Nie ma piłkarza, którego nie byłby w stanie "ukraść". To on budzi największe zainteresowanie w FC Bayernie

Nie ma piłkarza, którego nie byłby w stanie "ukraść". To on budzi największe zainteresowanie w Bayernie
Pixathlon / PressFocus
Żadne inne nazwisko nie wzbudza większych kontrowersji wśród fanów Bayernu. Wspominanie go to proszenie się o mieszaninę emocji: od lekkiego poczucia satysfakcji aż po euforię, a czasem (rzadko, ale jednak) rozczarowania i złości. Z pewnym stopniem pewności można stwierdzić, że dyrektor sportowy Hasan Salihamidzić cieszy się większym zainteresowaniem mediów i kibiców niż ktokolwiek inny w Monachium.
Pracę otrzymał niemal dokładnie trzy lata temu. Po odejściu ówczesnego dyrektora sportowego Matthiasa Sammera stanowisko pozostawało puste przez blisko rok. Wciąż szukano następcy Niemca. Prezes Uli Hoeness flirtował z doświadczonym w podobnej pracy Maxem Eberlem, odpowiedzialnym za pion sportowy w Borussii Moenchengladbach. Prezydent Karl-Heinz Rummenigge, kolejna ważna postać w Bayernie, wolał, żeby w fotelu dyrektorskim rozsiadł się Philipp Lahm. Salihamidzić, znany wszędzie jako “Brazzo”, miał być kompromisem. Były piłkarz, który w Monachium grał od 1998 do 2007 r., przyciągnął ich uwagę w drugoplanowej roli ambasadora klubu. Jako gracz zawsze wyróżniał się sprytem, nieustępliwością i ambicją. Z takimi cechami musiał się sprawdzić na kierowniczym urzędzie.
Dalsza część tekstu pod wideo

Król transferów

Będąc dyrektorem sportowym odpowiedzialny jest choćby za relacje między zawodnikami a “górą” klubu. Do tego dba o rozwój akademii, kontrakty, premie, ale przede wszystkim o creme de la creme na tym stanowisku - transfery. I właśnie za ten ostatni segment najczęściej się go rozlicza. A w Niemczech nie ma bardziej skutecznej figury na rynkowej szachownicy. Gdy “Brazzo” dostaje zlecenie na kupno jakiegoś gracza lub sam zagina na kimś parol, to doprowadza negocjacje do szczęśliwego finału, choćby miała to być ostatnia czynność w jego życiu.
Pod koniec kwietnia oświadczył w świetle jupiterów, że zamierza podpisać kontrakt z “czołowym talentem w Europie oraz sprowadzić międzynarodową gwiazdę do Monachium”. Nie minęły dwa miesiące, a dzień przed jego oficjalnym dołączeniem do zarządu Bayernu, chwalony przez francuskich ekspertów 18-letni Tanguy Kouassi został “skradziony” z PSG z zimną krwią. Wreszcie też po promocyjnej, trzeba przyznać, cenie 45 mln euro, udało się kupić Leroya Sane z Manchesteru City. Zakulisowa gra przyniosła pożądane efekty. Majstersztyk. Misja zakończona sukcesem. Na konto Hasana znowu trafiły głosy uznania i pochwały.
Saldo “specjalisty od transferów” poprawia się z każdym rokiem. Część zawodników, którzy przybyli w ciągu ostatnich trzech lat, radziła sobie dobrze lub bardzo dobrze, a część - kompletnie odstawała od wysokiego poziomu niemieckiego hegemona. Niektórzy są wyjątkowo młodzi i jeszcze nie osiągnęli sufitu formy. Oczywiście są też pudła, zwłaszcza w gronie tych, którzy przyszli na zasadzie wypożyczenia i już po kilku meczach zostali skreśleni.

Daviesy i Odriozole

Przykładowo, Alphonso Davies, debiutant roku Bundesligi, to “złoty wpis” w portfolio Salihamidzicia. Jak sam mówi, piłkarz wyciągnął się “od zera do bohatera”. W ciągu dwunastu miesięcy wyszedł z cienia i stał się topowym lewym obrońcą na świecie. Szybkim, dynamicznym, wszędobylskim i efektownym. Dyrektor sportowy broni też innego defensywnego nabytku z zeszłego sezonu. Lucas Hernandez przeszedł do Bayernu za rekordowe 80 mln euro, ale miał trudny start w zespole i pecha, jeśli chodzi o kontuzje. - Nie widzieliśmy go jeszcze w szczytowej formie, jestem przekonany, że pokaże swoje umiejętności i okaże się wartościowy dla zespołu. To urodzony zwycięzca - uważa “Brazzo”.
Dla ambitnych sympatyków bawarskiego klubu zawsze jest mało. Argumentują, że żadne transfery nie wywarły na drużynie większego wpływu, a dobre wyniki wzięły się ze świetnej dyspozycji graczy, którzy w zespole funkcjonują od lat. Monachijczycy od dawna potrzebowali kolejnego dobrego skrzydłowego. Zamiast mocnego transferu, wypożyczono Philippe Coutinho, coraz gorzej spisującego się na bokach pomocy. Intensywność sezonu wymagała dobrego zmiennika na prawej obronie, więc dyrektor sportowy znów zwrócił się w kierunku Hiszpanii i zdecydował się wypożyczyć z Realu Madryt Alvaro Odriozolę. Ten jednak okazał się zupełnie nieprzygotowany i po kilku średnio-tragicznych grach trafił na ławkę rezerwowych.
A jak wygląda bilans jego trzyletniej pracy na stanowisku? To 19 transferów do klubu i 12 sprzedaży. 8 mln euro na minusie. Łącznie na nowych piłkarzy wydano w tym czasie 167,5 mln euro, a prawie połowa z tego poszła na wspomnianego Lucasa Hernandeza, który głównie spędza czas na rehabilitacji. Na duży plus zalicza się Salihamidziciowi przejęcie za darmo Leona Goretzki. Minusem jest jedyne nieudane i głośne podejście do zawodnika, który ostatecznie nie założył koszulki Bayernu. Chodzi o Calluma Hudsona-Odoia z Chelsea.

Dyrektor z przeczuciem

Wpadek Hasan miałby więcej, gdyby korzystał z rad mediów i całego grona “życzliwych doradców”. To nie typ człowieka latającego z długopisem w ręku i podpisującego cokolwiek podsuną mu na biurko. Przeważnie intuicja go nie zawodzi. Miał rację, broniąc się przed nazwiskami takimi jak Luka Jović, Kevin Vogt czy Thorgan Hazard. We wewnętrznym sporze klubowym o Sane i Timo Wernera, zwyciężył już latem 2019 roku, ale musiał bronić swojej decyzji przez kolejne miesiące, gdy z powodu kontuzji nie udało się pozyskać skrzydłowego z City. To uznanie jego kompetencji, za którymi podążali i Hoeness, i Rummenigge.
W doborze odpowiedniego piłkarza kieruje się jednym niezbędnym kryterium: “musi mieć dobry charakter”, ponieważ uważa, że to “drużyna jest gwiazdą”. Hasło to ukuł Berti Vogts w 1996 roku, wygrywając mistrzostwo Europy, nie mając w składzie żadnych “galaktycznych” zawodników. - Faceci, którzy mogą wzmocnić ten zespół są zawsze wyjątkowymi, silnymi postaciami, ale muszą dać z siebie wszystko dla zespołu - twierdzi dyrektor sportowy Bayernu.
Salihamidzić odpowiada również za sektor młodzieżowy. Tu fani i antagoniści Hasana są zgodni: wykonał kawał dobrej roboty. Nazwiska z akademii, takie jak Zirgzee, Singh czy Richards, którzy co jakiś czas dostają szansę nawet w seniorskim składzie, potwierdzają ten fakt. Ostatnio kontynuowane są też inwestycje w wysoce utalentowanych ludzi z kraju i zagranicy. Alphonso Davies otwiera listę, na której znajdują się też sprowadzony za 10 mln euro Michael Cuisance czy potencjalny następca Roberta Lewandowskiego, Jann-Fiete Arp (3 mln). Ze względu na młody wiek, obaj nie mogli jeszcze udowodnić własnej wartości w pierwszym sezonie, ale ich moment ma dopiero nadejść.
Ogólny wynik sportowy w ciągu trzech lat z Salihamidziciem wygląda następująco: trzy razy mistrzostwo, dwa razy Puchar Niemiec i ciągłe oczekiwanie na triumf w Europie. Ligę Mistrzów w zeszłym roku piłkarze z Bawarii zakończyli na etapie 1/8 finału, ulegając późniejszemu triumfatorowi z Liverpoolu. Wcześniej był półfinał. Teraz ćwierćfinał można uznać raczej za pewnik, bo trudno przypuszczać, że “Die Roten” roztrwonią u siebie trzybramkową zaliczkę z Chelsea.
- Wygranie Ligi Mistrzów to nasz cel, wszyscy tego chcemy. Absolutnie - przyznaje “Brazzo”. Normalnie takie zapowiedzi traktowalibyśmy z przymrużeniem oka. Ok, każdy chce wygrać, nic specjalnego. Ale to Hasan Salihamidzić. Gość, który w ciągu trzech lat z pozycji awaryjnej i kompromisowej nominacji, nuworysza, awansował do zarządu największego klubu w Niemczech. W jakiś sposób jest albo niezwykłym szczęściarzem, albo wybitnym fachowcem. Tak czy siak, dla Bayernu to bardzo dobry omen.

Przeczytaj również