 (5 bramek i 3 asysty w 12 spotkaniach) sprawiły, że Elliott przykuł uwagę Scotta Parkera, trenera seniorów Fulham. Mając 15 lat na karku, Harvey został najmłodszym piłkarzem w historii Pucharu Ligi EFL. Kilka tygodni później jego łupem padł także podobny rekord Premier League. W najwyższej klasie rozgrywkowej zadebiutował w wieku dokładnie 16 lat i 30 dni. Jego nazwisko momentalnie wywindowało się na szczyty listy życzeń klubów z czołówki.

Przeciwko Sergio Ramosowi i dykcji Harry’ego Kane’a

Jednym z faworytów wyścigu o podpis utalentowanego młokosa był Real Madryt. Harveya zaproszono tam na testy, które obejmowały też wizytę na Estadio Bernabeu. Elliott na własne oczy zobaczył futbolową mekkę i niezliczoną liczbę trofeów w gablotach “Królewskich”. Florentino Perez sądził, że to przekona reprezentanta Fulham do przywdziania trykotu “Los Blancos”.
Nie przekonało. James Pearce, który jest jednym z najbardziej rzetelnych dziennikarzy w obozie Liverpoolu, wyznał na łamach “The Athletic”, że Hiszpanie rozłożyli przed nim czerwony dywan. Zwieńczeniem dnia spędzonego na stadionie miało być spotkanie z kapitanem Sergio Ramosem. Większość nastoletnich zawodników dałoby sobie uciąć obie ręce za możliwość spędzenia paru minut z żywą legendą europejskiej piłki. Większość, ale nie Harvey Elliott, któremu Hiszpan podpadł podczas pamiętnego finału z 2018 r.
Wbrew pozorom, odrzucenie propozycji “Los Blancos” nie zahamowało jego kariery. W lipcu ubiegłego roku do biur Fulham przyszła oferta z Liverpoolu, na którą Elliott czekał od małego. Problem polega na tym, że z kibicami z Merseyside przywitał się w najgorszy możliwy sposób. Nim po raz pierwszy wybiegł na murawę w trykocie “The Reds”, dał znać o braku dojrzałości lub, mówiąc precyzyjniej, bezdennej głupocie.
Wyśmiewanie kogokolwiek w ten sposób jest godne pożałowania, ale wybór obiektu drwin nastolatka tym razem przekroczył wszelkie normy. Harry Kane, poza byciem rywalem Liverpoolu, od trzech lat jest kapitanem reprezentacji “Synów Albionu”. To tak jakby np. Michał Karbownik zaczął kpić z Roberta Lewandowskiego. Tak się nie zdobywa sympatii fanów.
Angielska federacja ukarała niesfornego gagatka dwutygodniowym zawieszeniem, prowizoryczną grzywną w wysokości 350 funtów oraz koniecznością uczęszczania na specjalne zajęcia wychowawcze. Na szczęście klub nie wyciągnął poważniejszych konsekwencji i Elliott mógł rozpocząć proces odbudowy własnego nazwiska na murawie. Z każdym tygodniem idzie mu coraz lepiej.

Przyszłość (i teraźniejszość) Anfield

- Pamiętam dobrze jego pierwszy trening. Siedzieliśmy z Juergenem i obaj nie mogliśmy uwierzyć w to, co widzimy. To było imponujące, a przecież patrzyliśmy na 16-letniego chłopaka - mówił asystent Niemca, Pep Lijnders.
Nowy nabytek LFC rozpoczął grę dla ekipy juniorów, gdzie był młodszy od większości kolegów. Po kilku miesiącach okazało się jednak, że i tak przerasta wszystkich o klasę. W młodzieżowej Lidze Mistrzów zanotował pięć asyst na przestrzeni siedmiu spotkań. O popisach na krajowym podwórku nie ma sensu się rozpisywać. Wystarczy choćby spojrzeć na poniższe trafienie. Maestria w najczystszej postaci.
Klopp prędko dostrzegł, że wychowanek Fulham zasługuje na występy w drużynie seniorskiej. Dzięki zaufaniu szkoleniowca, Harvey we wrześniu stał się najmłodszym piłkarzem, który wyszedł w oficjalnym meczu na Anfield w pierwszym składzie. Anglik zagrał komplet minut w krajowym pucharze i dwukrotnie otrzymał szansę na poziomie Premier League. Podpis pod profesjonalnym kontraktem to potwierdzenie tego, że 17-latek na dobre zadomowił się w mistrzowskim zespole “The Reds”. Liverpool o nic już nie walczy, zatem w nadchodzących kolejkach z pewnością młokos znajdzie miejsce w układance Kloppa.
Może to być przetarcie przed kolejnym sezonem, w którym jego rola zapewne diametralnie wzrośnie. Etatowym zmiennikiem w linii ofensywy jest Divock Origi, który jednak lepiej czuje się na środku ataku lub bliżej lewego skrzydła. Z kolei Elliott to gracz o zbliżonej charakterystyce do Mohameda Salaha. Wiodąca lewa noga, skłonność do ścinania w okolice pola karnego, zmysł w grze kombinacyjnej - oto krótki przegląd wspólnych cech egipskiego “Faraona” i brytyjskiej perełki. Pod względem sportowych atutów młodszemu z tej dwójki nie można niczego zarzucić. Jest szybki, skuteczny, dynamiczny, dysponuje diamentową techniką, która wymaga tylko niewielkiego oszlifowania.
Pozostaje jedynie mieć nadzieję, że wyciągnął wnioski z ubiegłorocznych wybryków. Każdy z nas popełnia błędy, a sztuką jest wyjść z nich z bagażem doświadczeń i zdobytą w ten sposób dawką pokory. Relacje na linii Kane-Elliott nigdy nie ulec poprawie, ale nikt o tym nie będzie pamiętać, jeśli Harvey w pełni wykorzysta potencjał. Zgodnie ze słowami hymnu “The Reds”:
Though your dreams be tossed and blown
Walk on, walk on, with hope in your heart

Przeczytaj również