Niedawno Jakub Kosecki, dziś Balotelli i być może David Luiz. Tak powstaje ciekawy projekt na południu Turcji

Niedawno Jakub Kosecki, dziś Balotelli i być może David Luiz. Tak powstaje ciekawy projekt na południu Turcji
John Spencer / SIPA / Pressfocus
Do niedawna grał tam Jakub Kosecki. Dziś barwy Adany Demirspor będą reprezentować Mario Balotelli i prawdopodobnie David Luiz. Beniaminek ligi tureckiej z pompą przywitał się z najwyższym szczeblem rozgrywek. I wreszcie chce wyjść z cienia.
Klubowa gablota Adany Demirspor świeci raczej pustkami. Mistrzostwa? Zero. Piłkarze tej drużyny nigdy nie grali też w europejskich pucharach. Po laury sięgali, lecz jedynie na poziomie regionalnym. Ich największym sukcesem na krajowym podwórku pozostaje finał Pucharu Turcji w 1978 roku. A to i tak klub o jednej z najbogatszych historii w całym kraju.
Dalsza część tekstu pod wideo
W maju jednak, po ponad 26 latach gry w niższych ligach, “Błękitne Błyskawice” powróciły wreszcie do elity tureckiego futbolu. Na nowiutkim, otwartym w tym roku stadionie, w najbliższym sezonie nie będą chciały jedynie bronić się przed utrzymaniem. Planują być dumą całego regionu, a mają im w tym pomóc naprawdę głośne nazwiska.

Kolejowy klub

Zacznijmy od tego, że Adana Demirspor to klub założony w 1940 r. przez kolejarzy. Swoją siedzibę ma w Adanie, głównym ośrodku południowej Turcji, położonym nad rzeką Seyhan, około 35 kilometrów od Morza Śródziemnego. Do lat 80. posiadał w sumie osiem sekcji, między innymi kolarską, lekkoatletyczną czy przede wszystkim piłki wodnej, która odnosiła największe sukcesy. Do połowy lat 60. zdobyła aż 21 mistrzostw i do dzisiaj pozostaje trzecią najbardziej utytułowaną drużyną w kraju.
Piłkarski Demirspor takich osiągnięć nie ma, ale również zapisał się w historii tureckiego futbolu. Jest to bowiem pierwszy klub mający siedzibę poza Istambułem, Ankarą lub Izmirem, który awansował do tureckiej najwyższej klasy rozgrywkowej - stało się to w roku 1960. To także najbardziej utytułowany spośród wszystkich Demirsporów, czyli 38 klubów założonych przez pracowników kolei. Stąd też właśnie symbol “Turkiye Cumhuriyeti Devlet Demiryollari” (Tureckich Kolei Republikańskich) w herbie klubu. Pod tym względem Demirspor nie różni się zbytnio od Lokomotiwów zakładanych swego czasu w Europie Środkowo-Wschodniej czy Kolejarzy powstających w Polsce.
Zespół założony przez klasę robotniczą stojący przed szansą na zostanie regionalnym hegemonem szybko musiał też napotkać na potencjalnego rywala. Tym jest Adanaspor, a więc ekipa założona przez lokalną klasę średnią, który w obecnej formie funkcjonuje od połowy lat 50. Mimo że obie drużyny rywalizują o prymat w mieście, nie przeszkadza im to dzielić New Adana Stadium.

Głośne nazwiska na pomoc

To właśnie do takiego gorącego kotła trafił Mario Balotelli - wicemistrz Europy z 2012 roku, zdobywca tytułu “Golden Boy” dwa lata wcześniej, a przede wszystkim napastnik, którego kariera stanęła na zakręcie. Po nieudanej, bo zakończonej brakiem awansu do Serie A przygodzie z Monzą, zdecydował się on na pierwszy pół-egzotyczny kierunek w karierze. Dość powiedzieć, że nie licząc ostatniego półrocznego związku z włoskim drugoligowcem, będzie to pierwszy pracodawca “Super Mario” występujący w lidze spoza europejskiej wielkiej piątki od momentu, kiedy ten w 2007 roku trafił do Interu.
Balotelli jest nazwiskiem największym, ale nie jedynym głośnym, które zawitało tego lata do Adany. Niezwykle kiedyś utalentowany Younes Belhanda od marca pozostawał bez klubu, ale wcześniej był podporą Galatasaray, Dynama Kijów czy przede wszystkim Montpellier. Britt Assombalonga w ostatnim sezonie pełnił nawet funkcję kapitana Middlesbrough. Lucas Casto ma za sobą całkiem udane pierwsze pół roku w Turcji po latach spędzonych na Półwyspie Apenińskim. Jonas Svensson z kolei przez ostatnie lata stanowił o sile boku obrony AZ Alkmaar.
Coraz więcej mówi się również o ściągnięciu Davida Luiza. Zdobywca Ligi Mistrzów i dwukrotny triumfator Ligi Europy rozstał się ostatnio z Arsenalem i zdaniem mediów jest oczarowany projektem, który przedstawił mu Demirspor. Zaraz może się okazać, że piłkarz kuszony jeszcze niedawno powrotem do Benfiki, wyjazdem do MLS lub grą nad Lazurowym Wybrzeżu w Marsylii, ostatecznie zdecyduje się na grę w beniaminku ligi tureckiej.

Studźmy hurraoptymizm?

A trzeba pamiętać, że drużynom, które awansują do Super Lig, często mocno zależy na jak najszybszym pokazaniu się z jak najlepszej strony. Najlepszym tego dowodem jest oczywiście Basaksehir - klub wspierany przez tureckie władze, który po awansie od razu zdołał wskoczyć na czwarte miejsce w kolejnych rozgrywkach, a niewiele później zgarnął tytuł mistrzowski. Podobnych przykładów mamy więcej - choć w minionym sezonie Erzurumspor - z Jakubem Szumskim w bramce - spadł z ligi, to dwaj inni beniaminkowie, Hatayspor i Fatih Karagumruk, zajęli kolejno szóste i ósme miejsce.
- Kibice, z którymi rozmawiałem, mają jednak dość realistyczne spojrzenie na to wszystko. Chcą, by Adana Demirspor po prostu się utrzymała i ja się z nimi zgadzam. Mimo wielkich transferów takich jak Balotelli czy Belhanda i coraz bardziej prawdopodobnych doniesień na temat przyjścia Davida Luiza, musimy pamiętać, że większość z tych zawodników jest już po osiągnięciu swojego szczytu. Choćby sam Balotelli nie jest już tym samym graczem, co w okolicach sezonu 2011/2012. Ostatnio nie udało mu się awansować z Monzą do Serie A, a wcześniej spadł z Brescią do Serie B. Oczywiście niektórzy sądzą, że samo nazwisko pozwoli mu na strzelenie kilkudziesięciu goli, ale to złudne - mówi nam James Kelly, zajmujący się turecką piłką dziennikarz “These Football Times”.
Ściąganie podstarzałych gwiazd do Turcji nie zawsze jest zresztą najszybszym sposobem na osiąganie sukcesów. Przekonał się o tym dobitnie choćby Antalyaspor, przez którego szeregi kilka lat temu w pewnym momencie przewinęli się tacy gracze jak Samuel Eto’o, Samir Nasri, Jeremy Menez czy Johan Djourou. Do tego wszystkiego na ławce trenerskiej przez chwilę pieczę nad wszystkim trzymał Leonardo. Choć plany zakładały awans do europejskich pucharów, klub z popularnego tureckiego kurortu zwykle znajduje się raczej bliżej dolnych stref tabeli.

Będzie ciekawie

Dla Demirsporu najważniejsze będzie więc przede wszystkim spokojne ustabilizowanie pozycji w elicie tureckiego futbolu. To zespół reprezentujący jedną z największych grup kibicowskich w regionie, który w XXI wieku mógł cieszyć się obecnością w Super Lig przez naprawdę krótki czas i to za każdym razem poprzez udział w lidze Adanasporu - po raz ostatni miało to miejsce w sezonie 2016/2017. Fani Demirsporu swoje więc już odczekali i teraz mają pełne prawo wymagać, by ich klub nieco zaszalał przed powrotem na salony.
- “Błękitne Błyskawice” różnią się na przykład znacząco od Basaksehiru, który jest tworem typowo politycznym. Demirspor to klub o jednej z najbardziej bogatych historii w Turcji oraz o ogromnej grupie kibiców. Świetnie, że znowu zagra on w Super Lig, szczególnie, że ten powrót nastąpił po tylu latach i tylu sezonach, w których był oni naprawdę blisko tego awansu. Należy tu tylko przypomnieć, że klub z Adany uczestniczył w 9 barażach o awans na przestrzeni ostatnich 14 sezonów - zauważa Kelly.
- Mam nadzieję, że piłkarzom Demirsporu uda się ustabilizować pozycję w tureckiej elicie w najbliższym sezonie, choć w Turcji jest o to naprawdę ciężko. Te ciekawe wzmocnienia, których dokonali, moim zdaniem mogą pogrążyć ich finansowo w przeciągu kilku najbliższych lat. Zanim jednak to nastąpi, na pewno będzie ciekawie - podsumowuje ekspert.

Przeczytaj również