Nie tylko Newcastle. Kolejny angielski klub marzy o zagrożeniu potentatom. Ma już na to sposób

Nie tylko Newcastle. Kolejny angielski klub marzy o zagrożeniu potentatom. Ma już na to sposób
Phil Hutchinson / UK Sports / Sipa / PressFocus
Jeszcze na przestrzeni ubiegłego sezonu nikt w Premier League nie wystawił do gry mniejszej liczby zawodników U-23 niż prowadzone wtedy przez Roya Hodgsona Crystal Palace. Tymczasem w ostatnim ligowym meczu jego następca Patrick Vieira postawił od pierwszej minuty aż na sześciu młodych piłkarzy. W klubie z południa Londynu obrano nowy kierunek, który może przynieść mu potężne owoce.
- Przez następne 50 lat ta inwestycja wpłynie na zdecydowaną większość istnień na południu Londynu i to nie tylko z perspektywy klubu oraz jego pierwszej drużyny, ale naprawdę wiele zmieni dla lokalnej społeczności - zapowiadał jesienią ubiegłego roku prezes Crystal Palace, Steve Parish, podczas oficjalnego otwarcia nowej, “kosmicznej” siedziby klubowej akademii. - Nie jesteśmy w stanie zrobić z każdego tutaj zawodowego piłkarza, ale możemy zapewnić wszystkim pozytywne doświadczenie. Nasze motto, które oddaje ducha tego rejonu, brzmi: “Dumni z bycia z południa Londynu”. Ja nie mógłbym być bardziej dumny z tej akademii, naszego klubu i naszej społeczności, niż jestem teraz.
Dalsza część tekstu pod wideo

Siedlisko talentów

Co sprawia, że nabierający tempa - i to nie tylko pod względem infrastrukturalnym - rozwój akademii jednego z sześciu londyńskich klubów Premier League może wkrótce uczynić z Crystal Palace znacznie poważniejszego gracza na krajowym podwórku? Chodzi o geografię. A konkretnie: o położenie klubu w jednym z największych obecnie “siedlisk” piłkarskich talentów na kuli ziemskiej.
Przygotujcie się na szereg robiących wrażenie danych statystycznych. W 2016 roku spośród wszystkich angielskich piłkarzy występujących na poziomie Premier League aż 14% miało urodzić się w południowej części Londynu. W młodzieżowych reprezentacjach Anglii w ostatnich latach zawodnicy pochodzący z obszaru po tej stronie Tamizy mają stanowić nawet połowę powoływanych graczy. Do seniorskiego zespołu, prowadzonego przez Garetha Southgate’a, dotarli już Ruben Loftus-Cheek, Joe Gomez, Tammy Abraham, Declan Rice, Conor Gallagher, Jadon Sancho, Emile Smith Rowe czy Callum Hudson-Odoi. Sam Southgate jest zresztą wychowankiem Crystal Palace i był obecny na uroczystości otwarcia nowego kompleksu klubowej akademii.
Fenomen południa Londynu w naturalny sposób przyrównuje się do tego towarzyszącego przedmieściom Paryża oraz Sao Paulo. Duże zagęszczenie ludności, konsekwencje ogromnej, w tym przypadku, afrokaraibskiej imigracji, wszechobecny skauting młodych zawodników, a nawet słabnące na sile na przestrzeni lat zjawisko rasizmu czy zmiany w systemie szkolenia trenerów - te wszystkie czynniki miały sprawić, że serce angielskiego futbolu coraz bardziej przenosi się z historycznej, przemysłowej północy kraju na południe. Południe Londynu.
Wymienieni powyżej reprezentanci Anglii stanowią jedynie część wyliczanki. Ademola Lookman, Aaron Wan-Bissaka, Eberechi Eze, Eddie Nketiah, Reiss Nelson, Ryan Sessegnon czy wreszcie bracia Chalobah (Nathaniel i Trevoh) wszyscy również dorastali w południowej części stolicy Wielkiej Brytanii.

Bez reguły

Czy zauważyliście już pewną zadziwiającą cechę wspólną, łączącą niemal wszystkich wymienionych dotychczas w tym artykule piłkarzy? Otóż, z wyjątkiem Wan-Bissaki, żaden z nich nie jest wychowankiem od wielu lat jedynego w Premier League klubu mającego swoją siedzibę na południu Londynu. Crystal Palace.
W poniedziałkowym meczu z Brighton po raz pierwszy od blisko ćwierć wieku zdarzyło się, by w podstawowym składzie ekipy z Selhurst Park wybiegło aż sześciu zawodników poniżej 24. roku życia. Byli to:
  • środkowy obrońca Marc Guehi (rocznik 2000)
  • lewy obrońca Tyrick Mitchell (rocznik 2000)
  • środkowy pomocnik Gallagher (rocznik 2000)
  • skrzydłowi: Eze (rocznik 1998) oraz Michael Olise (rocznik 2001)
  • napastnik Odsonne Edouard (rocznik 1998)
Spośród powyższej szóstki tylko Mitchell przeszedł jednak przez akademię Crystal Palace, choć dołączył do niej dopiero na etapie 17. roku życia. Rewelacyjny w tym sezonie Gallagher (siedem zdobytych bramek, trzy asysty w lidze) jest wypożyczony do końca rozgrywek z Chelsea. Pozostałą czwórkę kupiono za sowite sumy pieniężne z innych klubów już na etapie seniora. I to pomimo tego, że - podobnie jak Gallagher - Guehi oraz Eze pochodzą zza południowej części Tamizy. Co ciekawe, na marginesie, Edouard dorastał z kolei na przedmieściach Paryża.
W erze Premier League wychowankowie wywodzący się z akademii Crystal Palace raczej się zdarzali, aniżeli stanowili regułę. W tym miejscu należy wspomnieć nie tylko o Wan-Bissace, ale również o Wilfredzie Zaszy, Nathanielu Clynie, Victorze Mosesie, czy - cofając się aż do lat 90. ubiegłego stulecia - napastniku Clintonie Morrisonie. Teraz ma się to zmienić.
- Znajdujemy się 11 mil od centrum Londynu - zauważył Parish podczas niedawnego otwarcia nowej siedziby klubowej akademii. - To niesamowite móc zbudować taki ośrodek w samym sercu południowej części Londynu, czyli jednym z najbardziej zróżnicowanych obszarów kraju, pełnego wszelkiego rodzaju talentów, również tych zdolnych do tworzenia magii przy udziale 22 ludzi i piłki. Mamy tutaj wielu spośród tych niezwykle utalentowanych chłopców.

Nowy etap

Crystal Palace może obecnie uchodzić za wzór stabilności na poziomie Premier League. Od 2013 roku, kiedy klub z południa Londynu po raz ostatni awansował na najwyższy szczebel rozgrywkowy, tylko raz uplasował się na koniec sezonu w górnej połowie tabeli (2014/15). Równocześnie nigdy nie zajął też jednak niższego miejsca niż 15. (2015/16). Podczas gdy prowadzący zespół przez cztery poprzednie lata Roy Hodgson gwarantował pewne utrzymanie za pomocą raczej pragmatycznego i opartego na bardziej doświadczonych wykonawcach stylu gry, pod wodzą Patricka Vieiry znani z tworzenia na trybunach gorącej atmosfery kibice na Selhurst Park mają częściej podrywać się ze stadionowych krzesełek po efektownych zagraniach młodszych pupili. Docelowo również tych wywodzących się z klubowej akademii.
Na półmetku trwającego sezonu oznaki są zachęcające. Crystal Palace zajmuje bezpieczną lokatę w środku ligowej stawki. Ponadto, w dotychczasowych 21 meczach zdobyło aż 30 bramek, czyli o jedną mniej niż w całym sezonie 2019/20. Już 11-krotnie w bieżących rozgrywkach zdarzyło się, by drużyna Vieiry strzeliła w spotkaniu więcej niż jednego gola. W pokonanym polu potrafiła pozostawić zarówno Tottenham (3:0), jak i kroczący od tamtej pory dosłownie od zwycięstwa do zwycięstwa Manchester City (2:0 na Etihad Stadium).
To ma być jednak dopiero początek ewolucji, która w długofalowej perspektywie pozwoli Crystal Palace regularnie wprowadzać do pierwszego zespołu nie tyle młodych zawodników, co wychowanków klubowej akademii. Akademii, która w ostatnim rankingu produktywności opublikowanym na portalu “Training Ground Guru” zajęła nieodległe, acz zarazem nieszczególnie wysokie, 19. miejsce w kraju. Grubo poniżej swojego potencjału demograficznego.
- To miejsce, ten ośrodek stanie się domem dla tysięcy dzieciaków i to nie tylko po to, by uczyć je piłki nożnej, ale również życiowych umiejętności - nadmienił wyraźnie podekscytowany prezes Steve Parish pod koniec października ubiegłego roku.
Jeśli rozwój akademii, która kilkanaście miesięcy temu osiągnęła elitarny na Wyspach status akademii najwyższej kategorii, rzeczywiście sprawi, że rosnąca masa najlepszych młodych piłkarzy z południa Londynu będzie od teraz rozpoczynać piłkarską edukację blisko domu, zamiast w akademiach innych stołecznych klubów, pozycja Crystal Palace na futbolowej mapie Anglii może wkrótce znacząco urosnąć. Również na najwyższym, ligowym poziomie.
Aż strach się bać.

Przeczytaj również