Nie zdobędzie Złotej Piłki, chociaż jest najlepszy na świecie. "Nie można z tym dyskutować"

Nie zdobędzie Złotej Piłki, chociaż jest najlepszy na świecie. "Nie można z tym dyskutować"
Han Yan/Pressfocus
Tak dobrze bieżącego sezonu nie rozpoczął nikt. Strzela więcej od Karima Benzemy, częściej od Roberta Lewandowskiego bierze udział przy zdobyciu bramek, swoją formą usuwa w cień Leo Messiego. Gdyby w plebiscycie Złotej Piłki brano pod uwagę wyłącznie obecną dyspozycję, nagroda mogłaby trafić tylko do rąk Mohameda Salaha.
Raz, dwa, trzy - nawet najlepsze przedszkolanki nie nauczyłyby swoich podopiecznych liczyć tak szybko, jak zrobił to Egipcjanin podczas ostatniego spotkania na Old Trafford. Napastnik Liverpoolu został pierwszym piłkarzem w historii Premier League, który strzelił Manchesterowi United hat-tricka w Teatrze Marzeń. Wcześniej jedynie w Lidze Mistrzów dokonał tego Ronaldo Nazario. El Fenomeno - ten przydomek idealnie pasuje do obu wielkich napastników.
Dalsza część tekstu pod wideo

Pan Rekord

W pierwszych dwunastu spotkaniach tego sezonu Salah zdobył 20 punktów w klasyfikacji kanadyjskiej. 29-latek od dawna uchodził za synonim niezwykłej regularności, jednak w ostatnich tygodniach przechodzi samego siebie. Niczym Armand Duplantis przeskakuje poprzeczkę, którą postawił sobie w minionych latach. Dość powiedzieć, że po pierwszych dziewięciu kolejkach w rekordowych rozgrywkach 2017/18 miał na koncie “zaledwie” pięć trafień. Teraz podwoił stawkę. I z pewnością nie zamierza mówić “pas”.
Trzykrotne ukąszenie Manchesteru United to tylko kropla w morzu rekordów, w których Egipcjanin może nurkować. Żaden zawodnik w historii Liverpoolu nie zdołał trafiać do siatki w dziesięciu meczach z rzędu. Przeciwko “Czerwonym Diabłom” Salah został także najskuteczniejszym piłkarzem z Afryki w historii Premier League. Przebił samego Didiera Drogbę. Po raz ostatni w 1902 roku zawodnik “The Reds” zdobywał bramki w pięciu kolejnych wyjazdowych spotkaniach. Salah nie zapisuje się w historii. On pisze ją od nowa.
- Dla mnie Salah jest numerem jeden, najlepszym na świecie. Widzę go każdego dnia i może dlatego ten wybór jest dla mnie prostszy. Robert Lewandowski i Cristiano Ronaldo nadal strzelają mnóstwo bramek, Leo Messi to wciąż piłkarz klasy światowej. Ale Mo powinien być teraz wyżej w rankingach - stwierdził niedawno Juergen Klopp na antenie “BT Sport”.

Najlepszy

Statystyki potwierdzają wybitny poziom prezentowany przez Salaha. Wystarczy podać, że zdobył on w lidze więcej bramek od Arsenalu, Tottenhamu czy Wolverhampton. Gdy rywalizacja z jednostkami staje się zbyt monotonna, można rzucić wyzwanie całym drużynom i jeszcze je wygrać. W Premier League Mo strzela więcej niż najlepsi napastnicy, kreuje więcej niż każdy rozgrywający, a skutecznością dryblingów zawstydza rasowych skrzydłowych. Jednak liczby to tylko dopełnienie egipskiego geniusza.
Aby w pełni zrozumieć wyczyny 29-latka, wystarczy po prostu włączyć pierwszy z brzegu mecz Liverpoolu. Kiedy piłka trafia pod nogi Mo, podświadomie czuć, że zaraz wydarzy się coś wyjątkowego. Obrońcy rywali tracą pewność siebie, komentatorzy zawieszają głos, fani “The Reds” szykują się do wybuchu radości, neutralni kibice nerwowo sprawdzają, czy na pewno nie zapomnieli wystawić Salaha w wirtualnym składzie Fantasy Premier League. Na pocieszenie dla trenerów przeciwnych drużyn pozostaje jedynie fakt, że z bliska mogą przyglądać się najlepszemu piłkarzowi świata.
- Salah jest najlepszy na świecie. To nie jest opinia, ale fakt. Nie można z tym dyskutować - stwierdził Ian Wright na antenie “Sky Sports”.
- To najlepszy skrzydłowy, jaki kiedykolwiek grał w Premier League - ocenił Pep Guardiola.
- Jest jednym z najlepszych, jeśli nie najlepszym zawodnikiem globu. Widać, że znajduje się w niesamowitej formie. Wszystko, czego dotknie, zamienia się w bramki - przyznał Claudio Ranieri, gdy Salah pomógł w rozbiciu prowadzonego przez niego Watfordu.
- Gdybym miał wybrać najlepszego obecnie piłkarza, postawiłbym na Salaha. Sposób jego gry i statystyki, które gwarantuje, są niewyobrażalne - dodał Ruud Gullit.
Gdy Salah wychodzi na boisko, w ciemno można zakładać, że zrobi coś wyjątkowego, skradnie show. Samoistnie nasuwają się wspomnienia magicznej kampanii 2013/14 w wykonaniu Luisa Suareza. Wtedy nikt nie zastanawiał się, czy, ale ile tym razem Urugwajczyk strzeli goli. Mo już w pierwszym sezonie w mieście Beatlesów pobił rekord ligowych bramek “El Pistolero”. Teraz Egipcjanin ściga się tylko sam ze sobą. I pod żadnym pozorem nie zamierza zwalniać tempa.

Bezbłędny

Szalone liczby Salaha nie są dziełem przypadku. Gdy wydawało się, że “Faraon” po prostu nie może już być lepszy, on zaczął eliminować wszystkie dawne mankamenty. Bo nie można zapominać, że dawniej jego znakomita forma strzelecka często szła w parze z pewnymi przywarami. Choćby w poprzednim sezonie Salah pokazał negatywne strony swojego ego. W trakcie ligowego spotkania z Brighton został zdjęty z boiska przed końcowym gwizdkiem i nie zamierzał tłumić frustracji. Odburknął coś Juergenowi Kloppowi, rzucił bidonem, wtedy był gwiazdeczką, nie gwiazdą.
- To bardzo trudna kwestia. Chciałbym spędzić na boisku każdą możliwą minutę. Ale o wszystkim decyduje trener. Jeśli spytasz mnie o moją opinię, powiem jedynie, że chciałbym grać w każdym spotkaniu po 90 minut - przyznał wtedy Salah.
Teraz napastnik nauczył się panować nad własnym ego i podporządkować decyzjom trenera. W meczach Ligi Mistrzów z AC Milanem i FC Porto Klopp również zdecydował się przedwcześnie ściągnąć z boiska lidera. Tym razem obyło się bez fochów i teatralnych gestów. Oczyszczona atmosfera pozwala jak nigdy dotąd rozwinąć Salahowi skrzydła.
Trzeba także zwrócić uwagę na to, że Salah to nie tylko gwarancja goli. Oczywiście, w ostatnich tygodniach Liverpool z nim w składzie właściwie zaczyna mecze od prowadzenia minimum jedną bramką. Przede wszystkim jednak poza hurtową liczbą trafień 29-latek regularnie zaczął także dostarczać asysty. W samej lidze zanotował ich już pięć, czyli tyle samo, co w całym poprzednim sezonie. Choćby w starciu z Watfordem zaprezentował podanie, którego nie powstydziłby się Kevin de Bruyne, Leo Messi, ani żaden inny wielki kreator. Do tego futbolówkę na srebrnej tacy wyłożył Sadio Mane, z którym w poprzednich latach często było mu nie po drodze. Dziennikarze zwracali uwagę na to, że obaj rzadko wymieniają między sobą podania, grają egoistycznie. To wszystko odeszło w niepamięć.
- Moja forma? Dopóki zespołowi udaje się wygrywać, jestem bardziej niż szczęśliwy. Zawsze staram się dać z siebie wszystko, żeby pomóc drużynie, co jest najważniejsze - podkreślił Salah przed kamerami “Sky Sports” po pogromie na Old Trafford.

Salah znaczy Liverpool

Aby jednak nie było tak kolorowo z perspektywy sympatyków Liverpoolu, trzeba wspomnieć o palącej sytuacji kontraktowej Salaha. Jego obecna umowa wygasa w 2023 roku, a dotychczasowe negocjacje nie przyniosły efektów. Aktualnie inkasuje on 200 tys. funtów tygodniowo. Według doniesień brytyjskich mediów oczekuje podwojenia pensji. Czy warto tyle płacić zawodnikowi, który zbliża się do trzydziestki?
- W ostatnim okienku Liverpool w przeciwieństwie do innych angielskich drużyn z czołówki nie wydał wielkich pieniędzy na transfery, więc musi zainwestować w nowe kontrakty dla takich zawodników jak Salah. On zasługuje na to, by być jednym z najlepiej opłacanych piłkarzy w Premier League za to, ile daje Liverpoolowi. Nigdy nie jest kontuzjowany, zawsze gwarantuje bramki. Pod względem profesjonalizmu dorównuje Cristiano Ronaldo. Jeszcze przez wiele lat może utrzymać tak wysoki poziom. Mam nadzieję, że kwestia jego przyszłości zostanie szybko rozwiązana - analizował Jamie Carragher.
W przeszłości Salaha łączono z przenosinami do Realu Madryt, jednak obecnie trudno wyobrazić go sobie w jakimkolwiek innym klubie. Włodarze “The Reds” powinni nagiąć zasady i nawet pozwolić sobie na komin płacowy, żeby zatrzymać u siebie najlepszego piłkarza w Premier League. Cytując PRO8L3M: “Jak tworzyć to historię, jak robić to furorę, jak bańka to półtorej”. 400 tys. funtów tygodniowo dla Salaha to wręcz promocyjna cena za gwarantowaną jakość. Jego trzeba nadpłacić, przepłacić, przebić. W końcu imponuje w każdej chwili.

Przeczytaj również