Nowicjusz rzucony na głęboką wodę, Juventus Turyn Andrei Pirlo tonie. Tu nie pomoże nawet Cristiano Ronaldo

Nowicjusz rzucony na głęboką wodę, Juventus z Pirlo tonie. Tu nie pomoże nawet Cristiano Ronaldo
Riccardo Giordano/Marco Iacobucci/PressFocus/własne
Gdy Andrea Pirlo latem objął Juventus, kibice z Turynu czuli nieskrywaną nutkę ekscytacji. Oto zmurszałego Maurizio Sarriego, którego kojarzono z nudną grą, pogniecionym dresem i paczką niedopałków, zastąpił żywy symbol kunsztu, elegancji, maestrii. Ale pozory mogą mylić. Na boisku Andrea potrafił oczarować cały świat. W roli trenera idzie mu na razie bardzo kiepsko.
  • Crotone
  • Hellas
  • Benevento
Dalsza część tekstu pod wideo
Wymienione trzy ekipy okazały się w obecnym sezonie zbyt mocne dla mistrzów Italii. Z przymrużeniem oka można stwierdzić, że Massimiliano Allegri przez kilka lat nie zanotował tylu wpadek, co Pirlo na przestrzeni paru tygodni. Nie tak wyobrażano sobie start rozgrywek w stolicy Piemontu.

Andrea, mamy problem

Gdy Pirlo przejął schedę po Sarrim, od razu obiecał poprawę stylu gry. Bo przecież to nie z powodu złych rezultatów zwolniono poprzedniego szkoleniowca. Oczywiście, “Bianconeri” szybko pożegnali się z Ligą Mistrzów, ale przy okazji dołożyli kolejne scudetto do kolekcji. Sęk w tym, że drużynie z Turynu brakowało efektywności. Większość spotkań z Sarrim na ławce toczyła się w żółwim tempie. Przeszczep “Sarrismo” zupełnie się nie przyjął się. To zresztą pokazuje, jak dużym wyzwaniem jest prowadzenie klubu tej klasy co “Juve”. Tu same wyniki nie wystarczą. Musi być też przyjemny dla oka styl. A Pirlo na razie nie ma ani jednego, ani drugiego.
- Pirlo przed meczem z Cagliari zapowiedział nowe otwarcie i tak rzeczywiście było. Do składu wrócił Matthijs de Ligt i drużyna zaczęła grać zdecydowanie lepiej. Spotkanie z Benevento pokazało jednak, że problemy Juventusu są głębsze niż kiepska dyspozycja danego dnia. A jest to sezon, w którym będzie ciężej o odrobienie strat punktowych, gdyż niedługo intensywność grania meczów ligowych będzie jeszcze większa i żadna drużyna najprawdopodobniej nie będzie gromadziła kompletów oczek, grając przez kilka tygodni po dwie kolejki z rzędu. Sytuacja w tabeli może niepokoić Juventus - mówi nam Radosław Laudański z portalu “calciomerito.pl”.
- Taktyka, którą wprowadził Andrea Pirlo jest nowością dla piłkarzy. Zawodnicy nie najlepiej odnajdują się do tej pory w nowym ustawieniu, co widać po ich stylu gry. Zgranie jest dalekie od ideału. Indywidualności oraz specyfika jeszcze Maurizio Sarriego biorą górę na boisku. Ekipę Juventusu czeka jeszcze sporo pracy, aby dojść do perfekcji - dodaje Kacper Karpowicz, ekspert od włoskiej piłki z serwisu “futbolowarebelia.com”.
Włoscy dziennikarze wyliczyli, że to najgorszy start “Starej Damy” w lidze od 2010 roku, kiedy to klub przejął Andrea Agnelli. Tylko, że wtedy po murawie biegali Milos Krasić i Simone Pepe, a dziś Cristiano Ronaldo, Paulo Dybala i inne gwiazdy. Pirlo miał wznieść drużynę na wyższy poziom, a na razie obserwujemy regres względem krótkiej kadencji Maurizio Sarriego. “Stara Dama” zajmuje w lidze piątą lokatę ze stratą sześciu punktów do liderującego, odrodzonego Milanu. Co ciekawe, w poprzednim sezonie turyńczycy nie spadli z podium przez 37 kolejek. Króko: jest źle.

Mniej pragmatyzmu, mniej sukcesów

- Mamy nowego trenera, nowe założenia i uważam, że teraz jest więcej zabawy w porównaniu z poprzednim rokiem - przyznał Aaron Ramsey na łamach “Sky Sport Italia”.
I może właśnie w tym tkwi główny problem “Juve”. Za dużo zabawy, rozprężenia, a za mało czysto piłkarskich konkretów. Z Maxem Allegrim kibice mogli wynudzić się na śmierć w meczach z outsiderami, ale na koniec komplet oczek zawsze lądował w Turynie. Teraz zniknęło cwaniactwo “Bianconerich”. Minimalizm ustąpił przeciętności. Niektórzy mogli narzekać na styl Allegriego, innym nie pasowały metody Maurizio Sarriego, lecz to wszystko dawało wymierne korzyści. Agnelli i spółka zamienili siekierkę na kijek.
Poprzednikowi Pirlo zarzucano zbytnie uzależnienie wyników od Cristiano Ronaldo. Wielokrotnie wydawało się, że albo Portugalczyk wyczaruje coś z niczego, albo Sarriemu pozostanie spuszczenie głowy przy nerwowym przeżuwaniu filtru papierosa. Nadeszły nowe porządki, ale w trakcie nieobecności CR7 “Juve” miało spore kłopoty. I to pomimo błysku formy nieokiełznanego Alvaro Moraty.
- Takich spotkań jak z Benevento było i będzie jeszcze więcej w tym sezonie. Pirlo ma pełne poparcie zarządu, mimo że strata do uciekającego Milanu może się powiększać z tygodnia na tydzień. Z poprzednich sezonów znamy widok mozolnie uciekającego w tabeli “Juve”, a teraz przyszedł moment, że trzeba gonić czołówkę. Przychodzi okres, że powinniśmy wymagać od tej drużyny kolorytu i korzystnych wyników w Serie A. Jeżeli do lutego nic się nie zmieni, a strata do lidera się nie zmniejszy, nie będzie usprawiedliwienia dla Pirlo, który debiutuje w nowej roli - zaznacza Kacper Karpowicz.
- “Bianconeri” notorycznie gubią punkty i stało się to także w ostatnim meczu przeciwko Benevento. Światełkiem w tunelu może być świetna dyspozycja duetu Morata-Ronaldo. Ale problemem jest również nakładanie pressingu na rywali, gra bez piłki pozostawia wiele do życzenia. Sytuacja Juventusu jest poważna, ale Pirlo potrzebuje czasu i wzmocnień. Moim zdaniem przy aktualnym kalendarzu nie jest to dobry czas na zmianę trenera w trakcie trwania niezwykle intensywnego sezonu - dodaje Radosław Laudański.

Eksperyment na żywym organizmie

Można teraz wiele zarzucić 41-latkowi, ale nie tylko on jest winny zaistniałej sytuacji. Przecież to zarząd klubu zdecydował, że oddanie zespołu w ręce żółtodzioba to najlepszy pomysł, co było raczej szokujące, zwłaszcza w erze pandemii, gdzie nawet doświadczeni szkoleniowcy nie radzą sobie z natłokiem spotkań i kontuzji. Pirlo przyszedł po raz pierwszy do szkoły i na wejściu otrzymał do napisania maturę, która zdecyduje o jego przyszłości. Tydzień przed podpisaniem kontraktu z seniorami objął przecież ekipę U-23 Juventusu. Miał powoli zdobywać cenne doświadczenie, idąc w ślady Zinedine’a Zidane’a czy Pepa Guardioli, którzy w Hiszpanii również zaczynali od prowadzenia młodzieżówek. Agnelli niepotrzebnie chciał przyspieszyć ten proces. Pragnął stworzyć swojego Pepa czy “Zizou” w kilka dni. Tak się nie da.
Gdy w 2011 r. Pirlo jako zawodnik przychodził do “Juve”, wielu kibiców kpiło z tej transakcji, twierdząc że pomocnik jest już po drugiej stronie rzeki. On uciszył krytyków, prezentując wysoki poziom przez ponad cztery lata. Wtedy nie był za stary na wejście do środka pola, ale teraz okazał się zbyt młody, by poprowadzić drużynę z ławki trenerskiej. W Starożytnym Rzymie mówiono: “Barba non facit philosophum” - Broda nie czyni filozofem. Turyńczycy mogliby przyznać, że w ich przypadku broda nie czyni trenerem. Bo tak naprawdę trudno traktować Pirlo jako pełnoprawnego szkoleniowca. Kilka tygodni temu Włoch dopiero odebrał licencję UEFA Pro. I nagle stanął przed zadaniem walki na trzech frontach. Został rzucony na głęboką wodę bez kół ratunkowych i liczono, że z miejsca okaże się drugim wcieleniem Michaela Phelpsa.
Niestety, w klubie, który zdobył dziewięć mistrzostw z rzędu, nie ma taryfy ulgowej i czasu na adaptację. Albo sukcesy dzisiaj, albo bezrobocie nazajutrz. W filmie “Chłopaki nie płaczą” Michał Milowicz wygłasza kultową kwestię: “Spokojnie, zaraz się rozkręci”. Mówił to przy okazji seansu produkcji pt. “Śmierć w Wenecji”. Kibice Calcio na razie oglądają agonię w Turynie.

Przeczytaj również