Niesamowite mecze: FC Barcelona dokonuje niemożliwego odrabiając 4 gole w dwumeczu z PSG

Niesamowite mecze: FC Barcelona - PSG 6:1
alphaspirit / shutterstock
Sezon 2016/17 nigdy nie będzie wspominany zbyt pozytywnie przez kibiców FC Barcelony. Ich drużyna triumfowała tylko w Copa del Rey, podczas gdy dwa pozostałe trofea zgarnął jej największy rywal, Real Madryt. W tej kampani miał jednak miejsce jeden mecz, który większość cules będzie wspominać jako najlepszy, jaki w życiu widzieli.
Chodzi o spotkanie rewanżowe w 1/8 finału Ligi Mistrzów pomiędzy "Dumą Katalonii" a PSG. Pierwszy mecz, który rozegrano 14 lutego na Parc des Princes zakończył się zwycięstwem paryżan 4:0. Po tej klęsce niewielu dawało Barcelonie szanse na awans. Wśród kibiców panowało jedno wielkie rozczarowanie.
Dalsza część tekstu pod wideo
Mecz na Camp Nou rozpoczął się 8 marca o godzinie 20:45. Unai Emery, który wówczas był trenerem PSG wiedział, że jego zespół nie może stracić gola w pierwszych minutach, ponieważ stworzy to zamieszanie w jego szeregach, a rywal będzie chciał pójść za ciosem.
Celu numer jeden na to spotkanie nie udało się jednak osiągnąć. Pierwszy gol dla Barcy padł już w 3. minucie, a jego strzelcem był Luis Suarez. Po tym golu przez prawie 40 minut żadna z drużyn nie potrafiła trafić do siatki. Na chwilę przed przerwą, po znakomitej akcji Andresa Iniesty, Layvin Kurzawa wbił piłkę do własnej bramki.
Sytuacja PSG robiła się coraz mniej stabilna, ale wciąż była dość bezpieczna. Prawdziwe zamieszanie w głowach piłkarzy Emery’ego powstało, gdy Lionel Messi trafił z rzutu karnego na 3:0. Wtedy na Camp Nou zrobiło się naprawdę gorąco.
Wszystko ostudził jednak gol, którego w 62. minucie zdobył Edinson Cavani. Oznaczał on bowiem, że na tamten moment, Barcelona potrzebowała wygranej różnicą minimum pięcioma bramkami, aby awansować do ćwierćfinałów. Do końca meczu zostało tylko pół godziny i wydawało się, że wszystko jest już pozamiatane.
Ostatnie 7 minut tego meczu to był prawdziwy rollercoaster. Najpierw w 88. minucie piękną bramkę z rzutu wolnego zdobył Neymar. Brazylijczyk uderzył perfekcyjnie, w samo okienko, ale większość myślała, iż jest to tylko trafienie na otarcie łez.
Okazało się jednak, że 3 minuty później sędzia podyktował Barcelonie drugi w tym spotkaniu rzut karny. Do piłki podszedł Neymar i pewnie zamienił jedenastkę na gola. Było już 5:1.
W ostatnim fragmencie tego spotkania Barcelona całkowicie zdominowała PSG. Do pełni szczęścia potrzebowała jednak jeszcze jednego gola. Na jego zdobycie miała tylko 5 minut, ale okazało się, że to wystarczająco dużo czasu.
Gospodarze atakowali już całą drużyną. Neymar był tym, który odważył się wrzucić w pole karne tak zwaną “piłkę meczową”. Jej lot przeciął Sergi Roberto. Wychowanek Barcelony zaatakował futbolówkę wślizgiem i posłał ją ponad interweniującym Kevinem Trappem.
Stało się! Barcelona jako pierwsza drużyna w historii Ligi Mistrzów odrobiła czterobramkową stratę z pierwszego meczu i trzeba stwierdzić, że zrobiła to absolutnie zasłużenie. Starczy powiedzieć, że w czasie, kiedy padały trzy ostatnie bramki dla gospodarzy, piłkarze PSG oddali tylko 3 celne podania, z czego 2 po wznowieniu gry ze środka boiska.
Oprócz samego meczu, do historii przeszła również reakcja w studiu Rio Ferdinanda, Gary’ego Linekera, Stevena Gerrarda i Michaela Owena na gole Sergiego Roberto. Prawdziwa euforia wywołana niedowierzaniem w to, co się właśnie wydarzyło.
Mecze takie jak ten w Hiszpanii są określane terminem “remontada”. Słowo to nie posiada dosłownego tłumaczenia w języku polskim, ale oznacza odwrócenie losów rywalizacji, które w pewnym momencie wydawały się już przesądzone.
Cezary Krzyżak

Przeczytaj również