Pięciu wspaniałych. Oto najwięksi kozacy 2020 roku: trzy topowe gwiazdy i dwóch wielkich trenerów

Pięciu wspaniałych. Oto najwięksi kozacy 2020 roku: trzy topowe gwiazdy i dwóch wielkich trenerów
Rafał Rusek / Press Focus
Rok 2020 jest męczący, dziwny i zaskakujący, ale to nie znaczy, że nie mógł być dobry. Znamy kilku takich gości, którzy mają pełne prawo pomyśleć w Sylwestra: "oby nowy rok był taki jak poprzedni!” Kto może czuć się wygranym ostatnich 12 miesięcy?
Zanim przejdziemy do listy pięciu zwycięzców 2020 r., zajrzyjcie do naszych innych podsumowań. Najwięksi przegrani, najlepsi polscy piłkarzy, absurdy tego roku (tak, jest Marcin Najman). Działo się. Wszystko w jednym miejscu TUTAJ.
Dalsza część tekstu pod wideo

Robert Lewandowski

W tym zestawieniu Robert to postać najbardziej oczywista. Ale czy to źle? W końcu oczywistym nie jest zdominowanie świata futbolu tak, by Cristiano Ronaldo i Leo Messi oglądali, kiedy zgarniasz im nagrodę najlepszego piłkarza świata sprzed nosa. By Ronaldo sam głosował, że to Lewandowski jest obecnie numerem jeden w futbolu. Tak jak kilka lat temu "Lewy” wyskakujący z lodówki potrafił być męczący, tak dziś z każdego polskiego kibica bije po oczach duma. Że Polak potrafi. Że Lewandowski jako nasz "Polak-rodak” pokazał się całemu światu jako ten najlepszy.
Nie ma co wypisywać wszystkich pobitych przez Roberta rekordów, ale 47 goli w 44 meczach robi wrażenie nawet jak na niego. Za to opiszemy Wam zdradzone przez Mateusza Borka w "Misji Futbol” kulisy poranka, po zgarnięcia statuetki podczas "The Best FIFA Football": - Tego nie było w mediach. Następnego dnia po odebraniu nagrody, o 10:00 rano, Robert Lewandowski, proszony już kilka tygodni wcześniej - ale jeszcze wtedy nie miał w kalendarzu daty z odebraniem tej nagrody - umówił się na konferencję prasową z Domem Dziecka we Włocławku.
- Wychowankowie domu dziecka we Włocławku, szczerze mówiąc, nie wierzyli, że ten Lewandowski po odebraniu nagrody nie będzie potężnie świętował i że się naprawdę pojawi. A Robert? Gotowy o 10:00 na Skype. Dzieciaki podchodziły do mikrofonu, po kolei zadawały mu pytania - opowiedział komentator. I co tu dodać, poza tym, że większego wygranego 2020 rok po prostu nie widział?

Hansi Flick

- Wow! Serdecznie dziękuję! Gdybym spodziewał się zwycięstwa, miałbym u swojego boku osoby, którym jestem wdzięczny, czyli moich piłkarzy czy członków sztabu z Liverpoolu - takimi słowami na nagrodę trenera roku w plebiscycie "The Best FIFA Football” zareagował Jurgen Klopp. Był w szoku, że statuetka nie trafiła w ręce Hansiego Flicka. Człowieka, który przychodził do Bayernu jako strażak. Spróbować ugasić pożar i odjechać. A Flick różnych prac w życiu się tykał, bo 25 lat temu zamknął własny sklep z artykułami sportowymi. Zdarzało mu się nawet stawać w nim za kasą. Zwykły, szary człowiek? Widocznie takiego gwiazdorska szatnia Bayernu potrzebowała.
Flick okazał się osobą idealnie rozumiejącą, jakie predyspozycje ma mieć trener bawarskiego klubu. Nie jest front-manem. Nie wychodzi przed szereg, ale ma charakter, by dogadywać się z najlepszymi piłkarzami na świecie. A przede wszystkim - trzeba chwalić go za warsztat szkoleniowy. Ma topowe narzędzia, ale przecież sęk w tym, by potrafić je odpowiednio obsłużyć i o nie zadbać. A tak z pewnością robi z zawodnikami Bayernu. W końcu zgarnął z nimi 5 trofeów, Champions League wygrał notując w ostatniej edycji same zwycięstwa jako pierwsza drużyna w historii rozgrywek.

Erling Haaland

Złote dziecko chodzące spać z piłką. Tak go widzimy. Nieprawdopodobne, jak wszedł do Ligi Mistrzów, a potem do Bundesligi. Przecież ten chłopak ma 20 lat i żadnych ograniczeń. Wiosną w Borussii strzelił 17 goli i zanotował 3 asysty, jesienią tyle samo asyst poparł 16 trafieniami. Jest topowym piłkarzem w Niemczech. Zdajemy sobie sprawę, że zaraz będzie walczył zaciekle o "Złotego Buta”. Bo to nie jest meteoryt, a bardziej spadająca z nieba gwiazda spełniająca marzenia tutaj, na europejskich murawach.
Norweg odnalazł się wspaniale w Dortmundzie, o czym świadczył jego debiut w Bundeslidze, gdzie trzy razy wpisał się na listę strzelców. Wykorzystuje swój wzrost i tężyznę fizyczną, a imponujące jest, że te 194 centymetry nie przeszkadzają mu w byciu także szybszym od rywali. A potem wraca do domu i… No właśnie, o dziecku zasypiającym z futbolówką nie napisaliśmy przypadkowo, bo Haaland sam przyznał, że nie ma w łóżku dziewczyny, tylko pięć piłek zabranych do domu po zdobyciu hat-tricków. Otwiera przy nich oczy po tym jak słyszy budzik, na który ma ustawiony hymn Champions League. Złote dziecko spełniające marzenia.

Zlatan Ibrahimović

Zlatan powiedział piękne zdanie, w swoim stylu: - W Szwecji czeka na mnie dwóch synów. Oczywiście, że bardzo za nimi tęsknię. Ale tu w Milanie mam 25 synów, oni też mnie potrzebują.
Otoczył ich opieką, której nawet nie oczekiwali. Bo wpisanie Zlatana na listę wygranych 2020 roku to też symbol odrodzenia AC Milanu. W końcu to "Rossoneri” zakończyli jesień na fotelu lidera Serie A. Stało się coś, ku czemu nawet nie było solidnych fundamentów. Jednoosobowo stał się nimi Szwed, który przeniósł swoją bezczelnie pewną siebie osobowość na resztę drużyny.
22 gole i siedem asyst w tym roku. Przypominamy - on ma 39 lat. Przygoda w Stanach Zjednoczonych na koniec kariery już… za nim. A ten staruszek ciągle żyje i ma się dobrze. Imponuje formą jak zawsze, ale jednym jak nigdy - łączy, nie dzieli. Doświadczenie zaprocentowało na tyle, że to nie on wiedzie prym w szatni i ma w nosie innych. To Milan wiedzie prym w lidze i ma w nosie resztę drużyn.

Marcelo Bielsa

Każdy znał jego nazwisko, słyszał o jego specyficznej naturze. Ale to w 2020 roku zaczął patrzeć na niego każdy kibic na świecie. Bo nie ma takiego, który nie widzi, w jakim stylu do Premier League wdarło się Leeds. Do typowo piłkarskiego miasta dzięki niemu wróciło to, czego przez lata brakowało najbardziej. Bielsa jest tam kochany. I uroczy jest ten jego speszony, dziadkowy wzrok wbity w murawę, gdy trybuny śpiewają na jego cześć.
Wieczny obserwator. W końcu Mateusz Klich wielokrotnie powtarzał, że Bielsa nie prowadzi treningów zespołu, on je ogląda. A czarną robotę wykonują asystenci. Jest trochę jak selekcjoner pracujący w klubie. Dogląda, analizuje, decyduje. Tajemnicą poliszynela jest, że opłaca z własnej kieszeni sztab trenerski. Dba o swoich ludzi, wie, ile znaczy cały team.
Żałujemy, że postać Bielsy nie jest wielką kopalnią cytatów, bo ma do tego potencjał. Ale nie rozmawia z dziennikarzami, odkąd w 2008 roku zraził się do nich za opublikowanie zdjęcia z treningu, gdy wypadła mu sztuczna szczęka. Ale sukces z Leeds zdecydowanie przyćmił każdą jego wpadkę czy kompleks.
Wygrani 2020 świat
WŁASNE

Przeczytaj również