Nie tylko Solskjaer i Koeman. Lista trenerów z lig TOP5 do zwolnienia od zaraz

Nie tylko Solskjaer i Koeman. Lista trenerów z lig TOP5 do zwolnienia od zaraz
Mitch Gunn / shutterstock.com
Nie tylko Ole Gunnar Solskjaer i Ronald Koeman siedzą na gorącym trenerskim stołku. W każdej z pięciu czołowych lig europejskich znajdziemy szkoleniowca, który lada moment powinien pożegnać się ze stanowiskiem. Kto jest do zwolnienia właściwie od zaraz?
Braliśmy pod uwagę wyniki w ostatnich tygodniach/miesiącach, oczekiwania kibiców, realny potencjał klubów, jak i kwestię najważniejszą - czy obecny trener jest w stanie jeszcze wskrzesić drużynę. Dwa pierwsze nazwiska to długie historie i znane postaci, wskazaliśmy też kilka mniej oczywistych nazwisk. z problemami.
Dalsza część tekstu pod wideo

Ole Gunnar Solskjaer (Manchester United)

Każdy, kto miał przekonanie lub chociaż nadzieję, że z Norwega może być topowy trener, stracił ją najpóźniej w niedzielę. Liverpool nigdzie nie przegrał więcej meczów niż na Old Trafford. Było ich aż 16. Dlatego mimo przewagi w ostatnich latach nad ’’Czerwonymi Diabłami” ekipa Jurgena Kloppa nigdy nie jeździ tam na luzaku, ze spokojem o wynik.
Manchester United przegrał na oczach własnych kibiców aż 0:5, a Solskjaer ponownie udowodnił, że nie ma już nic do zaoferowania temu zespołowi. Mrzonki o mistrzostwie z nim stają się już w ogóle abstrakcyjnie nierealne.
Po meczu z ’’The Reds” nie wytrzymał Luke Shaw, który zdradził niejako, że szatnia nie ufa w nagłą zmianę i poprawę wyników. Tego nie powiedział, ale można się domyślać, że piłkarze za przeszkodę mają trenera.
- Można powiedzieć, że taki wynik się zbliżał. W ostatnich meczach, które wygraliśmy, nie prezentowaliśmy naszej najlepszej formy i wiemy to. Czuliśmy to wewnątrz szatni. Trzeba się zastanowić, ruszyć z miejsca, bo takie wyniki bolą - wypalił Shaw.
Kiedy Solskjaer zostanie zwolniony? Kibice United obawiają się, że władze szybko tego nie zrobią. Ale jeśli Norweg przegra także z Tottenhamem, będzie już bardzo gorąco. Nie tylko na angielskim Twitterze czy na trybunach, ale i w szatni.

Ronald Koeman (FC Barcelona)

Barcelona ma najgorszy okres od lat, a Koeman nie że się w tym zamieszaniu nie odnajduje, tylko jeszcze przeszkadza. Po dziesięciu kolejkach La Liga ’’Barca” jest na 9. miejscu. ’’Blaugrana” traciła punkty z takimi rywalami jak Athletic Bilbao, Granada, Cadiz, nie mówiąc już o tym, że przegrała oba najważniejsze ligowe mecze - El Clasico oraz z Atletico Madryt.
Zwalanie winy za słabe wyniki na brak piłkarzy o odpowiednich umiejętnościach było wystawieniem się na śmieszność przy tym, jak w reprezentacji Hiszpanii grają Sergio Busquets, Pedri czy Gavi. W Barcelonie idzie za to znacznie toporniej i siłą rzeczy obwiniany jest za to Koeman.
Jeśli coś ma pogonić Holendra z Katalonii, to z pewnością ewentualny blamaż w Champions League. Porażki 0:3 z Bayernem i Benficą oraz przepchanie wyniku 1:0 z Dynamem Kijów po fatalnym meczu wskazują na to, że o punkty będzie trudno. A odpadnięcie z Ligi Mistrzów byłoby gwoździem do trumny szkoleniowca.
Nie ma pomysłu na nowego trenera, bo Xavi nie chce być strażakiem, a najmocniej grzany temat selekcjonera reprezentacji Belgii Roberto Martineza, który przyszedłby wraz z Thierrym Henrym, jakoś ucichł. Po meczu z Realem kibice zaczęli kopać samochód, którym Koeman wyjeżdżał z Camp Nou. Frustracja sięga maksimum.

Claude Puel (AS Saint-Etienne)

Wiecie, jaki klub ma najwięcej mistrzostw w historii Francji? Nie PSG, nie Marsylia ani Lyon, a właśnie Saint-Etienne. Dziesięć trofeów świadczy o pięknej historii klubu. Ostatnie lata w Ligue 1 to nie walka z mocarzami z Paryża o mistrza, ale spokojny ligowy byt, a czasem i europejskie puchary.
Oto miejsca na koniec sezonu przez ostatnie dziesięć sezonów Ligue 1: 7, 5, 4, 5, 6, 8, 7, 4, 17, 11. Widać regres w ostatnich dwóch latach, a trenerem w tym okresie był Claude Puel. Co więcej, jest nim nadal, a to naprawdę dziwne. Otóż Saint-Etienne to dziś najgorszy zespół na najwyższym poziomie we Francji. Na wygrzebanie się z ostatniego miejsca w tabeli jakoś się nie zanosi.
Problem jest taki, że Puel ma równocześnie stanowisko dyrektorskie i zwolnienie go wiązałoby się z ogromnymi kosztami. Ale chyba nie ma innej opcji, bo w jedenastu kolejkach ASSE jeszcze nie odniosło zwycięstwa, a kibice ostatnio przerwali mecz z Angers, by okazać swoją niechęć i totalny brak zaufania do Puela.

Thiago Motta (Spezia Calcio)

Były piłkarz PSG nie radzi sobie na ławce trenerskiej. Pasuje do niego zdanie - fajny trener, ale bez wyników. Słabo poszło mu w Genoi, a teraz może spuścić z ligi Spezię. Motta miał trudne wejście, jego piłkarze powalczyli z Milanem, Juventusem, ale nie zdobyli punktów. Mocno nim zachwiało 0:4 z Hellasem Werona, ale włodarze okazali mu zaufanie.
Problem polega na tym, że Spezia to najwięcej straconych bramek w Serie A, bo aż 23. Jest tuż nad strefą spadkową, ale zaraz może być i na dnie. Porażka w bezpośrednim meczu na dole tabeli z Sampdorią oraz strata punktów z Genoą powodują, że zwolnienie może stać się realne. Gra Mottę broni, wyniki powodują niedosyt. I stres, że będzie trzeba witać się z Serie B.
Celem na bieżący sezon jest spokojne utrzymanie. Docelowo w Spezii ma powstać coś większego, bo przejął ją amerykański kapitał i wygląda na to, że będzie miała stabilną sytuację finansową, żeby realnie pomyśleć o dłuższym zakotwiczeniu w Serie A. Z całej tej listy, na Mottę patrzymy najbardziej pobłażliwie. Nie idzie mu, ale wie, co buduje. Natomiast wyniki muszą przyjść już teraz, bo jeśli Spezia chce się utrzymać, to musi punktować. Przede wszystkim z zespołami z dołu tabeli, a ostatnio było inaczej.

Markus Weinzierl (FC Augsburg)

To na dziś pierwszy do odstrzału trener w Bundeslidze. Augsburg ma solidną kadrę, spokojnie na środek tabeli, ale za to trenera pozbawionego charyzmy, który nie potrafi wykorzystać potencjału swojego zespołu. Strefa spadkowa i brak wygranej od ponad miesiąca. Stracenie dziesięciu goli w ostatnich czterech meczach. Tam w zasadzie nic nie gra i nie zagra, dopóki trenerem będzie Weinzierl.
Przed sezonem klub kupił gwiazdora kadry U-21 Niklasa Dorscha z KAA Gent za siedem milionów euro. Miał być wiodąca postacią, a póki co niczym się nie wyróżnia. To też przytyk do trenera, że dostał taki talent i nie potrafi wydobyć z niego potencjału.
Rafał Gikiewicz sam klubu nie utrzyma. Na razie i tak ma trzy czyste konta w Bundeslidze, co z grą jego zespołu w defensywie jest już niezłym osiągnięciem. Ale jak tak dalej pójdzie, to będzie bardzo żałować, że nie przyjął propozycji Bayernu Monachium, by zostać tam drugim bramkarzem. Nie mówiąc o odejściu do innego, mocnego klubu, gdzie byłby ’’jedynką”. Ofert przecież nie brakowało.

Przeczytaj również